Bezpieczeństwo

Cyberwojna nie jest fikcją - czas się zbroić

przeczytasz w 2 min.

Stany Zjednoczone dbają o swoje cyberbezpieczeństwo od lat. A my?

cyberwojna

Cyberwojna trwa – nie można temu zaprzeczyć. Rządzi się ona jednak swoimi prawami i wymaga innych narzędzi do walki oraz obrony. Jednym z najbardziej narażonych na ataki państw są Stany Zjednoczone. Co Amerykanie robią, aby ochronić się przed zagrożeniami w sieci?

CIA i inne organizacje czuwające nad bezpieczeństwem Stanów Zjednoczonych wzywają państwo do wzmocnienia cyberzabezpieczeń już od lat 90. ubiegłego wieku. W 1999 roku przyjęto w związku z tym ustawę GLBA (Gramm-Leach-Billey Act), regulującą sprawy ochrony informacji finansowych, a 4 lata później utworzono Prezydencką narodową Strategię Ochrony Cyberprzestrzeni. 

Nie jest tajemnicą, że cyberbezpieczeństwo to jeden z priorytetów Barracka Obamy. W 2011 roku Biały Dom i Departament Obrony Stanów Zjednoczonych opublikowały międzynarodową strategię działań w cyberprzestrzeni. Powołano też osobne Dowództwo Cybernetyczne (USCYBERCOM) podporządkowane Dowództwu Strategicznemu. Prezydencka administracja pracuje też nad aktem regulującym wymianę informacji między sektorem publicznym i prywatnym.

W Stanach Zjednoczonych uruchomiono wiele projektów i inicjatyw. Do wzmocnienia cyberbezpieczeństwo angażowane są prywatne firmy, agencje, uniwersytety oraz producenci gier i oprogramowania komputerowego. Jednym z rozwiązań wypracowanych dzięki takiej współpracy jest Cyber Targeted-Attack Analyzer – aplikacji do automatycznego monitorowania całej sieci obrony bez udziału człowieka.

Cyberwojna wymaga całkowitej zmiany podejścia – tutaj bowiem finalnie człowiek odgrywa znacznie mniejszą rolę. Wiedząc to Stany Zjednoczone rozwijają generację tzw. cyberżołnierzy. Jest to armia komputerów z zaawansowaną sztuczną inteligencją, której celem jest przeciwdziałanie cyberatakom i automatyzacja działań.

Czy Amerykanie faktycznie potrzebują aż takiej ochrony? Zdecydowanie tak. Chociażby w latach 2009-2011 Chińczycy stale atakowali firmy informatyczne (między innymi giganta Google) oraz przedsiębiorstwo zajmujące się tworzeniem zabezpieczeń do serwerów, komputerów i urządzeń mobilnych RSA Security. Wspomniane już Google, wraz z Yahoo były natomiast ofiarami ataków z Wielkiej Brytanii w latach 2009-2013.

Seria ataków dokonanych przez Iran w latach 2011-2012 dotknęła z kolei amerykańskie banki. W ubiegłym roku zaś Rosja przedarła się przez zabezpieczenia sieci Departamentu Stanu USA i Białego Domu. Warto też wspomnieć o poważnym cyberataku na Sony Pictures Entertainment, za który winą obarcza się Koreę Północą.

Trudno sobie wyobrazić, co by było gdyby nie stale rozwijana polityka cyberbezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych. Inne państwa zdecydowanie powinny brać przykład z USA i wdrażać podobne rozwiązania. Najwyższy czas zrozumieć, że cyberwojna nie jest fikcją, lecz trwa – tu i teraz. Czy Polska jest zabezpieczona w wystarczającym stopniu? Trudno powiedzieć, ale z pewnością wzmocnienie ochrony nie byłoby nieuzasadnione.

Z polityką naszego kraju w tej kwestii możecie się zapoznać, czytając podpisaną w styczniu przez prezydenta Bronisława Komorowskiego Doktrynie Cyberbezpieczeństwa Rzeczypospolitej Polskiej.

Źródło: Unizeto Technologies, inf. własna. Foto: Wikimedia

Komentarze

4
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Elektromonter
    3
    Najlepiej to odciąć najważniejsze instytucje dla państwa od internetu i problem sam się rozwiąże!
    Mam cały zestaw szczypiec i nożyc do cięcia wszelkiego rodzaju przewodów i kabli, więc za opłatą chętnie pomogę poprzecinać parę kabli!
    • avatar
      Snack3rS7X
      0
      Walczyć to my musimy z rządem, zwłaszcza USA, a nie z innymi państwami, sami się ze sobą bawią i zjedzą nawzajem jak kanibale...egoiści pieprzeni
      • avatar
        MaxDamageDA
        0
        Przypomina mi się Earth 2150 i UCS :P