Ciekawostki

Cyfrowa wojna światowa - czy jesteśmy gotowi?

przeczytasz w 3 min.

Komunikacja nigdy jeszcze nie była tak zaawansowana jak dziś. I to jej infrastruktura staje się powoli podstawowym celem ataków.

wojna informacyjna

Agencje militarne z całego naszego globu w pocie czoła opracowują kolejne technologiczne „cudeńka” – rakiety, pociski, broń magnetyczną, broń laserową… – aby pokonać dysponujące podobnym arsenałem siły wroga i jego obronną infrastrukturę. Wszystko wskazuje jednak na to, że w XXI wieku fizyczna walka powinna być traktowana jako tylko jedna z możliwych form. Kolejna wojna światowa może obyć się bez tych wszystkich śmiercionośnych narzędzi i mieć miejsce w świecie wirtualnym. To jednak nie Call of Duty czy Battlefield, to wizja wojny informacyjnej, która może przerażać równie mocno, co ta konwencjonalna.

Według definicji przedstawionej przez Dana Kuehla z amerykańskiej Akademii Obrony Narodowej wojna informacyjna to „konflikt pomiędzy dwiema lub większą liczbą grup w środowisku informacyjnym”. W największym skrócie można by ją nazwać hakowaniem. W rzeczywistości jednak jest to coś o wiele bardziej niebezpiecznego niż sugerowałaby to ta nazwa, z którą zdążyliśmy się już oswoić. Z wojną informacyjną zdecydowanie bowiem oswojeni nie jesteśmy. Ba, bez wątpienia nie jesteśmy nawet na nią gotowi (o ile w ogóle odważymy się na stwierdzenie, że na jakąkolwiek wojnę można być przygotowanym).

Światem rządzi informacja

Przywódcy państw już teraz inwestują miliardy dolarów w rozwój rozwiązań pozwalających na atakowanie i bronienie elektronicznej infrastruktury oraz wykorzystywanie luk w ich zabezpieczeniach. Światem rządzi bowiem dzisiaj informacja. I to jej swobodny przepływ wewnątrz kraju lub pomiędzy różnymi państwami jest czynnikiem niezbędnym do prowadzenia biznesu, zachowywania dobrych stosunków międzynarodowych i spójności społecznej, jak również możliwości rozwoju oraz zdolności sił wojskowych do walki.

Komunikacja odbywa się dziś głównie poprzez Internet lub za pośrednictwem fal elektromagnetycznych (np. fale radiowe) – poprzez sieci naziemne lub satelitarne. Dziś świat opiera się głównie na tym przepływie informacji i naprawdę niewiele potrzeba, by doprowadzić do niestabilności, a może i nawet chaosu. A to właśnie jest celem wojny elektronicznej.

Anatomia wojny informacyjnej

Na początku musimy mieć świadomość tego, że wojna informacyjna tak naprawdę łączy w sobie trzy inne formy cyfrowych konfliktów – to wojna elektroniczna, wojna cybernetyczna i operacje psychologiczne (PsyOps).

Wojna elektroniczna ma na celu zakłócenie lub uniemożliwienie wrogowi korzystania z jego środków emisji elektromagnetycznej. Strona ofensywna stara się paraliżować wewnętrzną komunikację wojskową oponenta, przez co armia nie może być dobrze zarządzana. Odpowiednio przeprowadzony atak może odbić się również na cywilach – możliwe jest bowiem zakłócenie działania systemu kontroli ruchu lotniczego (ADS-B) lub kolejowego (ERTMS). Ich nieprawidłowe działanie może doprowadzić do kolizji i śmierci tysięcy osób, a po wykryciu – do paraliżu transportu na terenie danego kraju.

Znacznie częściej słyszymy o wojnie cybernetycznej. Hakerzy za pośrednictwem Internetu są w stanie uniemożliwić pracę przedsiębiorstwom i wykradać ich dane. Na takich atakach cierpi też budżet firmy oraz jej reputacja. Doskonałym przykładem mogą być: atak na Sony Pictures, w którym wykradziono niepublikowane dotąd fragmenty filmów i dane pracowników oraz występujące co jakiś czas sytuacje, w których w niepowołane ręce trafiają loginy i hasła użytkowników różnych serwisów internetowych. Tego samego typu ofensywy mogą być również wycelowane, na przykład, w zakłady energetyczne. Cała krajowa infrastruktura jest zatem zagrożona.

Operacje psychologiczne z kolei mają na celu raczej obniżenie morale i dobrobytu obywateli danego państwa. W ramach tych działań mogą być między innymi rozpowszechniane fałszywe informacje za pośrednictwem mediów społecznościowych i serwisów informacyjnych. Dziś coraz częściej czerpiemy wiedzę o świecie z tych właśnie źródeł, co oznacza, że nieprawdziwe, ale wiarygodne wiadomości mogą prowadzić nie tylko do dezinformacji, ale i paniki na ogromną skalę.

Jeszcze nie światowa, ale wojna już trwa

Według licznych źródeł Rosja już jakiś czas temu rozpoczęła ataki w ramach wojny informacyjnej i posuwa się do coraz bardziej wyrafinowanych metod. Celem Federacji są przede wszystkim jej sąsiedzi: Estonia, Gruzja i Ukraina. Wszystkie trzy państwa doświadczyły zmasowanych ataków z każdego z wymienionych wyżej rodzaju.

Istnieją przekonujące dowody, że za niekontrolowany wzrost ciśnienia i wybuch ropociągu Baku-Tbilisi-Ceyhan w Gruzji odpowiada nic innego, jak właśnie zaawansowany wirus komputerowy. W 2014 roku Rosjanie przedarli się również przez zabezpieczenia sieci Departamentu Stanu USA i Białego Domu. 

Aktualnym przykładem efektywnych operacji psychologicznych mogą być z kolei działania przedstawicieli Państwa Islamskiego (ISIS). Twierdzą oni zresztą, że to właśnie wygranie wojny informacyjnej pozwoli im osiągnąć założony cel.

Przygotować się na wojnę

Wojna informacyjna jest czymś zupełnie nowym. Dlatego też przed głowami państw i zwierzchnikami sił zbrojnych postawione zostaje niezwykle trudne zadanie. Wszystko, czego przez dekady nauczyliśmy się o międzynarodowych konfliktach powoli przestaje mieć znaczenie. Trzeba zupełnie zmienić kierunek rozwoju, a przynajmniej dodać kolejny czynnik. Niełatwo będzie się przygotować na wojnę informacyjną. Wszystko jednak wskazuje na to, że im prędzej – tym lepiej.

W odpowiedzi na zagrożenia wojną informacyjną armia brytyjska stworzyła dwie nowe formacje: liczącą około 1500 żołnierzy 77. Brygadę zajmująca się operacjami psychologicznymi oraz 1. Brygadę Obserwacyjno-Rozpoznawczą, która zajmie się wojną elektroniczną oraz wywiadem. To krok w dobrym kierunku, ale to zdecydowanie za mało. Nieco bardziej zintegrowany plan wdraża armia Stanów Zjednoczonych. W obu przypadkach jednak chronione są wyłącznie centra militarne, podczas gdy infrastruktura cywilna pozostaje odsłonięta i podatna na cyberataki.

Warto w tym miejscu dodać, że nowa minister cyfryzacji, Anna Streżyńska, zapowiedziała, że zamierza powołać osobnego wiceministra zajmującego się wyłącznie cyberbezpieczeństwem w Polsce. Taki krok zdecydowanie warto pochwalić, ale za tym musi iść znacznie więcej. Nie wystarczy polityk – konieczne jest utworzenie armii, która będzie czuwać nad bezpieczeństwem infrastruktury komunikacyjnej – tak militarnej, jak i publicznej.

Tak więc choć wydawałoby się, że doskonale rozumiemy, z czym możemy mieć do czynienia, wciąż nie jesteśmy gotowi na wybuch wojny informacyjnej. Gdyby rozpoczęła się ona dzisiaj, zdecydowana większość państw miałaby ogromny problem, a ich infrastruktura zostałaby sparaliżowana. Należy określić najsłabsze punkty, odpowiednio je zabezpieczyć i utworzyć centrum dowodzenia. Przeciwnik nie kieruje się bowiem kodeksem etycznym lub prawnym przeciwnika i jeśli tylko zostawi mu się uchyloną furtkę, wejdzie. Tego możemy być pewni.

Źródło: The Conversation, „Redefining Information Warfare Boundaries for an Army in a Wireless World”, rmf24, PAP, Telegraph, Engadget. Foto: Aaron Ansarov/Wikimedia

Komentarze

8
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    sabaru
    2
    Niby 21 wiek a zdjęcie jest podobnego do tego z lat 80 http://ciekawostkihistoryczne.pl/wp-content/uploads/2011/11/Telefonisttkki.jpg
    • avatar
      michael85
      2
      Problemem jest fakt że świat zachodu przestał już dawno racjonalnie myśleć. Hipokryzja, kłamstwo, obłuda. Nasz kraj jest karcony za to że nie zajmuje się sprawami pedałków ale nikt nie karci Arabii Saudyjskiej za karę śmierci wykonywaną często na niewinnych ludziach ot choćby za porzucenie islamu. Europa zamiast wystawić swoje armie na granicach i strzelać do tzw "uchodźców" wpuszcza wszystkich nierobów jak leci. 75% to zdrowe konie które jadą tu wyłącznie po zasiłki. W dodatku ani oni ani ich potomstwo się nie zasymiluje czego dowodzą zamachy terrorystyczne organizowane często przez ludzi urodzonych w Europie ale nie prawdziwych Europejczyków.
      • avatar
        Snack3rS7X
        0
        Wystarczy się wylogować, taka zaleta tej wojny :P
        • avatar
          fachman
          -1
          Taaak, wierzmy dalej w te bajki ze Rosja jest wrogiem zachodniej cywilizacji i swiatowego pokoju, podczas gdy prawdziwe zagrozenie - wschodni smok spokojnie rosnie w sile...

          Nie chcialbym wyjsc na obronce niecnych dzialan Rosjan w tym zakresie, chce tylko zwrocic uwagę, ze Cyberatakow Chin na USA było kilkakrotnie więcej, jednak jakims cudem o nich artykul nie wspomina...