Technologie i Firma

Google sprawdzi też w sklepie fizycznym, czy reklama w sieci jest skuteczna

przeczytasz w 2 min.

Firma Google „pójdzie za nami” do sklepu, by sprawdzić, czy kupiliśmy produkty, które polecała nam w Internecie.

Przeglądasz strony internetowe, na pewnych artykułach zatrzymujesz się na dłużej, Google wie, co lubisz i proponuje ci w formie reklam produkty, które mogą cię zainteresować – wystarczy jedno kliknięcie i otwiera się strona sklepu internetowego, w którym możesz te produkty kupić. Nie robisz tak jednak i zamiast tego wychodzisz z domu, idziesz do sklepu tradycyjnego i tam kupujesz (być może nieświadomie) taki sprzęt. Reklama okazała się więc skuteczna, ale Google o tym nie wie, prawda? Nie do końca

W 2014 roku firma Google wprowadziła w programie AdWords nowość w postaci możliwości śledzenia „informacji o konwersjach polegających na wizycie w sklepie tradycyjnym”. Teraz zapowiada, że funkcja ta stanie się jeszcze bardziej zaawansowana – dzięki kontaktom i sztucznej inteligencji.

Z wpisu na blogu Inside AdWords dowiadujemy się, że wśród funkcji dla reklamodawców pojawi się możliwość zaawansowanego monitorowania skuteczności reklam internetowych poza siecią. Jak to możliwe? Bazy Google (np. adresy e-mail osób, którym wyświetlane są reklamy), będą połączone z bazami reklamodawców i dystrybutorów (np. adresy e-mail z programów lojalnościowych). W efekcie będzie można szybko dociec, czy odbiorca reklamy udał się do sklepu oraz czy stał się po jakimś czasie nabywcą produktu.

Krótko mówiąc: obecnie funkcja opiera się głównie na śledzeniu czy odwiedziliśmy sklep, wkrótce reklamodawca dowie się też, czy kupiliśmy właśnie ten produkt, który był reklamowany. Efektem ma być konkretna informacja na temat tego, czy opłaca się reklamować w Google.

Odpowiedź na pytanie „po co?” jest chyba oczywista. Chodzi mianowicie o to, by zwiększyć efektywność reklam w sieci i udowodnić firmom, które chcą się reklamować za pomocą AdWords, że jest to bardzo skuteczna forma. 

Jeżeli poczuliście się bezpiecznie, bo przecież nie macie założonych kont w programach lojalnościowych, to… nie mamy dobrych informacji.  Firma Google chwali się bowiem współpracą z zewnętrznymi podmiotami, dzięki którym ma dostęp do „ok. 70 proc. transakcji kartami debetowymi i kredytowymi”, które następnie można powiązać z użytkownikami. Oczywiście liczba ta dotyczy Stanów Zjednoczonych, ale nikogo nie zaskoczy chyba stwierdzenie, że jest tak do czasu.

Należy jednocześnie podkreślić w tym miejscu, że firma Google zapewnia o stuprocentowym bezpieczeństwie tego typu analiz. Twierdzi, że wszystkie dane pozostają anonimowe, a monitorowaniem skuteczności reklam zajmują się zaawansowane algorytmy, którym konkretne informacje na nasz temat nie są potrzebne do szczęścia. Wszystkie dane z transakcji są podobno zamieniane na „losową serię liczb”, co chronić ma naszą prywatność.

Warto przypomnieć, że o śledzeniu użytkowników poza Internetem pisaliśmy już jakiś czas temu, przy okazji wdrażania przez Facebooka rozwiązania o nazwie Offline Conversions API. Wykorzystuje ono dodatkowo między innymi dane z GPS-a, ale gigant również zapewnia, że o prywatność nie trzeba się obawiać.

Źródło: Inside AdWords, Bankier. Foto: Porapak Apichodilok/Pexels (CC0)

Komentarze

4
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    sabaru
    0
    Jakie reklamy?