Ciekawostki

Kosmiczne problemy przez koronawirusa i nie tylko z tego powodu

przeczytasz w 3 min.

Pandemia wpłynęła na światową ekonomię, gospodarkę, ale również dziedziny życia związane z nauką i eksploracją kosmosu.

Nie będę atakował tu statystykami związanymi z COVID-19, bo te zmieniają się z godziny na godzinę, a problemy poruszone poniżej są istotne nie tylko w czasie pandemii. Branża naukowa i kosmiczna w dużym stopniu opiera się na relacjach międzyludzkich. Kontaktach nie tylko on-line, ale rozmowach prowadzonych w cztery oczy, wspólnych eksperymentach, w których udział biorą naukowcy z różnych dziedzin.

Owszem naukowcy, teoretycy, mogą pracować zdalnie i kontaktować się mailowo, dlatego obecne obostrzenia zasad kontaktów nie zaszkodzą od razu. Być może odwołane zostanie jedno lub dwa sympozja, zjazdy, ale to wszystko. Większe problemy mogą mieć praktycy, którzy w przypadku takich dziedzin jak astronomia muszą czasem się poruszać po świecie. Na szczęście coraz częściej obserwacje prowadzone są zdalnie, nawet bez potrzeby przyjeżdżania do obserwatoriów.

Także i tutaj pandemia na razie nie wywołuje wielkich szkód. Inaczej sprawy mają się w sytuacjach, gdy podróże są potrzebne, a projekty nie działają w najlepsze, lecz są dopiero rozwijane. I to właśnie w tych przypadkach koronawirus wywołał przysłowiowe „kosmiczne problemy”, bo telepraca nie jest rozwiązaniem.

Misja europejskiego łazika w 2020 roku odwołana - kolejny termin to sierpień 2022

Najważniejszą informacją z ostatnich dni w dziedzinie badań Marsa okazało się nie nadanie imienia łazikowi NASA, ale przełożenie na 2022 rok europejsko-rosyjskiej misji ExoMars 2020, która miała być jednym z wielkich astronautycznych wydarzeń 2020 roku. Jak widzicie, data w nazwie jest już niewłaściwa, a decyzję ESA i Roskosmosu można określić jako odwołanie misji z krótkoterminowej perspektywy.

Lot na Marsa przy obecnych założeniach możliwy jest raz na 26 miesięcy, a optymalne okno startowe trwa kilkanaście dni

Przesunięcie misji związane jest z wciąż nierozwiązanymi kłopotami z poszczególnymi elementami sondy i lądownika ExoMars, na pokładzie którego ma być dostarczony na Marsa europejski łazik. Wprowadzają one zbyt duży margines błędu, a ich wyeliminowanie w wystarczającym stopniu wymagałoby teraz wielu podróży i kontaktów pomiędzy członkami zespołów konstrukcyjnych, a te w Europie są teraz bardzo utrudnione.

Łazik ExoMars
Europejski łazik ExoMars 2020 nazwany Rosalind-Franklin

Tym samym koronawirus nieco pomógł europejskim naukowcom uzasadnić decyzję, która zapewne i tak byłaby podjęta. ESA wciąż nie rozwiązała problemów z prawidłowym działaniem systemu spadochronowego, który stanowi kluczowy element misji. Jeśli bowiem nie uda się odpowiednio ustabilizować toru i prędkości lotu lądownika z łazikiem na powierzchnię, misja podzieli los wcześniejszych projektów ESA - lądowników Beagle i Schiaparelli.

Na tle tych kłopotów polski oddział firmy Sener, który przygotował specjalny „przedłużacz” do naładowania łazika po wylądowaniu, spisał się na medal, bo wszystko jest już pod tym względem zapięte na ostatni guzik.

ESA podkreśla, że źródeł kłopotów należy szukać też w oprogramowaniu i elektronice sterującej. To można analizować i tworzyć zdalnie, ale nie potrafimy jeszcze symulować testów zjawisk fizycznych i działania urządzeń odwzorowujących w 100% to co działoby się na prawdziwym polu testowym.

Na kłopoty ExoMars 2020 wpływ ma też, być może największy, fakt że centrum kontrolne misji łazika nazwanego Rosalind-Franklin zlokalizowane zostało w Turynie. Czyli na północy Włoch, gdzie koronawirus zaatakował najwcześniej i najbardziej zjadliwie z krajów europejskich.

Kwarantanna, która może nie wystarczyć - czyli izolowanie astronautów przed lotem na orbitę

Kosmos to miejsce niebezpieczne, w którym czynniki chorobotwórcze działają i przenoszą dużo szybciej niż na Ziemi. To konsekwencja obniżonej grawitacji i szkodliwego promieniowania przed którym w 100% nie da się uchronić dziś człowieka wysłanego w Kosmos. A także stresu temu jaki towarzyszy i wpływa na funkcjonowanie układu odpornościowego, a także przebudzenie uśpionych w organiźmie wirusów.

Dlatego każda osoba, która poleci w Kosmos jest poddawana drobiazgowym badaniom i kwarantannie. Ta odbywa się przed i po podróży. Druga kwarantanna, która trwała 3 tygodnie była istotna szczególnie w czasach misji Apollo na Księżyc. Obawiano się wtedy zawleczenia na Ziemię czegoś niedobrego. Dziś tygodniowa kwarantanna przed lotem na Międzynarodową Stację Kosmiczną ma wystarczyć dla upewnienia się, że lecący w Kosmos ludzie są zdrowi. Wystarcza to zresztą odważnie powiedziane, bo przecież wiele chorób ma inny charakter niż nieleczony katar, o którym mówi się żartobliwie, że mija w tydzień. Szczególnie w Kosmosie.

Od początku lotów kosmicznych nie raz i nie dwa mieliśmy do czynienia z chorobą na pokładzie statków kosmicznych. Dotychczas były to jednak przypadku, które można diagnozować i leczyć z pomocą lekarzy na Ziemi. Nie wiadomo co stałoby się, gdyby na przykład na MSK trafiły bardziej zjadliwe wirusy, w tym SARS-CoV-2.

Ekspedycja 63 na MSK 
Christopher Cassidy, Anatolij Iwaniszyn, Iwan Wagner - połowa Ekspedycji 63, która w kwietniu trafi na MSK

Obawy przed infekcją koronawirusem, problem, którego nie można bagatelizować, doprowadziły do wydłużenia kwarantanny w przypadku dwóch rosyjskich kosmonautów i astronauty z NASA, których lot (Sojuz MS-16) zaplanowany jest na 9 kwietnia. Co ciekawe, na zwiększenie środków ostrożności wpłynęła także infekcja oka jednego z Rosjan, która zmusiła do zmiany składu załogi Sojuza jeszcze w lutym tego roku.

Branża lotów kosmicznych z podobnymi problemami co lotnicza

Koronawirus i konieczność przeprowadzenia badań na obecność koronawirusa SARS-CoV-2, a w niektórych przypadkach kwarantanna i odgórne zalecenie pracy zdalnej, sparaliżowały funkcjonowanie niektórych centrów kontroli lotów i kosmodromów. O ile lot z Bajkonuru dojdzie raczej do skutku, to wszelkie loty z kosmodromu w Gujanie Francuskiej zostały odwołane.

Francja do poniedziałku 16 marca podchodziła do kwestii koronawirusa nonszalancko, teraz jednak karty się odwróciły i stąd decyzje, które wpłyną również na funkcjonowania spółek kluczowych dla ESA i jej projektów badawczych.

Praca zdalna obowiązuje pracowników centrum badawczego AMES w Dolinie Krzemowej i Centrum Lotów Kosmicznych Marshalla w Alabamie. Z tego też powodu eksperymenty naziemne, które stanowią sporą część corocznych planów NASA, również zostały odwołane.

Źródło: NASA, ESA, fot wejściowe: Załoga MSK w wejściu do pojazdu SpaceX Dragon po jego pomyślnym zadokowaniu w marcu 2020 roku

Warto przeczytać również:

Komentarze

0
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.

    Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!