Foto

Tapety w Windows 10, na Google Chromecast - skąd się biorą

przeczytasz w 3 min.

Żrodłem zdjęć wyświetlanych na ekranie logowania lub tapetach systemowych są zazwyczaj serwisy stockowe. Ale to początek historii.

Prezentacja zdjęć większej publiczności niż grupa naszych znajomych, szczególnie tych udanych, to świetny sposób na zyskanie popularności. A przynajmniej szansa by być docenionym, nawet jeśli odbędzie się to anonimowo i nikt do nas nie będzie dzwonił z gratulacjami. Jeśli ta publiczność to miliony, a nawet setki milionów użytkowników, to już sprawa czyni się sprawą wielkiego kalibru.

Czy jednak zawsze autor zdjęć chce by były one pokazane, albo czy jest odpowiednio wynagradzany za ich użycie. Nawet samym podpisem. Sprawa jest prosta jeśli cały proces udostępnienia zdjęcia odbywa się pod naszą kontrolą. Lecz gdy zdjęcia trafiają do materiałów używanych przez wielkie korporacje za pośrednictwem firm pośredniczących, sprawa zdaje się nabierać rumieńców. Nawet jeśli koniec końców wszystko odbyło się zgodnie z przepisami.

Tapety, zdjęcia i Windows 10

Pierwsza sprawa to Windows 10 i materiały graficzne, które są wykorzystywane przez ten system na ekranach logowania, jako tła czy zwykłe treści pomocnicze. Często są to naprawdę fajne zdjęcia, które zasługują choćby na podpisanie ich imieniem i nazwiskiem. Gdy zajrzymy do sklepu Windows zobaczymy, że odpowiednie informacje są podane.

Windows 10 tapety

A jednak okazuje się, że są fotografie, o których wykorzystywaniu przez Microsoft autorzy nie mieli pojęcia. Zdjęcia trafiły do Windows 10 drogą uznaną prawnie, poprzez serwisy stockowe takie jak Corbis czy 500 px.

Autor zdjęcia otrzymuje wynagrodzenie, jednak nie musi być poinformowany o tym jak szeroki będzie zakres użytkowania takiego zdjęcia. Dochodzi to tego jeszcze historia, jak szybko takie wynagrodzenie trafia w ręce autora. Doświadczenie użytkowników stocków pokazuje, że od udostępnienia zdjęcia przez serwis, do wypłaty autorowi może minąć nawet rok (w najgorszym wypadku).

Pieniądze w końcu jednak trafią na konto. Tylko czy będą to odpowiednie kwoty? Magazyn The Journalist z Danii przeprowadził śledztwo. Doprowadziło do kilku autorów zdjęć znanych z Windows 10, którzy nie mieli pojęcia, że ich zdjęcia znalazły się w Windows 10.

Niezadowoleni lub świadomi tego, że tak działa rynek

Autorów zdjęć, które bez ich wiedzy trafiły do systemu, możemy podzieli na dwie kategorie. Tych niezadowolonych i tych, którzy akceptują ten stan rzeczy.

Jeden z nich, Neil Kremer udostępnił poniższą fotografię Stocksy, a to potem licencjonowało ją Microsoftowi. Neil dostał za to 50 dolarów i czuje się pokrzywdzony, gdy pomyśli, że mogło je obejrzeć 400 milionów ludzi, a Microsoft na tym jakoś zyskał.

W Centrum Windows
Gdy wybierzemy jako źródło tapet W centrum uwagi Windows, na ekranie blokady wyświetlane będą losowe tapety z bazy 

Ponownie trzeba zastanowić się czy na pewno zasięg był tak duży, bo wyświetlenie zdjęcia na ekranie logowania ma jednak mniejsze znaczenie niż użycie go w reklamie. Inny niezadowolony to Benjamin Genieys. Za dwa zdjęcia otrzymał 120 dolarów.

Jest także polski fotograf Maciej Błędowski ze Szczecina, którego zdjęcie pojawia się na ekranie blokady w Windows. On jak i wielu innych autorów zdjęć zgadza się z tym, że podpisując umowę ze stockiem fotograf zgadza się na konkretne zasady licencjonowania. Dlatego nawet jeśli był zaskoczony wykorzystaniem zdjęcia, zdaje sobie sprawę, że tak musiało być.

Ale dlaczego ze stocku?

Nawet jeśli procedura licencjonowania jest uczciwa to pojawia się pytanie, czy jest to przyzwoite. By taki gigant jak Microsoft zamiast skorzystać bezpośrednio z usług fotografa, sięgał po materiały dostępne na stocku.

Wątpliwe by fotograf za takie użycie zdjęcia zażądał fortuny. A jeśli tak by chciał, to można wybrać innego. W końcu mamy wolny rynek. Ważne jednak by ta wolność nie równała się żerowanie na ciężkiej pracy innych.

Z drugiej strony, dlaczego nie korzystać ze stocku, skoro powstały one po to by ułatwić dotarcie klientom do ciekawych zdjęć. Warto jednak zauważyć, że wykorzystując w systemie zdjęcie warto pokusić się o zakup licencji na wyłączność, która wiąże się z dużo większymi niż wspomniane opłatami.

Zdjęcia w Google Chromecast

Jeśli macie Chromecasta lub Chromebooka to pewnie, nie raz i nie dwa, przez chwilę przyglądaliście się przewijającej się galerii zdjęć, które stanowią tło na ekranie logowania lub głównym ekranie tych urządzeń.

Zdjęcia są ładnie podpisane imieniem i nazwiskiem, podane jest też źródło takiego zdjęcia (szkoda, że nie ma też tytułu). Zachęcony tymi informacjami kilka razy zajrzałem do galerii danego fotografa by przyjrzeć się innym jego pracom.

I o ile wybór zdjęcia odbywa się często bez interakcji z autorem, to Google chce by część autorów tak pokazywanych zdjęć wręcz biła się o prawo ich pokazania na głównej stronie Chromecasta. Na razie wyróżnieni tym przywilejem walki są użytkownicy smartfonów Pixel i Pixel XL (niewątpliwie ma to związek z promocją tych produktów).

Muszą oni wykonane tymi smartfonami zdjęcia umieścić na Twitterze. Instagramie czy Google+ z tagiem #teampixel. Zespół Google przejrzy te zdjęcia i wybierze te, których estetyka najbardziej pasuje do charakteru urządzeń, na których będą wyświetlane.

Źródło Petapixel, Businessinsider, inf. własna

Komentarze

2
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    sebmania
    4
    Jakby iść tokiem myślenia anty piratów, to na tych fotografiach właściciel stracili miliardy dolarów.