Audio

Tradycyjnie czy MP3? Podsumowanie roku 2009

przeczytasz w 1 min.

Nie jest wielką tajemnicą, że rosnąca popularność komputerów i internetu nie sprzyja dystrybucji muzyki w formie tradycyjnych płyt, na co ogromny wpływ ma także proceder piractwa. Jak się jednak okazuje - spadek sprzedaży albumów nie znaczy od razu, że koneserzy dobrych dźwięków posuwają się do kradzieży!

Swój raport za 2009 rok opublikowała organizacja British Phonographic Industry i dość jednoznacznie wynika z niego, iż sprzedaż płyt na Wyspach Brytyjskich drastycznie maleje. Ostatnio wyniosła ona 128.9 milionów egzemplarzy i w stosunku do 2008 roku jest to spadek rzędu 3.5%. Tym samym nie została przerwana passa coraz gorszych wyników, która trwa już od 2004 (wówczas rekordowe 163.4 miliona). Zeszłoroczny rezultat okazał się najgorszym w minionej dekadzie, bijąc nawet niezbyt imponujące 134.3 miliona z roku 2000. Najchętniej kupowano płytę Susan Boyle, tuż za nią uplasowali się Lady Gaga (zdj.) oraz Michael Buble.

O tym, że słabnie dystrybucja, a nie muzyka najlepiej świadczą wyniki sprzedaży singli, które w tym roku osiągnęły rekordowy pułap 152.7 miliona (poprzednim liderem był 2008, kiedy sprzedało się 115,1 m) notując ponad 30% wzrostu popularności. Nie bez znaczenia był fakt, iż zdecydowaną większość singli nabywano na drodze dystrybucji cyfrowej. Najlepiej sprzedawali się tacy artyści jak Lady Gaga, Black Eyed Peas (zdj.), Cheryl Cole, La Roux oraz Alexandra Burke.

Prawdziwym zwycięzcą zestawienia są jednak firmy zajmujące się cyfrową dystrybucją albumów muzycznych. Ich udział w rynku rośnie w olbrzymim tempie (56% w ciągu roku) zaś z tego typu usługi skorzystano 16,1 miliona razy. Świat się zmienia, zaś tradycyjnie wydawana muzyka powoli odchodzi do lamusa.

Źródło: BPI

Komentarze

11
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    0
    Już myślałem, że podsumowanie miesiąca... :P
    • avatar
      Konto usunięte
      0
      Fajnie, tylko przydała by się jeszcze, jakaś polska strona, gdzie by można kupić piosenki w dobrej jakości, a nie 128kb/s.
      • avatar
        Marcin Sieradzki
        0
        Szczerze pisząc, należę do starej gwardii, która kupując MP3 czuje się dziwnie. Kilka kliknięć, płatność, plik leci na dysk - oczywiście zależy jeszcze jaki to sklep. Grę jeszcze mogę tak kupić, film też, ale do zakupów cyfrowej muzyki nie mogę się przekonać. Dlatego nadal sięgam do internetowych sklepów po CD, okazjonalnie winyle. Sporo można wyłowić na aukcjach, bo ludzie wyprzedają swoje kolekcje i kilkuletnie wydawnictwa można czasami ustrzelić za bezcen.
        Oczywiście jeszcze piękniej by było gdyby wróciły czasy sklepów muzycznych w miastach. Coś co można jeszcze trafić w Berlinie i innych dużych miastach Europy Zachodniej. W Polsce działy muzyczne w salonach medialno-prasowych kurczą się w zastraszającym tempie, a sprofilowane sklepy muzyczne to prawdziwa rzadkość. Np. 3-4 lata temu w Poznaniu padł świetny sklep z tzw. ambitną elektroniką. Wytrzymał rok, mimo iż był rzut kamieniem od obleganego Browaru.
        Co do singli. To kolejny temat na dyskusję bez końca. Wiadomo, że przez lata nośnik wyznaczał granice. Popularny Jean Michel Jarre kiedyś przyznał, że pisał muzykę pod dwie strony winyla. Ta sama muzyka na CD bez przerwy na przerzucenie strony miała inny wymiar, inny niż pierwotnie zakładał to kompozytor.
        Dzisiaj coraz wyraźniej dominują single, bo łatwiej je wyprodukować i sprzedać jako pojedynczy plik niż dystrybuować fizyczny nośnik z jednym kawałkiem + mixy. Wcześniej ich cena była za wysoka i dlatego w Polsce single CD nie miały takiego znaczenia.
        • avatar
          ZyGmUnTXXL
          0
          Moim zdaniem, ta cała internetowa dystrybucja to pic na wodę lansowany przez wielkie korporacje. Zaczęło się od apple - a wiadomo, wszystko co od apple jest najlepsze i najfajniejsze, i nikt nie wchodzi w szczegóły.

          Czemu w Polsce nie przyjęły się single ? Otóż, gdyż jeszcze zwykła płyta kosztowała 65złoty, singiel kosztował 30. Komu opyla się kupić 2 single z remixami w cenie całego albumu to ja nie wiem, ale wydaje mi się, że w cywilizowanych krajach europy taki singiel zawsze kosztował proporcjonalnie mniej w stosunku do całego albumu. Jakby u nas kosztowały 5zł to pewnikiem były by popularne, ale to godziło by w politykę wysokich kosztów produkcji płyty, pudełka i książeczki wyznawaną przez naszych wydawców.

          Kolejnym problemem jest to, że odbiorcy muzyki popularnej często tak naprawdę nie słuchają muzyki. Jest to tylko coś co leci w tle. Nie słyszą fatalnej realizacji, kompresji dynamiki, to i nie przeszkadza im kompresja stratna ( a zwłaszcza niska ilość kilobitów na sekundę ) w cyfrowej dystrybucji. Nie wiedzą, że może być lepiej i nawet nie chcą wiedzieć, bo są odbiorcami tylko pobieżnymi - ważne żeby było melodyjnie, wpadało w ucho i najlepiej łupało. Ot muzyka do zabawy.
          • avatar
            Konto usunięte
            0
            W nagłówku "koneserzy dobrych dźwięków" a na fotkach Lady Zgaga i BEP... no super