Gry

Artyści związani z grami #6 - Z papieru na ekran monitora

przeczytasz w 6 min.

Witam wszystkich po raz szósty. Odcinek ten, zatytułowany „Z papieru na ekran monitora” w całości poświęcony jest pisarzom, których książki stały się podstawą fabularną, bądź miejscem akcji gier wideo. Bohaterami tej odsłony są: Dmitrij Głuchowski, Terry Pratchett oraz osoba, której nie mogło zabraknąć w tym gronie, czyli Tom Clancy. Zachęcam do czytania, a po nim, proszę o ocenianie i  komentowanie.


“Artyści związani z grami” to cykl artykułów, opowiadający o artystach, którzy udzielają się w grach wideo w jakiejkolwiek formie. Kolejne odcinki pojawiać będą się mniej/więcej co tydzień, a w każdym z nich przedstawione zostaną kariery growe jakiejś grupy artystów (ok. 4 osób), łączących się ze sobą w pewien sposób.


Witam wszystkich po raz szósty. Odcinek ten, zatytułowany „Z papieru na ekran monitora” w całości poświęcony jest pisarzom, których książki stały się podstawą fabularną, bądź miejscem akcji gier wideo. Bohaterami tej odsłony są: Dmitrij Głuchowski, Terry Pratchett oraz osoba, której nie mogło zabraknąć w tym gronie, czyli Tom Clancy. Zachęcam do czytania, a po nim, proszę o ocenianie i komentowanie.

Kto, jak, gdzie, kiedy, z jakim skutkiem.


Niedawno, bo kilka tygodni temu, swoją światową, jak i polską premierę miała pierwszoosobowa gra akcji pt. „Metro 2003”. Jej fabuła oparta jest na książce pod tym samym tytułem, autorstwa rosyjskiego pisarza Dmitrija Głuchowskiego. Urodził się on w czerwcu 1979 roku. Poza pisarstwem, Głuchowski zajmuje się także dziennikarstwem oraz telewizją. Mimo, iż jest Rosjaninem, wiele czasu spędził poza granicami swojego państwa. Kształcił się i pracował  w Izraelu, Niemczech i Francji. Jego najsłynniejsza książka - „Metro 2033” na półkach sklepowych zawitała w 2005r. Gra na jej podstawie jest póki co jedyną produkcją grową opartą o twórczość Dmitrija Głuchowskiego.

„Metro 2033” – debiut Głuchowskiego

Większy dorobek w tej dziedzinie, niewątpliwie ma urodzony w 1948r. Terry Pratchett. Pochodzi on z angielskiej miejscowości Beaconsfield, a w swojej kluczowej dziedzinie najbardziej rozpoznawany jest z wieloksięgu „Świat Dysku”. To właśnie ta seria przyniosła mu największą sławę i to nie tylko w pisarstwie, ale i teatrze oraz grach komputerowych. Świat, w którym toczy się akcja każdego utworu, wchodzącego w skład „Świata Dysku” okazał się bowiem na tyle ciekawy, że producenci gier wideo wybrali to uniwersum, jako miejsce akcji swych produkcji. Pierwszym tytułem, opartym o słynne dzieło Pratchetta jest „The Colour of Magic”, który na rynku zadebiutował w 1986r. Jest to przygodówka, w której polecenia wpisuje się z klawiatury, a platformy, na jakie jest dostępna to ZX Spectrum, Amstrad CPC i Commodore 64.

„The Colour of Magic” – pierwsza gra oparta o Świat Dysku

Nadszedł rok 1991. Rozpoczęły się testy nowej gry, której świat został przeniesiony ze „Świata Dysku”, zatytułowanej „Discworld MUD”. Jak sama nazwa wskazuje, było to multiplayerowe eRPeGie, bazujące na tekście. Gra ta nie zyskała zbyt wielu fanów, choć sama rozgrywka nie jest taka zła. W 1992r. „Discworld MUD” został udostępniony publicznie. W grze napotkamy wiele postaci znanych z książek Pratchetta, co poprawia jej atrakcyjność. W związku ze słabym przyjęciem produkcji, następne gry z serii „Discworld” oferowały zupełnie inny rodzaj rozgrywki.

Rozgrywka w „Discworld MUD”

Lata 1995 – 1996 zmieniły całe oblicze współpracy Terry’ego Pratchetta z producentami gier wideo. W ciągu tych dwóch lat bowiem ukazała się przygodówka „Discworld: The Trouble With Dragons”, zwana też po prostu „Discworld” dla DOS’a, Maca oraz konsol Sega Saturn i PlayStation. Była to pierwsza produkcja ze „Świata Dysku”, która oferowała grafikę, jakkolwiek to brzmi. Ta gra zdobyła na prawdę wielu fanów i szacunek recenzentów, czego potwierdzeniem jest średnia ocen z sieci na poziomie 83 %. Zarówno producenci (Teeny Weeny Games, Perfect 10 Productions), jak i sam pisarz, byli bardzo zadowoleni z rezultatów. Nic więc dziwnego, że zdecydowano się na kontynuację.


„Discworld” – dobra gra w „Świecie Dysku”

 

Sequel, zatytułowany „Discworld II: Missing Presumed...!?”, nie okazał się już takim hitem jak “jedynka”, ale mimo wszystko jest to co najmniej niezła gra. Druga część przygodówki po raz kolejny przedstawia postacie i lokalizacje znane z wieloksięgu Pratchetta – „Świat Dysku”. W 1996r. tytuł ten zadebiutował w wersji pecetowej, natomiast posiadacze PlayStation i Saturna musieli poczekać na grę jeszcze rok. „Dwójka” oferowała przede wszystkim ulepszoną oprawę audiowizualną oraz prostszy interfejs. Dlaczego więc nie okazała się jeszcze lepsza od poprzedniczki? Ponieważ sporo brakowało jej względem grywalności.

 „Discworld II” – niezła kontynuacja

Zwykle bywa tak, że po dwóch powiedzmy udanych odsłonach serii, twórcy decydują się na trzecią, która później okazuje się totalną „klapą”. W tym przypadku było jednak zupełnie inaczej, może za sprawą zmiany głównego bohatera. Gra „Discworld Noir” ukazała się w 1999r. w wersji przeznaczonej dla komputerów osobistych. Użytkownicy PlayStation otrzymali tytuł w roku 2000. Grafika, jak i grywalność tej produkcji to, co tu dużo pisać, klasa światowa! Podczas powstawania tej gry, Pratchett brał czynny udział i to nie tylko w kwestii fabuły, ale i doradzał twórcom rozwiązania. Dużą zaletą „Discworld Noir” są, niewątpliwie, humorystyczne dialogi prowadzone między bohaterami gry. Ostatnią do tej pory produkcją w Świecie Dysku i w ogóle w historii growej pisarza jest wydana w 2006r. konwersja na telefony komórkowe „The Colour of Magic”.

„Discworld Noir” – najlepsza gra oparta na twórczości Pratchetta

Największy dorobek w branży elektronicznej rozrywki z wszystkich w tym odcinku opisywanych pisarzy ma Amerykanin Tom Clancy, a właściwie Thomas Leo Clancy Jr. Urodził się w 1947r. w Baltimore Country w stanie Maryland. Pierwsza gra wzorowana na jego twórczości została wydana w 1988r. Nosiła ona tytuł „Red Storm Rising” i była dostępna dla posiadaczy konsol: Amiga, Atari ST oraz Commodore 64. Produkcja ta bazowała na noweli pisarza pod tym samym tytułem. Na drugi tytuł oparty na twórczości pisarza i zarazem pierwszy sygnowany jego nazwiskiem – „Tom Clancy’s SSN” trzeba było czekać aż osiem lat, gdyż jego premiera odbyła się w roku 1996.

"Red Storm Rising” – pierwsza gra bazująca na twórczości Clancy’ego

To były jednak tylko początki. Prawdziwe dobre produkcje, przy których procesie powstawania uczestniczył Clancy, a świat opisany w jego książkach stał się podstawą (i to nie tylko fabularną) gier wideo zaczęły się pojawiać w 1998r., kiedy to światło dzienne ujrzała pierwsza część serii „Tom Clancy’s Rainbow Six”, pod takim właśnie tytułem. Jest to bardzo ciekawa i na swój sposób innowacyjna produkcja, ponieważ wymaga od gracza zarówno umiejętności taktyczno-strategicznych, jak i strzeleckich. Gra ta oferowała widok z perspektywy pierwszej osoby i została wydana na komputery osobiste oraz konsole Ninteno 64, Dreamcast, PlayStation i Game Boy Color.


„Rainbow Six” – sygnowana nazwiskiem Clancy’ego gra

 

W latach 1999 do 2006 wyprodukowanych i wydanych zostało aż PIĘTNAŚCIE gier i dodatków z serii „Rainbow Six”. Najsłynniejsze z nich to: „Eagle Watch”, „Rogue Spear”, „Black Thorn”, „Rainbow Six 3: Raven Shield”, “Black Arrow”, “Athena Sword”, “Iron Watch” oraz “Lockdown”. Wszystkie z nich trzymały niezły, a wręcz wysoki poziom, przez co znalazły na świecie miliony nabywców oraz uzyskały mnóstwo pozytywnych ocen. Najlepszą, biorąc pod uwagę oceny, grą z cyklu „Tom Clancy’s Rainbow Six” okazała się produkcja z 2006r. w wersji Xboksowej, nosząca podtytuł „Vegas”. Jej średnia ocen z sieci wynosi 88,5 %. W 2008r. wydana została kontynuacja tytułu i mimo tego, że jest to co najmniej porządna gra, to nie znalazła już tak wielkiego grona fanów, jak jej poprzedniczka.

Najlepsza gra serii „Rainbow Six” – „Vegas”

Choć seria „Rainbow Six” nie okazała się jakimś niesamowitym hitem, to i tak ma spore grono fanów. Znacznie więcej graczy jednak, bardziej skupia się na innym cyklu gier sygnowanych nazwiskiem Tom’a Clancy’ego, mianowicie „Ghost Recon”. Pierwsza część tej serii weszła na rynek w 2001r. Jest to taktyczna strzelanka, w której dużą rolę odgrywa drużyna. Ukazała się na komputery PC i Mac oraz konsole Xbox, PlayStation 2 i GameCube. Gra ta nie była może takim przełomem jak „Rainbow Six”, ale była bardzo dobrą i co najważniejsze – bardzo grywalną produkcją.

Co tu dużo pisać - „Ghost Recon”

Przez kolejne pięć lat, światło dzienne ujrzały trzy rozszerzenia do gry „Tom Clancy’s: Ghost Recon” oraz jej fabularna kontynuacja, do której również nie zabrakło dodatku. W roku 2006, wraz ze światową premierą gry „Ghost Recon: Advanced Warfighter” nastąpił ogromny wzrost zainteresowania tą serią. Ta wydana przez Ubisoft produkcja zyskała niesamowicie wielu fanów, a jej średnia ocen z sieci wynosi 90,49 % i jak się nietrudno domyślić jest to najlepsza gra, opowiadająca o drużynie Ghosts. „Advanced Warfighter” zostało wydane na cztery platformy: PlayStation 2, Xbox, Xbox 360 oraz, rzecz jasna, komputery osobiste. W następnym roku wydano także kontynuację, ale wiele jej brakowało do pierwowzoru.

„Advanced Warfighter”, czyli najlepszy „Ghost Recon”

Warto przypomnieć, że Tom Clancy, poza użyczeniem swoich dzieł, przy produkcji każdej z gier, sygnowanej jego nazwiskiem bierze czynny udział. Nie inaczej ma się sprawa w najpopularniejszej serii, z którą jest związany. Mowa o „Splinter Cell”. Pierwsza odsłona tego najmłodszego cyklu pojawiła się w 2002r. na łącznie 7 platform z wersjami: pecetową, Xboksową i przeznaczoną dla PlayStation 2 na czele. Gra ta jest uznawana za jedną z najlepszych skradanek wszechczasów, a jej główny bohater – Sam Fisher jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych bohaterów gier wideo. Już pierwsza część zyskała fantastyczne oceny [średnia: 92,35% (X360)]. Kolejne odsłony również znalazły sporą liczbę nabywców, później fanów, a to jest tylko potwierdzeniem, jak niesamowity klimat ma świat kreowany przez Toma Clancy’ego.

„Splinter Cell” po raz pierwszy

W kolejnych latach ukazały się m.in.: „Pandora Tomorrow”, „Essentials”„Double Agent”. Cofnijmy się jednak do roku 2005, kiedy to premierę miała najlepsza część serii ze średnią ocen 93,84 %, co oznacza, że jest także najlepszą grą sygnowaną nazwiskiem tego pisarza, czyli „Tom Clancy’s Splinter Cell: Chaos Theory”. Co jest jej źródłem sukcesu? Tego nie wie nikt, z pewnością jednak przyczyniły się do niego znacznie ulepszona grafika oraz znakomita mechanika rozgrywki. Całość wyszła na prawdę świetnie. Najnowsza część – „Conviction” nieco odstaje od poprzednich odsłon, ale mimo wszystko nadal oferuje niezłą zabawę.


„SC: Chaos Theory” rządzi

 

W 2008 i 2009r. ukazały się dwie gry, które w tytule mają imię i nazwisko Amerykanina, ale nie należą do żadnej serii. Pierwszą z nich jest strategia czasu rzeczywistego, zatytułowana „Tom Clancy’s EndWar”, której fabuła wzorowana jest na powieści pod tym samym tytułem. Jest przełomem w dziedzinie RTS’ów, gdyż oferowała możliwość wydawania komend swoim oddziałom za pomocą głosu. Niestety, poza tym „rewolucyjnym” podejściem wiele jej brakowało. Podobnie ma się sprawa w przypadku drugiego tytułu – „Tom Clancy’s H.A.W.X.”. Produkcja również wzorowana jest na książce, noszącej ten sam tytuł i także ma wielkie braki w wielu czynnikach. Miejmy więc już tylko nadzieję, że kolejne gry sygnowane nazwiskiem Clancy’ego będą na prawdę warte uwagi.

„EndWar” – coś poszło nie tak

Ocena.
Głuchowski ma na swoim koncie dopiero jedną grę, więc nie warto porównywać go z pozostałymi bohaterami tej części „Artystów związanych z grami”, choć ten jeden tytuł należy do co najmniej dobrych. Pratchett i Clancy wykreowali w swoich książkach niesamowite światy i można już tylko dziękować twórcom gier, że zdecydowali się umieścić w nich swoje produkcje. Niewątpliwie, najbardziej doświadczonym, jak i zasłużonym pisarzem w branży elektronicznej rozrywki jest Amerykanin Tom Clancy, który ma na swoim koncie przeszło 35 gier, a większość z nich spotkała się z bardzo ciepłym przyjęciem przez graczy oraz recenzentów. teraz pozostaje nam czekać na kolejne tytuły sygnowane nazwiskami pisarzy, bądź umieszczone w niesamowitych światach książek.

Zakończenie.
Dziękuję za uwagę. Mam nadzieję, że Wam się podobało. Zachęcam wszystkich do oceniania i komentowania artykułu i proszę, by wszelkie opinie były szczere, ponieważ Wasze zdanie na temat cyklu „Artyści związani z grami” jest dla mnie bardzo ważne.

Wojtek_K


Trzy poprzednie części:
#5 - Polacy też potrafią
#4 - Michael Jackson
#3 - N. North i M. Hamill



 

Komentarze

11
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    0
    Najlepszy (coś tam coś tam)- ale subiektywizm...
    Dla mnie na przykład był najlepszy rainbow six lockdown...
    I co?

    Ale dam 4
    • avatar
      Stalkerxx
      0
      5 ;)
      • avatar
        juggler
        0
        Po raz kolejny dobra robota! 5 ode mnie.
        • avatar
          Stalkerxx
          0
          I jedna uwaga: rozpoczynając "opis" kolejnego artysty/pisarza umieszczaj jakiś nagłówek większą czcionką tak, by było widać od razu gdzie jest koniec i gdzie początek. Świetnie by to wyglądało jakbyś miał od tego jakąś specjalną fajną czcionkę, coś w tym stylu co robię u siebie w reckach, ale to już niekoniecznie :) Wystarczy większa, najlepiej pogrubiona czcionka ;)
          • avatar
            Konto usunięte
            0
            Fajny artykuł, daje 5. W ogóle podoba mi sie cały ten cykl. Orginalny pomysł i dobre wykonanie.
            • avatar
              Konto usunięte
              0
              Mnie również podoba się artykuł, jak i cały cykl. Z tych wszystkich najbliżej mi do gier Tom'a Clancys'a (chyba coś źle odmieniłem, ale nie wiem jak to ma być). 5 ode mnie.
              • avatar
                0
                Dziękuję wszystkim za ciepłe słowa :) I zapraszam do dalszego komentowania.

                I obiecuję: w kolejnej części postaram się coś wymyślić, by łatwiej było rozróżnić, kiedy zaczyna się mowa o kolejnym artyście.
                • avatar
                  Dante
                  0
                  Nie do końca wiem jak to ocenić. Jeśli twoje założenie było takie by budować artykuł od autora o najmniejszym dorobku przez coraz bardziej zasłużonych autorów to 5.

                  Jeśli natomiast wrzuciłeś Dmitrija Głuchowskiego tylko dla tego, że ostatnio ukazało się metro 2033 bo tak podejrzewam to 4. Myślę, że spokojnie znalazłbyś autora, którego lepiej mógłbyś opisać. Mnie się cykl podoba ale jeśli moje podejrzenia są słuszne, to artykuł ten jest najsłabszy z tego cyklu.
                  • avatar
                    Konto usunięte
                    0
                    literówka w tytule Metro 2033