Dziś widziałem film którego długo nie zapomnę!
Wiem że ten dział i cała strona obraca się wokół sprzętu komputerowego, nowinek z nim związanych, a film raczej do tego nie pasuje. Aczkolwiek masa efektów specjalnych jakie zobaczyłem w tym dziele, chyba pozwala mi umieścić niewielką recenzję na tym portalu :) Sama post produkcja zajęła ponad dwa lata, zdjęcia do tego obrazu zakończyły sie w 2007 roku, a 3/4 budżetu pochłoneły właśnie efekty specjalne, opracowane ponoć na sprzecie dostarczonym przez Nvidia :P
Avatar to film iście epicki i gigantyczny, produkcje typu "2012", "Terminator 4" czy nawet świetnie zrealizowane pod względem wizualnym obie części "Transformersów"(o fabule się nie wypowiadam :P) mogą mu pozazdrościć oprawy wizualnej. Pokuszę się nawet o stwierdzenie...... Nie dorastają AVATAR-owi do pięt!!! Ten film to absolutna rewolucja w dziedzinie efektów specjalnych i nowy standard (odnośnik), do którego będą porównywane przyszłe produkcje z gatunku fantasy i SF, taki sam jakim niegdyś był np: Terminator 2, Jurasic Park czy też Gwiezdne Wojny w latach 70-tych.
Wszystko w tym filmie zachwyca, piękno flory i fauny, które otacza cię zewsząd (dosłownie jeśli oglądasz film w 3D) głębia kolorów i niesamowite wręcz uczucie zanużenia się w świecie Pandory. Elementy te sprawiły, że wsiąkłem w ten film całym sobą. Kilkukrotnie podczas seansu uchyliłem się, aby czasem nie oberwać gałęzią, która niebezpiecznie zbliżyła się do mojej twarzy :) Zastosowanie w filmie stereoskopowego 3D daje niesamowite wrażenie, do szczęścia brakuje tylko zapachów, chodź te można sobie wyobrazić samemu. Efekt 3D był do tego stopnia sugestywny, że próbowałem dotknąć fluorescencyjnych nasion z Drzewa Dusz, które przypominały nieco meduzy unoszące się w powietrzu, podskoczyłem na fotelu gdy wrażenie spadania z wysokości po odowało szybsze bicie serca.... i tu mała dygresja.... oglądałem film z dość bliskiej odległości od ekranu, siedząc w 6 rzędzie (rzędów w sali było bodaj 15) i po środku sali. Miałem uczucie bezpośredniego uczestniczenia w filmie :)) świetna sprawa! wam też radze zajęcie podobnych miejscówek :))
Dzieło Camerona nie jest pozbawione wad (głównie fabularnych, sporo uciętych wątków i niedopowiedzeń). Reżyser idzie na wiele kompromisów i ustępstw na rzecz przedstawienia głównego wątku. Jednak po krótkim czasie nie miało to żadnego znaczenia, dałem się porwać galopującej akcji i rozwijającej się miłości. Nie istotne stało się to, że niektóre kwestje mocno niedomagały. Ogólnie dialogi były bardzo nierówne, w jednej chwili byłem świadkiem ciekawej wymiany zdań by za momęt postacie ciskały z ekranu strasznymi banałami. Podobna sytuacja miała miejsce odnośnie odgrywanych scen, które były jak by żywcem wycięte z "Romea i Juli", "Tytanica",a głównie "Tańczącego z wilkami" (obejżycie to się przekonacie).
Trzon filmu stanowią trzy podstawowe elementy.
Pierwszym jest najbardziej spektakularna część, czyli oprawa wizualna, akcja, muzyka, epickość i wręcz niesamowita widowiskowość!! Ocenę tego elementu pozostawię wam, od siebie powiem tylko tyle, że wbija w fotel i bardzo, bardzo, bardzo mi się podobała. :)
Drugim jest historia. Opowieść o miłości miedzy dwójką "ludzi" (przeżywałem wraz z bohaterami każdą emocje, śmiałem się razem z nimi, a nawet płakałem) oraz niezwykłej symbiozy rdzennych mieszkańców PANDORY z otaczającą ich przyrodą. Integracja Navi z otaczającym ich światem jest tak unikalna i niesamowita, że po niedługim czasie patrzenia jak główny bohater się w nią zagłębia, moja wyobraźnia sprawiła, że sam zapragnąłem podobnej symbiozy. To uczucie jest całkowicie irracjonalne, ale słowo daje, że patrząc na ten film chciałem tam być i żyć w taki sam sposób jak Navi. Może wynika to z tęsknoty za bliższym obcowaniem z przyrodą, której w naszych betonowych miastach nie ma za wiele, a może po prostu dałem się ponieść wyobraźni. Fakt jednak pozostaje taki, że PANDORA uwiodła mnie w całości i kompletnie.
Trzecim i chyba najbardziej dającym do myślenia elementem, są wady naszego ułomnego gatunku. Ludzka próżność, chciwość i pęd za wygodą, stylem życia, ułatwianiem go sobie (chodź osobiście uważam, że ułatwiając sobie życie jeszcze bardziej je komplikujemy). Nie bacząc na innych, prowadzimy wojny (np: o ropę w Iraku, bo właśnie taki był powód ataku na ten kraj, a nie walka z terroryzmem). Tutaj sprawa jest podobna, lecimy na odległą planetę 6 lat, bo znajduje się tam minerał zapewniający ludzkości gigantyczne zasoby energii, a przede wszystkim mnóstwo pieniędzy korporacji, która go wydobywa. Wyczerpaliśm zasoby naszej Matki Ziemi i teraz stajemy się czymś w rodzaju szarańczy, która eksploatuje jedno miejsce do cna i przenosi się dalej. Coś jak w "Dniu niepodległości" gdzie źli kosmici chcą nas zniewolić wyczerpać złoża mineralne naszej planety, a nas zgładzić. Tylko że w Avatarze to my jesteśmy tymi złymi kosmitami. James Cameron chyba próbuje powiedzieć w pewien sposób "przepraszam" wszystkim tym, którzy kiedykolwiek cierpieli przez ogólnie pojętą niesprawiedliwość rozumianą jako wojna oraz zapedy kolonizacyjne różnych mocarstw (U.S.A). Chodzi mi o amerykańskich indian, irakijczyków, awgańczyków, ofiary pierwszej oraz drugiej wojny światowej i innych. Kto ogląda wiadomości i orjętuje się troche w ogólnej historii świata wie o co mi chodzi.
Tak na zakończenie, powiem tylko, że film mnie zaskoczył i pomijając prostote fabuły to śle on bardzo wyraźne przesłanie i przestroge. Aby nie być egoistyczną świnią, która widzi tylko czubek własnego nosa!! Avatar bardzo mocno przestrzega przed byciem zbyt zachłannym, przestrzega przed bezmyślnym wyczerpywaniem zasobów naturalnych i niszczeniem naszej Matki Ziemi!! A przede wszystkim głośno krzyczy żeby nie brać siłą co nie twoje bo możemy mocno tego pożałować!! Szanować planete, na której żyjemy, bo przecież mamy ją tylko jedną, prawda?? Ale więcej nie będę na ten temat pisać, to trzeba zobaczyć i samemu wysnuć kilka wniosków.
Polecam wszystkim ten film, każy znajdzie tu cos dal siebie :) Dla facetów jest eartka akcja i masa gadżetów, dla kobiet znajdzie sie sporo romansu i pieknych widoków a dladzieci bajkowy świat kolorów Pandory. przestrzegam jednak przed zabieraniam na ten film dzieci poniżej 13-14 roku życia gdyż jest w nim sporo przemocy! (choć podanej w mało krwawy sposób)
Pozdrawiam i zachecam do komentowania :)
Komentarze
40Na mnie też wywarł niesamowite wrażenie.
Nie bardzo miałem ochotę na niego iść, może dlatego
że mam opory w oglądaniu skaczących komputerowych postaci.
Ich ruch zwykle jest w pewien sposób niedopracowany,
ale dziś mogę stwierdzić że dawno żaden film mnie tak nie urzekł :)
Niesamowita ścieżka dźwiękowa tylko potęguje doznania.
Dobra recka !
Ode mnie 2.
Recenzji nie oceniam
Efekty to faktycznie kolejny przełom od czasów Władcy Pierścieni.
Myślę że to o czymś świadczy.
Zgadzam się że film ma bardzo prostą fabułę, ale niesie ze sobą pewne przesłanie, o którym pisałem już w samej recenzji.
Moja koleżanka, z która byłem na tym filmie dzisiaj była zachwycona.
Pozdrawiam
No fajnie, ale może ktoś nakręci kiedyś z użyciem techniki Camerona prawdziwy filmowy obraz?
Fabuła oczywiście jest, ale tak wtórna i nieudolnie żonglująca wytartymi schematami, że przestała mnie interesować po półgodzinie. I co zostało? Ano podziwianie świata Pandory. Tia...
Szedłem na produkcję S-F, o którym "recenzenci" rozpływali się nad złożonością i przemyślanym światem stworzonym przez Camerona. Bo umrę ze śmiechu. Ten film to durnowate fantasy i z S-F nie ma nic wspólnego. Gdyby Lem jeszcze żył, to chyba miałby powód żeby ze sobą skończyć.
Nie chce mi się pisać, ale 8-letnie dziecko, które czyta "Dinozaury" wyśmieje ten flim, 12-letnie dziecko kupujące "Małego Modelarza" i mające fizykę w podstawówce popuka się w głowę.
Jednym słowem, jeśli jeszcze nie widzieliście Avatara, to broń boże nie nastawiajcie się na S-F, to po prostu bajeczka. A jeśli zaznajomiliście się już z historią Pocahontas i widzieliście parę filmów w życiu, to NIC was nie zaskoczy.
Aha, bajeczka z morałem, równie topornym i płytkim co sam film.
PS. Czy tylko mnie bolały oczy i głowa po seansie 3D?
Powiedz czego brakowało Ci w przesłaniu? Tego, że ludzie potrafią się "zarzynać" dla surowców, pieniędzy i władzy? Tego, że kawałek skały jest dla nich ważniejszy od ludzkiego życia ? Przypomnij sobie co zrobili choćby w Ameryce... z Indianami na ich własnej ziemi - teraz mieszkają w rezerwatach niczym zwierzęta w zoo. To właśnie film Cameron chciał przekazać i przekazał.
przestaje mi sie to podobac.
a no i ode mnie 4 na dobry początek:)