Gry

Paraliż branży

przeczytasz w 2 min.

Producenci gier od kilku lat karmią nas stale tymi samymi koncepcjami i niemal niezmienną oprawą graficzną. Niestety, wstyd przyznać, ale większość z nas już się do tego przyzwyczaiła, nie zauważając ani na coraz wyraźniejszy spadek jakości gier, ani na brak oryginalności i stałe odtwarzanie tych samych schematów. Oczywiście wszystko może się zmienić, o ile dane nam będzie spróbować czegoś znacznie lepszego. Jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Wątpliwe jest jednak, żeby dla graczy konsolowych czymś lepszym okazał się np. Battlefield 3. Produkcja ta jest bowiem wybitnie pecetowa i tylko na tej platformie ukazuje swoje prawdziwe oblicze. Dlatego też niemal pewnym zwycięzcą tak oczekiwanego starcia Battlefield 3 vs Modern Warfare 3 będzie ta druga produkcja. Czemu? Bo choć każdy z nas narzeka na serię Call of Duty za brak innowacji i stanie w miejscu, to jednak niemal wszyscy zagramy w jej najnowszą odsłonę. Cześć graczy ją kupi, a część ściągnie, ale tak czy siak trafi ona na ekrany naszych monitorów i telewizorów. Producenci stawiają sprawę jasno - robią takie gry, jakie najlepiej się sprzedają. A że brać konsolowa jest obecnie bardziej zdyscyplinowana niż pecetowcy i chętniej pobiegną do sklepu po nową grę, skutki takiego stanu mogły być przewidzenia.

Call of Duty: Modern Warfare 3 sprzeda się rewelacyjnie

Sami jesteśmy sobie winni?

Niestety, sami jesteśmy winni kulejącej kreatywności twórców gier. Ich poczynania popieramy bowiem swoimi portfelami, a rosnące słupki sprzedaży są dla nich najlepszym potwierdzeniem dobrze obranej strategii rozwoju. Nawet Blizzard nie jest w stanie wyłamać się z tego trendu, mimo że jego produkcje na razie trafiają wyłącznie na pecety (a ich cena zrównana została z tytułami konsolowymi). Komputerowi gracze wychwalają twórców Diablo za dopracowywanie swoich produkcji i maksymalizacje grywalności.  Pytanie tylko, czy w jakiś sposób przekładają się one na rozwój gier, operując jedynie znanymi już schematami i określoną oprawą graficzną, która bez trudu dałoby się zaimportować na konsole. Czy faktycznie Blizzard oparł się uproszeniom wprowadzonym przez konsole?

Diablo III pojawi się zapewne również na konsolach

Problem braku świeżych pomysłów widoczny jest również w masowej reaktywacji starych, mocno zakurzonych już marek. I nie chodzi tylko o wspomniane już wyżej odświeżanie niedawnych hitów z poprzedniej generacji konsol, jak np. zbiorcze wydanie słynnych produkcji Team ICO. Gorzej, że branża zaczęła sięgać po kultowe marki typu XCOM czy Syndicate, i dostosowywać je do panujących obecnie warunków. Oznacza to niestety, że z rasowych strategii zostały one zamienione w dynamiczne strzelaniny z drobnymi elementami RPG. Pomijając tu zupełnie aspekt fabularny, który może okazać się szalenie intrygujący, produkcje te w niczym nie przypominają dawnej legendy. Oto właśnie wyznacznik branży gier naszych czasów.

Nowe wydanie Syndicate nie będzie strategią

Nowa odsłona XCOM to rasowa strzelanina z elementami RPG

Oczywiście możecie powiedzieć -  zaraz, zaraz, przecież obecnie powstają oryginalne i szalenie świeże produkcje, takie jak choćby Batman: Arkham City czy Dark Souls. O nich nie można powiedzieć, że są odtwórcze i nie pchają branży do przodu. I tu macie racje. Niestety tylko częściowo. Owszem, te produkcje (i kilka innych) faktycznie wpływają na świat elektronicznej rozrywki, rysując nowe trendy i udowadniając, że cały czas można tu coś zmienić. Problem w tym, że są to przypadki wyjątkowe, a jak wiadomo - wyjątki potwierdzają regułę.

Dociekliwi mogliby również stwierdzić, że wymienione gry nie tworzą nowych standardów, a jedynie manipulują dotychczasowymi, albo na wzór Dark Souls (i jego poprzednika) niebotycznie podkręcają poziom trudności. W dobie równania rozgrywki do "niedzielnego gracza" nie jest trudno wykorzystać tęsknotę starych wyjadaczy za prawdziwymi wyzwaniami.

Dark Souls - najbardziej wymagająca gra 2011 roku

Batman Arkham City kandydatem do gry roku

Niestety, zamiast na wymyślaniu nowych niezwykłych światów, porywających historii, podkręcaniu grywalności czy poprawie oprawy graficznej, producenci gier skupili się obecnie na jednym - rozwijaniu nowych metod wyciągania kasy. Bo jak inaczej można nazwać coraz częstsze rozszerzenia DLC, rozwijające istniejące w danej grze wątki, odblokowujące wszystkie bonusy możliwe do zdobycia podczas normalnej rozgrywki, a nawet wprowadzające ubranka dla avatarów... Innymi słowy - gra nie musi się podobać, musi się opłacać.