DiRT 4 - symulator z ludzką twarzą
Gry

DiRT 4 - symulator z ludzką twarzą

przeczytasz w 3 min.

Lepiej zapnijcie pasy, będzie rzucać. DiRT 4 nie oszczędza wytrawnych graczy, ale może też przypaść do gustu osobom, które zwykle unikają gier rajdowych.

Ocena benchmark.pl
  • 4,4/5
Plusy

- wspaniały model jazdy,; - ponad 50 licencjonowanych samochodów,; - możliwość zarządzania zespołem,; - wysoka grywalność,; - świetna muzyka,; - proceduralnie generowane trasy…

Minusy

... i powtarzalność ich lokalizacji,; - dodatkowe tryby "za dychę",; - nierówna oprawa graficzna,; - czasem sprawia wrażenie DLC, niż kontynuacji.

Kiedy w 2007 roku Codemasters postanowił przeprowadzić gruntowną przemianę swojej sztandarowej serii gier wyścigowych sygnowanych nazwiskiem Colina McRae, kierunek tych zmian nie przypadł do gustu wszystkim graczom.

Krytykowano zwłaszcza odejście od symulacji na rzecz mniej wymagającej jazdy. Zarzuty te znalazły potwierdzenie wraz z premierą drugiej części, z której zupełnie wycięto nazwisko znanego rajdowca, ale mimo to przyjemna i kolorowa zabawa w rajdy zyskała wielu fanów.

DiRT 4 - samochód na zakręcie

Do tego momentu twórcy ścigali się przeważnie sami ze sobą i tylko czasami w lusterku wstecznym mignęło im kolejne WRC. Seria nieuchronnie zmierzała więc w stronę ładnie opakowanej zręcznościowej gry wyścigowej, aż w roku 2015 nadjechał DiRT Rally, który wysadził z siodła zdecydowaną większość niedzielnych kierowców. 

Teraz, wypuszczając DiRT 4, twórcy wyraźnie starają się zadowolić dwa przeciwne obozy - zagorzałych fanów symulacji, oraz tych graczy, którzy po prostu chcą się wyszaleć za kółkiem. Trudne zadanie, ale i wyzwanie godne najlepszych w branży.

DiRT 4 - Nowa karoseria i stary silnik pod maską

Już pierwszy kontakt z menu gry może być miłym zaskoczeniem. Dla mnie był, bo podziewałem się surowego zestawu opcji podanych w maksymalnie funkcjonalnej szacie graficznej. Zamiast tego przywitało mnie kolorowe menu, niemal od samego wstępu krzyczące "nie bój się, nie jestem surowym symulatorem!". 

Widać, że twórcy starali się od samego początku uczynić DiRT 4 maksymalnie przyjaznym. Równocześnie jednak pozostawiono ogromne możliwości personalizacji ustawień. Mamy wpływ nie tylko na różne wspomagacze kierowania, ale i szereg innych parametrów. Możemy na przykład ustawić wyprzedzenie z jakim pilot informuje nas o wydarzeniach na drodze, bądź zbliżających się zakrętach.

Warto w tym miejscu pochwalić muzykę, która towarzyszy nam podczas buszowania w ustawieniach oraz uprzyjemnia ekrany ładowania. Utwory naprawdę wpadają w ucho. Pośród nich znajdziemy na przykład kawałki Grace Potter, The Chemical Brothers albo Youngr. Czasami specjalnie zostawałem w menu trochę dłużej, aby ich posłuchać i myślę, że wielu z was postąpi podobnie.

DiRT 4 - wybór stylu prowadzenia

Pierwsza poważna decyzja, którą przyszło mi podjąć w DiRT 4, dotyczyła trybu, w jakim zamierzałem się ścigać. Musiałem wybrać między zręcznościowym, a symulacyjnym, co oczywiście ma fundamentalne przełożenie na model prowadzenia. 

To dobre rozwiązanie, jeśli chcemy pokazać grę młodszemu bratu, albo spędzić wieczór z dziewczyną, bez ryzyka, że oberwiemy padem. W trybie zręcznościowym samochody trzymają się drogi jak przyklejone, jeździmy więc pewnie, bez obaw o wypadnięcie na pobocze.

Tryb symulacyjny to już wyższa szkoła jazdy. I co tu dużo mówić - jest trudno. Samochody zachowują się na trasie jak żywe stworzenia, reagują na zmianę nawierzchni, na warunki pogodowe i musimy naprawę dobrze poznać każdą z przeszło 50 maszyn, aby poczuć się trochę pewniej za kółkiem.

DiRT 4 - szybka jazda po piasku

Dla tych, którzy chcieliby się podszkolić przed rajdami przygotowano specjalny tryb Akademii DiRT. Jak łatwo się domyślić jest to wirtualna szkoła, w której możemy nauczyć się różnych mniej, lub bardziej zaawansowanych technik jazdy. 

Co ciekawe Akademia DiRT istnieje naprawdę - ekipa Codemasters stworzyła ją w oparciu o prawdziwą szkołę jazdy Dirtfish w amerykańskim stanie Waszyngton. Nieźle, prawda?

DiRT 4 - akademia DiRT

Pierwsza prosta

Kiedy już poustawiałem co trzeba i wybrałem sobie takiego pilota, jaki mi odpowiadał mogłem przejść do trybu kariery. Tutaj zapoznałem się z samochodem, oraz czekającymi mnie pierwszymi odcinkami rajdów.

Po kilku ukończonych zawodach zauważyłem, że w budowie tras DiRT 4 czerpie pełnymi od poprzednika. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że twórcy wykorzystali pewne elementy, które widzieliśmy już w DiRT Rally - podobne są tekstury nawierzchni, podobnie też wyglądają pobocza i elementy otoczenia, które mijamy.

Nie czynię z tego zarzutu, ponieważ trasy w poprzedniej części były naprawdę wyśmienite. Podobnie w DiRT 4, są one diablo wąskie, bardziej przypominają przesmyki między szpalerami drzew. Do tego wiją się niemiłosiernie i zakręcają. 

I właśnie dlatego dość często miałem wrażenie obcowania z rozbudowanym dodatkiem do DiRT Rally, niż pełnoprawną kontynuacją. Jest więc bardzo trudno, ale i po staremu.

DiRT 4 - wypadek na trasie

Jak gdyby tego było mało jazda w DiRT 4 przypomina balansowanie na linie, podczas żonglowania stadem wściekłych kotów. Raz: patrzymy na trasę, dwa: na naszą pozycję, trzy: staramy się utrzymać samochód w ryzach. I nie zawsze się udaje. 

Z drugiej jednak strony kraksy są bardzo widowiskowe. Kiedy obróciło mną na ostrym zakręcie i uderzyłem bokiem w drzewo posypały się nie tylko liście, ale i fragmenty karoserii, szyb, wgniotły się drzwi i pękła opona. 

Swoją drogą oponę możemy stracić w całkiem głupi sposób. Wystarczy niefortunnie ściąć zakręt albo zawadzić o barierkę. Zdarzyło mi się to raz podczas rajdu Walii i Bóg mi świadkiem, dotarcie do mety krętego, dziesięciokilometrowego odcinka na drugiej pozycji było większym wyzwaniem niż późniejsze etapy rozgrywające się w Szwecji.

DiRT 4 - trasa w Szwecji

Nie samym rajdem człowiek żyje...

…zdaje się mówić DiRT4. Ano, coś w tym jest. Oprócz klasycznej kariery i wspomnianej Akademii DiRT, w tej edycji gry można jeszcze skorzystać z trybu "przejażdżki", która pozwala na swobodniejsza jazdę i wykonywanie na torze rozmaitych zadań. Nic wielkiego. Ot, taka ciekawostka.

Dla tych zaś, którzy zmęczyli się szutrowymi odcinkami twórcy przygotowali jeszcze wyścigi Rallycross oraz Landrush. Oba tryby sprowadzają się wyłącznie do ścigania się z przeciwnikami na zamkniętych torach. 

I choć stanowią przyjemną odskocznię od typowych zawodów, to w tym miejscu DiRT 4 przykuł mnie najsłabiej do monitora. Obie konkurencje wydają się zbyt powtarzalne na tle dynamicznie generowanych tras rajdowych (o czym za moment). Są też stosunkowo krótkie.

Wisienką na torcie okazują się rajdy historyczne, w których możemy się ścigać maszynami z lat sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Są na sali jacyś fani Mini Coopera? Zastanawialiście się jak to jest przydzwonić w drzewo samochodem Jasia Fasoli? No to teraz macie okazję to sprawdzić.

DiRT 4 - rajdy historyczne