Gry komputerowe

Brutalna walka o przetrwanie

przeczytasz w 2 min.

Fabuła Left 4 Dead 2 jest bezpośrednią kontynuacją tego, co widzieliśmy w pierwszej części gry i ponownie jest do przesady prosta. Na terytorium Stanów Zjednoczonych uwolniony został zabójczy wirus, zmieniający ludzi w chodzące i żądne krwi trupy. Co gorsze, część z nich zmutowała tak bardzo, że w niczym nie przypomina już ludzi. Są to "specjalni zarażeni" i w przeciwieństwie do zwykłych zombie są też o wiele bardziej niebezpieczni.

W całym tym zamieszaniu znalazła się czwórka naszych bohaterów, która najwyraźniej jest odporna na działanie wirusa. Twoim zadaniem jest bezpieczne doprowadzenie tej czwórki z zagrożonego obszaru do miejsca ucieczki.

Gra jest oczywiście strzelaniną FPS, więc siłą rzeczy kierujemy losami tylko jednej, wybranej przez nas postaci. Pozostałymi członkami drużyny zawiaduje albo sztuczna inteligencja, albo - gdy zdecydujemy się na grę w Sieci – inni gracze. W drugim przypadku cała zabawa sprowadza się do ścisłej współpracy pomiędzy graczami, bo tylko taka rozgrywka daje szanse na przeżycie. W pojedynkę nie mamy tu absolutnie żadnych szans.
 

Konstrukcja Left 4 Dead 2 jest oparta na tych samych, sprawdzonych już w pierwszej części zasadach. Dla czterech bohaterów stworzono kampanie fabularne rozgrywające się w południowo-wschodnich terenach USA. Wśród scenerii, które przyjdzie nam odwiedzić, znalazły się więc uliczki Nowego Orleanu czy bagna wokół tego miasta.

Choć idea gry pozostała niezmieniona, większość jej elementów składowych przeszło znaczną modyfikację. Najgłośniejszymi nowościami było wprowadzenie do arsenału gracza broni białej (patelnie, miecze samurajskie, piły łańcuchowe i inne) i przemodelowanie schematu misji. Teraz część z nich rozgrywa się w dzień, przy pełnym słońcu. Zdarzają się jednak i lokacje, gdzie będziemy świadkami istnego oberwania chmury. 

Nieco inaczej skonstruowano misje, w których rzadko spotkamy się z typowymi falami przeciwników. Teraz horda zombie w określonych momentach potrafi atakować nieprzerwanie aż do czasu wykonania konkretnego zadania, np. doniesienia skrzynki Coca-Coli zabarykadowanemu właścicielowi sklepu z bronią.

W Left 4 Dead 2 pojawiły się również nowe rodzaje specjalnych zarażonych. Oprócz znanych nam już  (Smokera, Tanka czy Huntera), spotkać możemy  nie mniej zabójczego Chargera (miniaturka tanka, którego siła tkwi w tratowaniu przeciwników), plującego kwasem Spittera, czy szalenie niebezpiecznego Jockeya.  Ten ostatni potrafi nieźle namieszać podczas gwałtownego starcia z hordą. Wskakuje na plecy któregoś z Ocalałych i niczym prawdziwy jeździec odciąga go od grupy, kierując prosto w łapy spragnionej krwi hordy zombiaków.

Wszystkie te zmiany nie byłyby warte złamanego grosza bez rewelacyjnego systemu zarządzania sztuczną inteligencją - AI Director. Nowa wersja systemu oznaczona cyferkami 2.0 odpowiada już nie tylko za umiejscowienie przeciwników i skoordynowanie ich ataków, ale także za rozmieszczenie konkretnych obiektów na mapie, otwarcie i zamknięcie niektórych przejść, czy wreszcie za dynamicznie zmieniające się warunki pogodowe. To właśnie ten system czuwa nad tym, aby każda sesja z Left 4 Dead 2 wyglądała inaczej, zapewniając jednocześnie odpowiednio silne emocje.

Valve zadbało, aby druga odsłona Left 4 Dead wystarczyła graczom na nieco dłużej. Dodano więc nowe tryby rozgrywki takie jak Poszukiwacz czy Realizm (brak celownika, brak zaznaczenia gdzie znajdują się nasi towarzysze i czy w danej chwili potrzebują pomocy), a także znacznie podkręcono poziom jej trudności wprowadzając opcje realizmu.

Pierwsze podejście do poszczególnych kampanii może nadszarpnąć  nerwy. Jeśli jednak dasz grze szansę i masz trochę cierpliwości, to wkrótce okaże się, że dobra drużyna potrafi dużo zdziałać. Wszystko zależy bowiem od stopnia współpracy. A nie ma chyba nic lepszego, jak satysfakcja z pomyślnie ukończonej arcytrudnej misji.