Grand Finals 2017 - moskiewski gambit
Gry

Grand Finals 2017 - moskiewski gambit

przeczytasz w 3 min.

Po 3 lat obecności w Polsce front czołgowego e-sportu przeniósł się do Moskwy. I choć było to zagranie nieco ryzykowne, przyniosło całkiem ciekawe otwarcie.

Czołgowe zmagania e-sportowe towarzyszą nam już 4 lata. Przez ten czas sporo się zmieniło. World of Tanks ewoluowało stając się jedną najpopularniejszych gier sieciowych. W tym samym czasie Wargaming League.net krzepło dostarczając nam kolejne edycje Grand Finals.

W dniach 28-29 maja 2017 roku byliśmy goścmi na tegorocznej odsłonie tej imprezy. Tym razem zamiast Warszawy, która gościła turniej przez 3 kolejne lata, na miejsce e-sportowych zmagań wybrano Moskwę i halę VTB Ice Palace. 

Dlaczego? Cóż, co by nie mówić fanów World of Tanks w Rosji nie brakuje. Nie da się też zaprzeczyć, że to społeczność wyjątkowo mocno zakręcona na punkcie czołgów, militariów i własnej historii. O czym zresztą mogliśmy się przekonać zarówno podczas zeszłorocznego WG Fest jak i teraz. Zadbał o to sam Wargaming. 

Grand Finals 2017 - plac czerwony

Trochę czołgowej historii 

W trakcie pierwszego dnia Grand Finals 2017 sporo się działo. Rozgrywające się wówczas ćwierćfinały przyniosły nie lada sensacje – Navi, triumfatorzy z poprzednich finałów, przegrali z Tornado Energy odpadając tym samym z dalszych rozgrywek.

Nie najlepiej poszczęściło się też zespołom, w których grali Polacy – Oops z Przemysławem „Dechą” Cieślą i  Kazna Kru z Michałem „Vale” Radeckim również poległy. Na polu boju ostał się jedynie Piotr „Ealien” Peschke grający w barwach europejskiego DiNG.

Grand Finals 2017 - Ealien

Kiedy jednak oni wszyscy przeżywali chwilę grozy dziennikarze z całego świata odbywali podróż w przeszłość zwiedzając Muzeum Czołgów w Kubince. Tak, tak, to dokładnie to miejsce, w którym znajduje się ON, czołg czołgów, znany przez wszystkich fanów World of Tanks i pasjonatów czołgowej historii. O jaki czołg chodzi? Oczywiście o Mausa. 

Trzeba przyznać, że ten czołg robi niesamowite wrażenie. Szkoda tylko, że włodarze muzeum tak skrzętnie go ukryli - za działem...., pod ścianą jednego z pawilonów, daleko od pozostałych eksponatów. Przez takie nieszczególne umiejscowienie ciężko było nie tylko zrobić ciekawsze zdjęcia, ale nawet stanąć koło tego potwora by dokładnie ukazać jego wielkość. 

Grand Finals 2017 - Maus w muzeum w Kubince

Tego kłopotu nie mieliśmy wcześniej podczas zwiedzania wystawy w kompleksie Patriot Expo. Pośród zgromadzonych tam eksponatów także dało się wyłowić kilka perełek np. czołg Tiger 1 czy Sturmtiger. 

Samą historią żyć się jednak nie da i po, nawet tak niezwykłej wycieczce trzeba było powrócić do rzeczywistości. Ta zaś szykowała dla nas pełen pakiet emocji.

Grand Finals 2017 czyli gorące turniejowe krzesła

Z każdą odsłoną e-sportowych finałów stają się one coraz większe. Dlatego Grand Finals 2017 zorganizowano w wielkiej, 4-piętrowej hali VTB Ice Palace. To tu odbyła się też coroczna konferencja prasowa rozpoczynająca finałowy dzień zmagań Grand Finals 2017.

Oprócz typowych podsumowań tegorocznych rozgrywek pucharowych, przedstawienia głównego partnera Grand Finals 2017 czyli Facebooka oraz zaprezentowania maskotki turnieju  - "homara Pomidorka" mającego przewidywać wyniki poszczególnych starć, dowiedzieliśmy się co nieco o nadchodzących potężnych zmianach w World of Tanks. 

Grand Finals 2017 - homar Pomidorek

W największym skrócie – poza elementami wprowadzonymi wraz z nadejściem aktualizacji 9.19 czeka nas jeszcze sporo dodatkowych modyfikacji związanych przede wszystkim z oprawą graficzną. Chyba największe emocje wywołują nowe, mocno poprawione mapy HD. I trudno się dziwić, bo prezentują się one naprawdę spektakularnie. 

Po konferencji prasowej był czas by obejrzeć pierwszy z zaplanowanych meczów oraz zwiedzić halę przypatrując się atrakcjom przygotowanym dla odwiedzających. A znaleźć tu można było i stanowiska dla miłośników autografów, w których na kilkanaście minut pojawiały się drużyny, i specjalne kioski zdjęciowe, gdzie atrakcyjne cosplayerki pomagały pstryknąć sobie fotkę z motywem z ulubionej gry z stajni Wargaming.

Nie zabrakło też gości specjalnych. Jednym z odwiedzających okazał się Timofey Mozgov, koszykarz NBA grający w Los Angeles Lakers. Z pewnością nie trudno było go wypatrzyć w tłumie.

Grand Finals 2017 - cosplayerka

Specjalnie na Grand Finals 2017 przygotowano również wyjątkową instalację rozszerzonej rzeczywistości, którą ustawiono przed jednym z centrum handlowych. Wielki ekran połączony z kamerami zamieniał przejeżdżające samochody w czołgi stanowiąc nie lada ciekawostkę dla mieszkańców Moskwy. 

Nie mniejszy rozmach widać było na głównej scenie Grand Finals 2017. Olbrzymia, z wystylizowanymi na czołgowe gąsienice ekranami pozwalała w mig zorientować się, która drużyna w danej chwili wygrywa. 

Trzy duże ekrany, dwa mocno oddalone od siebie stanowiska dla graczy i dwa osobne boksy komentatorskie dopełniały całości. Jedyna rzecz, do której można było ewentualnie mieć pewne zastrzeżenia to…brak angielskiego komentarza rozgrywek na miejscu. Cóż, to nie my byliśmy głównym odbiorcą wydarzeń toczących się bezpośrednio w VTB Ice Palace.

Grand Finals 2017 - scena

Na szczęście czołgowe potyczki przemawiały uniwersalnym językiem. Co więcej, same rozgrywki, dzięki większej dynamice i oparciu o czołgi X tieru, potrafiły skutecznie rozgrzać widownie. Marsze 3 Mausów, widok nader częsty podczas fazy finałowej, to chyba najlepszy generator emocji podczas Grand Finals 2017. 

Między innymi tego typu akcje pozwoliły europejskiemu DiNG, z naszym zawodnikiem, wejść do ścisłego finału, w którym zmierzyli się z pogromcami faworytów turnieju – Tornado Energy. Niestety, z potyczki na potyczkę było widać przepaść dzielącą obie te drużyny. Co prawda, DiNG przeprowadził dwa skuteczne ataki, ale w ogólnym rozrachunku nie za wiele to pomogło. Koniec końców Tornado Energy wygrało to starcie wynikiem 7:2 zostając tym samym kolejnym mistrzem świata w World of Tanks i zgarniając pulę 150 tysięcy dolarów.

Grand Finals 2017 - monolit w rękach zawodników Tornado Energy
Monolit w rękach zawodników Tornado Energy. DiNG, za drugie miejsce Grand Finals 2017, „zainkasował” 75 tysięcy dolarów

Podsumowując moskiewskie Grand Finals 2017 można powiedzieć, że impreza się udała. A już z pewnością można to stwierdzić patrząc na słupek oglądalności transmisji internetowych, który w szczytowym momencie pobił dotychczasowy rekord osiągając wynik 206 tysięcy widzów jednocześnie.

Co prawda wybór nowego miejsca na finały, z naszego, rodzimego punktu widzenia, może wydawać się nieco niefortunny, ale stanowi niezły punkt wyjścia by z Grand Finals zrobić prawdziwie światowe wydarzenie. No bo co stoi na przeszkodzie, by teraz ruszyła ona na podbój innych krajów? 

Grand Finals 2017 - monolit