• benchmark.pl
  • Gry
  • Jagged Alliance: Rage! – sympatyczna miniaturka taktycznej serii
Jagged Alliance: Rage! – sympatyczna miniaturka taktycznej serii
Gry

Jagged Alliance: Rage! – sympatyczna miniaturka taktycznej serii

przeczytasz w 5 min.

Duzi chłopcy lubią bawić się w wojnę. Zwłaszcza gdy dostaną dużo zabawek różnego kalibru. Jeszcze lepiej, jeśli okrasi się to akcją i koniecznością taktycznego planowania. I za to właśnie kochaliśmy serię Jagged Alliance. Nowe Jagged Alliance: Rage! próbuje temu dorównać.

Produkty współczesnej kultury masowej pokazują, że na jednym produkcie można zarabiać co najmniej kilkukrotnie. Zgodnie z zasadą „jeśli jest popyt, to jest i podaż”, ciągle otrzymujemy chociażby nowe wersje The Elder Scrolls V: Skyrim od studia Bethesda, który jest już i na gogle VR, jak i na konsole Nintendo Switch.

Podobnie jest z seriami takimi, jak Jagged Alliance, które wśród pewnej rzeszy graczy są obiektami kultu. Kolejna próba wskrzeszenia może być albo bezczeszczeniem świętości, albo godną kontynuacją, na którą czekali fani. Pytanie tylko, czy twórcy działają z pasją i z poczuciem „ducha” oryginału, czy też szykują zwyczajny skok na kasę.

Bo jedna, akceptowalna droga, to remaster, jak w przypadku Age of Empires HD czy Planescape Torment: Enhanced Edition, w które sam się zagrywam. Czymś całkiem innym jest jednak wypuszczenie marnych popłuczyn, będących w założeniu czymś nowym, a w praktyce ledwie podpierających się na legendzie oryginału. 

Jagged Alliance, które pamiętam

Patrząc z perspektywy czasu i po przejściu wielu innych gier taktycznych, nie mogę wyjść z podziwu nad tym, jak kompletną grą był Jagged Alliance 2. Do dziś pamiętam początkowy test psychologiczny, który pozwalał na stworzenie własnego bohatera, z umiejętnościami odpowiadającymi temu, co nie do końca świadomie deklarowaliśmy w kwestionariuszu. Zresztą, przy drugim przejściu przeszukiwałem Internet, by znaleźć idealne odpowiedzi i stworzyć postać taką, o jakiej marzyłem.

Nie sposób też nie wspomnieć o olbrzymiej rzeszy gotowych najemników, czekających tylko na ich wynajęcie i posłanie do boju. Gus Tarballs po każdym rozkazie mówił do mnie per „kołku”, ale jest to niesamowicie sympatyczne „kołku”, które wspominam do tej pory. 

W końcu był to jeden z najlepszych strzelców, którego mogłem wysłać samodzielnie w bój. A kiedy jeszcze do pary dałem mu „Shadowa”, duet ten nie miał sobie mocnych – także w czyszczeniu mojego portfela przy cotygodniowym przelewie pensji.

Jagged Alliance: Rage! - shadow przed namiotem
Nowe Jagged Alliance: Rage! - kliknij by powiększać zdjęcia!

Nigdy nie zapomnę jak wielu emocji dostarczyło mi obalanie rządów Deidranny, która terroryzowała mieszkańców Arulco. Co jest dla mnie wręcz niesamowite, to ilość dróg prowadzących do celu. Wysadzić ścianę wyrzutnią LAW, czy przemknąć między strażnikami? A może przypuścić atak frontalny, walcząc z czołgami i… żywymi tygrysami? Moment, przecież parę miast wcześniej w skrzyniach znalazłem koszulki „Deidranna rządzi”. Czy przypadkiem z nimi nie będzie mi łatwiej wejść do pałacu… ?

Tego typu ciepłych wspomnień seria Jagged Alliance wywołuje całą masę, niektóre z nich są bardziej poprawne, inne mniej. Ta druga grupa to chociażby zapisywanie rozgrywki by potestować nową broń na innych najemnikach i cywilach. Też pamiętacie jaki efekt ma pocisk z Barrett M82A2 na dowolnej czaszce? Dość powiedzieć, że większość wiedzy o producentach broni i ich wyglądzie posiadam właśnie z tej gry.

Jagged Alliance: Rage! - wybór postaci
Wybór postaci w Jagged Alliance: Rage!

W związku z sentymentem jakim darzę pierwowzór, z lękiem sięgam do każdej kolejnej części. Przyznam, że po Flashback nie sięgnąłem, po absolutnie fatalnych recenzjach. Jednak już takie Back in Action, mimo wielu uproszczeń, bardzo przypadło mi do gustu. 

Możliwości wciąż było sporo, a dodanie mechaniki synchronizowanych akcji sprawiło, że była to nowa gra w starym klimacie. Jednak już od pierwszego trailera Jagged Alliance: Rage! czułem, że komiksowe wydanie najemników może być zbyt ciężkim ciosem. Czy miałem rację?

Jagged Alliance: Rage! - walka na moście

Rage, czyli gniew rozczarowania

Od razu rozwieję wszelkie wątpliwości na temat tego jak Jagged Alliance: Rage! prezentuje się na tle kultowej „dwójki”. To jest bardzo prosta gra, która do oryginału jedynie nawiązuje – zarówno fabułą i postaciami, jak i sposobem prowadzenia rozgrywki. Wciąż jest to produkcja przyjemna, ale będąca tylko „miniaturką”, która mogłaby być tanią grą mobilną, bo na to wskazuje jej stylistyka i prostota.

Przede wszystkim, komiksowa grafika ma się do mrocznej i brutalnej opowieści o najemnikach, jak pięść do nosa. Może bardziej: jak brudna, zmęczona pięść żołnierza do nosa tęczowego kucyka. Kolejne lokacje, w których mordujemy na potęgę, tracą przez to powagę i nie mam wrażenia, jakbym zabijał z zimną krwią, a bardziej takie, że strącam leniwe pionki z planszy, niczym w mobilnym Hitman GO.

Jagged Alliance: Rage! - mapa

Po drugie, fabuła to jakiś skromny żart. Zarysowana jest naprędce, kolejne misje są jedynie pretekstem do zaliczenia następnego poziomu, a sposoby ukończenia zadań to praktycznie tylko wybór tego, czy zabijać po cichu, czy z wielkim hukiem. Przy czym twórcy wyraźnie faworyzują opcję ze skradaniem, niektóre cele misji nawet wymuszają jak najpóźniejsze odkrycie oddziału przez wroga.

Co więcej, jest tu ogromna masa technicznych niedoróbek i brak dawnej interakcji. Nie ma w Jagged Alliance: Rage! możliwości przejścia z trybu turowego na swobodne poruszanie się – nawet po oczyszczeniu całej mapy. W zamian, po zaliczeniu lokacji da się przeszukiwać „na odległość” wszystkie skrzynki. 

Co też jest strzałem w stopę, bo wybrałem postać potrafiącą otwierać zamki – a nie jest to wcale potrzebne, kiedy mogę zwyczajnie podejrzeć i zabrać zawartość kufra, który jest w dobrze zamkniętym pomieszczeniu.

Jagged Alliance: Rage! - ekwipunek Shadow

Ostatnim elementem, który zauważalnie kuleje jest absolutnie tragiczna sztuczna inteligencja komputerowych przeciwników. Gdy odkryjemy kilka podstawowych wzorców zachowań to zaliczanie kolejnych fragmentów mapy będzie metodycznym „wyłuskiwaniem” i likwidowaniem żołnierzy, z przerwami na wczytanie stanu gry, gdy nie uda się strzał w głowę o prawdopodobieństwie 96%. 

W Jagged Alliance: Rage! wrogowie potrafią podchodzić pod lufę, stać w miejscu przez trzy tury, gdy co każdą dostają kulkę w plecy lub bezmyślnie czekać za zasłoną, chyba z braku lepszych pomysłów.

Jagged Alliance: Rage! - strzały

Mini Jagged Alliance – małe, a wciąga 

Wydawać by się mogło, że Jagged Alliance: Rage! to gra całkowicia spartaczona. Otóż nie! Ze zdziwieniem przyznam, że grało mi się w to naprawdę przyjemnie. Wiele godzin spędzałem nad wyborem najlepszego posunięcia i wczytywaniem stanu gry, gdy mimo pozornie dobrego planu, któryś z wrogów mnie zauważył i w moim ciele pojawił się irytujący szrapnel. Tyle tylko, że jest tu ledwie kilka procent tego, co było w oryginalnej serii sprzed lat.

Cieszy mnie za to obecność starych znajomych. Choć jest to tylko szóstka najemników, to poznałem ich nie tylko po pseudonimach, ale i cechach specjalnych. Ciekawe jest wprowadzenie infekcji, jeśli zdecydujemy się na picie brudnej wody lub konieczność używania zestawów chirurgicznych przy wyciąganiu fragmentów kul. 

Wygląda to jednak tak, jakby budżetu starczyło na ledwie dwa interesujące pomysły. Mam wrażenie, że gdyby pozwolono twórcom rozwinąć skrzydła to ciekawych rozwiązań byłoby kilkanaście lub kilkadziesiąt, a gra zyskałaby na swobodzie i nieprzewidywalności. 

Jagged Alliance: Rage! - w ciemności

Jagged Alliance: Rage! – czy warto to kupić?

Przyznaję, że ta gra ma w sobie ducha Jagged Alliance. Ale to wszystko, poza tematyką i ogólnym sposobem prowadzenia rozgrywki, nie przeniesiono tu prawie nic. Zginęła głębia, powaga, aspekt ekonomiczny, olbrzymia ilość broni i rozmaite drogi do celu. Zamiast tego gracze dostali schematyczne misje, komiksową grafikę i garść przyjemnych postaci.

Gdyby jednak odrzucić na bok całe dziedzictwo serii, to Jagged Alliance: Rage! jest naprawdę przyjemną, ale i prostą grą taktyczną. Nadaje się w sam raz na wypełnienie wolnego wieczoru i niewymagające postrzelanie do wrogów biegających jak bezgłowe kurczaki.  

Z jednej strony, uważam to za zmarnowany potencjał klasyka. Z drugiej - gdyby nie nawiązania i magia tytułu, pewnie nigdy bym po Jagged Alliance: Rage! nie sięgnął. A mimo wszystko warto, bo choć całość jest zrobiona co najwyżej przeciętnie, to dała mi kilka dni radosnej,  odprężającej zabawy.

Jagged Alliance: Rage! - celowanie

Ocena końcowa Jagged Alliance: Rage!

  • rozgrywka prosta, ale wciągająca
  • starzy znajomy wśród najemników
  • niezły polski dubbing
  • choroby i lęki postaci
     
  • tragiczne AI przeciwników...
  • ...a przez to niewielkie wyzwanie
  • komiksowa grafika nie współgra z klimatem
  • co najwyżej przeciętna fabuła
  • usunięcie ogromnej ilości oryginalnych elementów serii
     
  • Grafika:
     dostateczny
  • Dźwięk:
     dostateczny plus
  • Grywalność:
     dostateczny plus

Ocena ogólna:

70% 3,5/5

Grę Jagged Alliance: Rage! na potrzeby niniejszej recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od firmy HandyGames i THQ Nordic

Komentarze

3
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    pawluto
    5
    Wychodzi na to że pierwowzór sto razy lepszy...
    Może ktoś wyliczy ile lat dzieli pierwowzór od tej nowej gry ?!?
    • avatar
      matmatmat
      0

      trzy