Kards - nadchodzą karciane bitwy II Wojny Światowej
Gry

Kards - nadchodzą karciane bitwy II Wojny Światowej

przeczytasz w 4 min.

Twórcy Kards mają przed sobą niełatwe zadanie - wybić się na rynku karcianek i na nim przetrwać. Drugowojenny motyw przewodni i ciekawe rozwiązania nastawiają pozytywnie do wersji beta. Graliśmy, sprawdziliśmy i wypytaliśmy twórców o plany dotyczące przyszłości gry.

Nigdy nie miałem szczęścia do karcianek. Na papierowe Magic: The Gathering za młodu szkoda mi było pieniędzy. Gdy popularny stał się Hearthstone, przespałem jego start i „obudziłem się”, kiedy wszyscy mieli już zbyt mocne talie i próg wejścia okazał się ogromny. A jeśli chodzi o Gwinta to pokonał mnie brak wersji na telefon. Zawsze siadając do komputera lub konsoli, decyduję się na grę w duże tytuły, podczas gdy szybkie karcianki wolałbym traktować jako „czasoumilacz” np. podczas podróży tramwajem.

I w tym momencie, naprzeciw moim złym doświadczeniom z tym gatunkiem, wychodzi karcianka Kards, która za pomocą wersji beta obiecuje dać mi to, czego do tej pory nie doświadczyłem. Czy jako laik jestem w stanie wygrać startowym zestawem? Tak, i to już drugiego dnia zabawy, po poznaniu podstawowych strategii. Czy mogę grać na telefonie? Jeszcze nie, ale twórcy zapowiadają nadejście wersji mobilnej, która ukaże się niedługo po premierze edycji PC. Co więcej, realia fantasy, które już mi się przejadły, zamieniono tu na świetnie oddany klimat II Wojny Światowej. Czego chcieć więcej?

Wojna pięciu armii

Jestem przekonany, że nie będę jedyną osobą, którą Kards przyciągnie do siebie właśnie tematyką i jej przedstawieniem. Twórcy postarali się zwłaszcza w kwestii oprawy. Grafiki na kartach przypominają fragmenty plakatów propagandowych i są zwyczajnie przyjemne dla oka. Konkretne jednostki czasem są aż nadto przerysowane, ale przez to doskonale wiadomo, czego się po nich spodziewać.

Przeciwnik ma talię Japonii? Oczekuj więc ataków pilotów kamikaze. Z kolei władający rosyjską armią będą stawiali na liczebność lekkich jednostek i chlastanie na oślep przysłowiowym sierpem. Dalej mamy jeszcze Wielką Brytanię, Stany Zjednoczone i Niemcy. Jedni mają więcej kart podnoszących obronność, podczas gdy inne nacje mogą pochwalić się wyjątkową siłą wojsk pancernych. Słowem - dla każdego coś dobrego.

Kards - karty

Co ciekawe, konstruując talię, wybieramy główną siłę i dobieramy do niej sojusznika. Końcowy zestaw składa się więc z 40 kart, z czego maksymalnie dwanaście to nacja „wspierająca”. Można dzięki temu tworzyć naprawdę ciekawe kombinacje unikalnych zdolności. Co ważne, po wielu godzinach gry nie spotkałem się z niepokonanymi zestawami, mimo że społeczność graczy prześciga się w publikowaniu pomysłów na idealną, wygrywającą talię.

Sam przebieg bitwy jest prosty jak konstrukcja koktajlu Mołotowa, choć wprowadza do gatunku kilka nowych elementów. W każdej rundzie uzupełniamy zapasów kredytów, których jest coraz więcej, aż do dwunastu, potem dociągamy nową kartę i zagrywamy jednostki z ręki oraz poruszamy tymi, znajdującymi się na planszy. Celem jest zniszczenie sztabu przeciwnika o początkowej wytrzymałości dwudziestu punktów.

Kards - atak

Ciekawym elementem jest znajdująca się na środku stołu neutralna linia frontu, która może być w danym momencie zajęta tylko przez jednego gracza. Dzięki temu decydujemy, czy atakować piechotą lub czołgami na czele wojsk, czy też trzymać się umocnień i ostrzeliwać wroga z pomocą lotnictwa lub artylerii. 

Każde wyłożenie karty oraz jej ruch lub atak kosztują kredyty. Jednostki mają określoną siłę ataku oraz wytrzymałość, a także sporą liczbę cech specjalnych. Na początku można się w tym pogubić i zdziwić z powodu przegranego pojedynku, gdy przykładowo broniący się ma atut „zasadzki”, który pozwala mu na wcześniejszy ruch. Osobiście szybko przyzwyczaiłem się do wszystkich zasad, a czytelne symbole sprawiły, że nie musiałem w każdej partii szukać opisów jednostek.

Kards - dodatkowe zasady

Graj, zbieraj, powtórz

W Kards gra się szybko, prosto i przyjemnie. Po samouczku i kilkunastu turach, każdy pozna już podstawowe taktyki łączenia kart w talię i będzie w stanie w pełni świadomie prowadzić armię do zwycięstwa. Dobieranie przeciwników jest tu wyjątkowo sprawne, a jeśli przez minutę nie znajdziemy żywego oponenta, możemy zagrać z komputerem. Opcja potyczki z AI jest dostępna także od razu, jednak, jeśli wybierzemy ją celowo, po walce otrzymamy mniej nagród.

Oczywiście, gatunek karcianek kolekcjonerskich opiera się głównie na zamiłowaniu do zbieractwa. Przyznaję, że od razu dałem się w to wciągnąć. Kolejne paczki, jak to w darmowych grach bywa, kupujemy za realną gotówkę, ale także za wewnętrzną walutę Kards. Tę z kolei dość łatwo zdobyć w ramach wygranych pojedynków, codziennych wyzwań czy ogólnych osiągnięć, takich jak całkowita ilość zadanych obrażeń czy wystawienie na planszę określonej liczby jednostek.

Kards - zakup paczek z kartami

Widać, że twórcy Kards poświęcili wiele godzin na testy. Zespół nie jest też bierny wobec sugestii społeczności, która na forach i na kanale Discord wymienia swoje uwagi. Dzięki temu, żadna z jednostek nie jest przesadnie mocna lub odwrotnie - kompletnie nieprzydatna. 

Balans jest stale poprawiany, a mimo, że spotykam się z teoriami o idealnych taktykach, to w realnych potyczkach jestem w stanie wygrać choćby z armią pełną czołgów, które według niektórych są najpotężniejsze. Oczywiście, o zwycięstwie stanowi wypadkowa szczęścia, umiejętności, doświadczenia i doboru talii – ale tak właśnie powinno być.

Kards - zawartość dodatkowej talii

Przyszłość Kards – czyli twórcy ujawniają plany

Sympatyczna ekipa Islandczyków z 1939 Games odpowiedziała mi na kilka wątpliwości, które mam odnośnie ich gry. Przede wszystkim wiem, że w planach jest wieloletnie wsparcie, trzy do pięciu dużych aktualizacji rocznie oraz rozmaite turnieje. 

Twórcy chwalą się, że w ich zespole znajdują się byli członkowie CCP, odpowiadający między innymi za rozwój sieciowego EVE Online, które wciąż ma się dobrze, egzystując przecież już od 2003 roku. Ciężko porównywać te projekty, ale ambicji twórcom Kards na pewno nie brakuje.

Kards - pierwsze zwycięstwo danego dnia

Ze smutkiem przyjąłem jednak wieść, że raczej nie spotkamy nowych, pełnoprawnych nacji. Kolejne armie będą oczywiście dodawane, jednak w formie sojuszników, których do talii wtasujemy co najwyżej w liczbie dwunastu jednostek na raz. Oczywiście, wybór pewnie będzie szerszy, jednak nie ma co liczyć, że poprowadzimy do boju polski sztab i czterdziestu, wyłącznie „naszych” żołnierzy.

Najbardziej cieszy mnie wspomniana już wcześniej wersja mobilna Kards. Jest ona obecnie rozwijana i testowana tak, by w kilka miesięcy po premierze gry na Steam, zagościła na smartfonach i tabletach. Osobiście nie mogę się doczekać, aby w wolnych chwilach stoczyć szybki pojedynek, bez siadania przy komputerze. Zagadką są natomiast nieaktywne jeszcze opcje „dociągu” oraz tworzenia kart z pozyskanych surowców.

Kards - misje dzienne

Druga Wojna w eleganckich taliach, czyli nasza wstępna opinia o Kards

Po pierwszych kilku turach pomyślałem sobie „chciałbym w to pograć na żywo, w fizycznej wersji”. Pewnie nie będę miał do tego okazji, ale dowiedziałem się, że koncepcyjnie Kards powstawało właśnie jako gra planszowa – i to przed premierą Hearthstone. Dopiero sukcesy popularnych, cyfrowych karcianek nadały twórcom nowy kierunek. Dobrze się stało, bo uważam, że ten projekt ma szanse powodzenia.

Mnie szczególnie cieszą realia i ich świetne przedstawienie. Czytelne grafiki jednostek czy inspiracje kultowymi obrazami, jak słynny plakat „We can do it!” z amerykańską wersją gestu Kozakiewicza, zwyczajnie cieszą oko i nadają grze klimatu. Osobiście przejadły mi się elfy, magia i zbieranie punktów many. Z kolei ostrzał z artylerii czy bombowca to coś, na co czekałem.

Kard - karty na stole

W kwestii wizualnej, twórcy kilkukrotnie podkreślali, że do momentu premiery pełnej wersji Kards, wiele jeszcze zostanie poprawione. Prezentowane zrzuty ekranu są dość jednostajne, ale już pojawiają się kolejne aktualizacje, dotyczące chociażby rewersów kart czy stołów. Podobno graficy pracują nad tym, żeby po wersji beta pojawił się produkt, który jeszcze bardziej ucieszy oko rozmaitymi detalami, a obecny wygląd to wciąż faza robocza.

Fani historii będą musieli też przymknąć oko na niektóre uproszczenia, które wprowadzono w celu zróżnicowania armii i uwypuklenia ich charakterystyk. Twórcy mogli się pokusić o lepszy opis jednostek w encyklopedii, żeby dodać aspekt edukacyjny. Oczami wyobraźni widzę też bogaty tryb jednoosobowy z nawiązaniem do rzeczywistych bitew z drugowojennych frontów, jednak, póki co niczego takiego nie ma w planach. 

Dajmy Kards na dobre wystartować w takiej formie, jaką przybrała obecnie. Ja do tej pory bawiłem się naprawdę dobrze i wiem, że dalej będę testował kolejne zestawy armii, w oczekiwaniu na czysty start pełnej wersji, a później na edycję mobilną. Czy ta gra osiągnie sukces? O tym zdecydują gracze. A czy byłoby dla niej sprawiedliwie, gdyby okazała się hitem? Według mnie tak. I bardzo kibicuję Kards, bo to świetna, prosta i niesamowicie wciągająca rozrywka.

Kards - artyleria

Ocena wstępna Kards:

  • ciekawa tematyka w ładnej oprawie
  • dobry balans jednostek
  • różnorodność taktyk
  • nieinwazyjne mikropłatności
     
  • chciałoby się więcej trybów, zwłaszcza dla jednego gracza
  • powtarzalna (w wersji beta) oprawa dźwiękowa

92% 4,6/5

Komentarze

2
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Sharimsejn
    -2
    Najchętniej rzucam na stół kartę "Żyd lvl 1 bez spadochronu"
    • avatar
      digitmaster
      0
      Bardzo dobry pomysł, natomiast to co może przyciągnąć graczy, czyli tematyka jest bardzo wąskim gardłem. Tytuł może mieć problem podobny do Warhammer: Inwazja. Zbyt dużo dodatków wydanych żeby produkcja żyła i zbyt szybko wyeksploatowane możliwości zabiły przedwcześnie markę. O ile konkurencja w zasadzie może rozwijać się w niemalże nieskończoność (Hearthstone i TES: Legends itp mają skąd czerpać nowości), to tu jest pod tym względem słabo.
      Mimo, że produkt wypełnia lukę w rynku to wymaga bardzo przemyślanej i dobrze skrojonej strategii na rozwój.
      Mimo wszystko jestem pozytywnie nastawiony. W końcu człowiek doczekał się sensownej alternatywy do średniaków pokroju Lightning Card Games oraz oklepanego do bólu Battle for Stalingrad...