Mass Effect: Andromeda – powroty bywają trudne
Gry

Mass Effect: Andromeda – powroty bywają trudne

przeczytasz w 5 min.

Mass Effect: Andromeda ma być nowym początkiem. Sięgając po znaną i lubianą markę BioWare chyba nie do końca było świadome, że nie tak łatwo sprostać legendzie.

Ocena benchmark.pl
  • 3,8/5
Plusy

- całkowicie nowa historia osadzona w uniwersum Mass Effect,; - powierzchnia planet dostępna do eksploracji robi wrażenie,; - duża ilość zadań,; - ciekawy system rozwoju Nexusa,; - konieczność podejmowania decyzji mających znaczenie dla dalszej gry,; - nawet mniejsze potyczki potrafią stanowić wyzwanie,; - rozbudowany system rozwoju postaci,; - klimat space opery,; - znaczenie bardziej dynamiczny tryb wieloosobowy,; - oprawa wizualna potrafi miejscami oczarować…

Minusy

…a miejscami odrzucić,; - bardzo wolno rozkręcająca się fabuła,; - sporo nieco bezsensownych zadań,; - niezbyt przejrzysty interfejs,; - dość duża ilość większych i mniejszych błędów.

Chyba nie ma drugiej, tak wyczekiwanej produkcji pierwszej połowy 2017 roku jak Mass Effect: Andromeda. Co by nie mówić, historia komandora Sheparda, zapoczątkowana jeszcze na konsoli Xbox 360, zmieniła oblicze gier pokazując jak powinna wyglądać dobra, wciągająca niczym wir, wirtualna space opera.

Aż szkoda, że tamta opowieść dobiegła końca. Szczególnie, że jej twórcy ze studia BioWare nie wykazywali wielkiej ochoty, by kontynuować zaludnianie uniwersum Mass Effect. Być może brak entuzjazmu spowodowany był głośną już sprawą feralnego zakończenia „trójki”. 

Dla mnie bardziej prawdopodobne wydaje, że po finale opowieści ze Żniwiarzami w tle BioWare od razu usiadło do nowej gry…i napotkało nie lada przeszkodę – jak, do licha, stworzyć przygodę dorównującą legendzie.

Nowa galaktyka, nowe problemy

Nim przejdziemy dalej jedną rzecz muszę dobitnie zaznaczyć – to nie jest ostateczna recenzja Mass Effect: Andromeda, a raczej pierwsze wrażenia z gry. Bo choć spędziłem w niej już ponad 30 godzin wciąż nie jestem w stanie jednoznacznie jej ocenić. 

Ktoś powie zapewne „No ale jak to? Przecież 30 godzin to szmat czasu”. Racja, tylko że Mass Effect: Andromeda wymyka się nieco temu stereotypowemu podejściu. Raz, że mój aktualny postęp w fabule to zaledwie 22%, a dwa – że z każdą kolejną minutą robi się gęściej, mroczniej i ciekawiej. Problem w tym, że na to ostatnie trzeba w nowym Mass Effect trochę się napracować. 

Mass Effect: Andromeda - placówka na EOS

Pamiętacie początek drugiego Mass Effect? Dramatyczna potyczka ze Zbieraczami zakończyła się wówczas wyssaniem Sheparda w przestrzeń. A „trójki”? Tak, to słynny już niespodziewany atak Żniwiarzy na Ziemię. Jednym słowem – obie części startowały z wysokiego C, od hitchcockowskiego trzęsienia ziemi. 

Mass Effect: Andromeda zaczyna się podobnie. Oto należący do ludzi statek arka o nazwie Hyperion, po ponad 600 letniej podróży, dociera do galaktyki Andromeda. Zgodnie z planami Inicjatywy Andromeda, celem wyprawy tego i pozostałych statków było skolonizowanie kilku odkrytych w Gromadzie Helejosa „złotych planet”. 

Nie trudno się domyślić, że po tak długiej podróży miejsca, które miały być nowym domem dla ludzi i innych ras z Drogi Mlecznej, okazują się zupełnie do tego nieprzystosowane. Na domiar złego w przestrzeni kosmicznej pojawiły się zagrażające statkom obłoki ciemnej energii nazwanej później Plagą.

Mass Effect: Andromeda - pustynna planeta EOS

Od czego mamy jednak Pioniera. To specjalnie wybrany osobnik, który dzięki sprzężeniu z niezwykle zaawansowaną SI ma torować drogę osadnikom usuwając przeszkody, nawiązując relacje z nowymi cywilizacjami i ogólnie wspomagać całą Inicjatywę. W arce ludzi tę rolę pełni Alec Ryder – ojciec Sary i Scotta, przyszłych bohaterów gry. 

Niestety, pierwsze lądowanie grupy Pioniera kończy się katastrofą, w której on sam ginie. I tu dochodzimy do pierwszego zgrzytu. Niby mamy bowiem „trzęsienie ziemi”, ale jakieś takie cieniutkie. Być może dlatego, że cały ten fragment gry jest przesadnie wydłużony. 

Owszem, pierwszy kontakt z nową planetą, na której panują dość ekstremalne warunki potrafi zrobić niezłe wrażenie. Dziwne świecące rośliny, unoszące się w powietrzu skały, widziane z daleka dziwne latające stwory  i bijące wszędzie pioruny – trudno o lepszą lokację do rozpoczęcia nowej space opery. Gdyby jeszcze tylko nie trzeba było oglądać jej ponad godzinę.

Mass Effect: Andromeda - opcje dialogowe

Gdy w końcu wracamy na statek, obejmujemy „posadę” Pioniera, którą scedował na nas Alec Ryder, i docieramy do Nexusa czyli „nowej Cytadeli” myślimy sobie – „no, to teraz dopiero się zacznie”. Niestety, rzeczywistość znów okazuje się nieco odmienna od naszej wizji Mass Effecta. 

Sama baza i jej rozwój w miarę naszych postępów w fabule jest całkiem ciekawym elementem gry. Nie można jednak powiedzieć tego o umieszczonych tu misjach. A przynajmniej tych z początku Mass Effect: Andromeda. Znów za dużo tu biegania, skanowania i bzdurnych rozmów dodających do naszego dziennika kolejne nic nie wnoszące misje. 

Co gorsze, dalej też nie jest wcale lepiej. Pierwsze lądowanie na EOS, najbliższej „złotej planecie” , dostarcza jeszcze więcej dziwnych misji, które w pewien sposób niebezpiecznie zbliżają się tego co oferował Dragon Age: Inkwizycja. Zbieranie iluś tam próbek nowych minerałów, skanów przedstawicieli fauny i flory czy wreszcie „oznaczanie” zwłok kolonistów to tylko kilka niechlubnych przykładów.

Mass Effect: Andromeda - szukanie celów misji

Wskutek przyjętej przez twórców koncepcji na wpół otwartego świata, z ogromnymi terenami dostępnymi do zwiedzania, walka też niestety mocno obrywa. Bo choć wciąż sprawia satysfakcje, nawet mimo nieco denerwującego systemu uników i osłon, to jednak z uwagi na stale „dowożonych” statkami przeciwników do odkrytych i oczyszczonych już miejscówek powszednienie na tyle, że z czasem po prostu jej unikamy.

Do tego wszystkiego swoje 3 grosze dokłada również nasz nowy łazik - Nomad. Nim nauczymy się gdzie możemy nim jeździć z pewnością będzie on źródłem wielu frustracji, szczególnie podczas kluczenia pośród budynków. 

Mass Effect: Andromeda - nowy pojazd - Nomad

(Niezbyt) Piękna Andromeda

Zapewne każdy widział już całą masę filmików z Mass Effect: Andromeda, w tym ten najważniejszy dla każdego posiadacza PC – z efektami jakie da się uzyskać na naprawdę potężnej maszynie z ekranem obsługującym HDR. 

I faktycznie, lokacje potrafią oczarować. Co prawda, ja bawię się w Andromedę na PS4 Pro, ale i tu zdarzają się scenki, które aż chce się zachować. Aż dziw, że do takiej gry BioWare wrzucił tak słabe modele postaci. Nie dość bowiem, że ich animacja potrafi rozbawić największego smutasa, to jeszcze mimika twarzy aż kłuje w oczy. 

Nie żeby była drewniana. To słowo nie jest w stanie w pełni oddać tego co widzimy na ekranie. Czasami robi się wręcz przerażająco, gdy ni z gruchy ni z pietruchy nasza bohaterka zaserwuje nam grymas nr 5 rodem z Zoolandera.

Jakby tego było, na PS4 Pro tekstury postaci, czy to w menu drużyny czy podczas zbliżeń w dyskusji doczytują się na oczach gracza. Panie i Panowie z BioWare – naprawdę nie potraficie okiełznać tej maszynki i silnika Frostbite 3? Popatrzcie na Horizon Zero Dawn. To naprawdę jest możliwe.

Mass Effect: Andromeda - słabe modele postaci

Mass Effect: Andromeda - magnes z opóźnionym zapłonem

Patrząc na te wszystkie zarzuty nie trudno dziwić się jękowi zawodu, który dało się słyszeć parę dni temu w sieci. Po spędzeniu w grze tych trzydziestu kilku godzin widzę jednak, że gdybym i ja dał się ponieść temu początkowemu rozczarowaniu popełniłbym kardynalny błąd.

Nie żebym teraz pod niebiosa wychwalał Mass Effect: Andromeda. Chodzi mi raczej o to, że po pokonaniu przez mnie magicznej bariery 15h (dla innych może i szybciej, o ile dadzą sobie spokój z misjami pobocznymi) wreszcie zaczęło w grze coś się dziać. 

Akcja ruszyła, może nie z kopyta, ale ze znacznie większą dynamiką. Dlaczego dopiero po takim czasie? Może chodziło o to, żeby 10-godzinny dostęp w ramach EA Access i Origin Access zakończył się w najciekawszym momencie?

Mass Effect: Andromeda - spotkanie z Archonem Kettów

Tak czy siak, dalsza przygoda, już po właściwym spotkaniu z głównym naszym wrogiem – Archonem rasy Kett, dostarcza znacznie większej przyjemności. Nowe planety, nowe środowiska, nowe opcje dialogowe z członkami naszej drużyny (niestety, tym razem jest ich tylko 6!), w tym możliwość romansowania, wplecionyw to wszystko naprawdę niezły tryb wieloosobowy i coraz więcej ciekawych decyzji mogących mieć wpływ na dalszą zabawę. Jak ona faktycznie się ukształtuje napisze we właściwej recenzji. 

Na tę chwilę mogę jedynie powiedzieć, że największą pozytywną niespodzianką okazały się misje. Nagle z tych pozornie bzdurnych, wielopoziomowych zadań, które nie mają nawet zbliżeń twarzy podczas rozmów, wyłaniają się przygody, których nie powstydziłby się sam Nathan Drake. Przykład  - zupełnie niespodziewane starcie z mechaniczną dżdżownicą - Architektem.

Mass Effect: Andromeda - walka z Architektem

I to właśnie dla takich chwil chce mi się grać nadal, mimo początkowego ziewania i chęci odłożenia gry na półkę z obietnicą „że kiedyś do niej wrócę”. Zapewne plan BioWare był inny – bardzo chcieli z miejsca oczarować graczy. Cóż, Mass Effect: Andromeda pokazało jak trudne są powroty do klasyki gatunku. I to nie byle jakiej…do najlepszej z najlepszych.

Mass Effect: Andromeda - rozmowa z pilotami Tempesta

Ocena końcowa:

  • całkowicie nowa historia osadzona w uniwersum Mass Effect
  • powierzchnia planet dostępna do eksploracji robi wrażenie
  • duża ilość zadań
  • ciekawy system rozwoju Nexusa
  • konieczność podejmowania decyzji mających znaczenie dla dalszej gry
  • rozbudowany system rozwoju postaci
  • klimat space opery
  • zmacznie bardziej dynamiczny tryb wieloosobowy
  • oprawa wizualna potrafi miejscami oczarować...
     
  • ...a miejscami odrzucić
  • bardzo wolno rozkręcająca się fabuła
  • sporo bezsensownych zadań
  • niezbyt przejrzysty interfejs
  • dość duża ilość większych i mniejszych błędów
     
  • Grafika:
     dobry
  • Dźwięk:
     dobry
  • Grywalność:
     dobra

76%

Komentarze

21
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Fiona
    10
    Miałam kupić miesiąc po premierze - czulam że będzie lipa, ale jak Koledzy powyżej - poczekam, kupię za rok połataną, na wyprzedaży...
    • avatar
      TomPo75
      6
      4/5 ? Tiaaaa.....
      • avatar
        SiLNOR3KI
        5
        Ja osobiście teraz czekam nie na premierę gry, tylko co najmniej na wersję GOTY. Cena jest akurat, większość błędów połatana, dlc dodane, można się bawić. Nie odczuwam od dawna już efektu hype...
        • avatar
          tocorro
          4
          Średnia na necie wskazuje na 60-70%. Zobaczymy jeszcze jak będzie wyglądać ocena graczy a nie tylko redakcji.
          W każdym razie ma problemy z kwestiami technicznymi i dość infantylnymi towarzyszami gracza. Fabuła niby też sztampowa. Może lepiej poczekać aż trochę połatają grę i wtedy poszukać o niej opinii.
          • avatar
            Suncho
            4
            modele postaci i animacje to jest szok.....gra AAA za spora kase i to jeszcze MASS EFFECT! normalnie odrzuca i nie chce sie grac....szkoda
            • avatar
              Dudi4Fr
              3
              "Czasami robi się wręcz przerażająco, gdy ni z gruchy ni z pietruchy nasza bohaterka zaserwuje nam grymas nr 5 rodem z Zoolandera."

              You made my day, panie Macieju!


              Co do samej gry, może po kilkunastu godzinach bedzie ciekawie ale poczekam kilka tygodni (miesięcy?) na patche. Możliwe że nawet na jakieś mody co do animacji ruchów oraz twarzy...
              • avatar
                Satanski
                1
                Radzę poczytać recenzje z RPS. Autorzy pokusili się o "trochę" bardziej dogłębną analizę.
                • avatar
                  tuqra
                  1
                  Gra ma kosmiczne wymagania !

                  rekomendowane:
                  i7 4790k 16gb ram Gtx 1060
                  tak ale tylko do gry w full HD 60fps

                  na moim sprzęcie:
                  i7 4790k 16gb 2400 ddr3 Gtx zotac AMP 980 SLI
                  stale 60fps przy grze w full HD i przy użyciu DSR do 4K.
                  zaś gra uruchomiona w 4k i wszystko na minimalnych ustawieniach około 45fps.
                  (Wiedźmin 3 - 4k na ustawieniach high bez hair - 60 fps
                  do porównania)

                  i na sprzęcie znajomego :
                  i7 5820k 32gb 3200mhz ddr4 Gtx 1080 SLI
                  40-50fps w 4k na ultra bez TAA
                  a podczas gry fps spada czasami do 16 fps !!!

                  powinni coś z optymalizacja zrobić bo naprawdę sprzęt by bawić się w 4k to za 20 tys zloty trzeba

                  Mam nadzieje ze może to tylko wersja trial (10 godz) tak działa a pełna będzie działać lepiej.
                  • avatar
                    Konto usunięte
                    1
                    Widzac to, Addison postanowila sama skrecic sobie kark.
                    https://webmshare.com/69NgO
                    • avatar
                      NextGen1987
                      1
                      ''to jednak z uwagi na stale „dowożonych” statkami przeciwników do odkrytych i oczyszczonych już miejscówek powszednienie na tyle, że z czasem po prostu jej unikamy''

                      Jedna z największych bolączek DAI wraca? Nie dzięki..
                      • avatar
                        klakier33
                        -3
                        Kolejna prostacka stronka opłacana przez EA ....
                        • avatar
                          typ71
                          -3
                          Gram na ps4pro w 4k i gra wyglada naprawde dobrze. A starcia i walka to bajka
                          • avatar
                            Suncho
                            0
                            potwierdzam.. [email protected] + 1080Ti oc 40-50 fps w 4K... gra ma katastrofalna optymalizacje....
                            Frostbite nie jest wymagajacym silnikiem...Battlefield 1 chodzil przyzwoicie w 4K na pojedynczym 980Ti
                            blamaz
                            • avatar
                              typ71
                              0
                              Del
                              • avatar
                                Oldboy
                                0
                                Mass Effect: Andromeda beta gamer tested :D
                                • avatar
                                  HanJammer
                                  0
                                  Pokonałeś Reaperów na Cytadeli? Walczyłeś z Cerberusem na Omedze? Teraz walcz z fatalnymi animacjami, nudnymi i powtarzalnymi zadaniami oraz fabułą rodem z sagi "Zmierzch"! Mass Effect: Gimby w kosmosie!!!