Need for Speed: Payback - byle szybko, byle jak, byle gdzie
Gry

Need for Speed: Payback - byle szybko, byle jak, byle gdzie

przeczytasz w 3 min.

Need for Speed: Payback to gra równie wciągająca, co irytująca. O dziwo, jej największym problemem nie jest jednak pełzający system mikropłatności.

Ocena benchmark.pl
  • 2,9/5
Plusy

- dający poczucie wolności otwarty świat,; - odczuwalny tuning osiągów,; - mnóstwo aktywności pobocznych,; - sporo samochodów do odblokowywania,; - urzekające widoki,; - niezła oprawa wizualna.

Minusy

- nastawienie na mikropłatności,; - uporczywy grind,; - wołający o pomstę do nieba model jazdy,; - słabiutka fabuła.

Need for Speed: Payback czyli eksperymentów ciąg dalszy

Przyznam bez bicia, że fanem tej znanej serii gier wyścigowych od EA jestem od smarkacza. Nie znaczy to jednak, że Need for Speed: Payback pokochałem do nieprzytomności i wzdychałem na samą myśl o pustkowiach otaczających Fortune City, ichni odpowiednik Las Vegas. Jednak grzechem byłoby nie napisać, że pod grubą warstwą efekciarskiej taniochy skrywa się tu całkiem udany samochodowy łazęga.

Prawdą jest, że seria Need for Speed to kupa growej (i konsolowej) historii. Kolejne jej części zaliczały wzloty i upadki, kręciły bączki jak samochód z letnimi oponami na lodzie. Zdarzały się perełki takie jak Most Wanted i mniej udane Hot Pursuit, dobrze bawiłem się też grając w The Run, ale już taki Undercover zupełnie nie trafił w moje gusta. Przez dekadę seria obiła się chyba o wszystkie odmiany ścigałek, nawet te bardziej realistyczne za sprawą Pro Street.

I jakie wnioski? Najwyraźniej nikt w Electronic Arts nie ma nadal pomysłu jak przywrócić serii jej dawny blask. Okej, w czasach PSX'a Need for Speed naprawdę rządził, a teraz mamy od zatrzęsienia gier wyścigowych. Pojawiły się całkiem nowe marki jak Forza Horizon i The Crew, z których najnowszy Need for Speed czerpie ile wlezie i niestety, nie zawsze wychodzi mu to na dobre.

Need for Speed: Payback - dotrzyj do kryjówki

Znalezione, nie kradzione?

Need for Speed: Payback nawet nie kryje się z inspiracjami, po prostu rzuca nam nimi w twarz i mówi "okej, taki jest system". Mamy więc losowe karty zwiększające statystki pojazdu, mamy otwarty świat, tuning, mniej dłubania w podzespołach, a więcej nieskrępowanej frajdy w otwartym świecie. Przymykam na to oczy, bo w grze arcadowej nie potrzebuję dłubać pod maską, wystarczy mi premia do prędkości, albo hamowania.

Gorzej, kiedy staram się dostrzec samego Need for Speeda w tej plątaninie zapożyczeń. O dziwo on tam jest, zamaskowany na własne nieszczęście, ale jest. Równocześnie im więcej w Need for Speed: Payback grałem, tym częściej widziałem czym ta gra mogła być, a czym nie jest przez niezrozumiałe decyzje producenta.

Need for Speed: Payback - driftowanie

Jedną z takich decyzji jest ewidentne skierowanie do młodszego odbiorcy. I to takiego naprawdę młodszego, który wyskoczy z fotela widząc jak radiowóz zalicza dzwon o słup wysokiego napięcia. No wiecie: "woohoo i gaz do dechy!" 

Tak najwyraźniej prezentuje się nowe ujęcie serii, a osoby, które krzywiły się na przesadnie „ziomalską” i "niegrzeczną" (ale zawsze politycznie poprawną) atmosferę poprzedniej części, przy tej wespną się na wyżyny masochizmu.

Need for Speed: Payback - wypadek

I żeby była jasność, stylizacja Need for Speed: Payback na Szybkich i Wściekłych jest rzeczywiście skrajnie przesadzona, kiczowata i infantylna. Po prostu irytująca. A jednak ma swoje momenty, jak choćby na początku gry, kiedy zwiewamy przed zacieśniającym się powoli kordonem policji, a z radia padają komunikaty o kolejnych dołączających się do pościgu radiowozach. No, ale cały czar pryska, kiedy nasz bohater zaczyna rzucać drętwymi tekstami.

Ten problem przewija się zresztą przez całą grę. Fabuła jest zaś długa, rozpisana na jakieś piętnaście godzin. W tym czasie obserwujemy jak nasza ekipa toczy boje na drogach i bezdrożach otaczających Fortune City, bierze udział w kolejnych wyścigach albo wykonuje rozmaite zadania pobocze. To wszystko sprawia jednak wrażenie historii opowiedzianej bardzo na siłę.

Need for Speed: Payback - ucieczka przed policją

Sprawy nie ułatwiają przerysowani do granic możliwości bohaterowie, których tym razem jest trzech - Tyler, Mac i Jess. Każde specjalizuje się w innego rodzaju samochodach wyścigowych. I tak Tyler to typowy uliczny rajdowiec, Mac czuje się dobrze w rajdach terenowych i drifcie, a Jess w ucieczce przed policją i taranowaniu radiowozów. 

Taki podział na klasy bohaterów umożliwił twórcom wprowadzenie różnych kategorii wyścigów, co w praktyce przyjemnie wypełnia i tak już całkiem spory świat gry.

Na szczęście świat ten możemy przemierzać całkowicie swobodnie. Taki już urok gier sandboksowych i nie powiem, żeby się w Need for Speed: Payback nie sprawdzał, bo działa tu wyśmienicie. Dobrze, że przynajmniej tutaj autorzy gry nie prowadzili mnie jak po sznurku i dali dowolność w wykonywaniu zadań, albo stawania w szranki z konkurencyjnymi grupami rajdowców.

Need for Speed: Payback - mapa świata

Nic też nie stoi na przeszkodzie, żeby w Need for Speed: Payback zwyczajnie poszwendać się po mapie. Na szczęście jest na niej co robić: a to możemy wykonywać testy prędkości, a to poskakać z ramp, czy też ustanawiać kolejne rekordy na fotoradarach. 

To nie pierwszy raz, kiedy napotykamy w grze wyścigowej takie urozmaicenia jednak szkoda, że twórcy poszli na łatwiznę i nie zaproponowali niczego od siebie. Nawet system znajdowania wraków „podkradli” z The Crew. Jednak już sposób w jaki te wraki odbudowujemy jest znacznie ciekawszy. 

Jako nagrodę za pokonanie konkurencyjnej drużyny otrzymujemy bowiem szkic, na którym zaznaczono obszar z daną częścią wraku. Ten szkic trzeba jeszcze odpasować do reszty mapy, a potem dojechać na miejsce i tam się rozglądać. Niby nic, ale swojego Mustanga zbierałem grubo ponad godzinę, a fakt że nie dostałem niczego na tacy tylko mnie mobilizował.

Need for Speed: Payback - wrak Mustanga

Podobną frajdę sprawia w Need for Speed: Payback tuning samochodów. A modyfikować możemy tu zarówno ich osiągi jak i wygląd. Część rzeczy odblokujemy dopiero po spełnieniu określonych warunków (na przykład pojedziemy z odpowiednią prędkością), inne kupimy za otrzymywaną w grze walutę.

Możliwości jest więc całkiem sporo, a każda premia do osiągów zwiększa odrobinę poziom naszego pojazdu, od którego zależy jak poradzimy sobie w kolejnym wyścigu. Niestety wymagający oponenci nie są jedynym wyzwaniem przed jakim staniemy na trasie.

Need for Speed: Payback - samochód na tle wschodzącego słońca