Pokemon Go - jedyny wehikuł czasu, jakiego potrzebowało nasze pokolenie
Gry

Pokemon Go - jedyny wehikuł czasu, jakiego potrzebowało nasze pokolenie

przeczytasz w 4 min.

Historia zatacza koło. Po latach marazmu, Nintendo z całą mocą uderza w czułą strunę sentymentu, ponownie odpalając fenomen Pokemonów. Tym razem z Pokemon Go.

Pokolenie, które ćwierćwiecze na karku odhaczyło nie tak dawno temu masowo wychodzi na ulice w poszukiwaniu Pokemonów. Na pierwszy rzut oka - absurd totalny. Na drugi – niezależnie od motywacji, bieganie po mieście jest lepszym sposobem spędzania wolnego czasu od siedzenia w domu. Ale trzeci rzut oka jest chyba najważniejszy.

Rogal, cola, Lays solony, 
tazos, przerwa, Pokemony!

Przełom tysiąclecia. Matki z niepokojem obserwują nowy fenomen kiełkujący w polskich podstawówkach. Dzieciaki jak zahipnotyzowane przewalają w dłoniach plastikowe krążki z namalowanymi stworkami. 

Pokemon Go - Pidgey

Chwilę później te same matki już płaczą - a to bo hazard, a bo w chipsach, a to że berbeć kanapki ze szkoły przynosi bo przecież każdy solidny kęs to jeden, potencjalnie wygrany meczyk. Media dorzucają do pieca, dyrektorzy zastanawiają się nad wystawieniem anty-hazardowych patroli na szkolne korytarze. 

W rzeczywistości to właśnie wtedy bajtle pierwszy raz w życiu próbują skutecznie kwantyfikować ryzyko, w głowach mielą matematykę zysków i strat, opracowują strategie negocjacji i przyzwyczają się do goryczy porażki. 

„Gruby z 3b może i kozak w bitce, ale w Poksy cienki!”. Klasowe mikrospołeczności z tygodnia na tydzień stają na głowie - każdy Maciuś wie, że ma szansę, by stać się lokalną legendą. Toczące się na szkolnych korytarzach walki są dość bezwzględne, ale i niepozbawione twardych zasad - nie rzucamy pod kątem, a pojedynczy rewanż przysługuje z urzędu. 

Po powrocie do domu oglądanie zdobyczy, zjedzenie Chipicao z Poke-naklejką wklejaną do czerwonego albumu i mała, wymacana w sklepie paczka paprykowych Laysów do kolejnego odcinka Pokemonów w TV. 

Pokemon Go - Nidoran

Pokemon Go bezceremonialnie zakrzywia czasoprzestrzeń

Piętnaście lat mija jak z bicza strzelił, marka Pokemonów na przestrzeni lat umacnia swą pozycję raczej jedynie w gronie zapaleńców z kieszonkowymi konsolami od Nintendo w dłoniach. W głowach całej reszty - tej będącej fundamentem ogromnego społecznego fenomenu początku stulecia… Pokemony w spokoju dojrzewają. Nazwy stworków powoli się zacierają, ale nie na tyle, by znajome kształty nie prowokowały udanych prób szybkiego kojarzenia. 

W tym momencie pojawia się Pokemon Go i zmienia wszystko.

Pokemon Go - łap Bulbasaura

Wybaczcie ten przydługawy wstęp, ale by pozostać fair z czytelnikami, od razu postanowiłem się przyznać – tak, byłem w przeszłości psychofanem Pokemonów. Zebrałem swoje 151 w roku 2001 i to dwukrotnie. 

Na Pokemon Go patrzę przez różowe okulary ogromnego sentymentu i widzę tę aplikację raczej w kategorii magicznego wehikułu czasu, chociaż po kilku dniach grania trudno nie zauważyć wszechobecnych ułomności. Te jednak nie mają najmniejszego znaczenia, bo rozpatrując tę grę chłodnym recenzenckim okiem, największą krzywdę wyrządzamy sobie.

Pokemon Go - Drowzee

Ewolucja okupiona krwią, potem i odrobiną… nudy 

Wydaje się, że projektując Pokemon Go, twórcy mieli zamiar zadowolić dwa typy graczy. Pierwsza, oldschoolowa grupa postawi na maniakalne zbieractwo, zjeżdżając okolice w poszukiwaniu nowych Pokemonów, z satysfakcją spoglądając na wypełniającą się Pokedexową mozaikę. 

Każdy podstawowy typ stworka w Pokemon Go ma przypisany do siebie surowiec (cukierki!), które „zjada” ewoluując na kolejny poziom rozwoju – jeśli go ma. Cukierki dostajemy głównie poprzez łapanie kolejnych Pokemonów tego samego rodzaju oraz oddawanie ich pod opiekę do Profesora Oaka. 

Pokemon Go - items

Oczywiście w zależności od Pokemona, zapotrzebowanie na cukiereczki się różni. W większości przypadków do wbicia na drugi poziom ewolucji wystarczy 12 Michałków, ale taki Magikarp potrzebuje ich aż 400!  Za jednego złapanego karpia dostajemy w Pokemon Go tylko 3 sztuki, więc… cóż, przyjdzie wam trochę posiedzieć nad akwenami wodnymi w okolicy.

Pokemon Go - rzucanie Pokeballem

Mechanizm jest prosty, ale ciekawy - rozdzielając przy okazji graczy (przynajmniej w początkowych fazach) w zależności od sposobu ich grania. Mianowicie, aby skutecznie zacząć odbijać wrogie Gymy (Areny) na mapie, postać gracza musi wbić wystarczająco wysoki poziom, dzięki któremu napotyka na swej drodze silniejsze Pokemony. 

Punkty doświadczenia w Pokemon Go dostaje się m.in. za ewolucje stworków – opłaca się zatem żmudnie „naprodukować” całą masę Pidgeottów, Kakun i Metapodów zgarniając okupione nudą worki XPeków, zamiast cierpliwie poczekać, by podciągnąć Pokemony do trzeciego etapu rozwoju i zaspokoić swoją naturę zbieracza. Coś za coś, drogi trenerze! 

Pokemon Go - ewolucja Pokemona

Podkreślę przy tym jeszcze raz – pierwsze złapanie KAŻDEGO kolejnego Pokemona to wielki wór wybuchowej mieszanki radochy i sentymentu, nieporównywalny z niczym innym, a już z pewnością nie na polu aplikacji mobilnych. 

Pokemon Go - ubrany Jynx

Oczywiście satysfakcjonujące (chociaż proste, przez brak walk z dzikimi Pokemonami!) zbieractwo to nie wszystko. Każde większe miasto w kraju usiane jest Pokestopami – miejscami, które… cóż, mają nas odwieść od skuszenia się na mikrotransakcje, wyrzucając PokeBalle, mikstury leczące oraz jajka pokemonów, które wysiadujemy… chodząc po mieście. 

Aplikacje ciężko oszukać, więc samochodowe przejażdżki ułatwiające wyrobienie 10 kilometrów nie przejdą, nie ma lekko. 

Pokemon Go - karta gracza

Podrywaj z Pikachu!

Wychwalany przez media społecznościowy aspekt Pokemon Go jest niewątpliwie jej niebywałą siłą. Wspólne spacery do pobliskiego parku, by siedząc na ławeczce przy Pokestopie zapuścić obszarowy wabik kończą się częściej zwabieniem… innych graczy wpatrzonych w swoje telefony. 

To naprawdę fenomenalny sposób na zdobywanie nowych znajomości, o czym przekonałem się, gdy pewna ciemnowłosa piękność nieśmiało zapytała, czy może skorzystać z mojego wabika. Opłaciło się zresztą, doświadczając wyjątkowo… ekspresyjnego okazania radości ze złapanego Mr. Mime. :)

Pokemon Go - Horsea

Odbijanie Gymów z kolei (ograniczone do prostej, chociaż uwzględniającej przewagę wynikającą z typu Pokemona „tapaniny” w czasie rzeczywistym) w mojej okolicy nie działa jeszcze tak sprawnie jak w Ingressie, w którym do przejmowania obszarów wybierała się ekipa znajomych „na cztery samochody”.  

Twórcy nie kryją jednak, że mają ochotę na znaczne zwiększenie skali. Nie wiem jak to osiągną, bo jednak Pokemony z ich Gymami niewyobrażanie upraszczają mechanikę i sieci zależności znane z Ingressa.

Pokemon Go - Gym w oddali

No dobra, a jak wygląda sprawa z żywotnością Pokemon Go w obecnym kształcie? Cóż – szalenie ambitni autorzy mają kilka asów w rękawie (z wymienianiem się Pokemonami na czele), ale linia trendu popularności w kolejnych miesiącach nie będzie w nieskończoność szybowała w górę. 

Zwłaszcza, że aplikacja na wsiach i mniejszych miejscowościach jest w zasadzie nieużywalna, zaś z miastach już po tych kilku dniach obserwuje się pierwsze oznaki zmęczenia formułą. 

Dorzucanie w przyszłości pozbawionych sentymentalnego ładunku kolejnych generacji Pokemonów nie załatwi sprawy, bo naprawdę nie w ilości stworków tkwi problem. Pytanie, czy faktycznie z perspektywy uczestnika podróży w czasie możemy mówić o jakimkolwiek problemie?

Zmierzch bohaterów

Wiecie, z Pokemon Go jest trochę jak z Naszą Klasa. Z perspektywy naszych rodziców, fajnie było zobaczyć starych znajomych po latach, ale gdy już doszło do paru spotkań i wymiany parunastu wiadomości – każdy wrócił bez żalu do swojego życia. 

Tym razem to my mamy szansę uściskać starych kumpli. Wykorzystajmy ten moment, przybijmy piątkę Pikachu, cieszmy się z napotkanego Bulbasaura i długo wyczekiwanej ewolucji Charmeleona. 

Pokemon Go - Jigglypuff

Szukanie dziury w całym jest zwyczajnym odbieraniem sobie radości. Już niebawem Central Park przestanie być odwiedzany przez tłumy poszukujące Vaporeona, a wesoła gromada, która kształtowała nasze dzieciństwo znowu usunie się w cień, tym razem już na dobre. 

Dajcie się ponieść euforii i wskakujcie do wehikułu. Lepszego momentu nie będzie. 

Komentarze

10
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Marucins
    4
    A tu znowu pokemony.
    Ja pierdzielę, kiedyś ten serwis skupiał naprawdę miłośników sprzętu komputerowego. Pasjonatów dzielących się wiedzą... a teraz. Istna wylęgarnia Pokemonów.

    Ominęła mnie magia Pokemonów, za sprawą zupełnie innych Anime i zwykłych seriali, w których to świat powoli się wkręcałem.
    • avatar
      apuk666
      2
      No Chipicao było, ale ja tam pamiętam, że się kupywało gumy za 10gr "Boomer" i były wcześniej niż rogalik. No i jeszcze oczywiście zajadało się Chio paprykowe- ale to dla Dragon Balla :D
      • avatar
        xpress
        1
        Myślę, że wielu ludzi kojarzy Pokemony z grami na kolejne generacje konsolki GameBoy. A wcale nie trzeba było być fanem Pokemonów żeby docenić jak genialne i wciągające były to gry.
        • avatar
          Konto usunięte
          1
          niezły sposób na oderwanie dzieciaków sprzed komputerów ale z drugiej strony dokąd to kurde zmierza ...
          • avatar
            Konto usunięte
            1
            Jeżeli zawsze pragneliście czapki Asha zapraszam :) http://t1zzy.cupsell.pl/
            • avatar
              Miras1990
              -10
              Dobrze, że na Lumiach nie ma tego gów.....
              • avatar
                Konto usunięte
                0
                Jeżeli zawsze pragneliście czapki Asha zapraszam :) http://t1zzy.cupsell.pl/