Jajo z Kalifornii, czyli test Samsunga R7
Audio

Jajo z Kalifornii, czyli test Samsunga R7

przeczytasz w 3 min.

Jeśli lubisz muzykę, to z pewnością nie cierpisz plątaniny kabli. Samsung twierdzi, że receptą na te problemy jest nowy produkt R7.

Ocena benchmark.pl
  • 4/5
Plusy

dobre, angażujące brzmienie; taka sama jakość dźwięku ze wszystkich stron; bezprzewodowa transmisja; bardzo łatwa obsługa; stylowy wygląd; świetne wykończenie;

Minusy

integracja i neutralność rejestrów mogłaby być lepsza; brak aplikacji na Windows Phone; brak pilota; nie zastępuje lampy (niestety); wysoka cena;

R7, zwany też jako WAM7501, to zasilany z sieci stacjonarny głośnik pokojowy. Razem z mniejszym, przenośnym, zasilanym z akumulatora, modelem R6, stanowią podwalimy nowego bezprzewodowego systemu audio „Multiroom 360”.

System ten, pozwalający łączyć wiele głośników ze sobą i sterować nimi za pomocą smartfonowej aplikacji, opracowano w nowym laboratorium Samsunga w USA.

Jaja z Kalifornii

Jeżeli ktoś chciałby wiedzieć, kto jest odpowiedzialny za konstrukcję i jakość brzmienia nowych głośników, odpowiedź jest prosta – jest nim Kanadyjczyk Allan Devantier (na zdjęciu poniżej), który szefuje kalifornijskiemu laboratorium audio Samsunga.

Devantier mówi o sobie „I’m a tweeter and woofer man” (jestem facetem od głośników wysoko- i niskotonowych), co nie dziwi, zważywszy na jego wieloletnią pracę w tak znanej firmie audio jaką jest Harman Kardon. Ponadto Devantier jest uznanym członkiem Audio Engineering Society i ma w swoim dorobku szereg prac naukowych, w tym o optymalizacji reprodukcji niskich tonów przy wykorzystaniu wielu subwooferów, czy maksymalizacji parametrów głośnikowych portów. Dzięki swemu profesjonalnemu dorobkowi Devantier dostał od Samsunga całkowicie wolną rękę na stworzenie świetnie wyposażonego laboratorium audio. Pierwotnie Samsung chciał otworzyć laboratorium w San Jose, lecz Devantier zdołał przekonać Koreańczyków do zmiany lokalizacji na okolice Los Angeles.

Dlaczego właśnie tam? Devantier twierdzi, że właśnie w centrum przemysłu filmowego najłatwiej znaleźć odpowiednich inżynierów i specjalistów od dźwięku (i to nie tylko filmowego). Zdaniem Devantiera, udało mu się stworzyć zespół specjalistów-pasjonatów, których łączne doświadczenie w branży audio przekracza 200 lat, a w dodatku niektórzy z nich są zapalonymi muzykami amatorami. Jak przystało na ośrodek badawczy z prawdziwego zdarzenia, laboratorium ma własną komorę bezechową, w której testowano nie tylko najnowsze głośniki R6 i R7, ale także soundbary, czy głośniki montowane w telewizorach SUHD.

Budowa

R7 to głośnik o unikalnym, jajkowatym kształcie. Wykonana z tworzywa sztucznego i znakomicie zmontowana obudowa jest estetyczna, niezwykle solidna i dostępna w dwóch kolorach: czarnym i białym (testowy egzemplarz). Choć w większości przypadków użytkownicy będą sterować R7 za pomocą smartfona lub tableta, nie zapomniano o tradycyjnych przyciskach sterujących na obudowie. Miłym akcentem jest atrakcyjne światło emitowane przez wbudowane diody LED (niebieskie lub czerwone, zależnie od trybu pracy).

W R7 pracują dwa przetworniki: wysokotonowy oraz średnio-niskotonowy. Głośnik wysokotonowy to miękka tekstylna kopułka o średnicy 2,5 cm. Z kolei membranę przetwornika średnio-niskotonowego (12,5 cm) wykonano z zaawansowanej masy papierowej (dla uzyskania lekkości i sztywności zarazem), a magnes to podwójna konstrukcja z wykorzystaniem neodymu. Oba przetworniki pracują w obudowie zamkniętej, a każdy z nich promieniuje falę dźwiękową w kierunku własnego stożkowatego reflektora (ang. acoustic lens), który odbija falę we wszystkich kierunkach. I tak, ze szczeliny w kształcie pierścienia (ang. ring radiator) dźwięk rozchodzi się we wszystkich kierunkach.

Zgodnie z zasadami sztuki konstruowania głośników wnętrze obudowy zostało wytłumione gąbką w celu redukcji niepożądanych drgań. Ponieważ R7 jest głośnikiem aktywnym, wewnątrz obudowy umieszczono też wzmacniacze klasy D o łącznej mocy 100W (niskotonowy – 60W, wysokotonowy – 40W). Zastosowano zwrotnicę czwartego rzędu z częstotliwością podziału około 2 kHz.

R7 nie ma żadnych gniazd przyłączeniowych, co oznacza, że sygnał otrzymuje tylko i wyłącznie bezprzewodowo poprzez:

  • Wi-Fi (najlepsza jakość),
  • Bluetooth,
  • TV Sound Connect (współpraca z telewizorami Samsunga).

Do niektórych zastosowań, np. współpraca kilku R7 z telewizorem, niezbędny będzie dodatkowy moduł zewnętrzny „multilink”.

R7 można nie tylko umieścić w dowolnym miejscu, lecz także powiesić lub postawić na specjalnie zaprojektowanych stojakach (dostępnych za dopłatą).

Warto dodać, że głośniki mogą pracować w konfiguracji mono lub stereo – wszystko zależy od użytkownika.

Aplikacja

Choć do R7 możemy wysyłać sygnał z niemal każdego smartfona, tableta czy komputera wyposażonego w Bluetooth, to najlepszą jakość brzmienia zapewnia transmisja poprzez Wi-Fi. Do tego służy specjalna aplikacja o nazwie „Samsung Multiroom” dostępna na Androida (od 2.3.3) oraz iOS (od 6.1).

Aplikacja pozwala:

  • sterować głośnością,
  • zmieniać charakterystykę przenoszenia za pomocą 7-punktowego korektora,
  • łączyć kilka głośników w system,
  • wybierać i zmieniać utwory muzyczne,
  • korzystać z serwisów typu Deezer czy Spotify

Procedura testowa

Ponieważ producent dostarczył pojedynczy R7, testy przeprowadziłem w konfiguracji mono. Korzystałem pracującego pod Windows 10 laptopa Acer S7 i podłączonego doń napędu DVD-ROM. Sygnał wysyłałem z płyt CD Audio poprzez Bluetooth, albo strumieniowałem ze Spotify korzystając z zainstalowanej na smartfonie z Androidem 5.1 aplikacji Samsung Multiroom.

Odsłuch

R7 jest zwiastunem nowej jakości w sprzęcie audio Samsunga, tj. grają zupełnie inaczej niż dotychczasowe urządzenia. R7 ma na przykład zupełnie inny bas niż lampowy DA-E750, a także odmienną reprodukcję tonów wysokich niż np. soundbary Samsunga. Moim zdaniem R7 został zestrojony bardziej a la Harman Kardon, niż a la Samsung.

Po wyjęciu z pudełka, tj. w stanie niemal fabrycznym R7 jest dość „spięty” (jak muzyk z dużą tremą) grając raczej ostro i dość chudo. Dopiero po pewnym czasie dociera się, układa i rozluźnia, brzmiąc po prostu pewniej, lepiej i bardziej naturalnie. Krótko mówiąc, R7 to głośnik, który wymaga dotarcia.

Jednego nie da się o R7 powiedzieć – w żadnym wypadku nie gra on rozlazłym, przebasowionym, powolnym lub ciemnym dźwiękiem. Wprost przeciwnie, prezentują zupełnie inne podejście do muzyki: są dość szybkie, stosunkowo dokładne, choć przy tym lekko osuszone i rozjaśnione.

R7 mają na tyle dobrą rozdzielczość, że pozwalają słuchaczowi odróżnić muzykę ze skompresowanych plików MP3 od lepszej jakościowo z płyt CD. Wiele zależy tu od ustawienia. Jeżeli włączymy muzykę z dużą zawartością niskich tonów i ustawimy R7 blisko ściany (a pamiętajmy, że R7 emituje dźwięk we wszystkich kierunkach), to wzmocniony bliskością ściany bas zaciemni nieco średnicę, pogorszy reprodukcję męskich wokali, a nawet, na niektórych materiałach, spowoduje powstanie słyszalnego rezonansu. Odsunięcie głośnika od ściany oczywiście naprawia sytuację. I tu widać, a raczej słychać, że konstruktorzy zestroili R7 raczej nie do ustawienia przy ścianie, ale w swobodnym polu. Pamiętajmy, że R7 może nie tylko stać na specjalnym trójnogu, lecz także zwieszać się z sufitu (a to że przypomina lampę jeszcze mu w tym pomaga).