Super Mario Run – biegnij, Marian, biegnij
Gry

Super Mario Run – biegnij, Marian, biegnij

przeczytasz w 3 min.

Super Mario Run pędem wbiegł na Androida. I choć ten wąsaty hydraulik ma już swoje lata całkiem sprawnie udało się wydusić z niego drugą, mobilną młodość.

Ocena benchmark.pl
  • 4,6/5
Plusy

- banalnie proste, ale na swój sposób genialne sterowanie,; - pomysłowo zaprojektowane plansze,; - przyjemna dla oczu oprawa wizualna,; - dodatkowe motywy, takie jak rozbudowa królestwa, wzbogacają rozgrywkę,; - czuć klimat dawnych przygód Mariana...

Minusy

...bo całość to w zasadzie nie tak oryginalna wariacja na temat znanej dobrze formuły,; - potyczki z bossami są dosyć rozczarowujące,; - pewna powtarzalność scenografii,; - muzyka wpada w ucho, ale po pewnym czasie staje się męcząca.

It's a-me, Super Mario Run!

Kiedy Super Mario Run trafił na smartfony z systemem Apple iOS, zachwytom nie było końca. Ale czy rzeczywiście przesądził o tym projekt gry, czy raczej „efekt Nintendo”, a więc magiczny magnetyzm samej marki? 

To pytanie nie dawało mi spokoju i dlatego na chwilę oderwałem się od Nintendo Switch i wychwalanej pod niebiosa, przeogromnej The Legend of Zelda: Breath of the Wild, żeby pochylić się nad mobilnym maluchem spod znaku Wielkiego N. W końcu pogodny hydraulik to zasłużony weteran świata gier i każda odsłona jego przygód zasługuje na pełną uwagę.

Słodki brzęk zbieranych monet

Hop, hop, dzyń, dzyń, dzyń... Super Mario Run – jaki jest, każdy widzi, a w każdym razie może się domyślić. Bo i trudno w nim szukać jakiejś szczególnej awangardy. Widok 2D, żółwie, muchomory, księżniczka do uwolnienia i monety do zebrania.

W zasadzie najbardziej przełomowe w tym wszystkim jest sterowanie. Konieczne było przystosowanie go do urządzeń mobilnych i dokonano tego w brawurowy sposób. Jak sama nazwa wskazuje, w Super Mario Run Marian zasuwa do przodu samodzielnie, a zadaniem gracza jest zmuszanie go do skoku pojedynczymi klepnięciami paluchem w ekran.

W tej prostocie kryje się geniusz. Parafrazując Tolkiena: one finger to rule them all. Rzecz jasna, ten rodzaj sterowania też wiąże się z pewnym wyzwaniem, bo trzeba dobrze wymierzyć moment podskoku, użyć tego czy innego przeciwnika jako trampoliny albo obrać drogę najobficiej zasypaną monetami.

Super Mario Run - zbieranie monet

Tę „gimnastykę jednego palca” przyszło mi uprawiać na planszach, które są dokładnie takie, jak można się było spodziewać. Wylądowałem więc na łąkach pełnych kłapiących paszczami rosiczek-gigantów, w podziemiach nawiedzanych przez zombiczne żółwie, a nawet w chmurach pełnych ruchomych platform. 

Im dalej w Super Mario Run, tym projekty map coraz oryginalniejsze, ale, niestety, ich estetyka lubi się powtarzać. Jest parę pustynnych krajobrazów – różnych, a jednak łudząco do siebie podobnych, - parę lochów, parę statków... Trochę szkoda, że Nintendo w Super Mario Run wałkuje w kółko te same motywy, zamiast puścić wodze wyobraźni.

I to niekiedy owocuje pewną monotonią. Niby próbowano mnie wybudzić z niej pojawiającą się od czasu do czasu walką z bossem, ale te potyczki nie stanowią większego wyzwania i są chyba najbardziej rozczarowującym elementem Super Mario Run. 

Super Mario Run - walka z Bowserem

Biega się więc przyjemnie, zbiera monety, skacze po żółwich skorupach, ale, jak na grę mobilną przystało, to raczej „zabijacz czasu” po drodze do pracy, aniżeli zapierająca dech w piersiach odyseja przez wirtualne światy.

Tym niemniej czuć w Super Mario Run klimat dawnych produkcji o wąsatym hydrauliku. Do tego wiele drobnych dodatków, takich jak rozbudowa własnego królestwa, pozyskiwanie nowych grywalnych postaci czy wyścigi z „widmami” innych graczy zwiększają satysfakcję, jaką można wycisnąć z tego tytułu.  

Super Mario Run - spotkanie z księżniczką

Nintendo zagrywa bezpiecznie

A może nawet zbyt bezpiecznie. Owszem, Super Mario Run to całkiem udana odsłona przygód Mariana, a w zasadzie ich bardzo zgrabna adaptacja na urządzenia mobilne, szkoda jednak, że Nintendo tak bardzo trzyma się w tym przypadku znanej dobrze formuły. Wiadomo – ludzie najbardziej lubią te piosenki, które już raz słyszeli.

Nie inaczej jest tym razem, ale z drugiej strony granie na tej samej brzęczącej monetami i huczącej działami Bowsera nucie sprawia, że Super Mario Run może niekiedy wprawiać w stan znużenia. I nawet towarzysząca podskokom hydraulika muzyka, która z początku oczarowuje swoim prostym pięknem, po jakimś czasie staje się zwyczajnie męcząca. 

Ale nawet to nie jest w stanie zdetronizować Mariana, który również w swojej rozbieganej wersji wciąż jest królem platformówek. Może troszkę podstarzałym, ale nieprzerwanie gwarantującym swoim wiernym poplecznikom wyśmienitą zabawę.

Super Mario Run - inna postać

Ocena końcowa:

  • banalnie proste, ale na swój sposób genialne sterowanie
  • pomysłowo zaprojektowane plansze
  • przyjemna dla oczu oprawa wizualna
  • dodatkowe motywy, takie jak rozbudowa królestwa, wzbogacają rozgrywkę
  • czuć klimat dawnych przygód Mariana....
     
  • ...bo całość to w zasadzie nie tak oryginalna wariacja na temat znanej dobrze formuły
  • potyczki z bossami są dosyć rozczarowujące
  • pewna powtarzalność scenografii
  • muzyka wpada w ucho, ale po pewnym czasie staje się męcząca
     
  • Grafika:
     dobry plus
  • Dźwięk:
     dobry
  • Grywalność:
     dobry plus

Ocena ogólna:

92% 4,6/5

Dobry Produkt

Komentarze

3
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    kamil_18_19
    2
    Nie no spoko 40 zł za pełną wersję runera, cena z kosmosu.
    • avatar
      Smuga
      2
      Debilna ankieta, odpowiedzi jakie umożliwia oznaczają:
      - TAK
      - TAK
      - TAK
      - NIE
      - TAK
      - W SUMIE NIEWIADOMO

      Komuś mózg przestał działać.
      - Odpowiedź brzmi - takie speedrunnery to prymitywna rozgrywka nawet jak na telefon.
      • avatar
        Smuga
        0
        .