The Sims 4: Psy i koty – simsy spadają na cztery łapy
Gry

The Sims 4: Psy i koty – simsy spadają na cztery łapy

przeczytasz w 5 min.

Pojawienie się zwierzaków w tej grze było kwestią czasu. The Sims 4: Psy i koty to dodatek, który oprócz oczywistych elementów przemyca też kilka nowości.

Ocena benchmark.pl
  • 4/5
Plusy

- duża liczba rzeczywistych ras psów i kotów,; - nieograniczone możliwości modyfikowania wyglądu zwierzaka,; - opcja prowadzenia biznesu „dla leniwych”.

Minusy

- ogrom możliwości, których nie wykorzystano,; - drobne błędy utrudniające rozgrywkę,; - brak narzuconych różnic między rasami zwierząt.

Gra The Sims 4 to kolejna iteracja tematu, który znamy od kilkunastu lat. Wystarczy więc prześledzić rozwój choćby poprzedniej części, żeby trafnie odgadnąć co czeka nas w przyszłości. Chociaż „trójka” w podobnym czasie od premiery miała więcej dodatków, niż najnowsza część serii, to jak mówią „co się odwlecze, nie uciecze”. I tak oto EA Maxis prezentuje nam The Sims 4: Koty i psy. 

The Sims 4: Psy i koty - nowy dodatek

Nie ma co zaprzeczać, to świetna wiadomość dla tych, którzy od dawna nie mogli doczekać się zabaw z wirtualnymi czworonogami. Mówię tu oczywiście o psach, jako że koty zwyczajowo nas ignorują, chodząc po meblach i łaskawie dając się co najwyżej pogłaskać między posiłkiem, a drzemką. 

W najnowszym dodatku The Sims 4 twórcy pokazują jednak, że życie ze zwierzakami to nie wyłącznie zabawa, ale i obowiązki i nowe możliwości kariery.

The Sims 4: Psy i koty – zwierzaki wskakują do rodzin

Wejście w świat proponowany przez najnowszy dodatek jest bardzo płynne. Za pomocą smartfona naszego sima lub jego komputera możemy w parę chwil adoptować kota lub psa. Alternatywnie, mamy też opcję stworzenia nowej rodziny lub edycji istniejącej tak, by dodać czworonoga jako „domyślnego” jej członka. 

Duże wrażenie zrobiła na mnie masa rzeczywistych ras i możliwości edycji wyglądu zwierzaków. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby nasz labrador miał umaszczenie jak husky, a pudel zyskał na bokach ręcznie wymalowane tygrysie prążki. 

Gdy jednak dla eksperymentu przemalowałem psa w połowie na różowo i dobrałem mu piskliwy głos, mój rzeczywisty golden retriever z niedowierzaniem spojrzał mi w monitor. Odpuściłem więc temat, trzymając się domyślnego szablonu, przedstawiającego energetycznego beagle’a.

The Sims 4: Psy i koty - metalowe umaszczenie
The Sims 4: Psy i koty - energetyczny beagle

Bardzo żałuję natomiast, że w kwestii narzuconej różnorodności, wyraźnie odmienne są tylko psy i koty. Jeśli chodzi o charakterystykę ras, absolutnie jej nie zaimplementowano.

Brakuje mi też choćby szczątkowych opisów w stylu „odmiana dobra dla dzieci” albo „rasa potrzebująca stałego ruchu”. Zamiast tego, każdorazowo dobieramy zestaw trzech cech i to tylko one definiują zachowanie naszego pupila.

Urozmaicamy sobie życie

Muszę przyznać, że The Sims 4 to część serii, która najwolniej mi się nudzi. Duża w tym zasługa wielu małych zadań, w tym zachcianek postaci, dzięki którym mam stałe poczucie czegoś do zrobienia. 

Dodanie psów i kotów tylko potęguje to wrażenie. Miło jest pobawić się laserem z małym futrzakiem, nauczyć go dobrych manier albo ciekawych sztuczek. Nawet, jeśli sprowadza się to do powtarzalnego klikania w opcje interakcji.

The Sims 4: Psy i koty - kot i laser

Przy okazji, wrażenie robi liczba kilkuset dodanych elementów. Samych przedmiotów do kupienia naliczyłem ponad 250. Dodajmy do tego dostępne w menu tworzenia rodziny stroje, a także nowe cechy i umiejętności, a wyjdzie nam naprawdę pokaźna zawartość zaimplementowana w The Sims 4: Psy i koty.

Dzięki obecności zwierzęcych zabawek szybko zamieniłem swój ogródek z centrum grillowo-imprezowego w miejsce tresury mojego beagle’a. Z radością patrzyłem jak rosły umiejętności – zarówno trenerskie mojego sima, jak i fizyczne jego pupila. 

Szkoda tylko, że jedyna nagroda za bezbłędne pokonywanie toru przeszkód to krótka notka na ekranie. Brakuje mi tu konkursów z nagrodami lub choćby pamiątkowych statuetek.

The Sims 4: Psy i koty - nauka na torze przeszkód

Poza zabawą z pupilami możemy podjąć się nowej pracy, polegającej na prowadzeniu kliniki weterynaryjnej. Działa to bardzo podobnie do otwierania sklepu z dodatku Witaj w pracy. Najpierw należy wykupić działkę, a później postawić budynek z kilkoma wymaganymi elementami wyposażenia. Następnie, można zacząć przyjmować pacjentów.

Tutaj zaś zadbać musimy o każdy element biznesu, z jego reklamą i utrzymywaniem dobrych ocen włącznie.  Nie bez znaczenia będzie więc wystrój poczekalni, jakość sprzętu i szybkość obsługi. Oczywiście, obok zarządzania spędzimy też sporo czasu na rzeczywistym leczeniu psów i kotów. 

Specjalne maszyny ułatwiają diagnozowanie chorób, które potem leczymy, żądając za to niezłą sumę simoleonów. Gdyby tego było mało, możemy produkować leki, przysmaki i inne medyczne akcesoria do zastosowania w pracy lub sprzedania w maszynie, którą ustawimy w tłumnej poczekalni.

Bardzo podoba mi się opcja prowadzenia biznesu przy minimalnym nakładzie pracy. Wystarczy zatrudnić paru pracowników, doposażyć klinikę w dodatkowe stanowiska, by później patrzeć jak zyski wpadają codziennie na firmowe konto. Jeżeli znudzi nam się własnoręczne leczenie kotów z „syndromu pulsującej łapy”, lecznicę można sprzedać lub zostawić samą sobie, by generowała przychody.

Zarządzanie gabinetem i zabawa z pupilami w domu to w zasadzie wszystko, co dodano w The Sims 4: Psy i koty. Jest to naprawdę dobra zabawa, jednak momentami wkradają się w nią błędy. Bywają to proste pomyłki – przykładowo, mając psa, menu miski podpowiadało mi, że mogę na posiłek zawołać „kotkę”. 

Jednak zdarzały się też bardziej uciążliwe problemy – mój sim przez kilka godzin chodził ze zwierzakiem na rękach, nie mogąc się go pozbyć. W związku z tym nie był w stanie odebrać poczty czy położyć się spać, informując błędnie o niemożliwości dojścia do obiektu. Trwało to, aż nie poszedł do pracy i problem sam z siebie nagle zniknął.

The Sims 4: Psy i koty - kot na rękach podczas ćwiczeń

Osobną kwestią dotyczącą oceny dodatku jest fakt, że można tu było jeszcze sporo dodać. Nowe miasto pozwala mi na długie spacery wśród innych miłośników zwierząt, ale czemu moi podopieczni nie biorą udziału w konkursach? 

Dlaczego nie da się zorganizować im policyjnego szkolenia, by gonili za złodziejami? Gdzie jest logika w tym, że będąc ze sobą pod jednym dachem, koty nie za bardzo chcą się ze sobą bawić? Niestety, na te pytania odpowiedzi zwyczajnie nie dostanę.

The Sims 4: Psy i koty - zabawa z kotem na kanapie

Widoczne braki, czyli: quo vadis, EA?

Pomijając właściwą grę i ocenę jej zawartości, nie mogę nie odnieść się też do szerszego konceptu – sprzedawania coraz mniejszych produktów po coraz wyższych cenach. Na EA już i tak posypały się gromy, ciskane z okazji mikrotransakcji w Battlefront II, jednak tego typu zachowania to szersze zjawisko, obecne też „po swojemu” w The Sims 4: Psy i koty.

Jestem świadomy, że omawianie polityki wydawniczej nie sprawi, że producenci nagle ją zmienią. O kształcie, jakości i cenach rozmaitych dodatków do gier stanowią tylko prawa wolnego rynku – dopóki wciąż kupujemy małe pakiety, twórcy będą produkować je wręcz taśmowo. Jednak w tym wypadku, do swojego ogólnie krytycznego podejścia do wszelakich rozszerzeń, dodam drobne, simowe porównanie.

W przypadku The Sims 3, gracze mogli cieszyć się pakietem „Zwierzaki”. Jego nazwa może nie jest do końca adekwatna do treści, bo nie można było sprowadzić do domu dowolnego ssaka czy gryzonia. 

Jednak mimo tego, że mogliśmy zapomnieć o papudze czy chomiku, to gracze mieli do wyboru psa, kota i konia. Ten pierwszy pomagał w szukaniu skarbów, a ostatniego było można nawet zabrać na ranczo lub jeździć po mieście. Wprowadzono też tak logiczną rzecz jak zwykły sklep zoologiczny, którego w „czwórce” nie uświadczymy.

Rozumiecie o co mi chodzi? W grze sprzed ponad sześciu lat było więcej możliwości niż dostajemy obecnie, w nowszej i teoretycznie lepszej części The Sims! I to jeszcze nie wszystko - w „trójce” dało się nawet adoptować magicznego jednorożca, który dawał między innymi możliwość teleportacji. 

Jeśli jest coś o czym Wasza młodsza siostra będzie ciągle marzyć po zabawie w The Sims 4: Psy i koty to będzie to tęczowy jednorożec, którego chyba nigdy nie zobaczy. A to smutne, zwłaszcza dla tych, którzy wiedzą jakie możliwości mieli wcześniejsi simowie.

The Sims 4: Psy i koty - pies w ubraniu smoka

Pomijając już fakt zubożania gry przy tworzeniu nowej części, to wielka szkoda, że zmarnowany został ogromny potencjał. Zaraz, zaraz, może to tak naprawdę nie niedopatrzenie, a furtka do kolejnych dodatków? 

Nie wiem jak Wam, ale ja wyczuwam potrzebę istnienia fryzjera dla czworonogów, wystaw psów, zawodu tresera zwierząt lub profesjonalnego hodowcy. Nic tylko patrzeć, aż te pomysły pojawią się w formie „pakietów rozgrywki”.

A przecież część z tych elementów byłaby banalna do zaimplementowania już teraz. Mogłyby nawet odbywać się  poza widokiem gracza, tak jak większość karier. Miałbym wtedy przynajmniej świadomość, że istnieją, a obecnie wiem tyle, że albo o nich zapomniano, albo zwyczajnie komuś nie chciało stworzyć się produktu wypchanego atrakcyjną „zwierzęcością” po same brzegi. 

Nie po to płacę za dodatek niemal tyle, co za podstawową grę, żeby czuć, że twórca nie dał z siebie maksimum możliwości.

The Sims 4: Psy i koty - mapa miasta

Mało, ale jednak cieszy

The Sims 4: Psy i koty mogło być czymś znacznie więcej. Wiem jednak, że dodatek spełnia swoją funkcję znakomicie – proponuje kilka interesujących i wciągających funkcji, przez co przyciągnął mnie do ekranu na parę godzin więcej niż chciałem. Do tego możliwość dowolnej modyfikacji wyglądu zwierzaków to miły krok w stronę „artystycznej wolności”, którą w czwartych Simsach mocno ograniczono.

Moja postać, zawodowo grająca na komputerze, odbywała właśnie codzienny trening, tłukąc w klawiaturę, gdy obok krzesła pojawił się ledwo przebudzony pies Dobbie. Zaskomlał cicho, a nad jego głową pojawił się dymek z obrazem smyczy. 

Nie mogłem zrobić nic innego – rzuciłem wszystko co robiłem i wyszedłem z nim na odprężający spacer po zatoce. Polecam Wam zrobić to samo – nawet wirtualne czworonogi potrafią być przesympatyczne i zabawa z nimi na długi czas odciągnie Was od codziennych obowiązków.

The Sims 4: Psy i koty - własna klinika weterynaryjna

Ocena końcowa:

  • duża liczba rzeczywistych ras psów i kotów
  • nieograniczone możliwości modyfikowania wyglądu zwierzaka
  • opcja prowadzenie biznesu "dla leniwych"
     
  • ogrom możliwości, których nie wykorzystano
  • drobne błędy utrudniające rozgrywkę
  • brak narzuconych różnic między rasami zwierząt
     
  • Grafika:
     zadowalający plus
  • Dźwięk:
     dobry
  • Grywalność:
     dobry 

80% 4/5

Komentarze

7
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Helenth
    3
    Co do The Sims 3 Zwierzaki to co autor pisze to bzdury. Oprócz kotów, psów i koni gracze mogli w świecie gry znaleźć też inne zwierzęta. Między innymi myszy, chomiki, węże, jaszczurki, ptaki i zabrać je ze sobą do domu. Nie wspominając o rybach z podstawy oraz bardzo rzadkich jednorożcach i jeleniach, które można było pogłaskać.
    • avatar
      Fiona
      2
      EA poniosła klapę wydając sims4.
      To rzadki przypadek (a może nie tak rzadki) jak chciwością można zarżnąć kurę znoszącą złote jaja.

      Zwierzaki zawsze przynosiły wór pieniędzy - w każdej wersji simsów.

      Czy uratują 4 - wątpię.
      • avatar
        AkaRyupl
        1
        EA i wszystko jasne. Sims 3 już były okrojone pod dodatkowe rozszerzenia, ale i tak miało więcej zawartości jak Sims 4. 4 ma wszystkiego mało - małe mapy, mało zawartości, mało wszystkiego. Szkoda, bo stare odsłony były lepsze (no i nie było tak szeroko rozpowszechnionego internetu).
        • avatar
          Dragonik
          0
          Mamy weganina na benchmarku
          • avatar
            Konto usunięte
            -1
            Kocham zwierzęta i jako świadomy wegetarianin szanuję ich prawo do życia i wolności tak jak swoje.
            I choć jednocześnie bardzo lubię grać w gry, to wirtualne zwierzaki kompletnie nie mają dla mnie sensu skoro podczas grania mam obstawę moich kotów i psów wokół siebie :)

            Doskonale dogadujemy się z moimi małymi przyjaciółmi i żaden nie biega mi po klawiaturze podczas gry w Battlefronta (1), niektóre tylko wpatrują się w ekran ze zdziwieniem co to takiego :)