Dyski

ASUS M4A89GTD Pro/USB 3.0 c.d.

przeczytasz w 2 min.

Nowa płyta Asusa została wyposażona w całą masę wewnętrznych portów  rozszerzeń. Poza obowiązkowymi sześcioma portami SATA 6.0 Gbps, znajdziemy tu także jeden port IDE, a nawet dość archaiczny, ale nadal używany port szeregowy. Wszystkie gniazda wewnętrzne zostały umieszczone w wygodnych miejscach na krawędzi laminatu – to cieszy. Dotyczy to także czterech gniazd wentylatorów, z których tylko jedno umieszczone jest nieco bardziej w środku laminatu.

Panel złącz zewnętrznych ma bardzo klasyczny układ. Znajdziemy trzy najpopularniejsze złącza wideo: D-sub, DVI i HDMI – niestety zabrakło coraz popularniejszego DisplayPort. Nieco razi stosunkowo mała ilość portów USB - mamy do dyspozycji tylko 6 sztuk, z czego dwa oznaczone na niebiesko to porty USB 3.0. Pozostałe 10 portów USB 2.0 dostępnych jest tylko jako złącza szpilkowe bezpośrednio na laminacie.

Oczywiście na panelu złącz zewnętrznych jest wyprowadzony komplet złącz audio w wersji analogowej, oraz cyfrowe optyczne gniazdo S/PDIF. Dopełnieniem jest niemalże obowiązkowy LAN, FireWire oraz e-SATA, a także coraz rzadziej spotykany PS/2.

Jeśli chodzi o jakość wykonania i zastosowane komponenty, to trudno się do czegokolwiek przyczepić. Wszystkie kondensatory elektrolityczne na płycie to oczywiście wersje polimerowe, cewki z  układu zasilania są obudowane i zalane, przez co podczas pracy nawet z  dużym obciążeniem nie słychać żadnych odgłosów. Nic nie piszczy. Jeśli miałbym szukać wady na siłę, to przyczepiłbym się do stosowanych ostatnio przez Asusa gniazd pamięci z jedną „stałą” zapinką. Osobiście za nimi nie przepadam, ale to jest tak indywidualna sprawa, że naprawdę trudno uznać ją za wadę konstrukcji.

 

Na koniec pozostawiłem sobie jeden smaczek. Czytając newsy o 890GX mieliśmy okazję dowiedzieć się o tym, że AMD postanowił ułatwić odblokowywanie rdzeni w niektórych seriach procesorów. Pewnie zastanawialiście się, jak będzie to realizowane w praktyce. W przypadku testowanej płyty głównej na laminacie znajduje się mały przełącznik nazwany Core Unlocker. Wystarczy go przestawić i już możemy cieszyć się dodatkowymi rdzeniami! Testowany przeze mnie procesor bez problemu udało się w  ten sposób odblokować do czterech rdzeni, ale niestety nie był stabilny we wszystkich testach. Dlatego ostatecznie benchmarki wykonałem na dwóch rdzeniach. Warto też pamiętać, że nikt nie da nam gwarancji na odblokowanie dodatkowych jednostek wykonawczych.