Doprawdy nie rozumiem co skłania producentów tych pudełek do wymuszania montażu dysków w pionie. O ile w przypadku rozwiązań rackowych można było zrozumieć logikę za tym stojącą (a i z czasem w półkach zaczęto montować dyski "normalnie"), to w przypadku zwykłego NAS-a u przeciętnego Kowalskiego nie ma to żadnego sensu. Rozwiązanie nie posiada żadnych zalet, a odbije się po czasie na żywotności dysków.
@1 i 2 komentarz
Będąc programistą, można (po m.in. wprowadzeniu ewidencji czasu pracy), traktować się jako twórcę (w znaczeniu: twórca oprogramowania), co pozwala odliczyć nawet połowę dochodu od podatku (do wysokości niecałych 50'000zł). Można to robić będąc zatrudnionym na UoP, wszystko w zgodzie z obowiązującym prawem. Realne zyski są naprawdę duże, bo zarabiając równo tyle, ile wynosi granica pierwszego progu podatkowego, odzyskać* można okolice 1/12 rocznego dochodu - coś jak "trzynastka" gratis. Jeśli się da i ktoś się łapie na warunki, to czemu z tego nie skorzystać?
*bo państwo niczego nikomu nie da, może co najwyżej mniej zabrać
Natomiast określenie "mniej więcej" jest bardzo mało precyzyjne i ciężko się do niego odnieść.
0
dividebyzero
@czlowiek_mucha
Parę kilometrów - ok. Ale jak masz przejechać tak cały kraj (albo chociaż pół), to można po 200km osiwieć. Autostrady, niestety nie na winiety, jedynym ratunkiem. Tyle, że nie wszędzie da się nimi dojechać.
Ograniczenia mówią też, o czym wielu ludzi zdaje się zapominać, z jaką maksymalną szybkością można się poruszać danym odcinkiem, nie zaś jaka prędkość jest w danym momencie bezpieczna lub musi być do uzyskania.
Na trasie bardzo często jest tak, że przed lekkimi łukami są ograniczenia, które stawiano chyba za czasów, gdy jeździło się 126p na łysych letnich oponach w środku zimy podczas śnieżycy. I, jak na ironię, jak gdzieś trafi się znak, który jest dobrze postawiony, to ludzie z niego wypadają, bo są przyzwyczajeni, że da się go bezpiecznie przejechać z prędkością przynajmniej 20km/h większą, niż mówi to znak.
Co do rond - nie zgodzę się. Na Słowacji tak jest. Wyciąg z ich przepisów RD: "Jeżeli na rondzie nie ma znaków określających pierwszeństwo, wówczas pierwszeństwo ma kierowca wjeżdżający na rondo." I nieraz takich znaków nie ma i ludzie jakoś sobie radzą. Tak samo można powiedzieć, że istnieją w Europie kraje, gdzie musisz jeździć na światłach 24/7. Informacja jest na granicy danego państwa. Nie trzeba o tym przypominać na każdej drodze, masz o tym wiedzieć i już. Zgodnie z zasadą ignorantia iuris nocet / ignorantia legis non excusat.
Podejście do pieszego w Anglii jest zupełnie inne niż u nas. Nasi piesi mają zerową świadomość odnośnie przepisów. Nie wiedzą, że wysepka w połowie przejścia oznacza, że de facto są to dwa przejścia. Idą przez pasy bez patrzenia, jakby wchodzili do siebie do domu. Słuchawki na uszach, gały wlepione w telefon. Konsekwencje są nieraz tragiczne. A mimo to prawo każe ich traktować jak święte krowy, a samych pieszych uświadamia o prawach, ale nie o obowiązkach. Więc nawet gdyby takie znaki u nas umieścili, to dalej nic by to nie dało, dalej by obwiniano kierowców za błędy pieszych. Nie twierdzę tym samym, że kierowcy zawsze są święci, po prostu w obecnej sytuacji bardzo często występują patologiczne sytuacje, gdy pieszego, nawet gdy to on wlazł pod koła, się wybiela.
Co do ostatniego - nikt nie mówił, że takie zmiany są proste. Albo szybkie. Natomiast jeśli na danym odcinku, pomimo masowego łamania przepisów, nie ma stłuczek i wypadków, to powinno dać to do myślenia zarządcy drogi. Natomiast określenie "mniej więcej"
0
dividebyzero
Zaś co do spotkań z "niebieskimi" - nie zdarzyło mi się, żeby były nieprzyjemne. Było ich kilka, zawsze przebiegały grzecznie, krótko i na temat - przyjmuję, proszę wypisać, a po kilku minutach mogłem jechać dalej. Ironia polega na tym, że ludzie z drogówki nie chcą służyć za automaty do ściągania kasy, ale są naciski z góry i nic nie mogą poradzić - jeśli nie pójdą i nie zaczną łapać, to sami dostaną po łapkach. Nieraz słyszałem, jadąc te 20kph więcej, że "my tu często stoimy, trzeba uważać". Tego chyba nawet nie trzeba komentować. Aż mi ich czasem szkoda.
Wolny rynek. Pomyśl o jakichś bohomazach wartych grube miliony - możesz powiedzieć, że część ceny bierze się z farb, płótna i czasu potrzebnego na stworzenie tegoż. Ale jak wyjaśnić to, że kawałek pomalowanej szmaty kostuje 50 milionów $ zamiast 20$? Rzeczy mają taką wartość, jaką nadają im ludzie. Im więcej ludzi czegoś chce i im mniej dostępne to jest, tym wyższą cenę osiąga. A tu prędko "bańka" nie pęknie, bo jeśli zaczęła używać tego na szeroką skalę mafia (a różne źródła mówią o właśnie takiej sytuacji - i ciężko się dziwić, skoro omijasz podatki w zasadzie bez wysiłku), to może się to ustabilizować po czasie, ale raczej nie zmaleje.
Bo przecież developer, ot tak, odetnie się od potencjalnych 2/3 (licząc globalnie ilość "siódemek" a "dziesiątek") czy tam choćby 1/2 (patrząc na Steama - "10" kontra "7"+"8.x") nabywców. No pewnie. ;)
Czy komuś tu nie umknął przecinek? 49kWh = 1,64 GD; ergo 1GD =~ 29,88kWh / dzień. To daje prawie 900kWh na miesiąc. 10,76MWh na rok. Fizycznie niewykonalne, chyba że ktoś przez ~14 godzin dziennie grzeje wodę na herbatę czajnikiem o mocy 2kW albo ma w piwnicy plantację marihuany...
Niestety ta zmiana przynosi wiele smutnych nowin. Wszystkie wtyczki, które nie zostaną przepisane jako WebEx, przestaną działać. API jest bardzo ograniczone, wiec o dopasowywaniu interfejsu do własnego widzimisię nie będzie mowy. Mnóstwo dodatków, których dziś używają bardziej zaawansowani użytkownicy, trzeba by było całkowicie przepisać. Czyli żadnego pomostu, a palenie ścieżki za sobą i zmuszanie ludzi do przejścia na "nowe, lepsze". Są oczywiście wersje ESR, które do 2019(?) będą działać "po staremu", ale później już nie będzie "zmiłuj się" i każdy, kto zostawi włączoną aktualizację, obudzi się jak swego czasu użytkownicy 7/8/8.1 - z "10" przed oczami. Developerzy wylewają żale, że samo przepisywanie wtyczek, by działały z e10s wymagało mnóstwo pracy, a tutaj ktoś im pluje w twarz w taki sposób. Firefox bez tych wszystkich wtyczek... Chrome'a sam sobie mogę postawić, jeśli będę miał taki kaprys, natomiast Firefox (przy całej jego ociężałości) to... Firefox. Będą wszystko ujednolicać, to wszystko będzie wyglądać tak samo, działać tak samo i w ogóle nie będzie różnicy kto czego używa, bo każda rzecz będzie równie g***ana.
Oczywiście, że tak. Dlatego próba wepchnięcia dotykowego interfejsu od 8 w górę spotkała się z takim sprzeciwem. Tak samo usunięcie przycisku "start". Jedna z niepisanych zasad tworzenia GUI mówi o tym, że jeśli chce się coś zmienić, do czego ludzie są przyzwyczajeni, to się daje opcję, która pozwala wybrać, czy GUI ma wyglądać "po nowemu" czy "po staremu". Wpychanie do gardła swojej idei, bez pytania o zdanie, nigdy nie skutkuje niczym dobrym. Jeśli coś jest tworzone dla ludzi (zwłaszcza jeśli muszą płacić za to niemałe pieniądze), to się słucha, co mają do powiedzenia. Chcą robić rewolucję, a czasem podstawowe rzeczy nie działają tak, jak powinny. Zresztą... czy ktoś wyobraża sobie wpychane na siłę update'y W10 na komórki i zmuszanie do restartu kogoś w środku ważnej rozmowy? "Bo tak"? Abstrakcja... ale czy na pewno?
4
dividebyzero
Na pecetach wyświetlenie 2 okienek na jednym ekranie to nie jest jakiś szczególny problem. To raczej wygląda jak upgrade dla urządzeń mobilnych. Zrobili "uniwersalny" OS, który chcą upchnąć wszędzie, a który na czymkolwiek jest zwyczajnie niepełnosprawny. Na PC bo zachowuje się jakby miał działać na ekranach dotykowych, a na urządzeniach z takim ekranem nie oferuje nic szczególnego. Jak coś jest do wszystkiego, to jest do d***. Po prostu.
IMO to już szukanie dziury w całym. Jeśli da się ustawić po swojemu, to pół biedy. Gorzej jak coś jest wycięte (np. emulacja numpada przy użyciu Fn+qwerty), a czasem się przydaje i nie ma jak tego użyć.
0
dividebyzero
" Oczywiście jest tutaj ten nieszczęsny klawisz Fn umieszczony na miejscu Ctrl, ale na to już nic nie poradzimy - Lenovo uparło się, że ma być w tym miejscu i basta. Trzeba się przyzwyczaić."
Marudzicie Waść, Redaktorze. Od tego jest opcja w BIOS-ie, po włączeniu której Fn pełni funkcję Ctrl, Ctrl zaś Fn.
QNAP TS-453B - (nie) tylko NAS
17 komentarzyDyskutuj z nami!IT w Polsce - eksperci ostrzegają, że nadchodzą trudne czasy dla branży
14 komentarzyDyskutuj z nami!Będąc programistą, można (po m.in. wprowadzeniu ewidencji czasu pracy), traktować się jako twórcę (w znaczeniu: twórca oprogramowania), co pozwala odliczyć nawet połowę dochodu od podatku (do wysokości niecałych 50'000zł). Można to robić będąc zatrudnionym na UoP, wszystko w zgodzie z obowiązującym prawem. Realne zyski są naprawdę duże, bo zarabiając równo tyle, ile wynosi granica pierwszego progu podatkowego, odzyskać* można okolice 1/12 rocznego dochodu - coś jak "trzynastka" gratis. Jeśli się da i ktoś się łapie na warunki, to czemu z tego nie skorzystać?
*bo państwo niczego nikomu nie da, może co najwyżej mniej zabrać
Radary nowej generacji w rękach policjantów
26 komentarzyDyskutuj z nami!Natomiast określenie "mniej więcej" jest bardzo mało precyzyjne i ciężko się do niego odnieść.
Parę kilometrów - ok. Ale jak masz przejechać tak cały kraj (albo chociaż pół), to można po 200km osiwieć. Autostrady, niestety nie na winiety, jedynym ratunkiem. Tyle, że nie wszędzie da się nimi dojechać.
Ograniczenia mówią też, o czym wielu ludzi zdaje się zapominać, z jaką maksymalną szybkością można się poruszać danym odcinkiem, nie zaś jaka prędkość jest w danym momencie bezpieczna lub musi być do uzyskania.
Na trasie bardzo często jest tak, że przed lekkimi łukami są ograniczenia, które stawiano chyba za czasów, gdy jeździło się 126p na łysych letnich oponach w środku zimy podczas śnieżycy. I, jak na ironię, jak gdzieś trafi się znak, który jest dobrze postawiony, to ludzie z niego wypadają, bo są przyzwyczajeni, że da się go bezpiecznie przejechać z prędkością przynajmniej 20km/h większą, niż mówi to znak.
Co do rond - nie zgodzę się. Na Słowacji tak jest. Wyciąg z ich przepisów RD: "Jeżeli na rondzie nie ma znaków określających pierwszeństwo, wówczas pierwszeństwo ma kierowca wjeżdżający na rondo." I nieraz takich znaków nie ma i ludzie jakoś sobie radzą. Tak samo można powiedzieć, że istnieją w Europie kraje, gdzie musisz jeździć na światłach 24/7. Informacja jest na granicy danego państwa. Nie trzeba o tym przypominać na każdej drodze, masz o tym wiedzieć i już. Zgodnie z zasadą ignorantia iuris nocet / ignorantia legis non excusat.
Podejście do pieszego w Anglii jest zupełnie inne niż u nas. Nasi piesi mają zerową świadomość odnośnie przepisów. Nie wiedzą, że wysepka w połowie przejścia oznacza, że de facto są to dwa przejścia. Idą przez pasy bez patrzenia, jakby wchodzili do siebie do domu. Słuchawki na uszach, gały wlepione w telefon. Konsekwencje są nieraz tragiczne. A mimo to prawo każe ich traktować jak święte krowy, a samych pieszych uświadamia o prawach, ale nie o obowiązkach. Więc nawet gdyby takie znaki u nas umieścili, to dalej nic by to nie dało, dalej by obwiniano kierowców za błędy pieszych. Nie twierdzę tym samym, że kierowcy zawsze są święci, po prostu w obecnej sytuacji bardzo często występują patologiczne sytuacje, gdy pieszego, nawet gdy to on wlazł pod koła, się wybiela.
Co do ostatniego - nikt nie mówił, że takie zmiany są proste. Albo szybkie. Natomiast jeśli na danym odcinku, pomimo masowego łamania przepisów, nie ma stłuczek i wypadków, to powinno dać to do myślenia zarządcy drogi. Natomiast określenie "mniej więcej"
Bitcoin z siódemką z przodu
16 komentarzyDyskutuj z nami!Konami ujawniło wymagania sprzętowe PES 2018
7 komentarzyDyskutuj z nami!Cała sieć Bitcoin pobiera tyle energii co małe państwo
20 komentarzyDyskutuj z nami!Samsung Curved C34F791 - zakrzywione cudo do gier
16 komentarzyDyskutuj z nami!Firefox po liftingu będzie wyglądał tak
13 komentarzyDyskutuj z nami!Windows 10 z trybem picture-in-picture u pierwszych „insiderów”
29 komentarzyDyskutuj z nami!Lenovo ThinkPad T460s – czternastka do pracy
23 komentarzyDyskutuj z nami!Marudzicie Waść, Redaktorze. Od tego jest opcja w BIOS-ie, po włączeniu której Fn pełni funkcję Ctrl, Ctrl zaś Fn.
+ do poprawki: "maksymlalnej"