Tak jak napisałem - uważam że jakby M$ chciał zrobić porządek z licencjami to by to zrobił w trzy miesiące i ne było by problemu. Natomiast takie "straszenie" to dla takiej firmy raczej żenada i obciach - bo świadczy albo o celowej indolencji albo niemocy technologicznej - jedno i drugie firmie tej klasy nie przystoi.
Co do "piractwo to nie grzech" - to nie jest tak że mówimy o piractwie (którym notabene się brzydzę) mówimy o legalnie zakupionych kluczach, u legalnie działających firm. Oczywiście że sam głownie pracuje głównie na różnych wersjach Linuxa czy LibreOffice. Ale nie nie jestem też "hipokrytą" i nie twierdzę że jak ktoś znalazł na ulicy 10zł - to trzeba go potępić bo przywłaszczył cudzą własność!
Jeszce raz podkreślę - kupujemy legalny (w naszym przeświadczeniu) produkt, i nie zrzucajmy winy na najsłabsze ogniwo - konsumenta - mając po drugiej stronie wielką korporację która "nie radzi sobie" z kluczami i starszy maluczkich : jak Bill tego klucza sam nie wymyślił - to będziesz siedział.
3
mielmar
Widzę że M$ znowu sypnął kasą na straszenie szaraczków ;)
Prawda jest taka że w tak naprawdę z mojego doświadczenia że od czasu BSA (z 10 lat temu) nie spotkałem się z sytuacją żeby osobie prywatnej lub małej firmie ktoś postawił zarzuty nielegalnego posiadania nielegalnego oprogramowania - kupionego w dobrej wieże od mniej lub bardziej uczciwego pośrednika, ale zdarzały się przypadki że akredytowany reseller M$ sprzedawał lewe klucze w normalnej cenie - więc jaką odpowiedzialność ma nabywca.
A wszystkie porównania do zakupu aut i lizingów można sobie w ... /miedzy bajki/ włożyć bo to się porostu w sądzie nie obroni. Oczywiście można porównać zakup Ferrari do zakupu skarpetek - bo jedno i drugie to transakcja.
Można by powiedzieć że wybór legalnego oprogramowania - to kwestia "sumienia", tylko że moim zdaniem udostępnianie "lewych" kluczy jest na rękę M$ - bo jak inaczej wyjaśnić fakt że jedna z największych jeśli nie największa firma tworząca oprogramowanie wysokiej klasy - nie potrafi zabezpieczyć tak banalnego produktu jak Windows czy Office - dużo niniejsze firmy ogarniają te kwestie lepiej na poziomie 2^n. Nie ma co się łudzić filozofia jest taka - dajmy maluczkim "lewy klucz" - puszczając oczko że tak to w zasadzie to nie wolno, a kasujmy rządy, ministerstwa, szpitale, i korporacje. TSUE (ten zły z UE) postawił się wielkiej korporacji i stwierdził że jak kupiłeś i masz - to możesz odsprzedać, jak M$ ma z tym problem to niech ogarnie swoją kuwetę.
I na koniec jeszcze o licencjach M$ - przez dwadzieścia lat nie spotkałem ani jednego przedstawiciela tej firmy, który w sposób sensowny potrafiłby odpowiedzieć na moje pytania o licencjonowanie ich produktów. Nawet prawnicy tu wymiękają, ponieważ te licencje nie są pisane dla "normalnych" ludzi. Każda z opisanych tu (i nie opisanych) licencji w zależności od produktu, czasu, przeznaczenia - jest inna.
Tanie klucze Windows „z drugiej ręki”. Jak to w końcu z nimi jest?
44 komentarzyDyskutuj z nami!Tak jak napisałem - uważam że jakby M$ chciał zrobić porządek z licencjami to by to zrobił w trzy miesiące i ne było by problemu. Natomiast takie "straszenie" to dla takiej firmy raczej żenada i obciach - bo świadczy albo o celowej indolencji albo niemocy technologicznej - jedno i drugie firmie tej klasy nie przystoi.
Co do "piractwo to nie grzech" - to nie jest tak że mówimy o piractwie (którym notabene się brzydzę) mówimy o legalnie zakupionych kluczach, u legalnie działających firm. Oczywiście że sam głownie pracuje głównie na różnych wersjach Linuxa czy LibreOffice. Ale nie nie jestem też "hipokrytą" i nie twierdzę że jak ktoś znalazł na ulicy 10zł - to trzeba go potępić bo przywłaszczył cudzą własność!
Jeszce raz podkreślę - kupujemy legalny (w naszym przeświadczeniu) produkt, i nie zrzucajmy winy na najsłabsze ogniwo - konsumenta - mając po drugiej stronie wielką korporację która "nie radzi sobie" z kluczami i starszy maluczkich : jak Bill tego klucza sam nie wymyślił - to będziesz siedział.
Prawda jest taka że w tak naprawdę z mojego doświadczenia że od czasu BSA (z 10 lat temu) nie spotkałem się z sytuacją żeby osobie prywatnej lub małej firmie ktoś postawił zarzuty nielegalnego posiadania nielegalnego oprogramowania - kupionego w dobrej wieże od mniej lub bardziej uczciwego pośrednika, ale zdarzały się przypadki że akredytowany reseller M$ sprzedawał lewe klucze w normalnej cenie - więc jaką odpowiedzialność ma nabywca.
A wszystkie porównania do zakupu aut i lizingów można sobie w ... /miedzy bajki/ włożyć bo to się porostu w sądzie nie obroni. Oczywiście można porównać zakup Ferrari do zakupu skarpetek - bo jedno i drugie to transakcja.
Można by powiedzieć że wybór legalnego oprogramowania - to kwestia "sumienia", tylko że moim zdaniem udostępnianie "lewych" kluczy jest na rękę M$ - bo jak inaczej wyjaśnić fakt że jedna z największych jeśli nie największa firma tworząca oprogramowanie wysokiej klasy - nie potrafi zabezpieczyć tak banalnego produktu jak Windows czy Office - dużo niniejsze firmy ogarniają te kwestie lepiej na poziomie 2^n. Nie ma co się łudzić filozofia jest taka - dajmy maluczkim "lewy klucz" - puszczając oczko że tak to w zasadzie to nie wolno, a kasujmy rządy, ministerstwa, szpitale, i korporacje. TSUE (ten zły z UE) postawił się wielkiej korporacji i stwierdził że jak kupiłeś i masz - to możesz odsprzedać, jak M$ ma z tym problem to niech ogarnie swoją kuwetę.
I na koniec jeszcze o licencjach M$ - przez dwadzieścia lat nie spotkałem ani jednego przedstawiciela tej firmy, który w sposób sensowny potrafiłby odpowiedzieć na moje pytania o licencjonowanie ich produktów. Nawet prawnicy tu wymiękają, ponieważ te licencje nie są pisane dla "normalnych" ludzi. Każda z opisanych tu (i nie opisanych) licencji w zależności od produktu, czasu, przeznaczenia - jest inna.
Microsoft i home.pl łączą siły - Office 365 w ofercie i ze wsparciem polskiej firmy
5 komentarzyDyskutuj z nami!Microsoft: inne metody licencjonowania oprogramowania oszczędnością dla firm
9 komentarzyDyskutuj z nami!A ten artykuł mnie w tym utwierdza.