Gry

Alan Wake - graliśmy

przeczytasz w 5 min.

Jedna z najlepszych gier grozy jakie pojawiły się rynku. Najnowszy projekt twórców kultowego Maxa Payne'a. Po blisko 6 latach produkcji i kilkukrotnym przekładaniu premiery gra ujrzała w końcu światło dzienne. Pozostaje pytanie – czy warto było na nią tyle czekać?

zapowiedź » PIERWSZE WRAŻENIA » gameplay 

  
Wymagania wiekowe: 16+
Producent: Remedy Entertainment
Wydawca:Microsoft Game Studios
Dystrybutor PL:Microsoft Polska
Gatunek:Gra akcji/ gra przygodowa
Tryb Gry:Single
Cena

169 pln (edycja zwykła)
199 pln (edycja kolekcjonerska)

Premiera:

14 maja 2010 r.

Premiera PL:18 maja 2010 r.
Demo gry:brak

                                                                     

Szumnie zapowiadany jako thriller psychologiczny Alan Wake robi rewelacyjne pierwsze wrażenie. Po kilkudziesięciu minutach spędzonych z grą mogę przyznać, że Remedy po raz kolejny udało się stworzyć coś naprawdę wyjątkowego. Szkoda tylko, że rewelacyjną historię dość mocno spłycono zamieniając grę w strzelaninę. Czy to źle? Nie, a w każdym razie nie na początkowym etapie zabawy.

Jak nie trudno się domyślić bohaterem gry jest Alan Wake, pisarz niezwykle poczytnych horrorów, który walczy z narastającą niemocą twórczą. Fakt, iż przez dwa ostatnie lata nie udało mu się napisać choć linijki tekstu wpędza go w coraz większą frustracje. Próbując odzyskać utraconą wenę Alan za namową żony wyjeżdża wraz z nią na wakacje. Celem ich podróży jest malowniczo położone miasteczko Bright Falls, którego leniwy rytm życia i przepiękne krajobrazy mają przywrócić wewnętrzny spokój naszemu bohaterowi.

Niestety, bardzo szybko okazuje się, że miasteczko skrywa mroczną tajemnicę. Już pierwszej nocy żona Alana znika w zagadkowych okolicznościach, a on sam budzi się w rozbitym samochodzie na skraju przepaści zupełnie nie pamiętając co się z nim działo i jak dostał się w to miejsce. Jeszcze dziwniejsze rzeczy zachodzą, gdy próbuje wezwać pomoc.

Nagle, z mroku nocy zaczynają wyłaniać się tajemnicze, uzbrojone w siekiery i noże postacie, które z pewnością nie są fanami naszego bohatera. Okrywający je całun ciemności  i tajemnicze zjawiska pogodowe towarzyszące ich pojawianiu się potęgują przerażającą wizje niczym z filmów czy książek grozy. Rzeczywistość Alana Wake’a zaczęła mieszać się z kartami jego ostatniej powieści, której powstania nie potrafi sobie przypomnieć.

Spotkania z opętanymi przez siły ciemności zrealizowane zostały w konwencji do złudzenia przypominającej serię Resident Evil. W tym jednak przypadku nie ma to większego znaczenia. Dzięki wyjątkowej zabawie światłem twórcom udało się zbudować niesamowity wręcz klimat.  W czasie tych fragmentów rozgrywki, w których liczy się sprawne oko i „szybkie palce” światło to nasz jedyny przyjaciel. Latarka znajdująca się na wyposażeniu naszego bohatera  potrafi zdjąć z przeciwników aurę mroku odsłaniając ich i czyniąc wrażliwymi na pociski wystrzeliwane z posiadanych przez nas broni. Nie zawsze jednak jest to takie proste.

Podczas toczącej się rozgrywki bez trudno odnaleźć można liczne nawiązania do słynnych filmów  grozy takich jak choćby „Lśnienie”  w reżyserii Stanleya Kubricka czy „W paszczy szaleństwa” Johna Carpentera. Wydawać by się mogło, że twórcy w ten sposób poszli po najmniejszej linii oporu łącząc znane już elementy w jedną całość. Ale do licha, jak błyskotliwie jest to połączone.

Historia opowiadana w grze Alan Wake podzielona jest na epizody niczym ostatni hit telewizyjny – serial Lost. Każdy „odcinek” kończy nagłym zawieszeniem akcji w najmniej oczekiwanym i najbardziej gorącym momencie. Następny z kolei przybliża to czego świadkami byliśmy do tej pory, aby zaraz potem wywrócić wszystko do góry nogami. Za ten element gry należą się twórcom ogromne brawa.

Graficznie Alan Wake prezentuje się naprawdę dobrze. Dynamicznie oświetlenie i znakomite efekty mgły czy wiatru (o rewelacyjnym, żyjącym tornado nie wspominając) niesamowicie podkręcają atmosferę. Do tego dochodzą świetnie zrealizowane przerywniki filmowe choć niestety tutaj da się zauważyć spore błędy twórców gry. Twarz naszego bohatera jak i wszystkich napotykanych przez nas postaci nie wyrażają żadnych emocji. Są wręcz drewniane. Jak na grę, która ma wstrząsnąć branżą elektronicznej rozrywki  i której produkcja trwała blisko 6 lat to lekkie nieporozumienie.

Alan Wake to bez wątpienia jeden z najlepszych tytułów grozy jakie ostatnio pojawiły się rynku. Emocje, które towarzyszyły mi podczas kilku godzin spędzonych z tą produkcją są naprawdę wyjątkowe. Pozostaje mieć nadzieje, że nie wyblakną one w ciągu dalszej zabawy. Już wkrótce zaprezentujemy nasz ostateczny werdykt wraz z ciekawymi filmami z rozgrywki.

Zobacz więcej informacji o Alan Wake

Zobacz inne teksty z cyklu za.pier.play:

benchmarkowy ZA.pier.play. - Red Dead Redemption
Nowa produkcja twórców osławionego Grand Theft Auto przedstawi nam wyjątkową wizje amerykańskiego Zachodu.  "Pięknego, ale krwawego i nafaszerowanego akcją”. Czy  tytuł ten zdoła odmienić gatunek gier z otwartym światem?
Splinter Cell: Conviction – nowa jakość czy upadek kultowej serii?
Najnowsza odsłona przygód Sama Fishera wzbudzała spore kontrowersje od pierwszych jej zapowiedzi. Planowane zmiany miały całkowicie odmienić charakter tak cenionej dotąd rozgrywki i jak się później okazało rzeczywiście wpłynęły na jej jakość.
God of War III - potężna dawka emocji
Najnowsza odsłona przygód  Kratosa wgniata w fotel dostarczając nam takiej dawki emocji jakiej nie powstydziłby się niejeden hollywoodzki film akcji. Tak właśnie powinny wyglądać gry!

Komentarze

14
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Konto usunięte
    0
    mam nadzieje ze wyjdzie na pc:)
    • avatar
      Konto usunięte
      0
      szkoda bo na pewno bym ją kupił na PC.
      • avatar
        Konto usunięte
        0
        jaJEbie - co za tytul...
        • avatar
          Konto usunięte
          0
          A mi jakoś ta gra nie leży. Straszna tak bardzo nie jest... raczej na poziomie "Nocy Żywych trupów" niż japońskiego "Ringu". Z zapowiedzi liczyłem, że będzie to połączenie atmosfery Silent Hill ze swobodą znaną z GTA. Zrobiono tymczasem durną, liniową strzelankę.

          To, że autor jest pisarzem nie ma żadnego wpływu na rozgrywkę. Równie dobrze mógłby to być cieśla, rybak, kierowca ciężarówki, czy ktokolwiek inny... a szkoda, można by to ciekawie rozwinąć.

          Gra nie jest tez trudna - pełno amunicji, czy baterii do latarek. Nie ma więc problemu, że "uo matko, kończą się baterie, a tu potwory".

          Widać, że straszliwie tę grę wykastrowano. Dobrze, że pożyczyłem od kumpla, bo wtopiłbym 169 zeta.