Gry

BioShock 2 - udany powrót do utopii

przeczytasz w 6 min.

  Pierwszy Bioshock to gra nazywana przez wielu prawdziwym dziełem sztuki. Nie bez powodu nadano jej tytuł gry roku 2007. Na całość tej pouczającej opowieści o człowieku, który nadepnął bogu na palec składają się: niesamowity klimat, muzyka, niebywały pietyzm w projektowaniu lokacji podwodnego miasta, świetna grywalność ale według mnie to co odróżnia ten tytuł od natłoku innych FPS-ów to otoczka filozoficzno – moralna – hołd złożony filozof obiektywizmu Ayn Rand i słynne wybory związane z Little sisters. Wszystko to tworzy niepowtarzalny, jedyny w  swoim rodzaju, wspaniały nastrój rozpadającej się utopii i  zaprzepaszczonych idei które ją stworzyły.

Druga część to właściwie rozwinięcie pomysłów z  pierwszej części. Ciągnięcie dalej historii Rapture. Nie zmieniono właściwie zupełnie grafiki i podstawowych mechanizmów rozgrywki. Spotkamy wielu starych znajomych. Pewną ciekawostką natomiast jest tryb multiplayer, którego fabuła toczy się przed wydarzeniami z pierwszego Bioshocka.

      Fabuła


   Ten kto zetknął się już wcześniej z Bioshockiem wie jakie są podstawowe założenia i historia miasta Rapture.  Tu odkrywane są tylko kolejne karty a nie cała świeża  talia – nowe postacie i zdarzenia których nie poznaliśmy w pierwszej części. Miasto Rapture zostało zbudowane przez Andrew Ryana  - biliardera, który na dnie morza chciał zbudować miejsce dla artystów, naukowców, którzy mogliby tworzyć tam bez żadnych ograniczeń narzucanych przez państwa, innych ludzi i  moralność. Mieli stworzyć społeczeństwo „doskonałe” – oparte na jednostce, na talencie który miał doprowadzić do doskonałości. Wszystko działało dobrze dopóki nie odkrycie ADAMU – „magicznej” substancji pozwalającej na grzebanie w swoich genach, a więc na stworzenie człowieka idealnego – mądrego, wysportowanego, pięknego, bez defektów. Niestety, jak się okazało miał on poważne efekty uboczne – zbyt długie i intensywne jego zażywanie kończyło się poważnym uzależnieniem  i zdeformowaniem (tak powstali splicerzy – istoty kierujące się morderczym instynktem i żądzą kolejnej „działki” „ambrozji”). To co działo się potem łatwo przewidzieć - korupcja, walki o  władzę, zabójstwa, stały się porządkiem dziennym. Trwało to aż do punktu kulminacyjnego – wybuchu wojny domowej w roku 1959, która stworzyła z miasta prawdziwe piekło. W całym tym cyrku zjawia się gracz – Jack młody człowiek, którego samolot rozbija się na środku Atlantyku. Dziwnym trafem na oceanie koło zanurzającego się w wodzie wraku wyrasta latarnia morska, która jest jakże nietypowym wejściem do podwodnego królestwa Ryana. Wciągu rozgrywki dowiadujemy się kilku ciekawych faktów na temat własnego pochodzenia i powiązania z Rapture. Szczególnie fajny jest główny zwrot akcji, który o  Oczywiście podjęte przez nas decyzje mają wpływ na zakończenie – dobre lub złe.  Bioshock 2 rozpoczyna się po tych wydarzeniach. Budzimy się jako Big Daddy (tzw. Subject Delta - jedna z wcześniejszych wersji  tatuśków) w jakimś ponurym zakątku miasta i od razu rozpoznajemy zmiany w jego wyglądzie – szczególnie rzuca się w oczy rafa koralowa porastająca ściany i pełno haseł mówiących o „odrodzeniu”, „zmartwychwstaniu” Rapture. Oś fabuły to tym razem nie ucieczka ale poszukiwanie siostrzyczki, którą chroniliśmy, a która dostała się w łapska głównej antagonistki – Sofii Lamb przywódczyni społeczności spilcerów uznającej ją za Boga, i to ona właśnie ma dokonać „restartu” miasta. W trakcie naszych poszukiwań małej dowiadujemy się wielu smaczków odnośnie przeszłych wydarzeń (wojna Fontaina z  Ryanem) i teraźniejszych ale również wyjaśnione zostaje nasze pochodzenie. Spotykając na naszej drodze różne postacie i  dowiadując się faktów z ich życia możemy teraz zadecydować czy pozwolimy im żyć czy też z zimną krwią zabić. W wyniku czego wybierając pierwszą wersję np.  otrzymamy pomoc od wdzięcznego NPCta.  Poznajemy także głównego wroga – Big Sister, nowy typ Big Daddiego i nowych splicerów. Wydaje mi się jednak, że fabuła w dwójce nie jest takim szczytem scenopisarstwa jak w  poprzedniku. Mniej postawiono na słynne filozoficzne rozważania, choć oczywiście nadal spotykamy się z mnóstwem dzienników postaci.  Jest oczywiście parę dobrych momentów (poznajemy co stało się z detektywem Markiem Meltzerem, czy spojrzymy na świat z troszeczkę innej ,,niższej" perspektywy) ale całość moim zdaniem nie wciąga to tak mocno. Na zakończeniu również stajemy nad podsumowaniem tego czym się kierowaliśmy i oglądamy właściwy do tego filmik.

Główny bohater BS2 - Subject Delta.

     Rozgrywka


  To bardzo mocna strona Bioshock 2. Została bardzo urozmaicona i wyważona. Możemy teraz używać razem i broni konwencjonalnej i „mocy” które daje nam ADAM - plazmidów. Pozwala to na stworzenie wielu prawdziwie zabójczych kombinacji i jest szczególnie cenne przy ochronie siostrzyczek zbierających ADAM z martwych ciał (tak - jako Big Daddy możemy teraz opiekować się siostrzyczką jak przystało na żelaznego nurka). Tworzenie wielu morderczych pułapek i rozmyślanie gdzie skoncentrować defensywę to teraz esencja gry. Sprawna obrona to podstawa rozgrywki, bo na wyższych poziomach trudności jest ciężko. Zwykli splicerzy potrafią nam dać w kość nie mówiąc już o nowych twardych przeciwnikach – Brute (skoczny i silny grubas, który rzuca w ciebie wszystkim co wpadnie mu w łapska), Big Sister (superszybki przeciwnik posługujący się kilkoma mocnymi plazmidami – potrafi dobić jednym ciosem z doskoku), nowy typ Big Daddiego (posługujący się granatnikiem i rozrzucający mini wieżyczki). Nie bez zmian pozostał nasz ekwipunek i umiejętności. Dzięki  nowemu sprzętowi do hakowania możemy przeprowadzać je również na odległość. Bardzo przydatny w eksploracji miasta okazuje się nowy plazmid Scout, pozwalający na odkrycie czyhających na nas niebezpieczeństw. Ciekawie rozwiązano ulepszanie już dostępnych „mocy”. Zakupywanie ich nie tylko sprawia, że zwiększają się zadawane obrażenia ale zmienia się całkowicie ich działanie - zamiast zwyczajnego podpalenia mamy np. ścianę ognia. W kwestii broni również zaszło parę zmian. Nie są już one tak skuteczne ale kilka z nich pozwala zrobić niezłą masakrę. Ciekawa jest kusza, która pozwala przybijać do ścian przeciwników, czy strzelać rakietowymi bełtami (widok fruwającego po suficie przeciwnika jest naprawdę śmieszny). Trochę inaczej zorganizowano ulepszenia. Znajdując maszyny „Power to the people” możemy trzykrotnie usprawnić daną broń ale trzecie odkrywa się dopiero po wykorzystaniu na danej broni dwóch poprzednich.


Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta :)

      Multiplayer


  To była jedna z wielkich niewiadomych tego Bioshocka.  Za jego stworzenie odpowiedzialne jest Digital Extremes znane z Unreal Tournament.  Przy pracach studio te mocno współpracowało z twórcami trybu single player.  Jego fabuła została oparta na wydarzeniach w Rapture z sylwestra roku 1959. Wcielamy się w testera plazmidów Sinclair Solutions (wybór postaci nie jest jednorazowy) a naszym głównym zadaniem jest  zbieranie ADAMu (przyznawanego za zabijanie przeciwników, zbieranie porozrzucanych buteleczek z tą substancją, przejmowanie terytorium, czy za wcielenie się bądź zabicie Big Daddiego, którego kostium pojawia się co pewien czas na planszy) i awansowanie dzięki niemu na kolejne poziomy doświadczenia, które z kolei odblokowują kolejne toniki zwiększające pasek życia, wpływające na szybkość hakowania wieżyczek czy na zadawanie dodatkowych obrażeń. Zdobywamy również nowe plazmidy. Broń to głównie to co znamy z singla – rewolwer, karabin maszynowy, granatnik ale znalazło się miejsce dla nowych narzędzi destrukcji. Odwiedzimy kilka charakterystycznych, znanych z pierwszego Bioshocka zakątków miasta. Oczywiście nie tak zniszczonych (to dopiero początek walk) i dopasowanych do gry multiplayerowej. Wprowadzono kilka świeżych trybów, związanych z uniwersum gry. Są one jednak mało popularne, bo zwyczajnie lepsze pozostają stare dobre deatchmetche i  drużynowe zdobywanie terenu.  Multiplayer okazał się zwyczajnym przeciętniakiem. Wiele elementów nie przemyślano i powielono właściwie wszystko to co znamy z tysiąca innych tytułów. Nie pomagają tu wcale plazmidy czy te rozreklamowane przechwytywanie lub obrona siostrzyczek. Jeżeli gramy samotnie bardzo szybko staje się po prostu nudny i niestety nie umywa się pod nowego Battlefielda czy Modern Warfare 2, chociaż pozostaje bardziej przystępny dla „niedzielniaków”. Gra wieloosobowa to właściwie tylko miły dodatek do gry singleplayerowej i  ciekawostka dla fanów (odkrycie nowych tajemnic z historii Rapture).

Multiplayer wręcz ocieka nudą.

 


 

      Grafika i Audio


  Silnik graficzny to nic innego jak tylko lekko podrasowana wersja Unreal Engine z pierwszej części (który bądź co bądź szczytem nie był nawet wtedy). Zmiany to wyłącznie kosmetyka i większe dopracowanie szczegółów miejscówek (chociaż nadal widzimy gdzieniegdzie słabej jakości tekstury) . Dodano opcję obrazu 3D (wymagane okulary nvidia i monitor 120Hz). Trochę smuci to, że nie postawiono na coś nowego ale z drugiej strony mógłby ucierpieć na tym klimat, a wymagania zapewne nie pozostałby na tak niskim poziomie.

  Na mojej konfiguracji  Bioshock 2 (Geforce 8800 GTS 512 MB, 4GB ramu, Athlon 64 X2 6400+ 3,2 GHz) w full HD radzi sobie nieźle. Klatki szybciej spadają tylko przy szczególnie gorących momentach w czasie obrony siostrzyczek.

  Ścieżka dźwiękowa to oczywiście świetne kompozycje Garryiego Schymana i  wiele utworów z epoki. Sprawia to, że chodząc po korytarzach Rapture, czujemy się jak na wycieczce w lata 50. Bioshock 2 korzysta z  dobrodziejstw karty muzycznej Creative, co w połączeniu z dźwiękem przestrzennym daje wspaniałe efekty. Głosy głównych postaci to najwyższa liga. Możemy doskonale wyczuć emocje danej osoby. Gorzej jest niestety z  przeciwnikami, których wywody powtarzają się za często.

Etapy pod wodą to nowość. Nic się w nich jednak nie dzieje.

      Podsumowanie


  Bioshock 2 mimo tego, że nie zaskakuje tak jak poprzednik to ciągle kawał porządnej roboty, która zadowoli i fana oryginału i kogoś, kto nie spotkał się z poprzednią częścią. Najgorsze jej wady to płytki tryb multiplayer, który nie ma szans z dużymi produkcjami i właśnie za mało zmian w stosunku do pierwowzoru – jeśli kogoś odrzuciła jedynka to dwójka raczej tego nie zmieni. Tym razem zabieg „dajmy więcej tego samego i dopracujmy to co kulało” jest jak najbardziej udany ale mam nadzieję że 3 okaże się czymś więcej niż tylko zwyczajnym powrotem na stare śmieci.

  Nie pozostaje nam więc nic innego jak tylko zagłębić się znowu w otchłań oceanu. Tym bardziej że poprawiono już wiele niedociągnięć i na marzec zapowiedziano pierwsze DLC.

Najtrudniejszy przeciwnik - pojedynek z nią to coś wspaniałego.

 

      Dane:

Gra dostępna na: PC, Xbox 360 i Playstation 3.

Wersja językowa: ENG (spolszczenie - 25 marzec)

Cena: PC - wersja zwykła - 99,99 zł, ,,Rapture edition" - 129,99 zł, ,,Special edition" -159,99 zł Xbox 360/PS 3 - zwykła: 219,99 zł, ,,Special Edition" - 279,99 zł.

Data wydania w Polsce: 9.02.2010

Średnia ocen w internecie: 87%

Wydawca: Cenega Poland

Jako bonus moja kolekcjonerka:



 

Komentarze

14
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    wolfikx
    0
    W minusach jest Windows Live niestety w recenzji nic o tym nie napisałeś.
    Może warto byłoby opisać o co chodzi?

    Taki ładny zestaw kolekcjonerski a nawet go nie opisałeś, warto było dodać akapit na ten temat.
    • avatar
      Artik
      0
      Beznadziejny Windows Live i brak polskiej wersji na starcie oraz mierna grafika jak na dzisiejsze czasy to minusy. Doskonała grywalność, świetny dźwięk, i kontynuacja to plusy.
      • avatar
        chronos
        0
        Nie wiem skąd ta teoria, że można jednocześnie używać plazmidów i broni konwencjonalnej? Niczego takiego w grze na XBOX 360 nie zauważyłem. Dostęp do broni jest taki sam w pierwszej części
        • avatar
          Artik
          0
          Nie wygląda to tak jak w pierwszej części może na Xboxa ale na pewno nie na PC.
          • avatar
            Gonzor
            0
            Mi 1cz niezbyt przypadła do gustu. Za trudna i te wieczne wybieganie znikąd przeciwników nawet gdy wybijemy ich wszystkich to za chwila znów się pojawiają mnie totalnie irytuje. Zarówno 1cz jak i 2 wyglądają przepięknie i mają świetną fabułę, i dźwięk no ale to wszystko właśnie przysłania ten poziom trudności wysoki i te ciągłe wybieganie przeciwników z każdego zakamarka.
            • avatar
              sido107
              0
              bardzo fajna recka. bardzo efektownie, mało tu takich pieknych wizualnie recenzii, ode mnie mocne 5, szkoda ze niema jakiegos video.
              • avatar
                Artik
                0
                Cześć pierwsza trudna? Bzdura. Trzeba było grać na łatwym poziomie.
                Obie części super.
                • avatar
                  Konto usunięte
                  0
                  fajnie się czytało, ciekawe tło ;) pięć
                  • avatar
                    Konto usunięte
                    0
                    komentarz usunięty - naruszenie regulaminu
                    • avatar
                      0
                      Tło raczej nie ciekawe :)
                      Daje 4 bo jakoś wizualnie, nie ten tego