Serwery plików NAS

Adapter Wi-Fi Airlive X.USB pod ostrzałem, czyli „enka” w naszym blaszaku.

przeczytasz w 7 min.

Z zainteresowaniem śledziłem na benchmark.pl informacje o sprzęcie do testowania w minirecenzjach, jednak migałem się przed podjęciem wyzwania, a wymówka zawsze się znalazła na tyle dobra, że zawsze odkładałem moją pierwszą mini-recenzje na potem. Przełom nastąpił, gdy pojawił się do wzięcia adapter Airlive X.USB na który od jakiegoś czasu polowałem. Mail do redakcji i o dziwo parę dni później otrzymałem przesyłkę w swoje ręce.

Pierwsze Wrażenia

Po rozpakowaniu moim oczom ukazało się niewielki pudełko, którego wnętrze zawierało wielkiego pendrajwa i dwie antenki. Tak jest. Moje pierwsze wrażenie było „WOW, jakie do duże”. Zajrzałem głębiej i dogrzebałem się do płyty CD ze sterownikami. No to co teraz? Pora dowiedzieć się czegoś więcej o tym cudzie. Na opakowaniu producent chwali się, że jego produkt może pracować w dwóch pasmach częstotliwościowych (2.4 GHz oraz 5 GHz), podłącza się do portu USB 2.0, zapewnia prędkość do 300 Mb/s oraz obsługuje wszystkie możliwe standardy Wi-Fi. UWAGA! Jeśli ktoś zamierza kupić jedno takie cudo, to trzeba zwrócić uwagę, czy pudełko zawiera adapter X.USB, czy X.USB-3. Różnica jest taka, że X.USB NIE zawiera anten w zestawie. 

Adapter 

Anteny natomiast są wielkie (jak na mobilny adapter oczywiście) i... standardowe. Mają dokładnie takie same właściwości propagacji sygnału jak te montowane standardowo w routerach, czyli wzmacniające sygnał o 3dBi (mini recka jest niestety za krótka, aby wyjaśniać wszystkie teoretyczne zawiłości). Także podłączenie anten jest realizowane przez standardowe wejście antenowe R-SMA. Adapter obsługuje MIMO, czyli wysyła i odbiera sygnał wszystkimi antenami na raz. W tym wypadku urządzenie wyposażone jest w dwie anteny nadawcze i dwie odbiorcze ( co w specyfikacji oznaczone jest jako 2T2R). Instalacja urządzenia w Windowsie banalna – wkładam płytę, klik, klik i zainstalowane. W Linuksie jest jeszcze prościej. Podłączam urządzenie i... działa. Producent na pudełku się nie chwali,  że urządzenie współpracuje z Linuksem (choć na stronie internetowej poświęconej urządzeniu już jest taka informacja zawarta). W środku siedzi chipset Atheros UB82, który jest nieźle wspierany przez społeczność Open Source (więcej informacji można znaleźć tu: linuxwireless.org). 

 Xusb_features

 

Nie otrzymałem tego urządzenia, żeby podniecać się pudełkiem, zatem do dzieła :). 

Procedura testowa i kilka słów krytyki na jej temat

Sprzęt i oprogramowanie użyte podczas testów:  

Sprzęt

    • Adapter Wi-Fi Airlive X.USB-3
    • Router AirLive WN-300R
    • Server FTP (Netgear Stora) – podłączony do routera przez kabel ethernet.
    • PC z podłączonym adapterem X.USB
    • Laptop z podłączonym adapterem X.USB

Oprogramowanie:

    • VSFTPD - Serwer FTP 
    • Total Commander – klient FTP na systemach Windows
    • LFTP – klient FTP na systemie Linux
    • Qcheck firmy IXIA (klient i serwer) – tylko windows
    • Systemy operacyjne: Windows XP (laptop); Windows 7 (PC); Linux Mint Katya

Dlaczego procedura jest do bani? Ano z dwóch powodów: 

  • Po pierwsze router Airlive, który posiadam, ma wbudowany Switch Fast Ethernet, czyli obsługuje prędkość do 100 Mb/s. Wi-Fi w standardzie n, które testowana karta wspiera, osiąga przy moim zestawieniu teoretyczną prędkość 300 Mb/s, zatem nie jestem w stanie stwierdzić w 100% pełnej przepustowości urządzenia. 

  • Po drugie i najważniejsze – mogłem przeprowadzić testy tylko w paśmie radiowym 2.4 GHz, gdyż zwyczajnie mój router nie wspiera 5 GHz niestety (oficjalnie zatwierdzony standard 802.11n wspiera oba pasma częstotliwościowe). A co to za różnica? Oba pasma są darmowe, dlatego są wykorzystywane do komunikacji między urządzeniami. Pasmo 2.4 GHz daje większy zasięg, natomiast przepustowość jest mniejsz niż w paśmie 5 GHz przy tej samej mocy nadawania. Wszelkie bezprzewodowe myszy, klawiatury, czy bluetooth (nie wspominając o mikrofalówkach, które jak zaczynają działać, to Wi-Fi przestaje) działają w paśmie 2.4 GHz i zakłócają działanie Wi-Fi (i vice-versa), dlatego w paśmie 5 GHz jest czyściej i powinno być lepiej. Wygląda to trochę tak, jakby porównać drogi Polskie z Niemieckimi. 

o dobra, czemu zatem, drogi czytelniku, masz pozostać przed monitorem i wlepiać ślepia w ten tekst? W wielu domach, jeżeli router wspiera technologię „N”, to i tak (tak jak u mnie) po kablu może pójść jedynie 100 Mb/s, gdyż to w zupełności wystarcza przeciętnemu użytkownikowi. Routery ze switchem Fast Ethernet są zwyczajnie tańsze od tych z przepustowością 1Gb/s (gigabit Ethernet). Poza tym, pomimo że standard 802.11n w teorii może osiągnąć przepustowość 300Mb/s, to nie oznacza, że nasze dane będą kiedykolwiek pędzić z tą prędkością, a wynika to ze specyfiki sieci bezprzeowdowych w ogóle. Specyfikacja do Wi-Fi w standardzie „n” powstawała w wielkich bólach przez ponad 5 lat (od stycznia 2004 do września 2009), dlatego producenci zaczęli wprowadzać na rynek urządzenia, które wspierały niukończony standard (draft n). Tym sposobem w wielu domach, tak jak w moim, router działa tylko w paśmie częstotliwościowym 2.4 GHz.   Lokalizacja urządzeń:

 
Rozmieszczenie urządzeń
 
obszar_testowy

Procedura testowa:  

    • Test syntetyczny - Laptop z Windows XP i zainstalowanym programem Qcheck (serwer) podłączony do routera przez kabel Ethernet. X.USB podłączony do PC (komputer stacjonarny zaznaczony na rysunku) z Windows 7 i programem Qcheck (klient). 
       
    • Test praktyczny numer 1 - Transfer pliku 1 Gb (1 plik .zip) z PC (z adapterem) do serwera FTP (i na odwrót) podłączonego do routera kablem Ethernet.
       
    • Test praktyczny numer 2 - Transfer pliku 1 Gb (ponad 6 tyś plików) z PC (z adapterem) do serwera FTP (i na odwrót) podłączonego do routera kablem Ethernet.
       
    • Test praktyczny numer 3 - Transfer pliku 1 Gb (1 plik .zip) z laptopa (z adapterem) do serwera FTP (i na odwrót) podłączonego do routera kablem Ethernet. Router i laptop w tym samym pokoju – lokalizacja numer 1.
       
    • Test praktyczny numer 4 - Transfer pliku 1 Gb (ponad 6 tyś plików) z laptopa (z adapterem) do serwera FTP (i na odwrót) podłączonego do routera kablem Ethernet. Router i laptop w tym samym pokoju – lokalizacja numer 1.
       
    • Test praktyczny numer 5 - Transfer pliku 1 Gb (1 plik .zip) z laptopa (z adapterem) do serwera FTP (i na odwrót) podłączonego do routera kablem Ethernet. Router i laptop w dwóch różnych pokojach (sygnał musi przedostać się przez zamknięte drzwi) – lokalizacja numer 2.
       
    • Test praktyczny numer 6 - Transfer pliku 1 Gb (ponad 6 tyś plików) z laptopa (z adapterem) do serwera FTP (i na odwrót) podłączonego do routera kablem Ethernet. Router i laptop w dwóch różnych pokojach (sygnał musi przedostać się przez zamknięte drzwi) – lokalizacja numer 2.

    Każdy test został wykonany trzykrotnie. Najlepszy wynik został przedstawiony. Router był odłączony od internetu. Przed każdym testem router był restartowany. Drzwi do pomieszczenia testowego numer 2 zawsze podczas wykonywania testów były zamknięte. Na potrzeby testów zostały stworzone dwa foldery. Jeden zawierający 1 plik (spakowany plik zip) o dokładnej wielkości jednego gigabajta. Drugi zawiera ponad sześć tysięcy małych pliczków, a jego całkowita wielkość także wynosi jeden gigabajt. Po każdym transferze z i do serwera FTP z pliku generowana była suma kontrolne MD5, aby sprawdzić, czy dotarł dokładnie taki sam plik, jaki został wysłany.

    Wyniki

    Test syntetyczny zawsze musi się znaleźć, gdyż daje pojęcie o warunkach brzegowych. W tym wypadku wykorzystałem proste i wygodne narzędzie do sprawdzenia czasu dostępu oraz maksymalnej osiąganej przepustowości.   

    Czasy dostępu: 

      • minimalny - 2 ms
      • średni - 3 ms
      • maksymalny - 4 ms

    Trzeba przyznać, że opóźnienia są bardzo małe i nie mają wpływu na przebieg transmisji. Opóźnienie zmierzone poleceniem ping do routera jest równe 1 ms. Wynik satysfakcjonujący.  

    Przepustowość maksymalna:

     
     Qcheck

    Sprawdziłem syntetykiem transfer danych zarówno przez protokół UDP, jak i TCP. Różnica jest minimalna na korzyść bezpołączeniowego UDP. Generalnie omijając drzwi, oraz dwa małe pomieszczenia oddzielone ściankami działowymi transfer wydaje się być niezły. Zobaczmy teraz, jak się urządzenie będzie sprawowało przy transferze danych :).

     Transfer jednego pliku (1 GB)
     
    zipfile
     

    Transfer sześciu tysięcy plików (łączna wielkość folderu 1 GB).

     

    Patrząc na różnicę w wynikach pomiędzy Windows 7, a Linux Mint na myśl przychodzi cytat z pewnego Polskego filmu pretendującego do miana niezłej komedii, "nie sposób nie zauważyć klasycznego związku prostytucji z muzyką. Coś tu, kur**, nie gra". Jeśli chodzi o wysyłanie plików z naszej stacji (PC z Windows 7) w kosmos (do serwera FTP) transfer jest beznadziejny i oscyluje między 300 a 600 Kb/s. Nie tego chcielibyśmy spodziewać się po „ence”. Tak jak można się było spodziewać, jeden plik wysyłamy zauważalnie szybciej niż tysiące małych pliczków, mimo iż oba foldery zajmują tyle samo miejsca na dysku. Ściąganie plików z serwera z powrotem na stację roboczą zajmuje zauważalnie mniej czasu, dobre 70% mniej. Nadal po „ence” chciałbym spodziewać się lepszych rezultatów, ale przynajmniej lepiej działa w stronę, która dla ogółu użytkowników ma większe znaczenie. W końcu w sieci zwykle „klikamy” download, a nie upload. Jakieś sugestie, dlaczego wyniki są tak słabe? Ano mam.

    Pierwsza – Dla komputera podpiętego do miedzianej skrętki zakończonej gniazdkiem RJ45 nie ma znaczenia, czy on coś wysyła, czy odbiera. Działa w technologii Full Duplex (czyli naraz wysyła i odbiera) jednym drutem. Tutaj filozofii nie ma. Standardy bezprzewodowe to cofnięcie się do czasów, gdy można było tylko wysyłać albo odbierać dane. To tak jakby na dwukierunkowej ulicy zamknąć jeden pas jezdni, postawić światła i puścić samochody na zmianę raz z jednej, raz z drugiej strony. Dlatego producenci sprzętu skupiają się na tym, co dla urzytkownika ważniejsze, czyli na downloadzie.

    Druga sprawa to jakość sterownika. Wystarczy porównać różnice między Windowsem, a Linuksem, żeby zobaczyć, że przy tym samym ustawieniu testowanego urządzenia oraz routera różnica jest znacząca. Można zatem założyć, że sterowniki dla Windows 7 nie są, delikatnie rzecz biorąc, zoptymalizowane. Potwierdza to fakt, że we właściwościach połączenia sieciowego Windows pokazuje 108 lub 162 Mb/s - taką przepustowość łącza widzi jak się nic nie dzieje. Jak tylko zacznę wysyłać duży plik do serwera, to prędkość spada do 13.5 Mb/s i tak się utrzymuje aż do końca transmisji.

    Trzecia sprawa. Adapter jest podłączony do komputera wbrew wszystkim dobrym praktykom. Komputer jest schowany w drewnianej skrzynce, a anteny adaptera są upchnięte tak, aby też się zmieściły w tej skrzynce. Jest to beznadziejne rozwiązanie z punktu widzenia jakości połączenia bezprzewodowego, jednak jedyne możliwe do zaakceptowania przez moją żonę:). Na transfer (z PC) zatem mają też wpływ fluktuacje spowodowane przez niestandardowe rozmieszczenie anten oraz kolejna decha przez którą sygnał musi się przecisnąć.  

    Linux radzi sobie z przesyłaniem dużego pliku lepiej niż jego najnowszy konkurent i... zdecydowanie lepiej jeśli chodzi o transfer 6 tysięcy plików. Wiele plików przesyłał nawet szybciej niż jeden o tej samej wielkości! Wynik zaskoczył mnie o tyle, że testy powtarzałem kilkakrotnie i w różne dni, ale zawsze rezultat był podobny do przedstawionego na wykresie. Szczerze pisząc nie mam pojęcia jaką zagadkę kryje w sobie Linux Mint, że aż tak zdeklasował wszystkich rywali.   

    Stary, poczciwy Windows XP radził sobie najbardziej przewidywalnie, a urządzeniu nie przeszkodziło oddalenie od routera oraz postawienie bariery w postaci zamkniętych drzwi do osiągnięcia niezłych rezultatów. Oczywiście prawie godzinny transfer wielu plików o łącznej wielkości jednego gigabajta to bardzo duża wartość, jednak trzeba pamiętać, że ma ścisły związek z półdupleksem, który w Wi-Fi jest standardem(o dupleksie wspominałem przy okazji pierwszej sugestii odnośnie słabych wyników Windows 7).

    Podsumowanie

    Ta recenzja nie rozstrzyga o przewadze sieci przewodowych nad bezprzewodowymi, ale pokazuje, że dobry adapter Wi-Fi może z powodzeniem zastąpić nam kable ciągnące się po pokoju. X.USB firmy Airlive podczas testów nie tracił połączenia z routerem oraz działał sprawnie, choć zdarzało mu się negatywnie mnie zaskakiwać (transfery w Windows7). Jest to dobrze wykonane urządzenie w przystępnej cenie (w internecie można znaleźć ten adapter już za 100zł) i mogę z czystym sumieniem polecić X.USB-3 wszystkim miłośnikom bezprzewodowej komunikacji. 

    Czy kupiłbym model X.USB firmy Airlive? Już kupiłem :).

    Komentarze

    15
    Zaloguj się, aby skomentować
    avatar
    Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
    • avatar
      Konto usunięte
      1
      Przy okazji szukania czegoś w necie znalazłem powód słabej transmisji w Win7. Jakimś cudem (więc jednak driver :)) podczas dobrych warunków propagacyjnych sygnału jest wybierana najgorsza z punktu widzenia przepustowości modulacja (BPSK) z nadmiarowością kodowania 1/2 (jeden bit danych na dwa bity wysłane, czyli podczas transmisji dopuszczalne jest zgubienie połowy bitów, a i tak informacja będzie w całości złożona w całość po stronie odbiorczej - dla porównania Ethernet ma nadmiarowość 8/10).
      Dokładne info można znaleźć tu (tam są informacje bardzo szczegółowe):
      http://www.transport.gov.pl/files/0/1790133/SPII2temat3Raport22008.pdf
      • avatar
        Konto usunięte
        0
        Bardzo fajna minirecenzja. Zabrakło mi dwóch rzeczy: po pierwsze nie podpisałeś wykresów i nie wiadomo czy wartości tam pokazane to czas czy transfer. Po drugie zabrakło ładnego graficznego podsumowania :) Tak czy owak ode mnie łapka w górę.
        • avatar
          Michur
          0
          300 Mb/s to niestety marketing, nie widziałem jeszcze testu by na ence udało się to komuś osiągnąć, ostateczne stwierdzenie zawsze brzmi"tylko w warunkach laboratoryjnych"
          • avatar
            0
            Ciekawa miniRecenzja - taka inna niż wszystkie ;D
            Oczywiście daję plusa
            • avatar
              Bakak
              0
              Świetna recenzja, rzeczowa, niemal profesjonakna, dowcipna i napisana w przsytepny spoób. Czytałem ja z przyjemnoscią bez konieczności ponownego doczytywania w celu zrozumienia "o co Ci właściwie chodziło".

              ++++++++++++++
              • avatar
                Damian_jo
                0
                Świetna recenzja :) więcej chyba nie powiem nić regist88 tak więc leci plus ;)
                • avatar
                  polgalka
                  0
                  Super recenzja, nic w niej nie zabrakło