Kontrolery do gier

Przejedźmy się, czyli recenzja Saitek R660 GT ForceFeedback

przeczytasz w 2 min.

Kierownica – każdy sam ocenia, jak bardzo taki produkt jest mu potrzebny. Fani Need For Speeda obęjdą się bez niej, ale każdy kto lubi Colina, Test Drive Unlimited lub, co najważniejsze, Richard Burns Rally powinien się w takową zaopatrzyć. Po co? Raz, że wielka frajda, dwa – można się poczuć jak w aucie, znacznie poprawia się realizm rozrywki. Jako miłośnik rajdów samochodowych szybko wyrwałem się do testów kierownicy Saitek R660 GT Force Feedback. W domu mam Logitecha Momo Racing oraz dużo starszego i tańszego Formula Vibration Feedback Wheel tej samej firmy – będzie więc do czego porównać. Postaram się jednak nie być bardzo surowy.

Stosunkowo duże, granatowe pudło, a w środku „klocki Lego”, o ile dobrze liczę, sześcioelementowe. Do pedałów dołączyć należy podest. Do kierownicy można „dodać” chwytak, uprzednio montując w nim bolec wkręcający („śrubę”). Montaż zestawu jest łatwy, poradziłem sobie bez wiertarki, noża, śrubokrętu czy choćby instrukcji ;). Choć początkowo chciałem z niej skorzystać, to jednak nie mogłem znaleźć, jak to poskładać. No cóż – obrazek końcowy musi wystarczyć, ale przyda się też nieco logiki i doświadczenia z dzieciństwa ;).

Samo przymocowanie do biurka również nie sprawia problemów, radzi z tym sobie 12 latek. Kładziemy kierownicę przy krawędzi, nakładamy na nią chwytak, którego dwie nóżki wpadają w otwory w kierownicy, następnie na zasadzie imadła od dołu przykręcamy całość do blatu. No wymaga to trochę czasu, ale za to trzyma się bardzo pewnie. Z autopsji wiem, że przylepiane stópki się nie sprawdzają zbyt reelacyjnie.

    

Zanim ją podepniemy oczywiście warto zainstalować sterownik. Najpierw poproszono mnie o poprawkę dotnetFramework 2.0. Na końcu instalacji natomiast wykryto u mnie, prócz kierownicy, Saitek Magic Mouse oraz Saitek Magic Keyboard. Dziwne, mam przecież Razera i A4-Techa, ale nie chciałem się kłócić...

W sterownikach upewnić się możemy, ze wszystko działa jak należy, poustawiać działanie silniczka Force oraz ustawić martwe strefy kierownicy i pedałów.

    

Czas teraz na oględziny jakościowo-konstrukcyjne. Zacznę od dołu, czyli pedałów. Te skonstruowano, tak że ich oś obrotu jest na górze. Dalej odkryłem, że  „pracują one równo”. Oba logitechy w przypadku pedału hamulca stopniowo zwiększają jego opór. Saitek postanowił, że minimalne zwiększenie oporu lewego pedału wystarczy, na całym kącie nachylenia pedały stawiają ten sam opór.
 
   
 
Kierownica na pierwszy rzut oka przypomina robota z filmu „Ja, robot”. Napisane jest, że pokryto ją gumą. Ta niestety jest dość tandetna w dotyku, jednak kierownicę pewnie się trzyma, nie wyślizguje się.
 
Za zmianę biegów odpowiadają manetki lub drążek. Co mnie ogromnie rozczarowało, to ich uzależnienie. Lewa manetka i skierowanie drążka w dół są odczytywane jako jeden przycisk. Dlaczego dla mnie to takie ważne? Na manetkach miałem skrzynię biegów, drążek zaś służył mi jako hamulec ręczny. 
 
Na dodatek i manetki i gałka mogły zostać wykonane lepiej, zarówno jakościowo jak i od strony czysto ergonomicznej. Manetki chodzą bowiem dość opornie, na dodatek nie mają ani wyczuwalnego, ani słyszalnego kliku, który informowałby nas o aktywacji. Lewa pracuje nieco ciężej, przez co zdarzało mi się, że wchodziłem w zakręt bez odpowiedniej redukcji. Prawa natomiast zaczęła wydawać skrzypiący odgłos, bardzo denerwujący. Drążek ustawiony jest po skosie, w dodatku jest on mały i ciężko go chwycić, zmiana biegów opierała się więc na popychaniu, czasem nawet zewnętrzną częścią dłoni.
 
Kierownica ma 180 stopniowy obrót. Obracając ją słyszymy i wyczuwamy pracę silniczka. Dodano też 4 przyciski, może wyjdzie na to, że się za bardzo czepiam, ale ich umieszczenie nie jest zbyt idealne, można je pomylić. Ogólnie kierownica nie zachwyca jakością i sposobem wykonania. Może w czasie gier nie będzie tak źle.
 
Jako, że nie słyszałem o żadnym teście syntetycznym dla kierownic ;), od razu wymienię tytuły w jakich wykorzystałem Saiteka: Richard Burns Rally, Test Drive Unlimited, Colin DiRT. Pierwsze co odczułem, to lekkość obrotów w porównaniu do MOMO. Musiałem się więc do tego nieco przyzwyczaić i po jakichś 30 minutach ją opanowałem, tak by nie robić co chwilę wahadła skandynawskiego ;). 
 
System Force Feedback z silniczkiem sprawdza się dobrze. W Richardzie odczuwam koleiny, pobocze itp., a gdy uszkodzi się zawieszenie, wiem, że mnie znosi i nie mam już pełnej kontroli nad autem. Kontrola nad gazem i hamulcem jest dość precyzyjna, łatwo uniknąć zblokowania kół, co często kończy się „dzwonem” i brakiem możliwości dalszej jazdy. Gaz w tej produkcji nie ma wielkiego znaczenia. 
 
O wiele większego znaczenia przybiera gdy przyjdzie nam jeździć piekielnie mocnym Ferrari Enzo w Test Drive. Ruszając tym autem gaz należy wciskać stopniowo i delikatnie (aż do 4 biegu), uważając także na zakrętach. Na tym zestawie nie ma z tym większych problemów, przyspieszanie było płynne i szybkie. Testując czułość pedału na luzie w przypadku enzo kręcącym się do ośmiu tysięcy obrotów, uzyskiwałem skoki co około 500 obrotów, czyli dobre stopniowanie. 
 
Nieco inaczej sytuacja się przedstawia w DiRT. Tu auto nie reagowało na mały nacisk i hamulca i gazu. „Kontrolowana” strefa zaczynała się powyżej połowy nacisku. Czasem gdy chciałem delikatnie odpuścić gazu, opadał on całkowicie, auto traciło moc, a ja sekundy. Wibracje na szutrze pracowały cały czas, ale to wina gry. Niepokojący był jednak odgłos tych wibracji, odkryty po zdjęciu słuchawek. Jakby się miała za chwilę rozpaść. Na szczęście działa do teraz, jednak różnorakie dźwięki wydawane przez kierownicę powodują, że najlepiej grać właśnie na słuchawkach, no i nikt w pobliżu nie będzie zachwycony. Mnie obudziło skrzypienie manetek, brat momentalnie wyleciał z pokoju...
 
Kierownica może i dostarcza trochę wrażeń, nieco frajdy, jednak została ona znacznie przeceniona. Problem skrzypienia nie dotyczy tylko testowanego egzemplarza. Dziwi mnie jedynie, że ktoś przyrównuje jej jakość do Ferrari. Podejrzewam, że ani nie jeździł Ferrari, ani nie grał na Logitechu. Produkt tej firmy dostępny jest w niemal tej samej cenie, przypuszczam, że przy tej samej frajdzie oferuje lepszą jakość. Można też poszukać używanego Momo Force'a, którego bardzo sobie cenię i także kupiłem używanego.
           Moja ocena:                 
 Jakość:
 Ergonomia: 
 W grach: 
 Ogólna ocena:  
                Orientacyjna cena w chwili publikacji artykułu: ~170 pln
 

 Podziękowania dla redakcji Benchmark za nadesłanie sprzętu do testów. Oddam jak tylko uda mi się to spowrotem zapakować ;)

Komentarze

10
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Bartek Żak
    0
    Mała pomyłka w cenie, powinno być ~300zł.
    • avatar
      ADR15
      0
      LOL za takie coś 300 ^^ , a recka spoko 4.
      • avatar
        Konto usunięte
        0
        za 300zl mozna miec Logitech MOMO..
        • avatar
          hunio
          0
          "Oddam jak tylko uda mi się to spowrotem zapakować ;)"
          Wstydź się, kolego :D Ale i tak pewnie nie wiesz, o co mi chodzi.
          • avatar
            Konto usunięte
            0
            ehem... z powrotem :)
            • avatar
              Konto usunięte
              0
              ... "z powrotem "...masakra :|
              • avatar
                Konto usunięte
                0
                dokładnie :D "z powrotem" do zapamiętania ....a poza tym kiepskie fotki, ogólnie ok ;) pozdr.