Bulletstorm - optymalne karty graficzne
Gry

Bulletstorm - optymalne karty graficzne

przeczytasz w 3 min.

Jak z grą Bulletstorm radzą sobie karty graficzne GeForce i Radeon? Sprawdziliśmy wydajność na kilkunastu modelach z różnych segmentów.

Bulletstorm

Platformy: PC, X360, PS3
Gatunek: FPS
Tryb gry: Single/Multi
Premiera w Polsce: 25.02.2011
Demo gry: nie
Cena: 119 zł (PC)
PEGI
Ograniczenia wiekowe
Wymagania

procesor: Pentium 4 1,6 GHz

pamięć
RAM: 1,5 GB

karta graficzna
: 256 MB
dysk twardy:
9 GB

system
: XP/Vista/7

 Bulletstorm

Czy warto? Mawia się, że "nic tak nie cieszy, jak seria z PePeSzy". W Bulletstormie nie uświadczycie wprawdzie kultowej, radzieckiej broni, ale nudzić się nie będziecie. Trup ściele się gęsto i o to właśnie chodzi! Sposobów na wykończenie przeciwnika jest mnóstwo i tylko od waszej wyobraźni będzie zależeć czy zrobicie z niego szaszłyk, czy może nakarmicie nim ryby. Nieustająca akcja i spora dawka specyficznego humoru sprawią, że trudno wam będzie oderwać się od monitorów. Bulletstorm to jedna z lepszych polskich produkcji ostatnich lat oraz wyśmienity towar eksportowy!

 Mocne strony

spora dawka humoru • duża doza akcji • system punktowania za zabójstwa • niezła fabuła • zróżnicowane bronie

 Słabe strony 

spadki płynności animacji • ubogi tryb multi • cena

 

Krwawe, bo polskie

Polskie studio People Can Fly zabiera graczy w kosmiczną przygodę, w której pokierujemy działaniami Graysona Hunta. Członek zespołu specjalnego buntuje się przeciwko przełożonemu - generałowi Sorrano, gdy dowiaduje się, że wraz ze swoim oddziałem został zmanipulowany i zabijał niewinnych cywilów. W pijackim amoku, przepełniony żądzą zemsty, skazuje swoją załogę na pewną śmierć, wbijając swój statek w kadłub wielkiego niszczyciela. Oba statki spadają na nieprzyjazną planetę i tam właśnie zaczyna się właściwa część zabawy.

Oprawa graficzna stoi na dobrym poziomie. Na najwyższych detalach otoczenie robi pozytywne wrażenie. Elementy cząsteczkowe są niczego sobie i widok promieni słonecznych oraz kropli wody na ekranie cieszy oko. Nie wszystkie tekstury są jednak najwyższych lotów. Walcząc w zwarciu, gdy krew bryzga na lewo i prawo widać drobne niedociągnięcia. Jucha wygląda może nazbyt kwadratowo, a modele przeciwników wyglądają na nieco niedopracowane. Pamiętajmy jednak, że w ferworze walki nikt nie będzie raczej zwracał uwagi na takie drobnostki. Gorzej wygląda sprawa ze spadkami płynności animacji, ale o tym szerzej napisałem w części poświęconej testom wydajnościowym.

Wydawać by się mogło, że gra będąca w założeniu dynamiczną strzelanką, nie może posiadać ciekawej fabuły. Nic bardziej mylnego. Ta trzyma w napięciu, mimo, że nie jest zbyt rozbudowana. Dialogi prowadzone między bohaterami powinny wywołać uśmiech na twarzy każdego smutasa. Osoby bardziej wrażliwe mogą po kilkunastu minutach nie zdzierżyć nadużywania przez postacie wyzwisk, oscylujących tematycznie wkoło pewnego męskiego narządu. Cóż, Grayson Hunt to żołnierz i hulaka z krwi i kości, a jego znajomi wiele mu nie ustępują.

Posmakuj mojego... buta!

Bulletstorm to na pierwszy, drugi i trzeci rzut oka najzwyklejszy na świecie shooter, wzbogacony jednak o kilka ciekawych, można by rzec: sadystycznych rozwiązań. Meritum sprawy nie jest zabijanie zastępów częściowo i całkowicie zmutowanych wrogów. Chodzi o to, aby robić to z prawdziwą finezją! Tutaj nawet but może być śmiercionośną bronią, zakładając, że przeciwnik stoi w pobliżu wielkiego kaktusa, skraju przepaści lub wielkich stalowych prętów. Żołnierski but to nie podrzędny trampek, także jest w stanie odepchnąć przeciwnika na naprawdę sporą odległość. Innym narzędziem wymierzania bólu jest energetyczny bicz. Za jego pomocą przyciągniemy do siebie przeciwnika, czyniąc go przez chwilę zupełnie bezradnym. Gdy stać będziemy w pobliżu ostrego przedmiotu, Grayson zadba o to, aby przeciwnik trafił we właściwe miejsce. Alternatywnie atakować można za pomocą uderzenia "Grom". Potężna eksplozja zbije w powietrze wszystkich pobliskich przeciwników. Kiedy użyjemy go w zamkniętym pomieszczeniu, wrogowie najpewniej skończą marnie, efektownie rozmazani na ścianach. Brzmi brutalnie? Pewnie, a przy tym wygląda bardzo przekonywująco.
 

Rzecz jasna nie zabrakło broni bardziej konwencjonalnej. Cały arsenał został dobrany tak, aby zapewnić jak największą różnorodność podejmowanych działań. Nudny karabin maszynowy szybko zostanie zastąpiony przez potężnego shotguna, pistolet na wiertła, karabin snajperski ze zdalnie sterowanymi pociskami i inne ciekawe zabawki. Każda z nich posiada dwa tryby prowadzenia ognia. Na ekranie dzieje się zazwyczaj sporo, a punkty naliczają się jak szalone. Jakie punkty - spytacie. Otóż każdorazowe odesłanie przeciwnika do lepszego świata będzie premiowane odpowiednią sumą punktów. Jeżeli śmierć zostanie zadana w sposób nietypowy, zostaniecie nagrodzeni okrągłą sumką, którą przeznaczycie na ulepszenie posiadanej lub zakup nowej broni. Zasobników na każdej planszy jest sporo, także amunicji nie powinno zabraknąć.

Nieustanne parcie do przodu przeplatane jest sytuacjami, w których emocje są jeszcze większe, aczkolwiek nie są niczym nowym w produkcjach tego typu. Wśród nich znajdą się między innymi: ucieczka przed ogromnym kołem górniczym, długa i nierówna walka z rośliną, której wolelibyście nie hodować w parapetowej doniczce oraz lot na siedzeniu pasażera mini helikoptera z minigunem w ręku. Na nudę narzekać jednym słowem nie można. Bulletstorm, dzięki swojej specyficznej formie jednych zachwyci, a innych zniechęci po 20 minutach grania. Dla mnie jest to jedna z gier, którą na pewno po ukończeniu przejdę ponownie. Choćby po to, żeby poprawić swoje osiągnięcia, czy wyśrubować rekordy. Te można udoskonalić również w trybie Echo. Polega on na ponownym zaliczaniu najbardziej krwawych fragmentów kampanii i nabijaniu jak największej ilości punktów. Później, w globalnym rankingu możemy sprawdzić, jak osiągnięte rezultaty wyglądają na tle innych, osiągniętych przez społeczność graczy.

Twórcy nie zapomnieli również o czymś, co zazwyczaj wydłuża żywotność tytułu. Mowa o trybie multiplayer. Ten jest...przeciętny. Udostępniono na chwilę obecną tylko jeden tryb rozgrywki - Anarchię. Budzi to podejrzenia, związane z ewentualnymi planami stworzenia płatnego DLC, wzbogacającego rozgrywkę wieloosobową. Póki ten nie powstał, mój zarzut pozostanie jedynie w sferze domysłów. W Anarchii, podobnie jak w całym Bulletstormie, wszystko rozbija się ponownie o punkty. Zadaniem czteroosobowej drużyny jest obrona przed kolejnymi, coraz to silniejszymi falami przeciwników. Przy tym zdobyć należy jak najwyższy wynik. Niektóre z punktowanych osiągnięć będą dostępne jedynie dzięki współpracy graczy. Bez zgranej drużyny nie macie co liczyć na sukces. Efektywność przekłada się na doświadczenie oraz możliwość zakupu broni i amunicji. Zabawa pozwala na pozbycie się stresu po ciężkim dniu/tygodniu, a więc zdecydowanie spełnia swoje zadanie. Podkreślam jednak, że fakt istnienia zaledwie jednego trybu gry wywołuje spory niedosyt.

Polecamy także: