Wiedźmin 3: Dziki Gon - graliśmy 3 godziny!
Gry

Wiedźmin 3: Dziki Gon - graliśmy 3 godziny!

przeczytasz w 4 min.

Na pokazie CD Projekt RED mieliśmy okazję pograć w ostatnią część Wiedźmina!

Ocena benchmark.pl
  • 4,9/5
Plusy

- otwarty świat pełen przygód; - niezwykle rozbudowane i wciągające zadania poboczne; - taktyka walki dostosowywana do konkretnego typu potworów; - wyraziste i ciekawe postacie; - import decyzji z Wiedźmina 2; - mnogość nawiązań między innymi do kina oraz literatury; - udoskonalony system zażywania i odnawiania eliksirów; - błyskotliwe dialogi; - karcianka Gwint

Minusy

- irytujące zachowania Płotki; - bugi uprzykrzające rozgrywkę; - miejscami kulejąca grafika

13 stycznia w siedzibie CD Projekt RED w Warszawie mieliśmy okazję uczestniczyć w akcji "hands on Witcher 3", czyli po prostu mogliśmy położyć nasze ręce na już nie tak wczesnej wersji Wiedźmina 3: Dziki Gon. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że mogliśmy pograć w najnowszego "Wieśka" około 3 godzin. W tym czasie udało nam się w dość ekspresowym tempie pokonać prawie cały prolog, oraz (w równie szybkim tempie) wykonać kilka zadań na wyspie Skellige. "Szybkie tempo" oznacza, że nie było zbyt wiele czasu by dokładnie eksplorować tereny, czy wykonywać wszystkie zadania poboczne. Niestety, nie mogliśmy robić własnych screenshotów, ani nagrań. Wszystkie widoczne tu materiały z gry (wideo i zrzuty ekranowe) pochodzą bezpośrednio od CD Projekt RED.

!!! Uwaga - artykuł zawiera spoilery !!! Jeśli nie chcesz psuć sobie zabawy i poznawać zawartość Wiedźmina 3 przed oficjalną premierą gry, nie czytaj drugiej strony tego artykułu - umieściliśmy tam informacje, które zdradzają fabułę gry.

Przed rozgrywką w Wiedźmina mieliśmy okazję również odbyć krótką wycieczkę po terenie pracy REDów. Trzeba przyznać, że wystrój i biura są naprawdę fajne, a stołówka na dole wyposażona jest między innymi w stół do bilarda.

Przejdźmy jednak do konkretów, pamiętając równocześnie, że nie opisujemy finalnego produktu, a wersję beta. Każdy z nas otrzymał oddzielne stanowisko (można było grać na PC, Xboksie One oraz na Playstation 4) i na trzy godziny wsiąkliśmy w wiedźmiński świat. Graliśmy oczywiście na pecetach, ale nie omieszkaliśmy rzucić okiem na wersje konsolowe. 

Nie było opcji, aby poznać konfigurację komputera, REDzi odpowiednio się przed tym zabezpieczyli. Na początku otrzymałem ostrzeżenie, że nie wszystkie opcje graficzne mogą działać prawidłowo - śmiało więc można założyć, że gra będzie wyglądać jeszcze lepiej. Natychmiast się z nimi zapoznałem. Gra uruchamiała się automatycznie z ustawieniami wysokimi, można było ręcznie przeskoczyć o poziom wyżej (Uber). Wśród specjalnych opcji zauważyłem jedynie NVIDIA Hairworks, odpowiedzialne za realistyczne renderowanie włosów. Jak wyglądają włosy renderowane za pomocą technologii NVIDIA Hairworks? Fajnie. Powiewająca na wietrze sierść pokonanego gryfa prezentuje się znakomicie. Z innych nowinek dopatrzyłem się jedynie opcji NVIDIA SSAO, czyli jak się domyślam wykorzystania HBAO+. Niestety moje pytanie dotyczące tego, czy w Wiedźminie 3 faktycznie znajdą się również inne efekty fizyczne akcelerowane przez karty GeForce (GPU PhysX) pozostało bez odpowiedzi.

Na początku trafiliśmy do prologu, który w początkowej fazie jest samouczkiem - zapoznaje nas z podstawami poruszania się, walki oraz używania znaków. Wszystko jest podobne do interfejsu zastosowanego w Wiedźminie 2 (inwentarz wygląda na nieco bardziej uporządkowany). Pierwsze różnice wychwycimy w walce - REDzi dali sobie spokój z uciążliwym turlaniem przy unikach. W trzeciej części Geralt z gracją uskakuje przed ciosami, co jest zdecydowanie bardziej satysfakcjonujące, pozwala na szybszą i lepiej zaplanowaną kontrę. Ochronny znak Quen nie powoduje tak spektakularnych i męczących efektów wizualnych jak w drugiej części gry. W grze częściej będziemy mogli efektywnie korzystać ze znaku Aksji. Efekty zastosowania Igni czy Aard wyglądają świetnie, jednak nie działają na każdy element otoczenia. Próbowałem za pomocą Aard wywrócić krowę, a za pomocą Igni podpalić to i owo, ale spaliło to na panewce. Coś podpalić jednak na pewno się da - choćby bagienne gazy, co pozwala na zadanie przeciwnikom dodatkowych obrażeń. Nowością są wiedźmińskie zmysły - za ich pomocą możemy lokalizować przedmioty, tropić zwierzynę bądź znajdywać inne ślady.

Dość szybko, bowiem przed walką z pierwszym poważnym przeciwnikiem otrzymujemy też dostęp do kuszy. Dzięki niej możliwa staje się walka długodystansowa (znaki działają na ograniczonym obszarze) i czasami jest to jedyna opcja pokonania przeciwnika. Pomimo tego, że wiedźmini w książce nie posługiwali się kuszami, ani łukami, wprowadzenie gabriela do gry oceniam pozytywnie.

Nie znamy konfiguracji komputera, ale domyślamy się, że nie była ona najsłabsza. Wiedźmin działał (na oko) z prędkością około 40 klatek na sekundę przy ustawieniach wysokich, włączenie ustawień uber powodowało dość niewielki spadek płynności. Wyłączenie synchronizacji pionowej skutkowało dość mocnym tearingiem.

Otwarty świat to z pewnością jedna z olbrzymi zalet gry. Koniec z utartymi zamkniętymi ścieżkami Wiedźmina 2. Ruszamy na eksplorację. Uwierzcie nam na słowo, że teren gry faktycznie jest olbrzymi. Poruszanie ułatwiają nam punkty szybkie podróży oraz oczywiście Płotka - nasz rumak. Rumakiem mogłem dostać się praktycznie wszędzie, chociaż poruszanie się nim w trudnym terenie, czy gąszczu powodowało już pewne problemy. Próbowałem spaść razem z rumakiem z bardzo wysokiej góry, ale nie było takiej możliwości. Nie trzeba się lękać o zgubienie Płotki, zawsze można przywołać ją gwizdnięciem. Działa to bardzo sprawnie i chyba tylko bardzo trudny teren powstrzymałby naszego konia od przybycia. Geralt potrafi teraz również pływać i nurkować, dzięki czemu może pokonywać kolejne bariery. Część zadań może wymagać od nas właśnie  nurkowania, gdyż na dnie zbiorników wodnych mogą na przykład kryć się składniki potrzebne do wykonania zadania.

Pierwszy rzut oka na oprawę graficzną niestety nie wywołał u mnie efektu "WOW!". Ani drugi, ani trzeci rzut nie sprawił, że moje wytrzeszczone gałki oczne potoczyły się po podłodze. Niestety, niedociągnięcia graficzne zauważone przez graczy w trailerze "Starsza Krew" się potwierdziły. Spodziewałem się, że oprawa graficzna Wiedźmina 3 wystrzeli mnie w kosmos, a spotkał mnie zawód. Wynika z tego, że graliśmy w starszy build gry, niż ten, na podstawie którego nagrano widoczne w artykule filmy - tu już na szczęście gra wygląda widocznie lepiej. Porównałem oczywiście jak wygląda gra na PC oraz na konsolach. Oczywiście nie miałem możliwości, ani czasu przeprowadzić szczegółowych porównań, ale nie dopatrzyłem się większych różnic. Oczywiście posiadacze konsol nie otrzymają takich dodatków jak realistycznie renderowane włosy (NVIDIA Hairworks). 

Po skończonej rozgrywce miałem naprawdę mieszane uczucia. Fabuła wciąga jak diabli, a poprawki w interfejsie poruszaniu, czy walce robią bardzo pozytywne wrażenie, podobnie jak otwarty świat i związane z tym możliwości. Osobiście, zawiodła mnie grafika, która prezentowała się tylko dobrze - jednak widać, że REDzi wciąż nad tym pracują i pozostaje nam wstrzymać się z oceną oprawy graficznej do premiery gry. Czego bym oczekiwał po oprawie graficznej Wiedźmina 3 w wersji PC? Grafiki która pozwoli zachować świeżość przez kilka lat. Obrazu pełnego detali. Ostrych jak brzytwa tekstur które będą świetnie wyglądać w rozdzielczości 2560 x 1440, a nawet 3840 x 2160 (4K / Ultra HD). Liczonych przez karty graficzne efektów cząsteczkowych, które jednak nie będą zarzynać sprzętu. Rozsądnie zastosowanej teselacji, która pozwoli zwiększyć szczegółowość obrazu, choćby na terenach nie pokrytych roślinnością, a nie użytej w sposób widoczny jedynie po pięciominutowej analizie obrazu. Reasumując - przed CD Projekt RED cztery miesiące wytężonej pracy i oby dobrze je wykorzystali.

Mini konkurs

Najciekawsze komentarze pod artykułem nagrodzimy kodem promocyjnym na cyfrową wersję Wiedźmin: Gra Przygodowa (PC/MAC) oraz kodem promocyjnym The Witcher: Battle Arena, który powiększy stan waszej sakiewki o 1500 novigradzkich koron.