Nauka

Poznajcie Mengzhou i Lanyue - Chiny polecą na Księżyc w stylu Apollo

przeczytasz w 4 min.

Kto pierwszy postawi w XXI wieku ludzką stopę na Księżycu? Na razie w wyścigu prowadzi USA, ale nie bagatelizujmy pędu jaki mają Chiny. Pojazdy, które zawiozą tajkonautów do i na Księżyc, mają już oficjalne nazwy - Mengzhou i Lanyue.

Można powiedzieć, że przy obecnym dostępie do wiedzy i potencjału obliczeniowego, tym, który wygra wyścig załogowy na Księżyc w XXI wieku, a być może też jako pierwszy wyśle ludzi na Marsa, będzie ten, który zainwestuje więcej. Szczęście także się przyda, ale to finansowa strona przedsięwzięcia jest tą, która sprawia najwięcej problemów. NASA musi liczyć się ze zdaniem administracji państwowej, a prywatne firmy nawet jeśli mają więcej swobody w wydawaniu pieniędzy musza odpowiednio dysponować środkami, czasem inwestując w bardziej przyziemne przedsięwzięcia, by nie utopić ich w nieudanym kosmicznym projekcie.

Kto jest w takiej rzeczywistości najmniej ograniczony? Być może Chińska Narodowa Agencja Kosmiczna oraz Chińska Załogowa Agencja Kosmiczna, które wspiera gospodarka potężnego państwa. I nie tylko ona, bo chińskie prywatne firmy także poczynają sobie coraz lepiej. Z naszej perspektywy kopiują to co już osiągnięto na zachodzie, ale trudno mieć im za złe, że wykorzystują już sprawdzone rozwiązania.

Chiny, które pierwszego człowieka na orbitę wysłały dopiero w 2003 roku, już mają własną stację kosmiczną Tiangong, którą regularnie odwiedza załoga, udany program bezzałogowej eksploracji kosmosu, a w nim praktyczne rozwiązania jak satelity przekaźnikowe ułatwiające komunikację z Ziemią z niewidocznej od nas strony Księżyca. Chiny odrobiły już lekcję pod nazwą „lądowanie na Marsie”, a teraz chcą do 2030 roku umieścić swojego obywatela na Srebrnym Globie. I nie zdziwiłbym się, gdyby tej daty dotrzymano.

To istotne, że Chiny chcą wysłać człowieka na Księżyc po raz pierwszy

Nie każdy zdaje sobie sprawę z faktu, że obecne plany załogowej misji księżycowej w ramach programu Artemis nie są próba udowodnienia, że potrafimy wysłać tam człowieka. Co prawda ostatnia częściowo udana misja Intuitive Machines 1, poddaje w wątpliwość wiarę w to, że NASA potrafi wesprzeć udane lądowanie na Księżycu. Bo jak się okazało, pojazd Odyseusz połamał sobie przy nim nogi i to w dosłownym tego słowa znaczeniu.

Chiny sukcesywnie wysyłają na Księżyc własne lądowniki, przywożą nawet stamtąd próbki skał, ale pewnej rzeczy jeszcze nie udowodniły po raz pierwszy. Umiejętności lądowania na Księżycu z załogą. Tymczasem NASA chce położyć podwaliny pod przyszłą stałą obecność człowieka na naszym naturalnym satelicie. Stąd tak zawiła i szeroka orbita wokółksiężycowa, plan stacji Gateway i lądownik, który jakiej formy nie przyjmie, będzie większy niż lądowniki misji Apollo.

Menghzou i Lanyue
Model orbitera Menghzou i lądownika Lanyue, które mają zawieźć człowieka z Chin na Księżyc. 

CNSA z kolei chce wykonać ten pierwszy krok, który NASA wykonało 55 lat temu. Nie chce prawdopodobnie ryzykować zbytnim przerostem projektu, bo dla Chin lądowanie człowieka będzie miało ogromny potencjał propagandowy, więc ważny jest jak najszybszy sukces. I kto wie, czy nie większy niż lądowanie pojazdu Orzeł misji Apollo 11. Wtedy chodziło o wykazanie wyższości nad Związkiem Radzieckim. Ten ostatni, gdy zorientował się, że jego próby księżycowej rakiety N1 są pasmem niekończących się porażek, zarzucił program załogowego lotu na Księżyc. Ale i USA zrezygnowało z programu Apollo.

Chiny nie muszą teoretycznie niczego udowadniać, ale jest też to kraj, który może mieć swój największy moment rozwojowy za sobą. Populacja Chin nie rośnie już tak dynamicznie, a ogromne społeczeństwo powoli się starzeje, rośnie zadłużenie sektora państwowego jak i prywatnego. Konieczne jest więc znalezienie kanałów rozwoju gospodarki, które pozwoli podtrzymać potęgę Chin nawet przy malejącej liczbie rąk do pracy. A eksploatacja Księżyca, nawet jeśli wciąż odległa w czasie, stwarza właśnie taką nadzieję. Dlatego nawet jeśli USA pierwsze powróci z człowiekiem na Księżyc to raczej nie ostudzi to ambicji Chin.

Lot na Księżyc w sprawdzonym stylu. Przypomina misje Apollo

Skąd takie skojarzenie? Oczywiście nie chodzi tutaj o zastosowanie starutkich technologii i posiłkowanie się komputerami sprzed kilkudziesięciu lat. Strona technologiczna z pewnością będzie naznaczona rozwiązaniami z XXI wieku. Jednak sposób w jaki Chiny chcą dostarczyć ludzi na Księżyc przypomina to co miało miejsce w 1969 roku.

Wystarczy spojrzeć się na zarys sylwetek orbitera i lądownika. Bardzo przypominają one Apollo CSM (czyli Moduł Dowodzenia/Serwisowy Apollo) i lądownik Apollo LM (Moduł Księżycowy). Misja Artemis III ma w założeniu pozwolić na wylądowanie czwórki astronautów (obecne plany dla misji Artemis III zakładają, że dwójka pozostanie na orbicie, dwójka wyląduje). Chiński lądownik, który nazwano Lanyue (co oznacza - Obejmujący Księżyc), przygotowywany jest na dwie osoby. Na orbiterze w trakcie pobytu części załogi na Księżycu pozostaje jeden tajkonauta. Podobnie jak w misjach Apollo.

Komplet rakieta (będzie to Długi Marsz 10), orbiter Mengzhou (co oznacza - Pojazd Marzeń) i lądownik powstaje pod kierownictwem CNSA. Tymczasem choć NASA kontroluje i wspiera finansowo każdy element misji Artemis, to budowa lądownika jest powierzona podmiotom prywatnym. Trudno powiedzieć, kto w tym małym wewnętrznym wyścigu wygra. Czy ogromny Starship, czy mniejsza konstrukcja zaproponowana przez Blue Origin? A może SLS budowany przez NASA okaże się tylko chwilowym etapem, który potem przejmie pojazd SpaceX (kompletny Starship mógłby przecież wynieść na orbitę elementy księżycowej misji tak samo dobrze jak rakieta SLS NASA) lub innej firmy.

Choć lot chińskiego pojazdu na Księżyc będzie podobny do lotu pojazdów Apollo, to sam start ma być zgoła odmienny. Tutaj więcej podobieństw do planów SpaceX, które zakładają więcej niż jeden lot na orbitę Ziemi. I tak chińska załogowa misja Księżycowa miałaby składać się z lądownika i orbitera umieszczonych na orbicie podczas dwóch niezależnych startów rakiet Długi Marsz 10. Pojazdy te po połączeniu się ruszyłyby w podróż na Księżyc, podobnie jak w misjach Apollo. Potem po oddzieleniu się lądownika, dwójka tajkonautów eksplorowałaby powierzchnię Księżyca z pomocą ważącego 200 kg łazika. Potem po starcie z powierzchni, doszłoby do ponownego połączenia pojazdów i powrotu na Ziemię.

Lądownik SpaceX HLS
Wizja lądownika SpaceX, który będzie mógł pełnić rolę długoterminowego habitatu na powierzchni Księżyca. (fot: SpaceX)

Lądownik Blue Moon
A tak ma wyglądać Blue Moon, czyli lądownik zbudowany przez Blue Origin. (fot: Blue Origin)

Plan misji Artemis z wykorzystaniem lądownika budowanego przez SpaceX zakłada, że tylko pojazd Orion wraz z modułem serwisowym odbędą podróż na Księżyc. Zmodyfikowany Starship będzie już czekał, by przyjąć załogę i przewieźć ja na powierzchnię. Duży rozmiar przestrzeni ładunkowej Starshipa zapewni załodze znacznie więcej swobody niż wnętrze Lanyue.

Chiński lot na Księżyc nie uwzględnia wielokrotnego użycia jakiegokolwiek komponentu misji. Plany kooperantów NASA zakładają wielokrotne użycie lądowników. Jak jednak będzie to wyglądało w rzeczywistości pokaże nam tylko czas.

Źródło: Spacenews, inf. własna, fot. wejściowe: NASA / Zdjęcie wykonane w trakcie misji Apollo 8

Komentarze

1
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Mario2k
    1
    Chiny jako pierwsze powinny postawić przyczółek bazy Księżycowej końcem tej dekady .