Smartfony

Aparat cyfrowy i jakość zdjęć

przeczytasz w 4 min.

Aura niesamowitych możliwości foto jaka narosła wokół smartfonów za sprawą topowych modeli, sprawia, że każdy oczekuje super jakości zdjęć nawet w tańszych konstrukcjach. I nawet jeśli to co otrzymuje jest całkiem przyzwoite, to zaślepienie wygórowanymi oczekiwaniami sprawia, że oceny wydawane zdjęciom są wyłącznie krytyczne.

Dlatego gdybyśmy zechcieli oceniać smartfon klasy średniej oczekując tego samego co od typowego foto-smartfona w dwa razy większej cenie, należałoby Huawei Ascend W1 skrytykować. Skrytykować, ale nie spisać na straty. Z kolei w swojej kategorii ten chińczyk zrobił dobre wrażenie, choć nie w każdych warunkach. Ale po kolei.

Jakość zdjęć

Huawei Ascend W1 nie wykonuje zdjęć oszałamiającej jakości, nie wykonuje również zdjęć, których należy się wstydzić. Gdy mamy do czynienia z dobrym oświetleniem, i to nie koniecznie nasłonecznioną scenerią, ale również zachmurzonym niebem, efekty fotografowania są dobre. Przyglądając się fotografiom z bliska, czyli w maksymalnym powiększeniu, ewidentnie widać utratę szczegółów w związku z obróbką obrazu. Najbardziej rzuca się w oczy tradycyjnie kiepsko skompresowana trawa i odległe obiekty.

Zdjęcia mają jednak 5 Mpix lub 4 Mpix (w przypadku szerokokątnego kadru), a po drobnym przeskalowaniu, co ma miejsce w przypadku wyświetlania na monitorze czy telewizorze, prezentują się zadowalająco. Plus należy się za konsekwentność aparatu cyfrowego, czyli niewielki odsetek nieudanych zdjęć. Jeśli światła jest dostatek, to wychodzą równie dobrze za każdym razem. Z jednym wyjątkiem, który dotyczy zdjęć z bliska.


Tu aparat naostrzył się prawidłowo...



...a tu ostrość uciekła nam do tyłu.

Fotografowaniu z bliska najbardziej przeszkadza autofokus. Dość często szuka on ostrości i gdy już widzimy, że jest dobra, on na złość ustawia ją w przysłowiowy „kosmos”.

W trakcie fotografowania zauważyliśmy problemy z doborem odpowiedniego balansu bieli. Aparat ma tendencje do ochładzania kolorów. Za dnia jest to jeszcze mało dostrzegalne, a raczej wybaczalne. Przy wieczornych kadrach, gdy chmury mienią się kolorami w świetle zachodzącego słońca, automatyka już zawodzi. Na szczęście pozostaje opcja balansu na pochmurne niebo, która eliminuje większość problemów.


Tu automatyczny balans kolorów kompletnie się pomylił.


A tu poprawka na predefiniowaną wartość. Nie jest idealnie, ale naturalniej.

Malutkie matryce smartfonów słabo radzą sobie z dużą dynamiką scen. Huawei nie jest wyjątkiem.

Gdy światła jest mniej, pojawia się problem drgań i zbyt długiego czasu naświetlania. Nawet gdy ISO jest mocno podbite. Zdjęcia wykonane z ręki niestety często wyjdą nam nieostre i niesłusznie ocenilibyśmy aparat Huawei Ascend W1, gdyby nie próba fotografowania z podparciem. I co się okazało? Nawet w pomieszczeniach, jak kościelna sala na zdjęciu poniżej, daje się uzyskać bardzo ładne zdjęcia. Wystarczy zminimalizować drgania.


Zdjęcie poruszone (po lewej) i ta sama scena bez poruszenia (po prawej). Różnica kolosalna widoczna na powiększeniu.

Przedni aparat pozwala wykonywać zdjęcia o maksymalnej rozdzielczości VGA. Podobnie jak podobnej rozdzielczości wynalazki w innych smartfonach, nie oferuje zbyt wiele.


Zdjecie z kamery przedniej (po lewej) i kamery tylnej (po prawej) w trybie zdjęć szerokokątnych.

Tak jak dzienne fotografie zapracowały na dobrą opinię, tak nie możemy tego powiedzieć o fotografiach wykonanych nocą. Przy słabym oświetleniu daje o sobie znać wspomniane przetwarzanie obrazu, które stara się zniwelować rosnące szumy. To nawet działa, ale kosztem mocno rozmytych szczegółów na zdjęciach. Pamiętajmy jednak, że podobnie słabo sprawował się chwalony przez nas Samsung Galaxy S4. Po prostu fotografowanie nocą to nadal wyzwanie dla większości smartfonów, które nie oferują wystarczająco skutecznej redukcji drgań.

Lampa błyskowa w smartfonie to pojedyncza dioda LED. Nie oferuje ona zbyt jasnego światła. Przyda się przede wszystkim do oświetlenia kadru przy zdjęciach z niewielkiej odległości.

Ocena aparatu jest zatem następująca: za dnia jest dobrze, nocą niestety już nie. Poniżej jeszcze kilka przykładowych fotografii.

Jakość filmów

Tak jak jakość zdjęć, choć nie zachwycająca, zadowalała nas w pełni, tak w przypadku filmów nie możemy  być już tak pobłażliwi. Nie chodzi nam tylko o brak trybu 1080p. W Lumiach, pomimo jego obecności, jako standard ustawiane jest 720p. Problem w tym, że 720p, które jest maksymalną rozdzielczością w Huawei, nie wygląda tak dobrze jak powinno (nawet w smartfonie ze średniej półki cenowej).

Filmom nie można odmówić kontrastowości i niestety to zapewne przyczyna, dlaczego wyglądają jakby były mocno przeskalowane z niższej rozdzielczości. Choć przepływność sięga 15 Mbps (sporo, jak na film HD), a tempo 30 klatek/s. Wystarczy, że zobaczycie przykłady poniżej.

Gdyby oceniać jakość pod kątem oglądania na ekranie smartfona czy w niewielkim oknie na komputerze, to filmy kręcone za dnia są w sam raz, a nawet można pokusić się o ocenę dobry z plusem. Za to na ekranie telewizora lub po powiększeniu na cały ekran komputera nie prezentują się już tak dobrze.

Najwięcej problemów sprawiał nam autofokus, który dość często próbował poprawiać to co już było dobrze ustawione. Takie ustawiczne pompowanie obrazu w połączeniu z drżeniem kadru nie robi dobrego wrażenia nawet jeśli sam obraz wygląda dobrze.

Im później rejestrowane filmy, tym większe szumy. O zmierzchu lub przy sztucznym świetle nie jest jeszcze tak źle. Za to nocne nagrania trudno już nam oceniać, gdyż tempo rejestracji spada nawet do 10 klatek/s. Film jest w takich warunkach mało płynny, a ruch rejestrowany skokowo.