Samochody elektryczne

Statystyki nie pozostawiają wątpliwości. Używane “elektryki” coraz popularniejsze

przeczytasz w 2 min.

Według danych pochodzących z amerykańskiego serwisu Carvana, używane "elektryki" są coraz bardziej zbliżone cenowo do "spalinówek". Klienci kupują je też coraz chętniej.

Amerykańscy analitycy podzielili się danymi na temat rynku używanych samochodów elektrycznych. Wynika z nich, że kupujący coraz chętniej sięgają po takie pojazdy. Czy powinniśmy się obawiać używanych “elektryków”? Jakie modele są najbardziej popularne na rynku wtórnym?

Rośnie popularność używanych samochodów elektrycznych

Fakt przedstawiony przez amerykańskich analityków rynku nie powinien nikogo dziwić. W ostatnich latach mocno wzrosła w końcu popularność nowych samochodów elektrycznych. Mamy ich więc więcej również na rynku wtórnym.

Używane auta elektryczne coraz popularniejsze

Z danych wynika, że w pierwszym kwartale 2024 roku mamy sporą liczbę ogłoszeń sprzedaży używanych “elektryków”. Cieszy fakt, że ich ceny stopniowo spadają. Po wzięciu pod uwagę wszystkich ogłoszeń w amerykańskim serwisie Carvana, okazuje się, że 4,3% kupionych w ten sposób aut ma napęd elektryczny.

Jeszcze rok temu używane auto elektryczne kosztowało średnio o 18 tysięcy dolarów więcej, niż średnia cena używanego auta spalinowego kupionego za pośrednictwem Carvany. Na początku 2024 roku różnica w cenie wynosi natomiast 7 tysięcy dolarów. Mówimy więc o naprawdę mocnym zatarciu się różnicy w cenach aut elektrycznych i spalinowych.

Najpopularniejsze auta elektryczne na rynku wtórnym

Najczęściej kupowanym samochodem elektrycznym z rynku wtórnego w pierwszym kwartale 2024 roku był Nissan Leaf. Przystępny cenowo kompakt jest też całkiem często spotykany w Polsce, gdzie używany model w niezłym stanie kupimy już za około 40-50 tysięcy złotych.

Na drugim miejscu znalazła się Tesla Model 3, czyli podstawowy model amerykańskiego koncernu. Dalej są Chevrolet Volt, BMW i3 i elektryczna odmiana VW Golfa (e-Golf).

Tesla Model 3 wśród najpopularniejszych używanych elektryków

Czy warto kupić używane auto elektryczne?

Wielu klientów zastanawia się, czy warto kupić używane auto elektryczne. Nie jest ich na rynku zbyt dużo, stąd wątpliwości nie dziwią. Taki pojazd ma wiele zalet, przede wszystkim niskie koszty eksploatacji, a także o wiele mniejszy koszt zakupu w porównaniu z nowym pojazdem.

Na minus musimy natomiast zaliczyć potencjalnie wysokie ceny napraw, czy wymiany części. Problematyczna może być w szczególności bateria. Jeśli jest mocno zużyta, auto traci sporo ze swoich zalet. Przede wszystkim maksymalny zasięg może mocno spaść. Wystarczy wspomnieć o teście 11-letniego Nissana Leaf, któego zasięg wynosił - 35 kilometrów.

Wszystko zależy jednak od tego, jaki egzemplarz samochodu elektrycznego znajdziemy i w jakim jest stanie. Warto dokładnie mu się przyjrzeć, sprawdzając kluczowe podzespoły (w tym poziom zużycia baterii). Podobnie, jak w przypadku klasycznych, spalinowych aut używanych, możemy też poprosić o pomoc specjalistę. Za jego usługę przy sprawdzeniu pojazdu zapłacimy kilkaset złotych. Znacznie wzrośnie jednak szansa, że wspólnie wyszukany pojazd będzie bezawaryjny i w pełni sprawny.

Komentarze

13
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    wojtek_pl
    12
    Czyli używane elektryki są tanie bo nikt ich nie chce? Cóż za zaskoczenie...
    • avatar
      michael85
      8
      Art. chyba sponsorowany w związku z KPO z którego polskojęzyczny rząd zabierze Polakom 1,6 mld zl żeby dopłacać do drogich elektrośmieci. Tym sposobem Niemcy nie będą musieli martwić się utylizacją odpadów jakimi są używane elektryczne pojazdy! Te baterie nie różnią się praktycznie niczym od tego co macie w telefonach. To największy problem elektryków.
      • avatar
        Mario2k
        -2
        Kolega kupił 3 letnią Teslę Model 3 AWD , od pierwszego właściciela z Niemiec . Zapłacił 95tys zł stan idealny do tego oklejona folią mat wygląda rewelacyjnie . Degradacja baterii około 9% przebieg 110tys km jadąc z Niemiec zrobił zużycie 19,5kWh/100km co daje całkowity zasięg przy tej prędkości 370km . Za takie pieniądze super auto na 90% rocznej jazdy , na długie trasy przydałaby się jednak większa bateria .
        • avatar
          Witalis
          -2
          Można kupić tanio Nissana Lift z zasięgiem około 60-120 km za 30...60 tys zł koszt wymiany baterii 25 tys zł lub cieszyć się i jeździć koło komina. Ale używanych Etronów i innych wynalazków nikt nie chce kupować. Tesle po ostatnich obniżkach też odbiły się czkawką właścicielom bo kupowali je po 300+ tys zł a teraz nowe są po 200+ tys zł a był czas że z dopłatą nową 3-ke można było wyrwać za 156 tys zł. Ale spokojnie wydamy z naszych podatków kolejne kilka miliardów i już za 6 lat ( obecnie prace trwają 4 lata i projekt samego auta zaawansowany jest w 42% i po za wycięciem 100 hektarów lasu nic nie ma) będziecie mogli kupić Polską elektryczną Izerę która napęd, baterie, silniki, płytą podłogową, zawieszenie, układ kierowniczy, hamulcowy i sterowniki będzie miała z Chin od Volvo EX30 a nadwozie wyklepią w Polsce z projektem Włoskim. Ja osobiście zamiast wydawać 180 tys zł na takie "dziwadło" pełne różnego rodzaju błędów z Państwowej fabryki wolał bym kupić już dzisiaj oryginalny Chiński EX30 Volvo. Zresztą to jeden z chętniej kupowanych elektryków w Polsce. Węgrzy śmieją się z nas i zaprosili do budowy 2 fabryk elektryków u siebie Chiny za Chińskie $$ i kilku fabryk produkujących baterie :-)))
          • avatar
            grzes07
            0
            nie wiem do jakiej grupy mam dołączyć autora tego artykułu, który jest kompletnie oderwany od rzeczywistości, czy ta osoba śledzi informacje czy po prostu lobby "e" kazało napisać artykuł i basta.... naprawdę ręce opadają
            • avatar
              Sander Cohen
              0
              Koncerny samochodowe zaczynają widzieć że utopiły w elektrykach masę kasy, która będzie ciężko odzyskać bo jednak sporo osób jeszcze mózgów używa i nie dało nabrać się na eko-slogany. Teraz gdy Chiny wchodzą na ten rynek coraz agresywniej i będą chciały wyprzedawać swoje elektrośmieci robi się coraz konkurencyjniej a używki też trzeba komuś opchnąć więc logicznym jest że muszą być odpowiednio tanie żeby kogokolwiek zainteresować. Nikt nie potrafił analizować rynku elektryków w mocno ekologicznej Skandynawii gdzie sufitem było trochę ponad 20% elektryków. Lobby się przejechało i płacz eko-łzami to się dopiero zaczyna.