Ciekawostki

Airbus zaprezentuje latające auto przed końcem roku

przeczytasz w 1 min.

Jeszcze przed końcem 2017 roku firma Airbus chce zademonstrować i rozpocząć testy swojego latającego auta. Jaki cel przyświeca firmie?

Technologie autonomiczne mogą zmienić sposób, w jaki poruszamy się po mieście – Tom Enders, dyrektor generalny firmy Airbus, również w to wierzy. Uważa on jednak, że nie na jezdniach doczekamy się rewolucji, lecz w powietrzu.

Enders zapowiedział, że należąca do jego firmy grupa Urban Air Mobility zademonstruje jednoosobową, autonomiczną maszynę latającą zanim jeszcze zaczniemy zmieniać kalendarze na przyszłoroczne.

Na razie szczegóły są nieznane, poza tym że testy latającego samochodu autonomicznego rozpocząć mają się pod koniec tego roku, a sprzedaż… zaledwie 4 lata później. Według Endersa jest to doskonały sposób na poradzenie sobie z problemem coraz większego ruchu drogowego w mieście.

Zaprezentowany szkic koncepcyjny wprawdzie nie przypomina samochodu, ale dzięki niewielkim wymiarom i równie małym potrzebom, mógłby z powodzeniem zastąpić jego funkcję – transport z punktu A do punktu B. Używane przez Endersa określenie „latające auto” jest więc jak najbardziej na miejscu.

Pasażerskie loty na krótkich dystansach są zdaniem Endersa jak najbardziej w zasięgu ludzkości. Największym problemem jest na razie stworzenie infrastruktury dla takich latających samochodów. Nie trzeba chyba dodawać, że Airbus już nad tym pracuje. 

Rok 2021 brzmi bardzo ambitnie. Cóż można rzec – zaskocz nas, Airbusie!

Źródło: TechSpot, Airbus, AutoExpress

Komentarze

5
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    jaredj
    4
    Spodziewałbym się czegoś bardziej przypominającego drona, ramiona z wirnikami mogłyby nawet być chowane w podwoziu.
    • avatar
      Konto usunięte
      3
      Byłem raczej przygotowany na coś bardziej "przyziemnego", a tutaj samolot, tylko nazwali go "auto" :)
      • avatar
        Felek
        0
        Ciekawe co zrobią, żeby ustrzec się tych optymistycznych kierowców, którzy lubią jeździć na "rezerwie"? "Jeszcze kilka kilometrów, dam radę..." ;)