Aparaty cyfrowe

Fotki w sieci jak odciski palców

przeczytasz w 1 min.

"Publikując w internecie swoje zdjęcia narażamy na szwank naszą prywatność”, alarmują socjologowie. To banalne, na pierwszy rzut oka, stwierdzenie nabiera jednak nowego wymiaru wraz z rozwojem oprogramowania do analizy fotografii.

Według Pew Internet Research już ponad 55% internautów opublikowało w sieci swoje zdjęcia. Jednak bardzo niewielu użytkowników zdaje sobie sprawę, jak wiele informacji można z takich fotografii “wyciągnąć”.

Jako najprostszy przykład zagrożeń prywatności związanych z publikowaniem zdjęć w sieci naukowcy z PIR podają dane o miejscu wykonania zdjęcia. Coraz większa ilość fotografii wykonywana jest z wykorzystaniem telefonów komórkowych wyposażonych w GPS. Jeżeli system lokalizacji pozostaje włączony, to większość telefonów dodaje takie dane do zdjęcia.

Najłatwiejszy sposób na publikację zdjęć w sieci. I na utratę prywatności.

To jednak tylko czubek góry lodowej. Wiele firm, z Google na czele, dysponuje już teraz oprogramowaniem pozwalającym na bardzo szczegółową analizę zdjęć w internecie. Coraz bardziej zaawansowane algorytmy bez problemu potrafią rozpoznać już nie tylko tekst, ale też konkretne przedmioty, budynki, twarze, itp.

Szef firmy Face.com, producenta oprogramowania pozwalającego na automatyczne tagowanie osób na zdjęciach umieszczonych na Facebooku podaje nieco bardziej przemawiający do wyobraźni przykład.

Wystarczy, że na zdjęciu, gdzieś w tle, znajdzie się wizytówka, czy zaadresowana koperta z naszym adresem domowym lub innym rodzajem “wrażliwych” informacji. Dzięki analizie takiego zdjęcia firmy zajmujące się np. marketingiem bezpośrednim mogą natychmiast uzyskać komplet naszych danych.

Na szczęście większość fotografii publikowanych jest w serwisach społecznościowych, co zmniejsza nieco skalę problemu. Facebook zapewnia, że wszystkie dodatkowe dane są usuwane ze zdjęć umieszczanych na profilach jego użytkowników. Z drugiej jednak strony fotki publikowane w takich serwisach jak Flickr, PhotoBucket, itp, pozwalają niepowołanym użytkownikom na dostęp do wszystkich danych “zaszytych” w fotografiach.

Wydaje się zatem, że najbezpieczniej będzie zastosować zasadę ograniczonego zaufania i zacząć zwracać baczniejszą uwagę na to, co i gdzie publikujemy.

Źródło: CNN.com

Komentarze

13
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Konto usunięte
    0
    To już wiadomo nie od dziś. Ile już info wyciekło z takich właśnie niewinnych zdjęć
    • avatar
      constantine86
      0
      Ludzie za bardzo boją się o swoją prywatność w sieci. Każdy chce być anonimowy, każdy wierzy w "FBI robiące wjazd na chatę" i tym podobne bzdury. Ja od pół roku prowadzę bloga, da się znaleźć numer mojego konta, imię i nazwisko, historię transakcji, miejsca w których byłem i co z tego? Politykiem nie jestem, żeby obawiać się o mój wizerunek w mediach.

      Troszczyć się należy o poufne dane, a nie bzdury jak gdzie i kim jestem.
      • avatar
        Konto usunięte
        0
        to akurat nie publikowanie zdjęć może być przyczyną "wycieku" informacji tylko brak jakichkolwiek edycji na zrobionych zdjęciach, choćby zwiększenie kompresji aby zmniejszyć wagę zdjęcia a przy okazji wycięcia danych EXIF

        a tego typu informacje to powinny się znaleźć na innych portalach, a nie o tematyce komputerowej gdzie większość się powinna znać
        • avatar
          constantine86
          0
          a'propos szymon 331

          Co mogę powiedzieć.. Chodzi o to żeby mieć publiczny szacunek w necie. Wtedy nie trzeba obawiać się żadnych yo-manów.