Drony

Google, Echodyne i (potencjalna) dronowa rewolucja

przeczytasz w 2 min.

Drony wyposażone w ADS-B oraz system śledzenia i skanowania radarowego z pewnością moglibyśmy darzyć większym zaufaniem.

dron Echodyne
foto: Echodyne

Co powstrzymuje przed szybszym rozwojem branżę dronów komercyjnych? Z pewnością zbyt niedoskonała sztuczna inteligencja, przez którą „bezzałogowce” wciąż mogą stanowić niebezpieczeństwo w ruchu powietrznym (i nie tylko). Być może wkrótce uda się jednak ten problem rozwiązać.

Idea nieba wypełnionego flotami autonomicznie latających robotów, które mogłyby zmienić sposób interakcji człowieka ze światem, jest coraz popularniejsza nie tylko wśród futurystów, ale i przedsiębiorców. Niestety, przynajmniej na razie bez ludzkiego pilota drony błądzą po niebie, ponieważ nie potrafią zrozumieć swojego otoczenia.

W obecnym stadium zaawansowania pomysł dziesiątek (a może nawet setek czy tysięcy) dronów komercyjnych poruszających się w tej samej przestrzeni powietrznej jest zatem niewykonalny. Wykorzystywane dziś technologie nie uchronią tylu obiektów przed przeszkodami ruchomymi czy nawet liniami energetycznymi. Idea jest więc nie tylko nierealna, ale też niebezpieczna.

To może być jednak rok, który wszystko zmieni. Trwają bowiem prace nad dwoma technologiami, które mogą rozpocząć małe rewolucje. Nie są zupełnie nowe, ale obie mogą namieszać, dzięki spadkowi rozmiarów i ceny. To elektroniczne i radarowe systemy, których potrzebuje branża komercyjnych dronów.

Pierwsza z technologii to system ADS-B (Automatic Dependent Surveillance – Broad). Udostępnia on swoje dane pozycyjne pozostałym uczestnikom ruchu powietrznego (i wieżom kontrolnym), jak również odbiera podobne informacje od nich. Wykorzystywany jest obecnie głównie w samolotach (mogliście o nim usłyszeć przy okazji zniknięcia Malaysia Airlines 370 w tamtym roku).

Jego zautomatyzowana natura idealnie wpasowuje się w charakter dronów. Niestety obecne rozwiązania często kosztują swoje i są stosunkowo ciężkie. Jeśli jednak udałoby się stworzyć ich zminiaturyzowane, lekkie i, co najważniejsze, tanie odpowiedniki, moglibyśmy mówić o rzeczywistym wzroście bezpieczeństwa.

Właśnie nad takim projektem pracują obecnie inżynierowie firmy Google. W ramach swojego Project Wing rozwijają niewielkie i lekkie jednostki ADS-B, których koszt nie przekraczać ma 2 tysięcy dolarów. Prace idą podobno bardzo dobrze i wstępnej wersji gotowego produktu spodziewać możemy się jeszcze przed końcem tego roku.

Podobny cel obrała sobie firma Echodyne. Jej inżynierowie pracują nad rozwiązaniem przypominającym zaawansowane systemy skanowania i śledzenia radarowego wykorzystywanego w myśliwcach, ale mogącym zmieścić się w przeciętnym quadrocopterze. Amerykanie znaleźli sposób na zastąpienie typowej, sporych rozmiarów aparatury (głównie przesuwnika fazowego) nowym urządzeniem wykonanym z meta materiałów.

Podczas ostatnich testów firma Echodyne zdołała umieścić niewielki elektroniczny radar w dronie. Możliwe było dzięki niemu śledzenie pozycji osoby na ziemi oraz unikanie przeszkód w locie. Wciąż jednak urządzenie znajduje się w fazie prototypu. Finalnie cena radaru nie przekraczać ma tysiąca dolarów.

Drony wyposażone w ADS-B oraz system śledzenia i skanowania radarowego z pewnością moglibyśmy darzyć większym zaufaniem. A to bezpieczeństwo właśnie jest w przypadku tych urządzeń najważniejsze. Jeśli projekty Google i Echodyne się powiodą, możemy być zatem świadkami prawdziwej rewolucji w branży dronów komercyjnych.

Źródło: Fortune, inf. własna

Komentarze

6
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Gameone
    1
    Skynet coraz bliżej :D
    • avatar
      jkbrenna
      0
      jezeli mozna cos takiego w drone zainstalowac, to dlaczego tez nie w samolotach...
      • avatar
        Poldzianosek
        0
        Niech się lepiej skoncentrują na lepszych bateriach, albo akumulatorach, bo co z tego, że wprowadzą takie rozwiązania, skoro dron polata jedynie 20 minut.