Nauka

Kometa Nishimura na niebie. Dlaczego nie dla każdego i nie jest to wielkie show?

przeczytasz w 5 min.

Kometa, którą w sierpniu 2023 odkrył Hideo Nishimura, obecnie przelatuje w pobliżu Ziemi. Stała się dość jasna, ale określanie tego co można zobaczyć mianem show niekoniecznie musi stać się udziałem każdego, kto lubi od czasu do czasu spojrzeć się na niebo.

Kometa Nishimura (potocznie), a technicznie obiekt o symbolu C/2023 P1, to przybysz z odległych zakątków Układu Słonecznego. Odkryta 11 sierpnia tego roku przez japońskiego astronoma-amatora Hideo Nishimura, a już 21 sierpnia uwieczniona na zdjęciu, które trafiło na listę Astronomiczne Zdjęcie Dnia, przez Dana Bartletta (foto wejściowe). 

Choć jej okres orbitalny jest obecnie określany na 435 lat, to trudno powiedzieć jak naprawdę wygląda historia tej komety. Być może obecna jej orbita faktycznie wygląda jak dla obiektu, który za około 435 lat powróciłby w okolice Ziemi, a tyleż lat temu, odwiedził ją poprzednio. Możliwe jest jednak też takie rozwiązanie, że kometa Nishimura została wepchnięta na orbitę, która wiodła ku Ziemi, a powrotu nie będzie, bo przelot w pobliżu Słońca doprowadzi do rozpadu komety i kometa ulegnie całkowitej dezintegracji.

Komety to bardzo ciekawe obiekty nie tylko z perspektywy astronomów, ale też ludzi, którym potrzeba silnego bodźca, by zainteresować ich obserwacjami, choćby chwilowymi, nieba. Gwiazdy, to temat oklepany, Księżyc, choćby w superpełni, też. Obiekty takie jak księżyce Jowisza, pierścienie Saturna, wymagają instrumentów obserwacyjnych. Na niebie północnym, chyba tylko Plejady mogą wzbudzić zainteresowanie, ale jako stały obiekt na niebie, nie tak duże.

O kometach można ciekawie opowiadać, komety prezentują się na niebie bardzo okazale (gdy są odpowiednio pokazane), ale też są obiektami szalenie trudnymi do obserwacji gołym okiem lub prostym sprzętem amatorskim, gdy nie osiągają rekordowych jasności (dzieje się tak bardzo rzadko). Przede wszystkim to obiekty rozciągłe. W przeciwieństwie do gwiazd czy planet, które uznajemy za źródła punktowe lub prawie punktowe. Tylko Księżyc jako obiekt rozciągły, nawet na dziennym niebie będzie dobrze widoczny.

Jak jasna musi być kometa, by dostrzec ją gołym okiem?

Kometa musi być dużo jaśniejsza niż gwiazda o podobnej jasności obserwowanej, wyrażanej w magnitudo, by nasze oko, bez instrumentów optycznych zdołało ją dobrze zobaczyć. Zaświetlenie nieba w miastach, jakakolwiek mgła o wschodzie czy zachodzie słońca, nawet drobna pokrywa chmur, może zniweczyć nasze szanse obserwacji komety, która ma teoretycznie jasność większą niż limit dostrzegalności ludzkiego oka. Podobna zasada stosuje się też do innych rozciągłych obiektów jak galaktyki czy mgławice.

Kometa Siding Spring
Większość komet, które odkrywamy, obserwujemy w Układzie Słonecznym, nawet przez duży teleskop wygląda niepozornie. Na zdjęciu kometa Siding Spring widziana przez teleskop Hubble'a. Połączone ekspozycje zawierają także widok tarczy Marsa, który pokazuje nie tylko rzeczywistą separację obu obiektów w trakcie najmniejszego kątowego zbliżenia, ale także skalę rozmiaru komety. (fot: NASA)

Limit czułości ludzkiego oka określa się zwykle na 6 - 6,5 magnitudo, dla terenów z dala od miast, ale jeszcze nie miejsc z bardzo ciemnym niebem. Obiekty o obserwowanej jasności większej niż 6 będą ciemniejsze i nie zobaczy ich ludzkie oko. Obiekty o jasności mniejszej, będą jaśniejsze i zobaczymy je nawet w bliżej miast. Te o jasności około 4 do 5 magnitudo da się dojrzeć z ciemnego otoczenia w niewielkiej miejscowości, nawet wychodząc na podwórko.

Gdy słyszycie lub czytacie, że kometa osiągnie jasność 6 magnitudo nie spodziewajcie się więc jej zobaczyć gołym okiem, nawet gdy wyjedziecie za miasto. Dopiero jasność około 4 magnitudo stwarza szanse na jej dostrzeżenie, ale to też nie jest gwarancją, że przeżyjemy kometarny show.

Jednakże te limity dotyczą gwiazd. Kometa o jasności 6 magnitudo jest dużo ciemniejsza dla ludzkiego oka niż gwiazda o jasności 6 magnitudo. Poza tym, skoro gwiazda ma 6 magnitudo to wcale nie oznacza, że będzie ją cały czas dobrze widać gołym okiem. To bowiem już limit dostrzegalności więc i gwiazda nie będzie dobrze widoczna. Jeśli na dodatek co chwila nasze oczy są wystawiane na działanie promieni światła sztucznego, a nie znajdują się w ciemności przez co najmniej kilkanaście minut, można zapomnieć o wspomnianym limicie 6 magnitudo.

Cierpliwy ranny ptaszek, to ten kto będzie miał szanse zobaczyć kometę gołym okiem

Kometa powinna być sporo jaśniejsza niż limit dostrzegalności, by dało się ją obserwować komfortowo przez dłuższy czas. A amatorskie oczy nie zawsze są cierpliwe w wyszukiwaniu obiektów na niebie. Poza tym im jaśniejsze i zanieczyszczone niebo, a o to w mieście nietrudno, tym słabsza staje się kometa na tle nieba. Na dodatek, wiele komet znajduje się na niebie blisko Słońca, gdy osiąga wysoką jasność i widoczna jest dobrze tuż przed zachodem lub wschodem Słońca. Z tą drugą sytuacją mamy do czynienia właśnie w przypadku komety Nishimura.


Kometa Nishimura na zdjęciu z 9 sierpnia 2023, sumaryczna ekspozycja trwała 120 sekund (foto: Manolo Gómez CC BY-SA 2.0)

Trzeba wcześnie, mniej więcej godzinę przez wschodem Słońca, dotrzeć do miejsca obserwacji, gdzie mamy nieosłonięty przez zabudowania czy drzewa horyzont, by obserwacje gołym okiem się udały. A i to nie jest gwarantowane. Te piękne zdjęcia, które widzicie w mediach społecznościowych, to fotografie wykonane na długim (kilkadziesiąt i więcej sekund) czasie ekspozycji przy mocno podniesionej czułości sensora. Nieuzbrojone oko tego tak nie dostrzeże.

Mimo trudności jakie sprawiają obserwacje komet nieuzbrojonym okiem, warto próbować, bo satysfakcja z dostrzeżenia nawet delikatnej plamki i ciągnącego się za nią warkocza, będzie ogromna, jeśli umiecie doceniać takie bodźce wzrokowe. Niemniej warto podchodzić do obserwacji komet z dystansem niż od razu robić sobie wielkie nadzieje.

Kometa Nishimura. Jak obserwować to teraz albo nigdy

Dla komety Nishimura jest teraz właśnie ten czas, gdy mamy szansę ją dojrzeć nawet gołym okiem. Osiągnęła ona jasność około 3 magnitudo, a potem będzie jeszcze jaśniejsza, gdy oddali się od Ziemi i zbliży bardziej do Słońca. Jednak nie ma co czekać. Każdy poranek, w tym najbliższy może okazać się ostatnią szansą na zobaczenie Nishimury gołym okiem. Z każdym dniem kometa jest bliżej Słońca i jego blask znacząco utrudni jej obserwacje, nawet jeśli sama kometa jeszcze pojaśnieje.

Mimo wszystko nie nazwałbym tego co obecnie doświadczamy, kosmicznym show. To fajne słowo, które może zachęcić do obserwacji, lecz szansa na widoczność komety Nishimura gołym okiem to zdarzenie, którego czas trwania liczony jest tylko w dniach. Rankiem 12 września kometa osiągnęła najmniejszą odległość od Ziemi (125 milionów km), a 17 września zbliży się maksymalnie do Słońca na 43 miliony kilometrów. Stanie się bardzo trudna do obserwacji dla amatorów, a potem, gdy zacznie się od niego oddalać, jej jasność spadnie tak mocno, że bez solidnego sprzętu niewiele da się zobaczyć.

Komety Nishimura należy szukać obecnie w gwiazdozbiorze Lwa w pobliżu jego gwiazdy Denebola, na lewo od Wenus, na wschodzie tuż przed świtem. Obecnie bardzo szybko przesuwa się ona względem gwiazd i szybko zbliża do Słońca.

Kometa Nishimura to kolejna kometa, po której wiele sobie obiecywaliśmy. Spełnia ona oczekiwania, ale tak powiedzieć mogą przede wszystkim osoby, które do obserwacji nieba wykorzystują sprzęt optyczny i aparaty cyfrowe. Dla żądnych widocznego gołym okiem spektaklu na niebie i to w atrakcyjnych godzinach, Nishimura zapisze się prawdopodobnie jako kolejna niezrealizowana nadzieja.

Najbardziej spektakularne komety w ostatnich kilkudziesięciu latach

Czy możemy więc liczyć, że kiedyś dane będzie nam obejrzeć kometarne show z prawdziwego zdarzenia? Trudno znaleźć na to odpowiedź, gdyż komety są nieprzewidywalne, a mimo ich obfitości w Układzie Słonecznym, te naprawdę bardzo jasne dla obserwatora z Ziemi nie zdarzają się często.

Największymi niespodziankami nie są bowiem te, których orbity znamy, a te, które pojawiają się niezapowiedziane lub mają tak długi okres, że nie ma wcześniejszych zapisów ich obserwacji. Tak było w 1965 roku, gdy również japońscy obserwatorzy amatorzy, Kaoru Ikeya i Tsutomu Seki, odkryli kometę C/1965 S1. Ta kometa rozpadła się jeszcze przed maksymalnym zbliżeniem do Słońca (obiekt wręcz otarł się o nie przelatując w odległości 1,2 miliona kilometrów), a na Ziemskim niebie miała jasność obserwowaną sięgającą -10 magnitudo. Nawet biorąc poprawkę na rozciągłość obiektu, kometa Ikeya-Seki była znacznie jaśniejsza niż Wenus w pełni blasku.

W bliższej nam przeszłości, w 1996 roku, kometa Hyakutake (C/1996 B2) osiągnęła jasność 0 magnitudo, co pozwoliło ją obserwować nawet z terenu miast i to nocą. Jeszcze większe show zafundowała nam kometa Hale-Boppa (C/1995 O1), zwana Wielką Kometą z 1997 roku. Jej jasności sięgała w maksimum -1 magnitudo, a obiekt widoczny był na niebie przez kilkanaście miesięcy. Nie trzeba było nawet opuszczać miasta, by podziwiać piękny podwójny warkocz komety i to gołym okiem. Gdyby w 1997 roku media społecznościowe były rozwinięte tak jak obecnie, huczałyby od informacji o tej komecie.

Kometa Hale-Bopp
Kometa Hale-Bopp spektakularnie wyglądała nie tylko na zbliżeniach przez teleobiektyw. Podobne wrażenie, choć w mniejszej skali, można było odnieść obserwując ją gołym okiem. I tu zaskakujący fakt, choć nie sposób było jej przegapić, są ludzie, którym to się udało, bo nie patrzą się oni nigdy w górę. (fot: ESO/E. Slawik)

Dla obserwatora w Polsce, w późniejszych latach zdarzały się okazje do obserwacji kolejnych komet, ale żadne z tych zjawisk nie zyskało szansy na zapisanie się w pamięci tak jak wspomniane wyżej komety. Wciąż musimy czekać, na spektakularną wizytę z odległych rubieży Układu Słonecznego, kometę, którą łatwo dostrzeżemy gołym okiem, a nie będziemy musieli opisywać słowami „w sprzyjających okolicznościach”. Warto czekać, bo taka kometa to widok niezapomniany, być może wspomnienie, które zapisze się w pamięci równie dobrze co zaćmienie Słońca.

Źródło: inf. własna, fot wejściowe: Dan Bartlett

Komentarze

6
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Konto usunięte
    2
    Całe szczęście, że tytuł nie brzmi:
    "Atak komety na nocnym niebie"
    • avatar
      digitmaster
      1
      "Podobna zasada stosuje się też do innych rozciągłych obiektów jak galaktyki czy mgławice."

      Nie Panie Autorze. Problem z mgławicami i galaktykami polega na tym, że emitują one światło w innym spektrum niż ludzkie oko je postrzega. Problem nie wynika więc z samej jasności obserwowanych obiektów. Trzeba stosować filtry. Oczywiście, to już uzbraja oko w elementy optyczne, ale w zdecydowanej większości bez filtrów nieba się nie poogląda. Najprostszy przykład - M42. Wystarczy spojrzeć przyzwyczajonym do ciemności okiem w odpowiednie miejsce poniżej pasu Oriona przez filtr mgławicowy. Zobaczy się oczywiście mniej niż aparatem ustawionym na dłuższą ekspozycję, ale jednak M42 będzie dość dobrze widoczna. Bez filtru? Nic nie zobaczysz, pomimo że to obiekt o magnitudo 3, więc widoczny nawet w dużym mieście przy nawet średnim seeingu. Kwestia filtrów łączy się też z obserwacją np. księżyca, którego jasność jest z reguły zbyt duża do prowadzenia obserwacji.