Nauka

Leonidy - jasne szybkie meteory, długo pozostają w pamięci. Maksimum już tej nocy

przeczytasz w 4 min.

W nocy z 17 na 18 listopada, ze wskazaniem na godziny poranne w sobotę, czeka nas listopadowy deszcz meteorów zwanych Leonidy. To najszybsze meteoroidy w ciągu roku, które często owocują bolidami i długo świecącymi śladami.

Deszcze spadających gwiazd to jedno z tych zjawisk astronomicznych, którego obserwacje wymagają cierpliwości, a także zaangażowania. Polega ono na odpowiednim przygotowaniu się do obserwacji, bo najlepiej meteory obserwować za miastem, a przynajmniej tam, gdzie światło uliczne nie rozświetla nieba. Meteory obserwujemy także gołym okiem, bo choć możliwe jest ich obserwowanie za pomocą lornetki czy lunety o wąskim polu widzenia, to znakomicie zmniejszamy sobie wtedy szanse na dostrzeżenie jakiegokolwiek z nich.

Spadająca gwiazda zorza
Widok marzenie, spadająca gwiazda na tle zorzy polarnej. Szanse na takie zjawisko są niewielkie, choć w Polsce ostatnio zorze były dość częstym zjawiskiem.

Nadlatują one bowiem z pewnego konkretnego kierunku, zwanego radiantem, ale rozsiane są po całym niebie, a na dodatek tylko czasami mamy do czynienia ze sztormami spadających gwiazd, gdy jedna za drugą przecinają niebo. Jest ich wtedy w ciągu godziny ponad 1000. Lecz zwykle musimy odczekać chwilę, a nawet kilka chwil, zanim kolejny meteor pojawi się w polu widzenia. I to niekoniecznie tam gdzie tego sobie życzymy.

Leonidy - to dzięki nim człowiek zaczął zastanawiać się nad naturą meteorów

Meteory widoczne są na ziemskim niebie praktycznie przez cały rok. W archiwum Międzynarodowej Organizacji Meteorowej mamy aż 44 różne deszcze meteorów. Czas ich widoczności nakłada się, więc każdej nocy jest szansa, że zobaczymy spadająca gwiazdę. Oczywiście najważniejsze są te noce, gdy dany rój meteorów ma swoje maksimum. W listopadzie takim ważnym deszczem meteorów są Leonidy. Widać je przez cały miesiąc, ale najważniejsza jest noc z 17 na 18 listopada. To taki odpowiednik nocy 12 na 13 sierpnia dla Perseidów.

Ich nazwa bierze się od gwiazdozbioru Leo, czyli Lwa (a nie od pewnego Leonida B., co może niektórym przyjść do głowy), w którym w pobliżu gwiazdy Algieba (gamma Leonis) znajduje się radiant Leonidów. Widoczne są one co roku, a źródłem materii, z której biorą się meteory, jest kometa 55P/Tempel-Tuttle. Ma ona niewielką średnicę 3,6 kilometra i w swoje podróży wokół Słońca po mocno wydłużonej orbicie zmienia swoją odległość od naszej gwiazdy 20-krotnie. W momencie maksymalnego zbliżenia jest nieznacznie bliżej Słońca niż Ziemia. Wizualizacja orbity komety poniżej i na stronie meteorshowers.org.

Orbita Leonidy
Orbity planet (Ziemia na niebiesko, Jowisz na żółto) i orbita komety 55P/Tempel-Tuttle. (dane: Peter Jenisskens, wizualizacja: Ian Webster) 

To kometa, która bawi się z nami trochę w kotka i myszkę. Na przełomie XIX i XX wieku była obiektem, który niejako znikł astronomom z pola widzenia. Powraca w okolice Słońca dość często bo co 33 lata, ale nie zawsze jest dobrze widoczna z Ziemi. Czasem potrzeba solidnego teleskopu, czasem wystarczy lornetka.

Na dodatek nie jest to rój o w miarę stałym natężeniu spadających gwiazd w okolicach maksimum. Zwykle nie jest on spektakularny, bo w ciągu godziny możemy doliczyć się kilkunastu obiektów związanych z tym rojem, za to powroty komety i lata w okolicy tego momentu obfitują w znacznie większą liczbę zjawisk niż jakikolwiek inny deszcz meteorów w ciągu roku.

Leonidy XIX wiek
Tak w XIX wieku obrazowano deszcz meteorów Leonidy.

Leonidy obserwowano już w X wieku naszej ery, podobno pojawiły się na niebie w dniu pogrzebu Keplera w 1630 roku. W ostatnich dwóch stuleciach, powrót komety wiązał się często ze sztormami meteorowymi. W 1833 roku było ich tak wiele, że niektórzy porównywali ich liczbę do liczby śnieżynek w czasie opadów. Podobne maksimum miało miejsce w 1866 roku, tuż po odkryciu samej komety, i wtedy to zaczęto rozumieć naturę meteorów, którym wcześniej przypisywano atmosferyczne źródła.

Spodziewano się, że i w 1899 roku listopadowe niebo wypełni się Leonidami, ale przyszło wielkie rozczarowanie. W XX wieku dopiero w 1965 roku udało się namierzyć kometę, a na terenie Ameryki Północnej w 1966 roku widać było nawet 2000 do 3000 meteorów w ciągu godziny.

Leonidy 1966
Zdjęcia Leonidów wykonane w 1966 roku.

Tak silnego sztormu meteorowego raczej nie należy się spodziewać w tym roku, bo kometa powróci w okolice ziemi dopiero za ponad 10 lat, ale nigdy nie można być pewnym. Za eksplozje aktywności odpowiada bowiem nie tylko materia, która znajduje się w pobliżu komety, ale także ta wyrzucona dziesiątki, tysiące lat temu, a nawet dawniej. Astronomowie starają się śledzić te różne skupiska materii i przewidywać na ich podstawie aktywność roju w konkretnych dniach, ale często przypomina to wróżenie z fusów.

Ostatni sztorm meteorów Leonidy miał miejsce w 2002 roku, potem silne deszcze meteorów widoczne były jeszcze w latach pod koniec pierwszej dekady XXI wieku. Od tamtego czasu czekamy na kolejne wzmożenie ich aktywności w czasie listopadowego maksimum.

Maksimum Leonidów w nocy z 17 na 18 listopada - jak obserwować i czego oczekiwać

Strumień materii, z której biorą się Leonidy porusza się w tym samym kierunku co kometa. A ta porusza się zgodnie z kierunkiem ruchu wskazówek zegara, przeciwnie do kierunku ruchu Ziemi. Dlatego dochodzi niejako do zderzenia się pozostałości komety 55P/Tempel-Tutle z nadlatującą po swojej orbicie Ziemią, w miejscu gdzie orbita komety i Ziemi się przecinają.

Kolorowy meteor
Choć kolory najlepiej widać na zdjęciach, wprawne oko dostrzeże je także bez pomocy instrumentów.

Efektem jest największa ich prędkość meteorów z tych, które obserwujemy co roku. Leonidy wlatują w ziemską atmosferę z prędkością około 71 km/s. Wlatując do atmosfery wywołują one stosunkowo często zjawiska bolidów, czyli wyjątkowo jasnych meteorów, a na dodatek pozostawiają długo świecące ciągi świetlne. Leonidy są też kolorowe, a ten kolor może zmieniać się na długości meteoru. Kolor czerwony to świecenie atmosfery, kolory od niebieskiego do żółtego to wynik emisji światła przez atomy w przelatujących meteoroidach. Dlatego widok Leonidów nie jest zjawiskiem, które szybko zniknie nam z pamięci. To rekompensuje niewielką zazwyczaj aktywność roju.

Leonida i Orion
Leonida i gwiazdozbiór Oriona.

Sama kometa 55P/Tempel-Tuttle jest obecnie z gwiazdozbiorze Wagi, w odległości około 16,6 jednostki astronomicznej, czyli prawie 2,5 miliarda kilometrów od Ziemi. Ze względu na niewielki rozmiar i bardzo słaby współczynnik odbicia światła słonecznego jest poza zasięgiem nawet teleskopu Webb.

Leonidów warto wypatrywać w ciągu nocy z 17 na 18 listopada po godzinie 21:45, gdy radiant pojawi się na niebie. Rankiem 18 listopada, około godziny 6:30, jeszcze przed wschodem Słońca, będzie on bardzo wysoko i to wtedy nastąpi również tegoroczne maksimum aktywności. Można więc zaplanować czas tak, by wstać wcześnie, na przykład około godziny 4:00 rano i dopiero wtedy wypatrywać meteorów.

Jednak w każdym momencie nocy Leonidy mogą wyglądać nieco inaczej. Z początku tworzyć będą długie ślady, natomiast im bliżej poranka, a radiant bardziej nad naszymi głowami, tym te ślady będą krótsze, ale może być ich też więcej. Poniżej orientacyjne mapki z zaznaczoną lokalizacją Leonidów w konstelacji Lwa (kolor żótły).

Radiant Leonid o godzinie 4 rano 18 listopada
Pozycja radiantu Leonidów o godzinie 4:00 rankiem 18 listopada 2023 (źródło: Stellarium)

Leonidy o godzinie 6:00 rano
Pozycja radiantu Leonidów o godzinie 6:00 rankiem 18 listopada 2023 roku (źródło: Stellarium)

Podobnie jak w przypadku innych deszczów meteorów trzeba zadbać o przynajmniej kilkunastominutową adaptację wzroku do panującego na dworze mroku zanim rozpoczniecie obserwacje. Ale kto wie, może w trakcie porannego czy późnego spaceru Leonida przeleci nad wami ot tak przypadkiem, jak gwiazdka na szczęście.

Księżyc bliski pierwszej kwadry nie będzie przeszkadzał, a na porannym niebie będzie błyszczeć bardzo jasna Wenus nad południowowschodnim horyzontem, która teraz pojawia się przed wschodem Słońca.

A co jeśli nie Leonidy? Wystarczy poczekać do połowy grudnia.

W przypadku meteorów, ale tez jakichkolwiek innych zjawisk na niebie, zawsze stresującym czynnikiem jest pogoda. A późną już jesienią trudno o gwarancje bezchmurnego nieba. Jeśli w przypadku Leonidów nie dopisze pogoda (warto pamiętać, że w dniach po maksimum wciąż można polować na te meteory), to w grudniu czeka nas inny deszcz meteorów zwanych Geminidami.

To drugi, a czasem pierwszy co do obfitości rój meteorów, który rywalizuje pod względem widowiskowości z sierpniowymi Perseidami. Takie astronomiczne zwieńczenie jesieni.

Źródło: inf. własna

Komentarze

5
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Kenjiro
    3
    Dziś zachmurzenie pełne w całym kraju. Nie ma szans na obserwację nieba. Może w grudniu.
    • avatar
      pimpalak
      -4
      POLSKA BIAŁO. ZERWOJI POLSKA BIAŁO CZERWOJI!!! KTO WYGRA MECZ? POLSKA KTO? POLSKA KTOOOO? POLSKA POLSKA POLSKAN DO BOOOOJU DO BOOJU DO BOJU DOBJUUUU!!!
      CHCEMY 4:0!!!
      TRALA LALA TRALA LA TRA LALA LA LALA LA!!
      MMUSIMY WYGRAĆ LO PROSTU MUSIMY!! INEJ OPCJI NIE MA!!!!
      • avatar
        gormar
        0
        Ja przez mgłę drugiej strony ulicy nie widzę, a wy tutaj o obserwacjach jakichś meteorów. ;)