Ciekawostki

Kupimy w Polsce auto na wodór

przeczytasz w 2 min.

Toyota Mirai 2. generacji będzie pierwszym samochodem na wodór, który kupimy w polskich salonach. Jest tylko jeden problem – nie będzie go gdzie zatankować.

Toyota Mirai 2. generacji bez tajemnic

Toyota Mirai 2. generacji – o której mogliśmy usłyszeć już rok temu – to nowa wersja samochodu na wodór, a więc pojazdu z silnikiem elektrycznym, dla którego paliwem jest właśnie najczęściej spotykany pierwiastek na Ziemi. „Dwójka” jest większa i bardziej elegancka od poprzedniczki, a w środku zmieści się nie cztery (jak w „jedynce”), lecz pięć osób. Napęd przeniesiono z przodu na tył i zwiększono jego moc ze 152 do 182 KM, a zasięg na pełnym tankowaniu wydłużył się o 30% – do 650 kilometrów. 

Nie jest to demon, jeśli chodzi o osiągi. Nowa Toyota Mirai potrzebuje przeszło 9 sekund, by rozpędzić się do setki, a maksimum, jakie da się wycisnąć, to 175 km/h. Przynajmniej na razie jednak samochody wodorowe nie mają być sportowymi superbrykami, a raczej oszczędnymi, ekologicznymi i wygodnymi limuzynami. 

Toyota Mirai 2 wnętrze

Samochód na wodór w Polsce. Tylko gdzie to tankować?

Co ciekawe, druga generacja wodorowej Toyoty zadebiutuje również w polskich salonach – Mirai jest częścią katalogu japońskiego producenta na rok 2021. Z jednej strony to wielka sprawa, bo do tej pory samochodów tego typu w naszym kraju nie było. Pytanie tylko, czy faktycznie znajdzie się ktokolwiek chętny na zakup tego modelu, bo liczba stacji tankowania wodoru na mapie Polski wynosi… zero. 

Są plany, by zmienić ten stan rzeczy. W przyszłym roku mają pojawić się pierwsze takie punkty. I choć liczba mnoga mogła rozbudzić emocje, to studzimy je, dodając, że mowa jest konkretnie o dwóch. Jedna stacja zostanie uruchomiona w Warszawie, a druga w Gdańsku. Pod względem praktycznym opłacalność zakupu Mirai w Polsce wydaje się więc w najlepszym razie dyskusyjna. 

Toyota Mirai 2 samochód

No dobra, a ile toto będzie w ogóle kosztować? Niemało – to pewne. Wprawdzie polskiego cennika jeszcze nie widzieliśmy na oczy, ale znamy choćby cenę pierwszej generacji za naszą zachodnią granicą. Toyota Mirai kosztuje tam ponad 76 tysięcy euro, co po przeliczeniu daje około 345 tysięcy złotych. Nowa wersja ma być o około 20% tańsza, co wciąż daje jakieś 275 tysięcy zł. Trudno więc spodziewać się komercyjnego sukcesu. 

Źródło: Toyota, Engadget, informacja własna

Czytaj dalej o samochodach: 

Komentarze

28
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    SuperTurboUser
    7
    Wodór (z butli) i tlen (z powietrza) w ogniwie paliwowym wytwarzają prąd, który zasila silnik elektryczny Mirai, oraz parę wodną, która skrapla się do specjalnego pojemnika, który co jakiś czas trzeba opróżniać. Samo funkcjonowanie samochodu jest ekologiczne, ale już jego produkcja i produkcja wodoru już nie.
    • avatar
      Konto usunięte
      7
      Kompletnie nieopłacalne - już lepiej kupić elektryka niż taki samochód w chwili obecnej.
      • avatar
        marioking
        4
        W tym porównaniu brakuje nawiązania do kosztów tankowań?!?! Wodór jest ekologiczniejszy ale ile de facto z litra kosztuje? EDIT: Taka sama abstrakcja jak cena samochodu... ok 40-50zł za przejechanie 100km :P
        • avatar
          Sachiel
          3
          Jakiś czas temu włodarze Toyoty oświadczyli, że I i II generacja Mirai są wersjami rozwojowymi. Dopiero III generacja ma stać się samochodem, który cenowo nie będzie odbiegał od samochodów z napędem hybrydowym i stanie się przystępna dla zwykłego Kowalskiego. Prawdopodobnie do tego czasu poprawią się również jej osiągi i zacznie być rozwijana sieć stacji tankowania wodoru. Generalnie Toyota chce rozwijać technologię wodorową ignorując czyste elektryki.
          • avatar
            pablo11
            3
            Miałoby to sens, gdyby np. za 20-30 lat większość dachów w Polsce było w pełni pokrytych panelami fotowoltaicznymi + jakieś elektrownie wiatrowe na morzu+ elektrownie jądrowe/termojądrowe/gazowe. I z nadmiaru energii w danym momencie produkowano by wodór. Aczkolwiek to nadal zbyt małe ilości dla dużego odsetka współczesnej liczby samochodów. Bo instalacje 10KW na cały dach byłaby w stanie zapewnić paliwa na powiedzmy 3 tyś km rocznie, przyjmując, że pracowałaby głównie na wytwarzanie tego paliwa. Po kombinacji związanej ze sprawnością wytwarzania może dałoby się tyle wyciągnąć z tej nieużywanej części energii. Ale 3 tyś km to trochę biednie. Szczególnie biorąc pod uwagę to, że elektryk byłby w stanie z ~30tyś przejechać na tej energii.

            Póki co myśli się o wodorze jako paliwie dla autobusów miejskich. Rzeszów np. myśli o takim rozwiązaniu, już coś w tym kierunku działa. W Rzeszowie od bardzo dawna jeżdżą autobusy napędzane LNG i elektryczne, więc sądzę, że to całkiem realne, że za kilka lat zobaczymy wodorowe.
            • avatar
              que_pasa
              1
              Ani to oszczędne, ani dynamiczne, ani ekologiczne. Po prostu ciekawostka, której nikt i tak nie kupi.
              • avatar
                highend
                1
                Nie nie i jeszcze raz nie. Wodór to ślepa uliczka - Toyota straszny błąd robi. Drogę wszystkim pokazała Tesla i odniosła ogromny sukces. Wodór jest komplikowaniem sobie życia.
                • avatar
                  Konto usunięte
                  1
                  Elektryki są w zasadzie ok. do jazdy miejskiej, ale to i tak wymaga dodatkowych inwestycji, bo trzeba akumulatory jakoś ładować. jak są ładowane szybko, wytrzymają mooooże 3 lata, zupełnie jak w smartfonie. przy powolnym ładowaniu, trwałość urośnie do 10 lat. bateryjki są drogie.

                  tankowanie wodorem i ogniwo paliwowe, świetny pomysł. jednak tutaj problem jest z samym wodorem. tankuje się to szybko, niemal jak benzynę. ale skąd brać wodór?

                  1. dostępnych naturalnych źródeł wodoru brak, tematu nie ma. nikt na słońcu wodoru tankował przecież nie będzie :)
                  2. obecnie wodór jest pozyskiwany z ....... no właśnie. z metanu. słabe to źródło, bo to nadal źródło kopalne
                  3. wodór można pozyskać z wody. proces jest prosty, ale bardzo energochłonny. teoretycznie wystarczy zbiornik do elektrolizy, sprężarka, zbiornik, i .... źródło prądu. i to jest największy problem. nieekonomiczne, bo trzeba ogromu baterii słonecznych (jeśli to nie ma być z kopalin). tyle że ta tzw. ekonomia opiera się na tym, że są złoża metanu kopalnego. ale na ile to wystarczy? a czy ktoś policzył ile kosztuje produkcja metanu?

                  ale ale. są też ogniwa paliwowe na metan. ale niestety mają one gorszą sprawność. metan łatwiej sprężyć niż wodór.
                  • avatar
                    Konto usunięte
                    0
                    Samochód osobowy + 275.000 PLN.

                    Rozumiem koparkę, ciągnik rolniczy, dostawczaka które na siebie zarobią. Ale nie samochód osobowy... Do tego na paliwo, które niem gdzie by tu kupić.
                    • avatar
                      AndrzejB
                      0
                      A może by tak zastosować silnik reluktancyjno-impulsowy Edwina Gray'a za free? patenty US i zasada działania są w necie, można jeszcze znaleźć.