• benchmark.pl
  • Gry
  • Regalia: Of Men and Monarchs – jRPG po polsku i na wesoło
Regalia: Of Men and Monarchs – jRPG po polsku i na wesoło
Gry

Regalia: Of Men and Monarchs – jRPG po polsku i na wesoło

przeczytasz w 4 min.

Czy poza Azją można stworzyć świetne „japońskie” RPG? Polscy producenci najwidoczniej nie wiedzieli, że jest to niemal niemożliwe bo… właśnie to zrobili.

Ocena benchmark.pl
  • 4,8/5
Plusy

- klimat jak z oryginalnych azjatyckich produkcji,; - ciekawa opowieść,; - ogromna dawka humoru i przeróżnych nawiązań,; - świetne dialogi i przygody tekstowe,; - stanowiące wyzwanie bitwy dają sporą satysfakcje, bez krzty frustracji,; - urokliwa rysunkowa grafika,; - udana próba łączenia ze sobą różnych gatunków.

Minusy

- sporo ekranów wczytywania,; - japońska estetyka nie każdemu przypadnie do gustu.

Muszę przyznać, że nigdy nie byłem specjalnym fanem japońskiej kreski i stylistyki. Oczywiście, grałem w Final Fantasy, Pokemony na Game Boy Advance od Nintendo czy też stareńkie Septerra Core i jestem świadom „kultowości” tych pozycji.

Mimo docenienia wymienionych produkcji, miałem nadzieję, że wywodzące się z gatunku jRPG Regalia: Of Men and Monarchs, jak na rodzimą produkcję przystało, będzie miało w sobie zauważalną „nutę polskości”, która połączy azjatyckie rozwiązania z przystępnością dla przeciętnego, „euro-gracza”. 

I wiecie co? Od samego początku, kiedy tylko sięgnąłem po tę produkcję, czułem się jak w domu. Nie chodzi nawet o to, że na wstępie żadna postać nie ma niebieskich włosów (te pojawiają się, ale dużo później). Po prostu nieskomplikowana historia, lekki humor i szybkie wprowadzenie w wir rozgrywki zrobiły na mnie piorunujące pierwsze wrażenie. Grze pozostało więc całkiem proste zadanie – nie popsuć go w ciągu kolejnych kilkunastu godzin.

Regalia: Of Men and Monarchs – maksimum treści w przystępnej formie

Tej grze wielokrotnie zarzucano, że fabuła jest zbyt prosta i niedojrzała. Na samym początku poznajemy bowiem młodego Kaya, jego dwie siostry i prywatnego ochroniarza. Główny bohater odziedziczył królestwo, które musi doprowadzić do ładu. Mało skomplikowane? Może, ale ja już po paru linijkach dialogowych śmiałem się w głos i w Regalia: Of Men and Monarchs za nic nie brakowało mi poważnej tematyki.

Twórcy z Pixelated Milk zrobili fantastyczną robotę w sferze tekstowej. Dialogi to po prostu mistrzostwo w swoim gatunku. Oczywiście, w całkiem inny sposób, niż dojrzałe rozmowy z ambitnych gier chodzonych w stylu Firewatch. 

Tu dominują za to cięte riposty i liczne nawiązania kulturowe. Przykładowo, każdy ekran doboru kompanów do wyprawy wita nas hasłem: „Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę”, a czasem wskazówki pojawiające się na ekranach ładowania są zastępowane tekstem: „Krowi poziom nie istnieje”.

Regalia: Of Men and Monarchs - kolejka

Wychwytywanie tego typu smaczków to olbrzymia przyjemność. Co ważne, intensywność nawiązań i żartów wcale nie słabnie. Przykładowo, w trakcie rozgrywki dołączy się do nas czarodziejka wypuszczająca ogniste pociski. Z jej ust będziemy mogli usłyszeć wypowiadane wolno i zachęcająco „Come on, baby…”, by zaraz potem dołączyło do nich pełne furii: „… light my fire!”. Takich niespodzianek jest więcej, ale żeby nie popsuć zabawy, zatrzymam w tym miejscu ich wyliczanie.

Poza bitwami w systemie turowym, do których jeszcze wrócę, Regalia: Of Men and Monarchs opiera się w dużej mierze na interakcjach z postaciami. Każdy z kilkunastu bohaterów daje nam odpowiednie bonusy, zależnie od stopnia znajomości. 

By go rozwinąć, musimy spędzić dzień z danym towarzyszem. Przy pierwszych paru podejściach oznacza to przeprowadzenie rozmowy – dobór odpowiedniej opcji tekstowej jest punktowany, w określonym stopniu rozwijając znajomość. 
I za te realistyczne dialogi muszę przyznać grze kolejny plus (w i tak opasłej księdze plusów Regalii). Każda postać ma własne poglądy i ciężko jest za pierwszym razem odgadnąć słuszną kwestię. Często zdanie się na instynkt i „bycie sobą” ma znacznie lepsze efekty, niż szukanie „poprawnego” rozwiązania. 

Co więcej, kolejne rozmowy chce się przeprowadzać też z tego powodu, że w wielu przypadkach oznaczają poznanie interesującej historii – z niektórymi sympatycznymi postaciami można wręcz związać się emocjonalnie.

Regalia: Of Men and Monarchs - rozmowa z Guntherem

Żeby jednak nie było zbyt prosto, czasem zażyłości nie da się rozwinąć, bez wypełnienia misji pobocznej dla danej postaci lub rozbudowania jej miejsca pracy. W widoku przypomiającym nieco zarządzanie miastem z serii Heroes, wybieramy więc przykładowo stworzenie kuźni, aby pracujący tam kowal chciał się stać naszym kumplem – co z kolei da nam możliwość tworzenia lepszych broni. I tak dalej, i tak dalej. Sami decydujemy o tym, w jakim kierunku pójdzie nasz rozwój.

Regalia: Of Men and Monarchs - rozbudowa miasta

Do broni, drużyno!

Choć od początku do końca jestem oczarowany dialogami, nie jest to mimo wszystko ten aspekt gry, przy którym spędzimy najwięcej czasu. Głównym zadaniem, jakie stawia przed nami Regalia: Of Men and Monarchs jest toczenie kolejnych bitew. 

Na mapie krainy mamy do zwiedzenia 19 lokacji nazwanych lochami. Tak na dobrą sprawę nie wiedzieć czemu, większość to otwarte przestrzenie. Każdy z nich dzieli się na pomniejsze poziomy z walkami, przygodami tekstowymi i obozowiskami do wskrzeszania postaci i zapisywania gry.

Regalia: Of Men and Monarchs - krainy

Każda potyczka odbywa się w systemie turowym, z kwadratowymi polami, wyliczaniem inicjatywy, procentowym prawdopodobieństwem trafienia i specjalnymi umiejętnościami postaci. Na niezbyt obszernych mapach ze zmiennymi warunkami i przeszkodami terenowymi, przyjdzie nam zmierzyć się z ogromną liczbą przeciwników, o różnorodnych cechach.

Pierwszych parę walk może sprawiać wrażenie trudnych i wymagających. Po jakimś czasie uczymy się jednak rozpoznawać wrogów, wczytywać w ich opisy, oceniać siłę umiejętności i dobierać odpowiednią drużynę do konkretnych potyczek. Wtedy kolejne bitwy na dobre uruchamiają zmysły taktyczne, a zwycięstwa pozostawiają poczucie olbrzymiej satysfakcji. 

Regalia: Of Men and Monarchs - taktyczna bitwa

Choć twórcy przewidzieli tylko jeden podstawowy poziom trudności, pozwolili na dwa „modyfikatory”. Jeden z nich nawet w samouczku jest określony mianem masochistycznego – są to pojawiające się dodatkowe, niezwykle wymagające wyzwania, które zwiększają szanse na znalezienie skarbów. Przykładowo, jedno może ograniczać liczbę walczących postaci do trzech, a inne żądać od nas nie spudłowania ani jednego ciosu.

Drugi wariant gry to tryb fabularny. Jest on przeznaczony dla tych, którzy chcą wgłębić się w historię bez zbytniego zawracania sobie głowy walką. Bitwy są wtedy znacznie uproszczone, a nawet da się jej pominąć. Co ciekawe, „skracanie” działa to też w drugą stronę – ci, którzy nie lubią oglądać długich filmików, mogą je przewinąć, a na ekranie ładowania dostaną streszczenie wydarzeń.

Regalia: Of Men and Monarchs - dodatkowe wyzwania

Także w eksplorację lochów, w których spędzimy sporą część zabawy, wciśnięto rewelacyjnie zrealizowaną warstwę tekstową. Co rusz możemy trafić na etapy, które są mini-przygodami opartymi na zasadach gry paragrafowej. 

Innymi słowy - czytamy kawałek historii i sami wybieramy to, jak ma się ona dalej potoczyć. Bogate opisy i różnorodne wybory sprawiły, że poczułem się jak na dobrze przygotowanej sesji tradycyjnego, papierowego RPG. Tyle, że zamiast „Dungeons & Dragons” na okładce widniał napis „Regalia: Of Men and Monarchs”.

Wszystko jedno, czy robiłem coś tak przyziemnego, jak pomoc nieszczęśnikowi, który wpadł do studni, czy też musiałem decydować w sprawach tak „istotnych” jak opowiedzenie się po jednej ze stron w wielkim konflikcie kotów. Za każdym razem z radością i zapałem czytałem kolejne zdania. Bo choć sama konstrukcja tych etapów jest banalna, to jednak umiejętne ich wplecenie w większą całość cieszyły mnie niezmiernie. 

Regalia: Of Men and Monarchs - przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę