Dron na wodór może latać nawet 4 godziny

Typowe, zasilane akumulatorowo drony pozwalają użytkownikom na kilkanaście lub ewentualnie nieco ponad dwadzieścia minut lotu. Taras Wankewycz, dyrektor generalny Horizon Energy Systems (HES) wierzy jednak, że dzięki wodorowym ogniwom paliwowym będzie można ten czas zdecydowanie wydłużyć. 

Zresztą nie jest to już nawet kwestia wiary – ostatni test wykazał, że quadrocopter z takim napędem może latać nawet przez 2 godziny. Co więcej, już teraz trwają prace nad modernizacją systemu, która zaowocować ma jeszcze większym wydłużeniem, nawet do 4 godzin.

Wankewycz rozpoczął prace nad wodorowymi ogniwami paliwowymi 12 lat temu, wtedy jeszcze pod szyldem Eastman Chemical. Od tego czasu technologia ta mocno się rozwinęła, o czym świadczyć może chociażby zainteresowanie ze strony producentów samochodów (zobacz: Auto na wodór - jak to działa i czy ma to sens?). Według dyrektora HES rozwiązanie to może odmienić także branżę dronów.

„Ogniwa paliwowe są 3-4 razy lżejsze od litowego akumulatora. To daje nam przewagę w światku dronów. One przeważnie są zasilane przez takie akumulatory i przez to nie mogą latać zbyt długo” – powiedział Wankewycz. 

Jak to działa? W najprostszych słowach: ogniwa paliwowe pobierają wodór ze zbiorników zamontowanych na dronie i mieszają go z powietrzem, aby wyprodukować energię elektryczną (do zasilania bezzałogowca) oraz wodę (jako efekt uboczny). 

Wszystko brzmi pięknie, gdzie więc jest haczyk? Ano jakżeby inaczej – cena. „Nasza technologia jest niestety dość droga. To nie jest rozwiązanie konsumenckie, przynajmniej na razie”. 

Pierwsze wodorowe drony HES nowej generacji powinny być gotowe jeszcze przed końcem tego roku. Najpierw trafią one do największych operatorów i służb, przede wszystkim do australijskiej kontroli kolejowej. 

Źródło: UAS Vision