Praca z chromebookiem. Czysta przyjemność czy droga przez mękę z Google Chrome OS?
Technologie i Firma

Praca z chromebookiem. Czysta przyjemność czy droga przez mękę z Google Chrome OS?

przeczytasz w 4 min.

Chromebook do pracy to zaskakująco funkcjonalne urządzenie, które posłuży nam w biurze oraz w podróży. Jak pracuje się na Chromebooku?

Komputer do pracy to pojęcie wieloznaczne. Wszak przy komputerze pracuje grafik, dziennikarz, recepcjonistka, a nawet... ot, choćby oficer dyżurny. I co? I każdy potrzebuje czegoś innego. Jeśli jednak znasz już swoje potrzeby, to właśnie Chromebook, czyli (w teorii) tani i lekki laptop pod kontrolą systemu Chrome OS może być tym, czego potrzebujesz. To ciągle egzotyczne w Polsce urządzenie, ale  możecie mi wierzyć, Chromebook do pracy zdalnej (i nie tylko) nadaje się znakomicie.

Jak powszechnie wiadomo, stworzenie tanich, wydajnych i lekkich laptopów jest zwyczajnie nierealne, gdyż to, co ma być wydajne i lekkie, nie będzie nigdy tanie. Prawdopodobnie do podobnego wniosku doszli inżynierowie Google stwierdzając, że wąskim gardłem w wydajności tanich laptopów (ze słabszą specyfikacją) jest ociężały system. By naprawić ten problem… pozbawiono Chromebooki klasycznego systemu operacyjnego.

Owszem, pracą Chromebooka zawiaduje pewien system. Jest on jednak, dość rzec, nieco nietypowy. Z jednej strony bowiem jest on specyficzny, z drugiej zaś, doskonale wszystkim znany. Chrome OS to przecież nic innego jak przeglądarka Google Chrome po lekkim liftingu. Wszystkich, których jeszcze dziwi fakt, że pracą komputera może zawiadywać przeglądarka, zapraszam do zapoznania się z naszym działem Chromebookówi, tych wątpiących z kolei w to, czy laptop pozbawiony klasycznego systemu operacyjnego nada się do pracy, zapraszam do lektury swoich własnych wrażeń i przemyśleń.

Acer Chromebook

Wybierając Chromebooka

Właścicielem Chromebooka stałem się nieco przypadkowo. Ot, potrzebowałem przystępnego cenowo urządzenia do zdalnej pracy. Zastanawiałem się nad kilkoma rodzajami sprzętu, a ostatecznego wyboru dokonałem drogą eliminacji. Jako pierwsze z grona kandydatów odpadły lekkie laptopy biznesowe, gdyż były zwyczajnie zbyt drogie. Dalej, odrzuciłem netbooki, będące moim zdaniem reliktami nieudanej rewolucji. Następne w kolejce były urządzenia hybrydowe, krzyżówki laptopów i tabletów, które były albo zbyt drogie, albo zbyt małe, albo niezbyt wygodne do cyklicznego pisania.

Ostatecznie wybrałem Chromebooka i choć byłem pełen obaw, co do tego, jak spisywało się będzie urządzenie nieznające trybu offline, wyboru nie żałuję. Chromebook przekonał mnie, że jest laptopem, który przy wielu ograniczeniach wynikających z braku pełnoprawnego systemu operacyjnego i specyfice funkcjonowania, jest jedną z większych, pozytywnych, niespodzianek sprzętowych, jakie spotkały mnie w mijającym roku.

Czego praktyka pracy na Chromebooku uczy? Przede wszystkim tego, że komputer ten nie jest pozbawiony wad. Mało tego! Wady to jego cecha charakterystyczna – to poprzez wady zdefiniować można jego zalety. Może brzmi to nieco pokrętnie, ale prawda jest taka, że po przyswojeniu sobie prawidłowości rządzących Chromebookami i uporaniu się ze wszystkimi ich wadami – czyli różnicami w stosunku do typowych laptopów czy dekstopów, człowiek zaczyna rozumieć, w czym i gdzie tkwi siła tych urządzeń.

Chromebook w pracy

Chromebook do pracy - zaakceptuj drobne wady

Chromebook ma pewne wady. Takie, jak choćby brak klasycznego systemu operacyjnego. Wszystkie normalne operacje, które nauczyliśmy się wykonywać z poziomu popularnych windowsowych okien, na Chromebooku nie mają racji bytu. Chrome OS, czyli rozszerzona wersja przeglądarki Google Chrome odpowiada za płaską strukturę systemu. Innymi słowy, dwóch okien, tak jak w desktopowych Windowsach sobie jednocześnie nie otworzymy. Jak jednak się okazuje, gdy pracujemy już na Chrome OS – nie jest to żadna wada.

Poza tym, że w środowisku Chromebooka musimy się na nowo odnaleźć, brak systemu współistotny jest brakowi znanych aplikacji. Przesiadając się na to urządzenie z myślą wykorzystania go do pracy zdalnej, zdawałem sobie z tego tylko iluzorycznie sprawę. W praktyce zaś, początek przygody z tego typu laptopem upływa pod znakiem odnajdywania się w nowym środowisku i nabywania nowych nawyków.

Bez obaw jednak, uczenie się obsługi Chrome OS przebiega niesłychanie szybko i jest aż niepokojąco proste. Konsekwencje nauki są zaś takie, że prawdę mówiąc, dziś w wielu aspektach wygodniej pracuje mi się z wykorzystaniem swojego Chromebooka niż laptopa czy komputera stacjonarnego. Może to już pewne skrzywienie, ale prostota obsługi, jej płynność i wygoda przekonały mnie do siebie na amen.

Czy przy pierwszym podejściu znaleźć można inne minusy? I tak, i nie. Tak, gdyż stosunkowo mała liczba portów nieco rozczarowuje, sprawiająca wrażenie delikatnej klawiatura to też żadna rewelacja, a i mały ekran, choć praktyczny w podróży, w warunkach biurowych męczy oczy. Jest mały, więc to dość oczywiste. W zasadzie, nawet do braku napędu optycznego ktoś mógłby się przyczepić.

Z drugiej strony, patrząc optymistycznie, po pewnym czasie pracy na Chromebooku, dwa porty USB, jeden HDMI oraz wyjście mini Jack 3,5 mm to wszystko, czego mi potrzeba. Tak w pracy zdalnej, jak i za biurkiem. Poza tym, klawiatura sprawia wrażenie delikatnej, ale w praktyce jest wystarczająco sztywna i wytrzymała, niewielki ekran zaś to zaleta podczas pracy w takim na przykład pociągu, a w biurze zawsze możemy sobie jakoś z tym felerem poradzić. Napęd optyczny? No, kto niezbędnie potrzebuje dziś napędu optycznego w komputerze?

Chromebook aplikacje

Nieistotnych „wad” ciąg dalszy?

Jakie jeszcze słabe strony Chromebooka możemy znaleźć? Niewielka pojemność dysku SSD? Teoretycznie jest to problem. Praktycznie, jak już poznamy, czym charakteryzują się te komputery, pojemność dysku nie ma znaczenia. Zwłaszcza, że otrzymujemy 100 GB przestrzeni na dane w Google Drive. To może niewielka wydajność wynikająca ze słabej specyfikacji? Nic podobnego. Chromebooki, dzięki wycięciu z nich rozbudowanego systemu operacyjnego działają bardzo płynnie, stabilnie i szybko.

Czyli co? Czyli mamy rozumieć, że wszystkie wady to tak naprawdę czepianie się nietypowości tego urządzenia? W wielkiej mierze tak, gdyż z nimi wszystkimi można sobie poradzić i nie upośledzają one funkcjonalności Chromebooków. Tak w gruncie rzeczy można wskazać jeden faktyczny minus, który nawet mnie, kogoś, kto bardzo polubił filozofię stojąca za tymi komputerami, ciągle nieco irytuje.

Wadą tą jest możliwość pracy tylko w trybie online. Owszem, możemy edytować pliki w Dokumentach Google bez połączenia z internetem, ale to mierna funkcjonalność. Jest to irytujące, ponieważ czasem chciałoby się zaoszczędzić nieco baterii czy coś, ale… Z drugiej strony, gdy tak się nad tym zastanawiam… Szybko dochodzę do wniosku, że w zasadzie i z tym można sobie szybko poradzić.

W jaki sposób? We wszystkich większych miastach niemal na każdym kroku natrafimy na otwarte Hotspoty Wi-Fi. Korzystanie z nich jest może wątpliwie bezpieczne, ale na bezrybiu i rak ryba, prawda? Poza tym, w każdej chwili możemy udostępnić sobie pakiet danych ze smartfona czy zdecydować się na zakup internetu mobilnego. Nie są to może najwygodniejsze środki zaradcze, ale nie oszukujmy się - ten, kto pracuje przy komputerze, bez internetu najpewniej zbyt wiele sobie nie popracuje. Reasumując, sieciowa charakterystyka Chromebooków to, w dzisiejszych czasach, nieszczególna wada.