Duże AGD

Polacy stronią od fachowców. Sami naprawiają pralki i lodówki

przeczytasz w 2 min.

Na przestrzeni ostatnich dwóch lat z serwisów dużego sprzętu AGD skorzystało 28 procent Polaków. Research pokazuje, że 40 procent z nas nigdy nie oddało swojego sprzętu do autoryzowanego serwisu.

Badanie "Postawy i zachowania użytkowników dużego AGD – droga do sustainability poprzez serwis i innowacje" przeprowadzone na zlecenie Whirlpool Corporation wykazało, że korzystanie z serwisów dużych urządzeń AGD w Polsce jest umiarkowanie popularne.

7 procent ankietowanych deklaruje, że oddało taki sprzęt do naprawy w ciągu ostatnich 6 miesięcy, a 10 procent – że zrobiło to na przestrzeni ostatniego roku. Jednocześnie ponad 40 procent respondentów wskazało, że nigdy nie oddało AGD do naprawy lub nie pamięta tego faktu.

Pragmatyczne podejście

Wyniki badania pokazują, że 55 procent respondentów zawsze próbuje naprawić stare urządzenie zanim zdecyduje się na zakup nowego. Kolejne 25 procent przynajmniej rozważa oddanie AGD do naprawy, choć ostatecznie nie zawsze to robi. 9 procent badanych nie odda zepsutego urządzenia do naprawy, bo jest to strata czasu lub pieniędzy. Jednocześnie tylko 4 procent deklaruje, że od razu kupi nowe AGD.

Wśród osób, które decydują się na naprawę zepsutego sprzętu przed zakupem nowego, dostrzegalne są dwie główne motywacje: jedni uznają naprawę za tańszą opcję; u innych przeważają motywy ekologiczne.

Co trzeci Polak decyduje się na naprawę, gdy sprzęt jest stosunkowo nowy, to znaczy ma od 2 do 5 lat. 9 procent badanych deklaruje, że oddaje do naprawy urządzenia starsze niż 6 lat.

Ten dziwny 1 procent

Dystans do serwisowania ma źródło w wysokich cenach takich usług. Gdy pytano respondentów, jaki koszt naprawy mogliby zaakceptować, najczęściej wskazywali oni kwotę nieprzekraczającą 1/4 ceny nowego sprzętu (54 procent).

Co trzeci badany zdecyduje się na naprawę tylko wtedy, gdy będzie ona kosztowała mniej niż 10 procent ceny nowego produktu, a 7 procent twierdzi, że jest w stanie zaakceptować wydatek w wysokości 50 procent ceny. Tylko 1 procent zapłaciłby za serwis więcej niż 50 procent wartości nowego sprzętu.

źródło: materiały prasowe

Komentarze

8
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    LordAnpu
    18
    Dzwonisz po "specjaliste" bo lodówkę lub pralkę naprawioną potrzebujesz na teraz to słyszysz, że nie ma czasu, dojazd niezabardzo itd. Jak już łaskawca przyjedzie to stęka i cmoka nad prostą naprawą, jakie to trudne, skomplikowane, kiedyś to było lepiej, a potem wystawi rachunek za "naprawę" w wysokości 50% nowego urządzenia bo inflacja itd. Podobnie jest z autoryzowany serwisami, przyjeżdzają lub zabierają sprzęt do siebie jeszcze na gwarancji i zaczyna się poszukiwanie jakiegoś szczególiku który pozwoli odrzucić roszczenie i skasować za diagnoze i naprawe. No bo klient powienien wiedzieć, że w paragrafie 187 punkt 42 gwarancji wyraźnie jest napisane, że zabrania się prać w pralce rzeczy nie zatwierdzonych przez producenta urządzenia. I cyk 200zł diagnoza + naprawa jak sobie klient życzy. Na gwarancji to jeszcze można się użerać z serwisami, ale po to się nie ma co dziwić, że sporo ludzi woli nauczyć się i zrobić to od razu samemu a nie czekać, a jak się nie da to kupić nowe.
    Taka przykładowa sytuacja nowa pralka z gwarancją 2 lata 2000zł, koszt naprawy starej kilku letniej 1000zł z robocizną. A kto da gwarancję, że tydzień po tej naprawie nie zepsuje się nic innego i naprawa będzie wynosić kolejne 500zł a może 1000zł - no raczej nikt. I wtedy zastanawiasz się czy warto było ryzykować i naprawiać jak można było mieć nowe z gwarancją bez szarpania się ze "specjalistami".
    • avatar
      bbkr_pl
      7
      Zero zaskoczenia. U mnie w domu od kiedy pamietam (czasy pralki Franii) samodzielnie naprawialo sie AGD, RTV i samochody w podstawowym zakresie. Wiekszosc usterek jest trywialna - peklo, cieknie, spalilo sie, rusza sie a nie powinno, nie rusza sie a powinno. Srubokret i lutownice kazdy umial trzymac w rece.
      • avatar
        Hasta-la-vista-baby
        7
        I co w tym dziwnego? Prawie wszystkie serwisy a już autoryzowane to banda niekompetentnych nierobów a nawet można rzec że naciągaczy. Przykład autoryzowany serwis Karcher w Polsce naprawa myjki cena 400 stówki i czekanie 1 mc gdy nowa kosztuje ~600 - samodzielna naprawa raz 15 zeta za uszczelkę (druga naprawa za darmo w myjce znajomego kabelek się wypiął, w serwisie chcieli za naprawę 490 zeta albo zostawić myjkę w rozliczeniu) , serwis MSI Polska takie paniska że sprzętu po gwarancji (1 tydzień) nie naprawiają a już marudzą że stary etc. naprawa w serwisie osiedlowym trwała 3 dni i kosztowała 200 stówki), serwis AGD Samsung naprawa płyty indukcyjnej po gwarancji 700 stówek, przyszedł złota rączka z dojazdem i zamontowaniem na 3 dni zastępczej płyty 250 zeta (oczywiście wina po stronie Szajsunga celowe postarzanie sprzętu, włączona płyta do prądu uruchamia zegar śmierci i po 24mc pada). Tak więc autoryzowane serwisy to wielkie napompowane śmieszne twory, jak nie potrafisz sam naprawić to znajdź serwis 'osiedlowy' i omijaj autoryzowane dużym łukiem. Bo na 100% naciągną i zdarza się że nie naprawią.
        • avatar
          piterk2006
          4
          Wszystko fajnie, tylko, że nagłówek ma się nijak do treści. Nigdzie w wynikach ankiety nie ma słowa o samodzielnej naprawie. Po prostu ludzie wzywają fachowca lub kupują nową. Nie ma tu nigdzie wariantu "naprawiam sam".
          A co do napraw - serwis AGD ma sens jak się ogarnie dobrego fachowca. Wówczas przyjdzie taki, za 100-150zł wymieni programator czy inne łożysko, a potem pralka śmiga kolejne lata. Mi kilka miesięcy temu za 100zł wymieniali grzałkę (wartą 40zł) w piekarniku i śmiga do tej pory. Nie ma niestety sensu dopłacać do droższych sprzętów bo i tak wszystko to samo chińskie badziewie, a przynajmniej koszt zakupu niższy.
          • avatar
            topiq
            1
            Dopóki są dostępne części zamienne to naprawiam sam. Ostatnio robię lekki remont ekspresu Saeco Incanto De Luxe S-class. Większość części jest dostępna, mimo że to ekspres prawie 20 letni. Oglądam też na YT serwisy naprawiające ekspresy i widzę tendencję, że nowe ekspresy częściej się psują niż te stare. Stare się naturalnie zużywają, bo są jeszcze z okresu, kiedy sprzęt się produkowało by służył jak najdłużej, a nie żeby ledwie dotrwał do gwarancji i coś w nim pękło, a naprawa była na tyle nieopłacalna, że pójdziesz i kupisz nowy.
            Inny przykład pralka ładowana od góry. Po przeszło 10 latach miała dość, silnik ledwo kręcił, blachy już zaczynały łapać rdzę. Po podsumowaniu ile trzeba wlożyć w naprawę, nawet własnymi siłami, lepiej już kupić coś nowego. W serwisie trzeba dodać jeszcze robociznę.
            Lodówka dokonała żywota po ponad 20 latach nieprzerwanej pracy. Przestała dobrze chłodzić, jedynie bardzo dobrze mroziła. Ale ze względu na jej mały rozmiar, przy powiększającej się rodzinie podjąłem decyzję o wymianie na nową i większą. Nie żałuję, chociaż większa znów robi się za ciasna.
            Większość małego sprzętu AGD ma u mnie prawie 20 lat. Jak nie ma części nowych, to szukam używanych działających. Bo nawet jakbym chciał taki sprzęt wymienić na nowy, to tego typu i tej jakości już nie ma. I nie będzie. A już pandemiczne sprzęty (produkcja 2020-2021) to dramat.
            Podobnie zresztą jest z autami. Nowe auta gniją szybciej niż stare, silniki nie wytrzymują połowy przebiegu starego typu silników, które przy 200 tys. km dopiero są dotarte.
            Ostatnia kwestia to ceny usług, które szybują z prędkością światła i robi się to samo co na zachodzie. Za byle usunietą pierdółkę 200 zł na start. Ba czasem sama diagnoza tyle kosztuje. W warsztatach jeszcze lepiej, a jak trafisz na partacza wymieniacza, to wydasz za naprawę 1/3 wartości auta i nadal będziesz z usterką jeździł. Bo diagnoza i naprawa to cenne roboczogodziny. A wymienić część czasem taniej wychodzi. Tylko czasem po wymianie jest to samo, bo jakość zamienników jest dramatyczna. Zresztą producentom nie jest na rękę, żebyśmy naprawiali, tylko żebyśmy kupowali nowe. Pozdrawiam.
            • avatar
              Almuric
              -1
              W większości przypadków kupujemy nowe, takie naprawdę stare nie ma sensu że względu na ogromne zużycie prądu np. stare ruskie sprzęty lub PRL gdzie nikt nie projektował pod znacznie droższy prąd...