• benchmark.pl
  • Gry
  • Risen 3 - Władcy Tytanów nadchodzą i nie robią specjalnego wrażenia
Risen 3 - Władcy Tytanów nadchodzą i nie robią specjalnego wrażenia
Gry

Risen 3 - Władcy Tytanów nadchodzą i nie robią specjalnego wrażenia

przeczytasz w 5 min.

Nowy Risen już na rynku - czy trzecia część trylogii usatysfakcjonuje fanów?

Ocena benchmark.pl
  • 3,1/5
Plusy

Klimat Gothica unoszący się w powietrzu, znane i sprawdzone schematy, duża liczba questów, powraca możliwość korzystania z magii

Minusy

Wtórność i brak iskry bożej, podział na dość niewielkie wyspy, przeciętna oprawa wizualna, brak polskiego dubbingu, średniactwo pospolite, słaby balans broni i towarzyszy, zbytnie ułatwienia rozgrywki

Dawno dawno temu, w odległej kolonii karnej...

Nieznana światu firma Piranha Bytes zaprezentowała swego czasu grę o nazwie Gothic (rok 2001). Produkcja była pełna błędów, jednak wnosiła prawdziwy powiew świeżości do gatunku cRPG. Bohater widziany był z perspektywy trzeciej osoby (bardzo dobry jak na owe czasy silnik 3D), a walka odbywała się w czasie rzeczywistym. Gra odniosła niespodziewany sukces, stając się w Polsce i Niemczech produkcją wręcz kultową. Równie dobry (i zabugowany) okazał się Gothic 2 (rok 2002) wraz ze świetnym dodatkiem Noc Kruka (Night of The Raven). Gothic 3 był już zaledwie dobry, jednak potrafił się podobać. Niestety, wydawca postanowił jeszcze trochę poodcinać kupony od popularności marki i zlecił nikomu nie znanej firmie z Indii przygotować dodatek o nazwie Zmierzch Bogów. Nad wypierdkiem który powstał należy spuścić zasłonę milczenia, a wydawca jeszcze długo kajał się w mediach i przepraszał graczy za ten występek. W międzyczasie marka Gothic przeszła w inne ręce i Piranha Bytes przestała zajmować się produkcją gry. Tak powstała Arcania: A Gothic Tale (plus dodatek Upadek Setarrif) , która z oryginalną grą Gothic miała niewiele wspólnego. W tym czasie Piranha Bytes była zmuszona rozwijać nową markę - czyli właśnie Risen.

Risen (rok 2009) okazał się grą przyzwoitą, chociaż szału na miarę Gothica już nie było. Risen był mocno oparty na pierwotnej serii Gothic i fani serii mogli się dopatrzeć wielu podobieństw. Wszyscy mieli nadzieję, że Risen 2 będzie jeszcze lepszy i jeszcze bardziej zbliżony do dwóch pierwszych części Gothic. Risen 2: Mroczne Wody (Dark Waters) niestety zawiódł pokładane w nim nadzieje. Producent zdecydował, że gra będzie się rozgrywać w pirackich klimatach (nie jest to nowość - pirackie zapędy było już widać w dodatku Noc Kruka), jednak fabuła nie porywała, a sama gra (zgodnie z tradycją produkcji Piranha Bytes) roiła się od błędów. Co ciekawe, pomimo tych wszystkich wad, pogrywało się w niego całkiem nieźle - jednak z pewnością nie była to gra, którą oczekiwaliby fani.

W tym tygodniu swój debiut ma trzecia część Risen o podtytule Władcy Tytanów (Titan Lords). Gra rozpoczyna się przytupem - morską bitwą, w której bierze udział nasz bohater, prześladowany przez upiornego (dosłownie) kapitana Wronę i jego piekielne zastępy. Całość okazuje się sennym koszmarem, w trakcie którego poznamy jednak podstawy sterowania i walki - zarówno wręcz i jak za pomocą broni palnej. Koszmary w grach mają jednak to do siebie, że szybko zmieniają się w rzeczywistość. Ani sie obejrzymy, a nasz bohater:

  • straci duszę
  • dowie się o zagrożeniu świata przez Władców Tytanow
  • zostanie postawiony przed faktem dokonanym, że to własnie on ma coś z tym zrobić

Witaj przygodo!

Jak widać po wstępie akcent piracki wciąż jest silny, jednak nie zabraknie tu typowych scenerii fantasy. Podobnie jak w drugiej części Risen możemy podróżować pomiędzy różnymi lokacjami (wyspami), a każda z nich charakteryzuje się inną scenerią. Nowością jest możliwość odwiedzenia zaświatów - z pewnością nie celem pogaduszki ze zmarłym wujkiem. Producent chwali się, że teren gry jest największy z całej serii Risen. Wszystko fajnie, ale podział tereny gry na niewielkie wysepki, sprawia, że świat gry nie imponuje nam wielkością. Owszem, możemy w dowolnym momencie pomiędzy nimi podróżować, ale to nie zastąpi solidnej dużej mapy do eksploracji. Dodatkowo nie znajdziemy tu ani jednego dużego miasta, czy innej rozbudowanej lokacji. Trochę słabo...

W Risenie 3 nie zabraknie nam towarzyszy. Może to być piratka Patty, czy też upiór znanego nam z pierwszej części gry Inkwizytora Mendozy. Pomimo tego, że Mendoza jest duchem, dzielnie wspiera nas w walce co jest przydatne zwłaszcza na początku rozgrywki, a także raczy nas sarkastycznymi komentarzami. Towarzysze są fajnym pomysłem i są niezwykle pomocni, ale zbytnio upraszczają grę. Są oni mocarni i często będą nas zawstydzać swoimi możliwościami bojowymi. Często będzie dochodzić do sytuacji, gdy uznamy, że samodzielna walka nie ma sensu, skoro towarzysz szybciej i sprawniej poradzi sobie z zagrożeniem. Nasz bohater zyskał również całkowicie nową umiejętność, a mianowicie wizję astralną. Za jej pomocą można łatwo wypatrzeć wrogów, ukryte skarby, czy też pułapki. Ciekawe, ale to chyba kolejne, niepotrzebne ułatwienie gry.

Już to gdzieś widziałem...

Silnik graficzny Risena widocznie trąci myszką i jest dość wysłużony, ale w najwyższych ustawieniach prezentuje się nieźle - a na pewno lepiej, niż dajmy na to ten z Dark Souls 2. Równocześnie nie jest on przesadnie wymagający - przy najwyższych ustawieniach i rozdzielczości Full HD gra jest grywalna na kartach średniej klasy (na przykład Radeon R9 270). Oświetlenie i gra świateł jest na tyle interesująca, że czasem zdarzy nam się po prostu podziwiać krajobraz. Powtarzamy jednak, że oprawa graficzna jest co najwyżej przyzwoita i silnik Risena jest widocznie nagryziony zębem czasu. Porównanie ustawień graficznych możecie znaleźć na następnej stronie artykułu. Do oprawy wizualnej nie można się przyczepić, chociaż i ścieżka dźwiękowa nie wywoła u nas gęsiej skórki. 

Jasne, zajmę się szczurami w piwnicy

Czy Risen 3 nadrabia wszystkie niedociągnięcia fabułą? Jak wspominaliśmy gra rozpoczyna się z przytupem, ale później wkroczymy na doskonale znane fanom cRPG wody - przynieś, podaj i pozamiataj. Nie zapomniano nawet o nieśmiertelnym zadaniu, które polega na zajęciu się szczurami w piwnicy. Pomimo, że początkowo jest to dość nużące, to pewnym czasie zorientujemy się, że Risen 3 nas wciągnął. Zadań jest sporo i widać, że mieszkańcy krainy potrzebują bohatera, który rozwiąże za nich wszystkie problemy (mniejsze lub większe). Oczywiście główna oś fabuły napędzana jest Władcami Tytanów, jednak z pewnym wysiłkiem powstrzymamy się od spojlerowania ;-).

Oczywiście nie zabraknie tego, czego fani serii Gothic i Risen znają od dawna. Jest możliwość przyłączenia się do różnych frakcji (wśród nich piraci voo-doo, a jakże), dzięki walce zdobywamy (i tracimy) punkty chwały, które możemy przeznaczyć na rozwój postaci, a dodatkowym umiejętności nauczymy się od napotkanych trenerów (za "drobną" opłatą). To wszystko już było, ale widać firma Piranha Bytes nie zamierza eksperymentować z nowymi rozwiązaniami, a oprzeć się na sprawdzonych schematach. Nie liczcie również na zmiany w systemie walki - wszystko odbywa się dokładnie tak samo jak w przypadku Risena 2, mamy tu również do dyspozycji broń palną. Muszkiety stanowią kolejny przykład kiepskiego balansu, bowiem są one powszechnie dostępną i mocarną bronią. W grze możemy znaleźć całkiem sporo uzbrojenia, ale niestety, tylko niewielka część jest użyteczna. Na plus należy zaliczyć za to powrót magii i otrzymujemy do dyspozycji zarówno zaklęcia, jak i zwoje.

Deju vu

Nie można oprzeć się wrażeniu, że Piranha Bytes robi w kółko jedną grę - Gothica. Generalnie właśnie tego oczekują od nich fani ich produkcji, więc nie ma się tu czego czepiać. Pytanie, jak wiele Gothica jest w Risen 3? Sporo. Mamy tu różne frakcje do których możemy dołączyć, możemy pić wodę z beczki, łupać rudę za pomocą kilofa, czy też uczyć się umiejętności od poznanych postaci. Ta gra wciąż może przyciągać osoby, które z sentymentem wspominają pierwsze części Gothica. Niestety należy wspomnieć o poważnym minusie jakim jest brak polskiego dubbingu, otrzymujemy do dyspozycji jedynie spolszczenie kinowe. Co z osobami, dla których będzie to pierwsza styczność z grami Piranha Bytes? Otrzymają przyzwoity cRPG o przyzwoitej oprawie graficznej, przyzwoitej fabule i przyzwoitych questach. Równocześnie posiada mało rozbudowane lokacje, nieśmietelną porcję bugów i błędów i generalnie nie prezentuje sobą nic specjalnego. Risen 3 nie porywa, ale potrafi powoli i skutecznie wkręcić w swoją opowieść. Wszystko to pod jednym warunkiem - że jesteśmy fanami serii Gothic i Risen. Jeśli nie, możemy śmiało odjąć od oceny Risena 3 jeden punkt i sięgnąć po Divinity: Grzech Pierworodny lub też poczekać na Wastelands 2, czy Dragon Age: Inkwizycja.

 
Moja ocena:
Grafika:
 zadowalający
Dźwięk:
 zadowalający
Grywalność:
 zadowalający
Ogólna ocena: 
Orientacyjna cena w dniu publikacji testu: ok. 130 zł