Wcielenie - ile bym dał, by zobaczyć to na VHS
Filmy / seriale / VOD

Wcielenie - ile bym dał, by zobaczyć to na VHS

przeczytasz w 3 min.

Do kin właśnie tafiło „Wcielenie” Jamesa Wana. Tym razem twórca tak rozpoznawalnych franczyz jak „Obecność” i „Naznaczony” puszcza oko do fanów kina B i zapomnianego już dziś gatunku Giallo. Czy najnowsze dzieło reżysera zaspokoi apetyt horroromaniaków?

Od najmłodszych lat oswajamy uczucie strachu. Kto będąc dzieckiem nie oglądał Scooby Doo, Rodziny Adamsów czy Gęsiej Skórki niechaj pierwszy rzuci kamień. Z wiekiem nasza tolerancja na to uczucie staje się coraz silniejsza u niektórych osób, dlatego właśnie sięgamy po takie filmy jak „Egzorcysta” lub „Halloween Kill” – którego zwiastun możecie zobaczyć na YouTube. Czy „Wcielenie” jest filmem, który zaspokoi apetyt horroromaniaków? Tego dowiecie się z poniższej recenzji

Reżyser o stu twarzach w starciu z Giallo

Jamesa Wana nie trzeba raczej nikomu przedstawiać. Twórca największych horrorowych franczyz ostatnich czasów takich jak choćby „Obecność”,„Naznaczony” czy „Piła” postanowił teraz oddać hołd kinu lat siedemdziesiątych, a dokładnie podgatunkowi kina grozy o nazwie Giallo. Filmy te były popularne, głównie w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych.

Gatunek ten narodził się we Włoszech, gdzie mianem Giallo określano krwawe kryminały wzorowane po części na tanich powieściach sensacyjnych. Głównym znakiem rozpoznawczym Giallo są często maski, płaszcz i czarne rękawiczki noszone przez mordercę.

Za pierwszy film Giallo uważa się „La ragazza che sapeva troppo Mario Bavy”. Nurtem tym zajmowali się też tacy twórcy jak Dario Argento (Profondo Rosso), Lucio Fulci (Non si sevizia un paperino), Lamberto Bava (Morirai a mezzanote) czy Michele Soavi (Deliria).

Ze względu na bardzo brutalne sceny (wręcz gore) ten gatunek był długo zakazany w innych krajach. Po pewnym czasie wręcz wymarł, gdyż zastąpił go jego amerykański następca, czyli Slasher.

Wcielenie - pierwszy film z gatunku Giallo

Patrząc oczami mordercy

Madison Mitchell (Annabelle Wallis) nie ma łatwego życia – jej mąż jest brutalnym alkoholikiem. W dodatku nasza bohaterka, będąc w ciąży, musi dbać nie tylko o siebie, ale także o jej nienarodzone dziecko. Pewnej nocy ktoś włamuje się do mieszkania Madison i morduje jej męża. Brutalnie obchodzi się też z kobietą, która, rzucona na podłogę, traci dziecko. 

Nasza główna bohaterka musi więc teraz zmierzyć się z traumą po tamtych, strasznych dla niej wydarzeniach. Na domiar złego dziewczyna zaczyna mieć dziwne wizje - podczas snu jest świadkiem krwawych morderstw, dokonywanych przez koszmarną postać, która ewidentnie ma coś wspólnego z jej przeszłością.

Wcielenie - główna bohaterka filmu

Wizje te zdarzają się z coraz większą częstotliwością. Jak się też okazuje, pokrywają się one z rzeczywistością – ktoś lub coś morduje osoby, które podczas snu widzi Madison. W dodatku morderca zaczyna komunikować się z główną bohaterką – za pomocą ...urządzeń elektrycznych takich jak radio.

Rodzą się więc pytania – co z tym wszystkim wspólnego ma główna bohaterka? Dlaczego ktoś morduje były personel medyczny oddziału, na którym leżała kiedyś Madison? Kim jest przerażająca postać, która kontaktuje z naszą bohaterką?  Jakim cudem może porozumiewać się za pomocą radia, lamp i innych urządzeń? Odpowiedz na wszelkie pytania znajdziecie podczas seansu w kinie.

Wcielenie - klimat gorzy

Seans niczym z wypożyczalni kaset wideo

Co ciekawe, cała stylistyka Wcielenia wzorowana jest na latach świetności wypożyczalni kaset video. Elektroniczna muzyka pojawiająca się w filmie przypomina główne motywy muzyczne z takich kultowych dzieł jak Halloween II czy Koszmar z ulicy Wiązów. Para głównych policjantów prowadzących całe śledztwo budzi skojarzenia ze znanymi policyjnymi duetami takimi jak choćby Martin Riggs i Roger Murtaugh z Zabójczej Broni.

Tego typu smaczków i odwołań w filmie Wcielenie jest zresztą całe mnóstwo. I uwierzcie, kompletnie nie mam tego za złe reżyserowi. Wręcz przeciwnie. Te drobne mrugnięcia okiem do widza sprawiają, że wracamy w pamięci do lat młodości. Wan wrzucił do swojego seansu ostre sceny gore, body horror i typowy styl lat 80. Jeśli więc swoją przygodę z kinem grozy zaczynaliście od kiczowatych produkcji doby VHS to tu będziecie się czuć jak w domu.   

Sam na seansie bawiłem się znakomicie – tona absurdu i wylanej krwi jest tak duża, że nie można się nudzić. Wiem, że ten horror nie jest filmem dla każdego – fani jump scare’ów (gdy ktoś lub coś nagle wyskakuje np. z szafy) będą zawiedzeni. To film dla kogoś kto jak James Wan wychował się na krwawych filmach lat osiemdziesiątych, kogoś kto kibicował Jasonowi w Piątku Trzynastego, jedną ręką obejmując dziewczynę a drugą popijając Polo Coctę. Czy warto się wybrać na ten film? Jeżeli lubicie takie kino zdecydowanie będziecie się dobrze bawić.

Wcielenie - Madison

Ocena filmu Wcielenie:

  • hołd oddany Giallo
  • brutalne i krwawe sceny, które ogląda się z dużą dozą przyjemności
  • muzyka, a szczególnie główny motyw przypominający legendarne motywy z horrowów lat 80-tych ubiegłego wieku
  • ogromna fala nawiązań do kina doby VHS
     
  • gra aktorska na średnim poziomie
  • trochę zbyt chaotyczny scenariusz

Ocena końcowa

80% 4/5

Komentarze

11
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Gromowładny
    1
    Polecam! Dobry pomysł z wydawniu filmów znowu na VHSach. W sumie nie wiem czemu ten nośnik nie cieszy się retro-entuzjazmem, vide winyle.
    • avatar
      Noritsu
      -1
      Najlepszy horror to "The Thing". I nic go do dziś nie przebiło.

      P.S. To gdzie mam rzucić tego kamienia?
      • avatar
        Barubar24
        0
        Latające piranie - pierwszy horror jaki oglądałem na kasecie VHS.
        • avatar
          FunkyKoval
          0
          W VHS-ie urzekała mnie zawsze łatwość w utrwalaniu treści, mogłem nagrać cokolwiek, co akurat mnie ciekawiło i/lub kiedy leciało podczas mojej nieobecnosć w domu. Potem można było skasować kasetę i nagrać coś innego. Dzisiaj teoretycznie można to samo robić na nagrywarkach DVD/BD ale ceny odstraszają - także nośników BD.
          Na pewno nowoczesne urządzenia maja jedną podstawową cechę, która przekonała mnie do zakupu takiej nagrywaki - wbudowany dysk twardy, na który można nagrać naprawde dużo treści a potem je kasować lub nagrać na płycie DVD/BD. Te lepsze mają wbudowany mały edytor, w który można wstępnie obrobić materiał zanim nagramy go na płytce DVD/BD.
          No ale magii VHS-a juz niestety nie doświadczymy - starsi wiedzą o czym mówię, młodsi ... no cóż, szkoda, że nie możecie poczuć tego klimatu czasów wypożyczalni video i domowych seansów VHS, gdzie wypożyczało się odtwarzacz lub magnetowid na weekend.
          Oddawaliśmy do wypożyczalni jeszcze gorący a następny klient juz czekał :)
          • avatar
            brudney
            0
            Kilka ciekawych motywów nie ratuje tego wyjątkowo słabego filmu. Bardzo lubię Wana, ale to jego zdecydowanie najsłabszy film. Kiepski scenariusz, przewidywalny twist, tragiczne aktorstwo. Z tym hołdem giallo też przesada - jednak strona wizualna i specyficzne światło/ujęcia są wizytówką giallo, a nie ubiór mordercy :D A tutaj tego brakowało, oprócz kilku scen (vide ujęcie z podglądu trailera). Jak dla mnie 2/5.
            • avatar
              cocolino
              0
              Obcy
              • avatar
                Konto usunięte
                0
                Hellbound: Hellraiser II

                A te rozpływające się z kopii na kopię kolory ...

                A tak na poważnie, to zamiast powrotu VHS wolałbym VoD z naprawdę dużą i dobrze posortowaną biblioteką. Że gdybym miał fantazję zobaczyć o czym były nominacje do Oscara w kategorii dokument 20 lat temu, to żeby to się dało w minutę zorganizować.