Smartfony

Apple niczym pies wielkości Godzilli, czyli o co chodzi z tymi pozwami

przeczytasz w 3 min.

Jeśli nie rozumiesz, o co chodzi w procesach przeciwko Apple’owi, wyobraź sobie bardzo dużego psa.

Apple znajduje się aktualnie pod potężnym ostrzałem organów regulacyjnych. Unia Europejska już zmusiła firmę do wprowadzenia fundamentalnych zmian na iPhone’ach, a teraz podobnych działań w USA domaga się tamtejszy Departament Sprawiedliwości. Obie strony zarzucają Apple’owi stosowanie monopolistycznych praktyk. 

W ostatnich tygodniach w sieci wrze. Nie brakuje głosów osób, które bronią Apple’a i nie rozumieją, dlaczego w ogóle jakiś urzędnik śmie ingerować w prywatny biznes i mówić jakiejś firmie, w jaki sposób ma tworzyć swoje smartfony. Pozwólcie, że wyjaśnię na prostym przykładzie. 

Ćwiczenie myślowe: wyobraź sobie, że masz psa. Baaardzo dużego psa…

Załóżmy, że kupiłeś sobie yorka. Pies jest mały, więc nikomu nie zawadza. Co prawda raz po raz zapomnisz po nim posprzątać, ale jako społeczeństwo się na to godzimy, bo twoją wolność stawiamy wyżej niż czyjeś zabrudzone buty. 

Pewnego dnia odkrywasz jednak specjalną karmę, dzięki której twój pies nie rośnie. Nigdy. Po kilku tygodniach pies ma wielkość konia. Twoi sąsiedzi zaczynają się skarżyć na nieustannie klinowaną klatkę schodową i coraz większy brud, ale nikt nie podejmuje żadnych konkretnych działań. 

W końcu sprawa robi się poważniejsza, bo twój pies osiąga rozmiary porównywalne z Godzillą. Każdy spacer - niezależnie od twoich intencji - kończy się zniszczeniem kilkunastu budynków. Jedno merdnięcie ogonem na twój widok może zrównać z ziemią centrum handlowe lub zabytkowy most. 

Posiadanie dużego psa nie ma jednak wyłącznie negatywnych skutków. Przy każdej okazji podkreślasz, że jego pojawienie się zmniejszyło skalę kradzieży w twoim mieście, bo złodzieje wolą unikać czworonoga większego od wieżowca. Twierdzisz więc, że tak naprawdę mieszkańcy powinni być ci wdzięczni. 

Pewnego dnia do twoich drzwi puka jednak urzędnik, od którego dowiadujesz się, że Komisja Europejska nałożyła na ciebie regulację. Możesz dalej wyprowadzać swojego psa na spacer, ale tylko w wyznaczonych terenach poza miastem, by zniwelować skalę zniszczeń. 

Czy ta decyzja skomplikuje ci życie? Oczywiście. Czy właściciele mniejszych psów są traktowani z większą pobłażliwością niż ty? Niezaprzeczalnie. Czy wcześniej istniało prawo zabraniające twojemu psu rosnąć? Bynajmniej. 

Odpowiedz sobie jednak szczerze: czy w takim wypadku delikatne ograniczenie twojej wolności i twojego komfortu nie byłoby najlepszym, co można zrobić, by chronić interesy wszystkich stron? 

Apple jest właśnie taką Godzillą wśród firm

Apple to firma warta 2,75 biliona dolarów, z której produktów korzystają ok. 2 miliardy osób. Mowa o absolutnym gigancie, którego wszelkie działania mają wpływ na cały świat. 

Tak jak hipotetyczny pies wielkości Godzilli jednym merdnięciem ogona zniszczyłby dziesiątki budynków, tak Tim Cook może jednym podpisem zniszczyć dziesiątki firm. I nie tylko firm. 

W 2011 roku Apple wprowadził aplikację iMessage, która oznacza wiadomości od użytkowników Androida za pomocą zielonego dymku. Efekt? Amerykańscy nastolatkowie bez iPhone’ów zaczęli być masowo piętnowani przez rówieśników, co jest w Stanach Zjednoczonych poważnym i szeroko komentowanym problemem społecznym. I jednym z głównym powodów, dla którego iPhone ma mieć w USA nawet 90 proc. udziałów wśród użytkowników do 18 roku życia. 

iMessage

Zainteresowanych tematem polecam wywiad, który Eric Migicovsky - założyciel popularnej swego czasu firmy Pebble - udzielił serwisowi Android Police. Mowa o firmie, która w 2012 zaprezentowała światu jeden z pierwszych smartwatchów, który okazał się wielkim hitem. 

Po latach Migicovsky wspomina, jak trudne było prowadzenie biznesu w obliczu kaprysów Apple’a. W 2015 roku firma stworzyła własny zegarek i miała zacząć agresywne tępienie konkurencji. Przykład? Jedna z generacji Pebble miała wbudowany mikrofon i pozwalała na dyktowanie wiadomości, ale gigant z Cupertino zablokował tę funkcję po sparowaniu zegarka z iPhone’em. Jednocześnie w analogiczne rozwiązanie uzbrojony był Apple Watch, co sztucznie zwiększało jego technologiczną przewagę nad konkurencyjnymi produktami. 

Pierwsza generacja zegarka PebblePierwsza generacja zegarka Pebble

Po latach Pebble został wchłonięty przez firmę Fitbit, która z kolei została kupiona przez Google’a, a Migicovsky zaczął się rozwojem innych projektów. W tym głośnego komunikatora Beeper. "Każda drobna zmiana lub ograniczenie wprowadzone przez Apple ma mrożący krew w żyłach wpływ na startupy i firmy, które chcą zbudować coś nowego" - twierdzi przedsiębiorca. 

Tak, Apple jest traktowany przez rządy inaczej "tylko" dlatego, że jest gigantem

Nieprzypadkowo unijne regulacje DMA nie uderzają we wszystkie przedsiębiorstwa. Na celowniku organów znalazły się tylko produkty i usługi, które na terenie UE mają przynajmniej 45 mln użytkowników. Tylko te firmy, które są wystarczająco duże, by swoimi działaniami mieć wpływ na masy. 

Cały czas abstrahuję od tego, które regulacje są dobre, a które złe, bo to temat na zupełnie inną dyskusję. Chodzi mi o samą idę patrzenia na ręce big techom i pilnowania, by ta ręka - celowo lub nie - nie wylądowała na czyjejś twarzy.

Komentarze

3
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    K8v8M
    4
    Oczywiście że tak. Sam mam iPhone i do niczego mi niepotrzebne w tej chwili aplikacje spoza appstore ale jak najbardziej popieram umożliwienie instalowania aplikacji spoza sklepu.
    To korzystne dla wszystkich.
    • avatar
      krister
      1
      Apple jest jedną z firm świń - wykupujących konkurencję, tylko po to by ją zniszczyć a w miejsce konkurencji wprowadzać swój chłam. W tym "zaszczytnym" gronie jest m.in. Adobe, Autodesk, Microsoft, Creative, nVidia, Sony.
      • avatar
        mcnowak
        0
        @Miron Nurski "...odkrywasz jednak specjalną karmę, dzięki której twój pies nie rośnie. Nigdy. Po kilku tygodniach pies ma wielkość konia." Czy tylko ja nie rozumiem co tu opisujesz? Karma po której nigdy nie rośnie ale ma wielkość konia?