Internet

Facebook nie daje YouTube’owi za wygraną

przeczytasz w 2 min.

Facebook jest na dobrej drodze, by doścignąć platformę Google.

Facebook YouTube

Myśląc o platformie do udostępniania, przeglądania i oglądania filmików, większość z nas z pewnością od razu pomyśli o YouTube. Pozycję lidera serwisowi Google odebrać chce jednak Facebook. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że jest to jak najbardziej osiągalny cel.

Z ostatnich badań grupy Ampere Analysis wynika, że Facebook jest na najlepszej drodze, by odnotować w bieżącym roku liczbę odtworzeń filmików równą nawet 2/3 tej samej liczby w przypadku YouTube’a – mówimy tu o odpowiednio 2 i 3 bilionach.

Obie platformy mają bardzo porównywalną liczbę aktywnych użytkowników, z drobną przewagą na koncie Facebooka. Portal Marka Zuckerberga oferuje jednak więcej opcji i nie wszyscy wchodzą na niego właśnie po to, by oglądać filmiki.

Facebook YouTube MAUs
Porównanie liczby aktywnych użytkowników (1 to I kw. 2007 r., 32 to IV kw. 2014 r.) / Ampere Analysis

Filmiki jednak stają się coraz istotniejszym elementem Facebooka. Jego program partnerski przypadł do gustu między innymi właścicielom praw do nadawania spotkań NFL. 

Widzowie także traktują Facebooka coraz poważniej – grupa Ampere przeprowadziła badanie na 10 000 osób z Europy i USA, z którego wynika, że 15 proc. internautów oglądało w ostatnim miesiącu filmiki na Facebooku. 

Oczywiście YouTube ma sporą przewagę – to samo badanie potwierdza, że ponad 83 proc. z nas w każdym miesiącu co najmniej raz udaje się na platformę Google w poszukiwaniu nowych filmików. 

Facebook ma więc jeszcze długą drogę do przebycia. Jego publiczność rośnie jednak z miesiąca na miesiąc. W którymś momencie może więc dojść do tego, że ten portal będzie notował lepsze wyniki niż sam YouTube.

Facebook wideo

Na korzyść Facebooka działa też fakt, że wszyscy widzowie są nim zalogowani. To pozwala twórcom materiałów na dokładniejsze zbieranie danych. To istotne szczególnie pod kątem reklam – lepiej spersonalizowane oznaczają większe zyski dla reklamodawcy i w efekcie: dla twórców.

Facebook jest też znacznie atrakcyjniejszy dla osób, które z Internetu lubią korzystać przede wszystkim na urządzeniach mobilnych, takich jak smartfony i tablety. O czym zresztą przekonujemy się już od wielu lat.

Dlaczego jednak droga Facebooka jest długa i kręta? Przede wszystkim dlatego, że nie ma on tak skoncentrowanego na filmikach projektu. Nie ma też otwartego programu partnerskiego dla twórców. Reklamodawcy cenią sobie w YouTube także opcję wyświetlania reklam przed uruchomieniem filmiku.

„Skala obydwóch tych graczy jest tak duża, że mało prawdopodobne jest, że szybko zobaczymy zwycięstwo po jednej lub drugiej stronie – czekają nas lata konkurencji” – napisał Richard Broughton z Ampere Analysis.

Źródło: VentureBeat, VisibleMeasures

Komentarze

13
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Konto usunięte
    26
    Pomijając fakt, że na Facebooku podczas przeglądania tablicy, filmiki odtwarzają się automatycznie. I mimo iż nas w ogóle nie interesują, to wyświetlenia lecą. :(
    • avatar
      mutissj
      4
      youtube ma chyba lepszą dotację dla twórców
      • avatar
        TheEquinoxe
        4
        Jak chce ogladac filmiki to nie chce zeby w tym samym miejscu i czasie wyswietlala mi sie informacja, ze ktorys ze znajomych ma urodziny albo wrzucil nowe zdjecie. Dlatego dla mnie fb nie ma szans na zastapienie fb. Niech filmikami zajmie sie portal od filmikow, a pierdołami portal od pierdół
        • avatar
          dolph
          2
          Jakość na Vimeo, jakoś na YT... i badziew na FB

          Tak to teraz wygląda.
          • avatar
            sethendral
            2
            To FB ma jakiś własny odtwarzacz?! A to ci nowina :D.
            • avatar
              maqmba
              0
              Tempackie płaczki. "Joa chcę to, nie chcę tego, po co mi to? Po co mi tamto, Kto to używa". itd... Najważniejsze, że jest wybór. Z żalami to do kościoła, może wasi bogowie (raczej nie bo nie istnieją) was wysłuchają.