Wydarzenia

W weekend warto spojrzeć na nocne niebo - Perseidy 2017 i nie tylko

przeczytasz w 4 min.

Nocą z 12 na 13 sierpnia będzie miało miejsce maksimum roju meteorów Perseidy. W tym roku spodziewamy się 80 zjawisk na godzinę.

Czy tegoroczne Perseidy będą specjalnie spektakularnym zjawiskiem? Nie, wypadną raczej przeciętnie, co jednak nie oznacza, że emocji zabraknie. Rój może być słabszy niż rok temu, ale to nie tylko jego aktywność wpływa na liczbę zarejestrowanych meteorów. Nasza spostrzegawczość, dobra widoczność - a o tą najlepiej z dala od miejskich świateł, jak i dobra pogoda to elementy, które mają nie mniejszy wpływ.

Niebo meteory
Tak ciemnego nieba tym razem chyba nie uświadczymy

W tym roku nie będzie nam pomagał Księżyc. Raczej zrobi niedźwiedzią przysługę, bo swoim blaskiem zmusi nas do intensywniejszego wpatrywania się w niebo i polowania na przede wszystkim jaśniejsze meteory. Bo bolidy, których nigdy nie braknie, za nic mają nawet światło Księżyca.

Perseidy - jak, gdzie, kiedy

O tym jak obserwowaćfotografować Perseidy obszernie pisałem rok i dwa lata temu. Ze względu na cykliczność zjawiska zalecenia nie ulegają zmianie. Odsyłam do wspomnianych tekstów po dalsze porady.

W 2017 roku Perseidy jak zwykle maksimum aktywności mają w nocy z 12 sierpnia na 13 sierpnia. Potrwa ono praktycznie przez całą noc, ale już o 23 w sobotę na niebie pojawi się Księżyc. Początkowo nie będzie przeszkadzał, dalsza część nocy może być pod jego dyktando.

Perseidy radiant
Niebo i radiant Perseid jeszcze przed wschodem Księżyca około godziny 21

Perseidy radiant Księżyc
I gdy na nim zagości, przed północą

Mocniej oświetli niebo niż rok temu, przez co będzie ono szybciej wyświecało się na zdjęciach. Polować na Perseidy jednak nie przeszkodzi. Próbujcie aparatami, a nawet smartfonami - szczególnie dobre są te, które pozwalają na ustawienie czasu ekspozycji i blokadę czułości. Najlepiej, by czas był jak najdłuższy - a to zwykle oznacza naświetlanie przez 20-30 sekund i konieczność użycia statywu. Czułość nie powinna być przesadnie wysoka - około 400-800 ISO wystarczy. Wyższa wartość ISO to znacznie gorsza jakość obrazu (ale też zbyt jasne tło nieba na zdjęciach). Przy niskiej czułości mogą nie uchwycić się słabsze meteory. A tych zwykle jest najwięcej.

Perseidy można obserwować na przestrzeni kilku tygodni przed oraz po nocy maksimum (najciekawsze są dwa tygodnie od 5 do 19 sierpnia), ale ten jeden sierpniowy weekend z oczywistych powodów ma największą moc przyciągania amatorów spadających gwiazd. Tych zafascynowanych astronomią i tych, którzy traktują Perseidy jako dodatkową atrakcję podczas nocnego posiedzenia ze znajomymi.

A jak nie Perseidy, to co?

Noc maksimum Perseid może być okazją do polowania na wspomniany Księżyc. W weekendową noc znajdzie się w fazie, która czyni go bardziej atrakcyjnym dla obserwacji niż kilka dni wcześniej (7 sierpnia mieliśmy pełnię i częściowe zaćmienie Księżyca). Dobrze widoczne będą zarysy kraterów na linii terminatora (oddziela ona oświetloną i nieoświetloną część Księżyca, która zwrócona jest ku Ziemi).

Jeśli Księżyc już wam spowszedniał, pozostaje Jowisz i Saturn. Oba gazowe giganty widoczne są po zachodzie słońca na naszym niebie, ale też oba w dość niekorzystnym położeniu dla mieszkańców Polski. Ten pierwszy będzie gonił zachodzące Słońce i szybko zniknie z pola widzenia, dlatego wypatrujmy go po zachodzie tuż nad horyzontem w kierunku zachodnim. Saturna o tej samej porze dostrzeżemy na południu.


Jowisz i Saturn wieczorem w sobotę 12 sierpnia

Jeśli pogoda dopisze, a w kierunku południowo-zachodnim nie będzie nic nam przesłaniało horyzontu, warto spróbować obserwacji Saturna. Nie będzie to proste, bo w momencie górowania, po zachodzie Słońca planeta będzie jedynie 15 stopni kątowych nad horyzontem. Wskazana jest wyprawa jak najdalej od miejskiej łuny, która skutecznie utrudnia obserwacje tak nisko położonych ciał niebieskich.

Na szczęście Saturn, choć jest nie tak jasny jak w czerwcu i lipcu, wciąż prezentuje się okazale. Zresztą cały rok 2017 to bardzo dobra okazja do obserwacji Saturna i jego pierścieni, które są teraz tak nachylone, by tworzyć piękną opaskę wokół tarczy planety. To nachylenie się zmienia i za kilka lat pierścień będzie widoczny tylko jako niepozorny pasek przecinający tarczę Saturna. A potem cały cykl się powtórzy.

By zobaczyć pierścień Saturna potrzebna będzie lornetka lub luneta. Taka o powiększeniu przynajmniej 20x. Zależnie od powiększenia dostrzeżemy tylko zarys pierścienia, pierścień, a także przerwę Cassiniego. Przy dobrej klasy sprzęcie i przy kilkudziesięciokrotnym powiększeniu można spodziewać się takiego obrazka jak poniżej.

Saturn

Ci, którzy wytrwają do rana mają szansę obejrzeć bardzo jasno świecącą obecnie Wenus. Planeta ukaże się tuż przed wschodem Słońca po wschodniej stronie nieba. Dokładnie pod gwiazdozbiorem Perseusza, gdzie jak wiemy znajduje się radiant Perseid. Ponownie, jeśli macie dobry sprzęt optyczny, warto zapolować na Wenus w powiększeniu. I choć brzmi to niezwykle, planeta będzie oświetlona podobnie jak Księżyc tej samej nocy, czyli zobaczymy tylko część jej tarczy. Widok Wenus (w dużym powiększeniu) o poranku 13 sierpnia ilustruje poniższy obrazek.

Wenus

Dlaczego Perseidy powtarzają się co roku?

Zjawisko Perseid (nazwa od gwiazdozbioru skąd zdają się nadlatywać meteory) powtarza się cyklicznie co roku. Podobnie jest w przypadku innych, bardziej lub mniej aktywnych rojów meteorowych. Ziemia w swoim ruchu orbitalnym co roku przecina tor (orbitę) po którym poruszała się kometa odpowiedzialna za dany rój. Pozostawione przez kometę pyły wpadają do atmosfery i wywołują zjawiska meteorów.

Za Perseidy odpowiedzialna jest kometa 109P/Swift-Tuttle. W czasach nowożytnych (bo obserwowali ją już Chińczycy około 2000 lat temu) odkryta została w 1862 roku niezależnie przez Lewisa Swifta i Horacego Tuttle’a. Giovanni Schiaparelli, którego już pewnie znacie za sprawą przygód marsjańskiego lądownika o tej samej nazwie, trzy lata później w 1865 roku powiązał tę kometę z rojem Perseid. Kometa obiega Słońce po wydłużonej orbicie i odwiedza Słońce co 133 lata.

109P/Swift-Tuttle
To ciało niebieskie dostarcza nam emocji każdego lata

To jednak udało się ustalić dopiero tuż przed jej kolejnymi odwiedzinami w 1992 roku, kiedy to kometę niejako odkryto ponownie. Teraz 109P/Swift-Tuttle jest już daleko za orbitą Ziemi i nadal się oddala. Wszelkie obawy związane z perspektywą zderzenia komety z Ziemią, które rozpowszechniają fataliści, należy więc odłożyć o co najmniej 100 lat (kometa powróci około 2125 roku). Lecz i wtedy nic się nie stanie. Dokładne wyliczenia orbity pokazały, że nie mamy powodów do obaw przez co najmniej kilka tysięcy lat.

A warto wiedzieć, że 109P/Swift-Tuttle to całkiem spora kometa o rozmiarze około 26 kilometrów. Dwa razy mniejszy obiekt odpowiada prawdopodobnie za zagładę dinozaurów 65 milionów lat temu.

Z każdym zbliżeniem się do Słońca komety tracą sporą część masy. Utrata w tym czasie liczona jest w setkach ton na sekundę. W przypadku 109P/Swift-Tuttle, która waży około 7,5 x 1015 kg, miną tysiące lat zanim ubytek zacznie odgrywać rolę. Dlatego bez obaw cieszmy się zjawiskiem, które swoje maksimum będzie miało w nocy z 12 na 13 sierpnia. W tym roku, za rok, za 10 lat i jeszcze później. O ile nie przydarzy się komecie coś co wszelkie obliczenia uczyni bezwartościowymi. Choć to mało prawdopodobne, to astronomiczna praktyka uczy, że nie niemożliwe.

Bo choć o kometach wiemy z roku na rok coraz więcej, to przewidywanie zmian w strukturze jąder kometarnych jest rzeczą, której nadal się uczymy.

Źródło: Inf. własna, NASA, Stellarium

Komentarze

4
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Q'bot
    -3
    Ustawowo co roku w Kaczogordzie jest zapewniona niepogoda, więc nawet nie ma nad czym się rozwodzić...