• benchmark.pl
  • wideo
  • Takich dwóch, jak tych trzech, to nie ma ani jednego! Porównujemy 3 rowery elektryczne marki Funbike!
Takich dwóch, jak tych trzech, to nie ma ani jednego! Porównujemy 3 rowery elektryczne marki Funbike!
Rowery elektryczne

Takich dwóch, jak tych trzech, to nie ma ani jednego! Porównujemy 3 rowery elektryczne marki Funbike!

przeczytasz w 3 min.

3 rowery, 3 e-bike`i. Każdy nieco inny, każdy ładny, każdy na swój sposób funkcjonalny, dobrze wyposażony i atrakcyjnie wyceniony. Porównujemy 3 elektryki polskiej marki Funbike.

3 elektryczne rowery, które łączy jedno - solidna specyfikacja!

Trzy rowery elektryczne marki Funbike trafiły do naszej redakcji już jakiś czas temu i zostały gruntownie objeżdżone. Gruntownie obejrzane i potestowane również. Funbike Diamond, Aventura X1 i Thron mają zbliżoną specyfikację, choć różnice też tu występują. Jeśli chodzi o parametry, to może kosmetyczne, ale pod kątem funkcjonalności i praktyczności te rowery faktycznie są nieco odmienne, mają nieco inne charaktery. 

Wszystkie 3 modele łączy nominalna moc silnika - 250 Watów oraz waga - w okolicach 23 kilogramów. Thron jest ciut lżejszy wnosząc na wagę 22,5 kilograma. Wszystkie rozpędzają się do 25 kilometrów na godzinę i ładują od 6 do 8 godzin. Wszystkie potrafią udźwignąć ciężar do 125 kilogramów, hamują za pomocą hydraulicznych hamulców tarczowych Alhonga, a na pełnej baterii przejadą do 130 kilometrów - Thron do 120 kilometrów. Wszystkie rowery mają również po 6 trybów wspomagania. Tyle jeśli chodzi o podobieństwa. 

Funbike Thron

Najtańszy w naszym porównaniu rower prezentuje nieco inne podejście niż jego drożsi bracia. Lub siostry, płeć w przypadku rowerów to dyskusyjna sprawa… Thron jako jedyny ma silnik marki Bafang umiejscowiony w tylnej piaście, co jest powszechnie nieco mniej lubianym rozwiązaniem. Działa to świetnie i złego słowa powiedzieć nie można o tym silniku, niemniej wrażenia z jazdy daje to ciut odmienne niż silnik umiejscowiony centralnie. Takie jakby bardziej motorowerowe. Thron ma też najniższy moment obrotowy - 45 Nm, ale jest najbardziej narowisty z rodzeństwa.

Funbike Thron

Droższe modele mają taki sam silnik - marka Dapu, umiejscowiony centralnie przy korbie, o napięciu 48 V i momencie obrotowym 80 Nm. Czy różnice w jeździe są zauważalne? Owszem są. Thron jest mniej płynny i zbiera się do jazdy z zaskakująco większą dynamiką. Niemniej w ruchu miejskim lub podczas turystycznych wojaży - technikalia te schodzą na boczny tor, na drugi plan. 

Na wyposażeniu w tym modelu mamy 3-rzędową pozagrupową korbę i przerzutkę przednią Shimano Altus oraz 8-rzędową kasetę, którą też obsługuje przerzutka z grupy Altus. Plus za unifikację w tym zakresie. Napęd 3x8 to bardzo uniwersalne rozwiązanie, takie dawniej wręcz klasycznie trekkingowe, które do dziś sprawdza się bardzo optymalnie. Ciekawym wyborem są w tym modelu również opony - Wanda o szerokości 2,1 cala to spore balony jak na elektryka, więc świetnie sprawdzą się podczas weekendowych wypadów poza ścieżki rowerowe. Jakieś leśne dukty, szutry, nawet trochę korzeni w parku narodowym - Thron da sobie tu radę. 

Funbike Thron silnik

Funbike Aventura X1

Oto jest elektryczny trekking pełną gębą! Fabryczne błotniki, oświetlenie i bagażnik to wyznacznik roweru, który wydaje się już na pierwszy rzut oka maszyną idealną do pokonywania miejskiej dżungli i wyskoczenia do lasu, parku, na wycieczkę. Dużą radość daje 80 Nm momentu obrotowego i wyposażenie w osprzęt Shimano Deore i 10-rzędową kasetę. Nie jest to może Deore z MTB, ze sprzęgłem i w układzie 12-rzędowym, ale ta przerzutka też bardzo przyzwoicie stabilizuje łańcuch, sprawiając że Aventura X1 nie boi się pomykania po nierównościach. 

Funbike Aventura X1

Funbike Diamond

Pod kątem specyfikacji Diamond to w zasadzie bliźniak Aventury X1. Ten sam silnik, te same osiągi, błotniki, bagażnik, oświetlenie. Poza tym, mamy tu inny osprzęt, amortyzator typowo trekkingowy - 63 mm skoku, węższe opony, bardziej wyprostowaną pozycję i ramę z wyraźnie obniżonym przekrokiem. Świetna propozycja do miasta? Owszem! Ale nie tylko, to też rower, który ochoczo wjedzie w leśne ścieżki. 

Funbike Diamond

Sprawdź, jak jeżdżą testowane rowery na naszym kanale YouTube!

Kluczowa kwestia: geometria i przeznaczenie!

Najtańszy Thron to 29-calowe koła, amortyzator o skoku 100 mm (zupełnie jak w rowerze XC) z blokadą i taki mocno turystyczny feeling. Gołym okiem widać, że to taki elektryczny rower ATB - all terrain bike. Jeszcze nie poważne MTB, ale już rower, którym po lasach aż chce się śmigać. 

Aventura X1 to również 29-calowe koła, również amortyzator rodem z rowerów XC o 100 mm skoku i blokadzie, a do tego Shimano Deore z tyłu. Wniosek? Właściwości terenowe lepsze niż Thron, a do tego pakiet bikepackingowy w komplecie: bagażnik, oświetlenie i błotniki. Świetna propozycja na co dzień, będąca w sumie wersją rozwojową modelu Thron. 

Diamond z kolei to fantazyjne połączenie roweru miejskiego z trekkingiem. Mamy tu osiągi zbliżone do modeli Aventura X1, ale trekkingowy amortyzator, węższe opony, koła 28 cali (to w sumie to samo, co 29, taki detal) i wyższą sterówkę. Pozycja na Diamondzie jest bardziej wyprostowana, wygodniejsza do miasta i podczas luźnych przejażdżek z przyjaciółmi. Wady takiego rozwiązania? Rower jest mniej dynamiczny, bardziej miejski i prowadzi się mniej precyzyjnie. Niemniej, nie został stworzony do ścigania się po singlach! 

Funbike ekran

Jak żyć, który wybrać?

Wybór to prosta sprawa, mówię Wam! Postawicie na Funbike Thron, kiedy budżet Wam się tak spina, że będzie to najlepsza opcja. Rower jest solidny, taki godny zaufania i dość uniwersalny, choć raczej turystyczny. By zrobić z niego prawdziwego trekkingowca - przyda się bagażnik i błotniki. 

Jeśli mierzycie wyżej i zależy Wam na trekkingowej uniwersalności, ale jednocześnie dojazdy do pracy na e-bike`u to niegłupia opcja - kupujecie Aventurę X1. W tej cenie, na takim osprzęcie, to bardzo, ale to bardzo solidna pozycja. Rower jest na tyle sportowy, by dawać radość z dynamicznej jazdy i na tyle doposażony, by wygodnie wozić nas rano do pracy. 

Szukacie ramy z niskim przekrokiem? Nie damskiej, tylko po prostu z niskim przekrokiem? Ma to być rower do miasta, do pracy, na zakupy, do wożenia się po starówce, ale czasem pewnie w weekend wyskoczycie do parku? No to siup, Diamond. Bardzo wygodna pozycja, miejski osprzęt i taki styl lekkoducha, dandysa z wielkiego miasta.

Komentarze

7
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    Witalis
    4
    5 tys zł za rower elektryczny. Ja osobiście wolę mieć tradycyjny rower bez kombinacji z bateriami..
    • avatar
      olaf_
      -2
      Spoko opcja na dojazdy do pracy. Tylko w Polsce sezon rowerowy się kończy we wrześniu.
      • avatar
        pawluto
        -3
        Ceny z kosmosu - ja wszystko rozumiem ale...
        No i te kolory...Pierwszy to nawet nie znam nazwy - pistacjowy...potem czarny i na koniec czerwony...
        Jednolite kolory...jakbyśmy byli w 20 wieku i patrzyli na rower Wigry 3 czy Jubilata...
        Też jednolite kolory bez jakiejkolwiek inwencji...
        • avatar
          Mario2k
          -5
          Na dojazd do pracy e-hulajnoga zawsze będzie lepszym rozwiązaniem .
          • avatar
            Piotr73
            0
            Prawda jest taka że rowery elektryczne w granicach 10 tysięcy są zdecydowanie za drogie. Za te pieniądze można kupić auto ... oczywiście bez szału ale jedzie, ciepło w środku i na głowę nie pada....