Będzie więcej reklam w TV, a użytkownicy na to ...wyciągają smartfony

Coraz częściej telewizja przegrywa z Internetem, a jest tak między innymi z powodu reklam, które zamiast przerywać program, to właściwie są nim przerywane. Czy może być gorzej? Oczywiście, że tak – Komisja Europejska proponuje rozluźnienie limitów dla nadawców.

Aktualnie przepisy pozwalają na wyświetlanie reklam przez 20 proc. czasu antenowego dla każdej godziny zegarowej (czyli mogą trwać dokładnie 12 minut). Nowy projekt zakłada podzielenie doby na trzy części, w których obowiązywałyby różne zasady:

• od 6.00 do 18.00 – reklamy mogą stanowić 20 proc. czasu nadawania (całego cyklu, a nie godziny),
• od 18.00 do 0.00 – reklamy mogą stanowić 20 proc. czasu nadawania (całego cyklu, a nie godziny),
• od 0.00 do 6.00 – reklamy mogą stanowić dowolną część czasu nadawania.

Do czego może to doprowadzić? Ano do tego, że w momentach dnia, kiedy oglądalność jest najmniejsza (np. około południa), reklam nie będzie wcale, ale już podczas wieczornego seansu filmowego informacje o nowym piwie idealnym na lato, suplementach diety na cokolwiek czy możliwości zaoszczędzenia 50 groszy na kilogramie proszku do prania będą pojawiać się dosłownie co chwilę.

Jak będzie więcej reklam, to nikt tego nie będzie oglądał? Wątpliwe – już dzisiaj potrafią one skutecznie zniechęcić do seansu, a mimo to stacje telewizyjne nie narzekają na statystyki oglądalności w wieczornych godzinach. Bo też reklamy to nie problem, gdy ma się pod ręką smartfona…

Jak podaje Gemius, 90 proc. polskich internautów wykorzystuje przerwę reklamową w telewizji, aby nadrobić „smartfonowe zaległości”. Co trzeci przegląda Facebooka lub inny serwis społecznościowy, a co piąty – gra. 

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, Gemius, Science PR, inf. własna. Foto: picjumbo.com/Pixabay (CC0) (1), Burak Kebapci/Pexels (CC0) (2)