Magia chodzenia
- testujemy Fitbit Charge
Ta minimalistyczna, by nie powiedzieć skromna opaska na rękę skrywa znacznie więcej możliwości niż mogłoby się wydawać.
Po pewnym czasie użytkowania opaska Fitbit Charge działa niemal uzależniająco i trudno się z nią rozstać, na przykład wtedy, gdy akurat nie pasuje do stylizacji. W czym rzecz?
Jeśli zastanawialiście się kiedyś, ile kroków dziennie wykonujecie, to załóżcie na rękę bransoletkę Fitbit i monitorujcie swoją dzienną aktywność. Ja tak zrobiłam i po dwumiesięcznym testowaniu tego modelu odkrywam coraz więcej użytecznych funkcji, które bardzo przydają się każdego dnia. Dla mnie ta bransoletka to połączenie zegarka, krokomierza oraz motywatora. Ostatnia właściwość wydaje się najważniejsza, bo odkąd noszę Fitbita, to z atencją planuję swój dzień. Dbam o to, by nie zabrakło w nim spacerów, dlatego w miarę możliwości zastępuję samochód własnymi nogami i mam się coraz lepiej.
Producent zapewnia, że 10 000 tysięcy kroków dziennie to dawka potrzebna do prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu. Dzięki takiej porcji aktywności chronimy serce, spalamy kalorie i hartujemy swoje ciało. Dla jednych to bardzo dużo (ze względu na siedzący tryb pracy i korzystanie z samochodu bądź środków lokomocji miejskiej), dla innych to norma lub mało ambitna liczba. Jeśli osiągniecie na liczniku tę magiczną cyfrę, to opaska przyjemnie zawibruje, dziękując w ten sposób za osiągnięty cel. Wtedy możecie być też spokojni – zadanie zostało wykonane, kroki „zrobione” i można obejrzeć film. Tak to działa. Warunek jest jeden – trzeba się zaangażować, dać się „wkręcić” i załapać bakcyla, a na pewno opaska stanie się Waszym codziennym motywatorem. To dlatego, gdy zdarza mi się mniej aktywny dzień, dla własnej satysfakcji staram się wyjść na spacer, pobiegać lub poćwiczyć, tylko po to, aby na wyświetlaczu pojawiło się motywujące 10 000.
Drugie i trzecie życie opaski to dedykowana aplikacja na smartfony i portal internetowy, w którym po zalogowaniu można śledzić postępy na swoim profilu. Pomiary, wykresy i statystyki dotyczące codziennej aktywności dają ciekawy obraz tego, jak często się ruszamy. Dodatkowo otrzymujemy wgląd w parametry naszego snu (wraz z długością poszczególnych faz), informacje dotyczące wagi ciała, czy diety – wszystko zależy od poziomu zaangażowania i podania konkretnych informacji na profilu i w aplikacji. Kolejnym motywatorem jest cała otoczka społecznościowa. Wyznaczanie kolejnych celów (na przykład na weekend), zadań sprawnościowych, „ściganie się” z przyjaciółmi i rywalizowanie o miano najbardziej aktywnej osoby w „paczce” to całkiem kreatywna zabawa. Wystarczy uruchomić w aplikacji odpowiednie funkcje i zacząć działać!
Fitbit Charge można zaklasyfikować do dość modnej ostatnio grupy produktów „wearable devices”, czyli inteligentnej biżuterii czy jak kto woli – akcesoriów (pisała o nich w pierwszym numerze magazynu HAmag Joanna Sosnowska). Nie jest aż tak zaawansowany jak niektóre smartwatch'e, ale dzięki temu mniej rzuca się w oczy i nadaje się do codziennego noszenia. Oprócz zmierzenia kroków, śledzi przebyty dystans, spalone kalorie i pokonane piętra. Posiada stoper, który przydaje się w czasie cięższych treningów oraz alarm. Jeśli położycie się spać z opaską na ręce i zaznaczycie w aplikacji tryb snu, to po ustawieniu budzika, rankiem przywita Was łagodna wibracja, znacznie sympatyczniejsza od wielu melodyjek ze smartfona. Mocną stroną tego modelu jest także żywotność baterii – wystarczy jedno ładowanie raz na 7-10 dni przez około godzinę za pomocą dołączonego do zestawu kabla USB.
Materiał, z którego wykonano opaskę jest miękki i przyjemny w noszeniu, nie uczula i nie przeszkadza. Dyskretny design pasuje nie tylko do sportowych stylizacji, spokojnie nadaje się do pracy i na uczelnię, choć na pewno nie założyłabym jej do bardzo eleganckiego stroju.
Podczas zajęć sportowych spokojnie można zostawić telefon w domu. Na niewielkim wyświetlaczu OLED za pomocą jednego przycisku uruchamia się kolejno zegarek z datownikiem (do wyboru jedna z kilku tarcz), szybki podgląd postawionych kroków, pokonanych pięter, spalonych kalorii i stoper z funkcją treningu – wystarczy przytrzymać przez sekundę przycisk główny opaski, aby ta zaczęła monitorować czas, ilość kroków, dystans i spalone kalorie z danego treningu.
Fitbit Charge nie został wyposażony w pulsometr, ani w GPS, inne modele odpowiednio droższe posiadają te funkcje. Mnie to jednak nie przeszkadza, choć zdaję sobie sprawę, że jest to głos osoby nie do końca zaangażowanej w nowinki technologiczne. Opaska urzekła mnie prostotą wykonania, łatwością obsługi oraz interesującą aplikacją. Stała się dla mnie powodem do większej aktywności fizycznej i zdrowszego trybu życia. Dodam jeszcze, że Fitbit pomaga ograniczać słodycze - obserwacja dość wolno spalanych kalorii motywuje do bezcukrowych wyborów zakupowych!